Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Na sygnale – na ratunek

Niedziela bielsko-żywiecka 44/2016, str. 4-5

[ TEMATY ]

pomoc

Monika Jaworska

Pracownicy Cieszyńskiego Pogotowia Ratunkowego wraz z kapłanami

Pracownicy Cieszyńskiego Pogotowia Ratunkowego wraz z kapłanami

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Codziennie karetka wyrusza na sygnale do kogoś potrzebującego pomocy. Codziennie ratownicy medyczni ratują ludzkie życie, ale stykają się też ze śmiercią. 13 października w całej Polsce obchodzony był Dzień Ratownictwa Medycznego. A pracownicy Cieszyńskiego Pogotowia Ratunkowego (CPR) świętowali już 10 października, włączając w uroczystości wspólną modlitwę.

Reklama

Ratownik medyczny w CPR Mariusz Tengler do dziś pamięta swój pierwszy dyżur. – Dla mnie to było traumatyczne przeżycie. Jechałem, jako dodatkowa osoba, do domu pacjenta. Przyczyna sercowa. Początkowo nie wiedziałem, że jedziemy ratować członka mojej rodziny... Pacjent zmarł. Wtedy pomyślałem: Jeśli każdy dyżur ma w ten sposób wyglądać, to chyba nie jestem na to gotowy – podkreśla Mariusz Tengler. Mimo ciężkiej próby, jakiej doświadczył na pierwszym dyżurze, nie zrezygnował. Pracuje już 9 lat w ratownictwie medycznym. I jak podkreśla – duża życzliwość jego współpracowników pozwoliła mu odnaleźć się w tym trudnym doświadczeniu. Ze współpracownikami stara się teraz pomagać młodszym ratownikom, tym bardziej, że na co dzień spotykają się z sytuacjami, gdzie obecny jest stres, ludzkie cierpienie i dramaty, walka o życie, a nawet agresja wymierzona w nich samych. – Największe miłosierdzie trzeba nam okazywać ludziom z problemem alkoholowym. To najtrudniejsze zobaczyć Chrystusa w takich osobach, zwłaszcza gdy nas obrażają i mają pretensje. Niekiedy jest ciężko, szczególnie podczas wyjazdów do wypadków, ale w tym wszystkim doświadczamy Bożej pomocy – dodaje Tengler, zaznaczając, że buduje ich to, gdy uda się pacjenta uratować i gdy doświadczają zwyklej ludzkiej życzliwości. – U nas karetki wyjeżdżają średnio 40 razy na dobę. Pogotowie najczęściej wyjeżdża do domów, osób z różnymi schorzeniami, a następnie do wypadków i urazów. Myślę, że jedne z najbardziej dramatycznych wyjazdów są do dzieci. Często pracownicy, wspominając o sytuacjach beznadziejnych, które jednak zakończyły się pozytywnie, widzą w tym palec Boży – mówi dyrektor CPR-u, Jan Kawulok. Bo, jak się okazuje, praca pogotowia to także świadectwo działania Boga w sytuacjach beznadziejnych. – Przypomina mi się sytuacja z zeszłego roku. W krótkim czasie 2-letnie dziecko ciężko zachorowało. Trafiło do cieszyńskiego szpitala, potem do placówek klinicznych. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. A jednak żyje, myślę, że dzięki wierze i modlitwie rodziców oraz otoczenia. To daje do myślenia, pozwala zastanowić się nad wartością życia – podkreśla zastępca dyrektora ds. medycznych w CPR Jan Matuszny, który pracuje również jako lekarz internista. Przypadek 2-letniego dziecka szczególnie go dotknął i pokazał, że na ziemi nie wszystko zależy tylko od ludzi: – Praca ratownika medycznego, ale i lekarza, jest trudna, niekiedy wyczerpująca. Myślę, że jeśli nie wierzy się w pomoc Bożą, to można szybko się wypalić. Wiara daje chęci i siłę, by wstać kolejny dzień i iść pracować, ratować drugiego człowieka. Ważne dla chorego jest wsparcie rodziny. Widzę tendencję do uciekania od tematu śmierci. Bywa, że rodziny zostawiają chorego w szpitalu, są jakby zalęknione faktem umierania, izolują się. A właśnie w takim momencie bliscy są choremu najbardziej potrzebni – mówi Jan Matuszny. Wiara pomaga także pacjentom przejść przez trudne chwile. – Wierzący pacjenci, choć wiedzą, że umierają, to mają w sobie duży pokój, godzą się z cierpieniem i nie obawiają się tak bardzo śmierci, jak osoby niewierzące. Spotykam się nawet z sytuacjami, kiedy pacjent mówi, że nie chce jechać z nami do szpitala, bo on jest gotowy i chciałby już umrzeć – zauważa ratownik medyczny w CPR z 13-letnim stażem Grzegorz Gabzdyl.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ratują dobro najwyższe

