Reklama

Wiara

Wspominajmy żywych – nie umarłych

Przez wieki, po chwalebnej śmierci Pana Jezusa, miliony ludzi osiągnęły zjednoczenie z Bogiem. Oprócz znanych z imienia i nazwiska błogosławionych i świętych mieszkańcami nieba są anonimowi zbawieni, w niezliczonych rzeszach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wspólnotę, do której należymy przez przyjęcie sakramentu chrztu św., przyzwyczailiśmy się nazywać Kościołem. Nie można jednak zapomnieć, że oprócz Kościoła pielgrzymującego, którym jest ludzkość żyjąca na ziemi, istnieje jeszcze Kościół tryumfujący w niebie oraz pokutujący w czyśćcu. Pierwszy i drugi dzień listopada przypominają o tych dwóch rzeczywistościach. Stąd w uroczystość Wszystkich Świętych w kościołach rozbrzmiewa radosne „Chwała na wysokości Bogu”, a szaty liturgiczne przybierają biały kolor. W Dzień zaduszny zaś szaty liturgiczne mają kolor fioletowy, a wierni przypominają sobie wówczas o konieczności pokuty.

Świątynia ciała

Reklama

Dzień zaduszny, jak przypomina o tym sama nazwa, związany jest z koniecznością modlitwy za dusze zmarłych. Ta modlitwa ma uzasadnienie o tyle, o ile przed powtórnym przyjściem na świat Pana Jezusa nasze ciała spoczywają na cmentarzach i w innych miejscach spoczynku. Czasy ostateczne będą oznaczać ponowne złączenie się tych ciał z duszami. W ślad za Chrystusem Zmartwychwstałym na nowo będziemy stanowić całego człowieka, tak jak zostaliśmy stworzeni, z duszą i ciałem. To m.in. dlatego żywimy tak wielki szacunek dla doczesnych szczątków. Niektórzy antropologowie mówią nawet, że człowiek zasługuje na miano „homo sapiens” (istoty myślącej) właśnie od momentu, w którym ludzie zaczęli szanować szczątki swych przodków. Odkąd więc obok miast pojawiły się w przestrzeni życia ludzkiego cmentarze, mamy do czynienia z początkiem kultury.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Aby zrozumieć wyjątkową doniosłość i znaczenie ludzkiego ciała, wystarczy odwołać się do obrzędów pogrzebowych. Na pewno nie jest więc przypadkiem, że gdy wprowadzamy ciała zmarłych do świątyni, stawiamy je niejako w blasku paschału. Ta wyjątkowa świeca, którą święci się podczas obrzędów Wielkiej Soboty, ma nam wiele do powiedzenia w kontekście tajemnicy ludzkiego przemijania. Żydzi ustanowili święto Paschy na pamiątkę swego przejścia z niewoli egipskiej do wolności. Słowo „pascha” oznacza wspomniane przejście. Dla chrześcijan przejściem jest Jezus Chrystus, który nie tylko – jak Mojżesz – prowadzi nas z niewoli do wolności, ale też znacznie poszerza perspektywę. Dzięki Jego zbawczej męce jesteśmy na nowo wprowadzeni do życia wiecznego. Trudno się zatem dziwić, że podczas pogrzebu zebrani w kościele słyszą wyjątkową modlitwę kapłana: „Panie Boże, spraw, aby ten zmarły, który przez chrzest zanurzony był w śmierci Twojego Syna, miał również udział w Jego zmartwychwstaniu”. Widzimy tu niesamowitą wartość dzieła odkupienia. Człowiek zanurza się w śmierci Chrystusa – bo właśnie na krzyżu nabierają mocy wszystkie sakramenty – a później będzie miał udział w Jego zmartwychwstaniu. Z prawdy o zmartwychwstaniu rodzi się przekonanie o wyjątkowej roli ludzkiego ciała. Zrozumiałe jest więc, że to ciało podczas pogrzebu jest okadzane. Przyzwyczailiśmy się, że okadzamy w liturgii przedmioty święte – ołtarz, znak krzyża świętego, Najświętszy Sakrament. Okadzamy także ludzkie ciało, bo ono zgodnie z wiarą katolicką jest świątynią Ducha świętego. Wyrazem tych przekonań są znicze palące się na naszych cmentarzach przez cały rok, nie tylko w listopadzie. Okazją do ich zapalenia są urodziny, imieniny, a nawet Dzień Matki czy Dzień Ojca. Wszystkie te okoliczności przypominają nam, że Bóg jest Bogiem nie umarłych, ale żywych.

Idę do domu Ojca