Kwestię wiary w zestawieniu z racjonalnością poruszał też ks. dr Andrzej Kozubski w homilii podczas Mszy św. odprawionej 10 października w kościele św. Marii Magdaleny w Cieszynie w intencji pacjentów i pracowników CPR-u z okazji Dnia Ratownictwa Medycznego. Eucharystii przewodniczył ks. wikariusz Bartosz Łacek w koncelebrze z ks. dr Andrzejem Kozubskim i ks. Bogusławem Kaletą. – Od 15 lat działamy jako jednostka niezależna, samodzielna. W CPR pracuje ok. 150 pracowników, w tym 70 ratowników medycznych. Mamy zespoły na terenie całego Śląska Cieszyńskiego. Raz w roku spotykamy się, aby wspólnie się pomodlić nie tylko za siebie, ale i naszych pacjentów – podkreśla Jan Kawulok.

Reklama

Na Śląsku Cieszyńskim pierwsza Msza św. dla ratowników medycznych została odprawiona w Brennej na Lachach. Przedsięwzięcie na większą skalę ruszyło w 2007 r. – Wtedy Msza św. została odprawiona w mojej parafii w Ogrodzonej. A od pewnego czasu co roku w okolicy 13 października modlimy się podczas Mszy św. w Cieszynie – mówi ratownik medyczny w CPR i organizator spotkań Marek Iskrzycki. W tym roku Dzień Ratownictwa Medycznego obchodzili 10 października. We Mszy św. uczestniczyli ratownicy medyczni wraz z pozostałymi pracownikami CPR, emerytowani pracownicy CPR, samorządowcy, zaproszeni goście. W ramach świętowania ratownicy z CPR oraz z Ostrawy zaprezentowali sprzęt ratowniczy na rynku w Strumieniu i przeprowadzili szkolenia z zakresu udzielania pierwszej pomocy. Spotkali się też na części oficjalnej w Starostwie Powiatowym w Cieszynie, gdzie odznaczono zasłużonych ratowników. – Takie spotkania połączone z modlitwą są potrzebne. Sam zawód ratownika, to kontakt ze śmiercią. Ludzie się przed tym bronią. Chcieliby uniknąć myśli o śmierci, ale ona jest, ludzie giną w wypadkach, umierają w karetce, w domach. Jednych udaje się uratować, inni umierają. Z kimś trzeba o tym porozmawiać. Psycholog nam wszystkiego nie wytłumaczy. Osoba wierząca potrzebuje rozmowy z Bogiem. Niekiedy wydaje się, że to nie przynosi żadnego efektu. A po czasie wszystko zaczyna się układać, człowiek odzyskuje pokój – wyjaśnia Marek Iskrzycki i dodaje: – Jako ratownik, codziennie doświadczam Bożej pomocy w służbie. Człowiek sam z siebie niewiele może. Z Bożą pomocą ratujemy dobro najwyższe, jakim jest ludzkie życie, co nabiera szczególnego wymiaru w trwającym Roku Miłosierdzia.

Cały świat w karetce

Ratownicy z CPR zabezpieczali medycznie ŚDM w Krakowie. Na miejscu był Grzegorz i Mariusz. – Jechaliśmy pełni obaw, ale teraz mamy bardzo miłe wspomnienia. Tam każdy sobie pomagał. Nawet cień z karetki służył innym ludziom. Pielgrzymi podchodzili do nas życzliwie, uśmiechnięci, modlili się za nas i z nami. Udzielaliśmy pomocy osobom z różnych krajów. Jak się okazało, nawet zwykłe ukąszenie przez komara wymagało naszej pomocy. Na Brzegach są tereny pobagienne – widzieliśmy, że jeśli polski komar ukąsi panią z Kolumbii, to jej organizm inaczej reaguje, niż nasz. Pomyślałem sobie, że właściwie nie musimy jeździć na zagraniczne wycieczki, bo cały świat mieliśmy w karetce – uśmiecha się Grzegorz Gabzdyl. – W podziękowaniu dostaliśmy różańce z Meksyku od osoby, której nie udzielaliśmy pomocy. Po prostu w ramach wdzięczności za naszą służbę podarowała nam te różańce. Budowało mnie to, gdy ludzie dziękowali nam za służbę w różnych językach – dodaje Mariusz Tengler.

Dyrektor CPR Jan Kawulok podkreśla, że choć cały ciężar zabezpieczenia ŚDM miało pogotowie krakowskie i częstochowskie, to zwrócili się także do CPR-u z prośbą o zabezpieczenie medyczne. – Nasza karetka stała tydzień w Krakowie i dobę w Częstochowie. Służby podkreślały wielką życzliwość od pielgrzymów – pacjentów. I pracownicy pogotowia, ale i policjanci, mieli poczucie, że są potrzebni, gdy młodzież im dziękowała za pomoc. Tym bardziej, że pracowali intensywnie przez wiele godzin, nie tylko na Brzegach, ale i podczas szeregu imprez towarzyszących. Myślę, że to była dobrze spełniona misja.

2016-10-27 09:31

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Potrzebni Bogu….

Dom Pomocy Społecznej przy ul. Spadkowej to jeden z kilku takich domów w Łodzi. Przebywają tu osoby upośledzone umysłowo w stopniu znacznym i głębokim. Liczba mieszkańców domu wynosi 179. Jako franciszkanie jeździmy tam od kilkunastu lat, a posługę tę odczytujemy jako…
CZYTAJ DALEJ

Pola Lednickie: 9. rocznica śmierci o. Jana Góry OP

Lednica upamiętniła śp. o. Jana Górę w 9. rocznicę śmierci. Pomysłodawca i twórca lednickich spotkań zmarł 21 grudnia 2015 roku i został pochowany tam, gdzie na jego zaproszenie gromadziły się co roku tysiące młodych ludzi - na Polach Lednickich. W sobotę w jego intencji Mszę św. odprawił Prymas Polski abp Wojciech Polak.

„Żyć z Chrystusem, cierpieć z Chrystusem, umrzeć z Chrystusem. To znaczy również zwyciężyć z Chrystusem” - mówił o. Jan Góra. W pamięci abp. Wojciecha Polaka tak właśnie zapisał się duszpasterz lednicki, jako człowiek i kapłan zakochany w Chrystusie, zakochany w Kościele i zakochany w ludziach młodych, którym był całym sercem oddany. Wspominając go tuż po śmierci Prymas przyznał, że zawsze był urzeczony tym, jak każdego roku, z wciąż nowym entuzjazmem, o. Jan przewodniczył rzeszom młodych ludzi zebranych pod Bramą Rybą w tym - jak sam mówił - metafizycznym akcie wyboru Jezusa, który przecież do dziś się dzieje.
CZYTAJ DALEJ

Żywa Szopka przy Franciszkańskiej!

2024-12-22 15:49

archiwum organizatorów

    Halina Frąckowiak gościem specjalnym tegorocznej Żywej Szopki w Krakowie

W tym roku franciszkanie do wspólnego kolędowania w Święta Bożego Narodzenia zaprosili Halinę Frąckowiak. Na plenerowej scenie Żywej Szopki przy Franciszkańskiej w dniach 24-26 grudnia zagrają i zaśpiewają ponadto kwartet C.D.N., Zespół Tapczany, Lublin Voices oraz franciszkański zespół Fioretti.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję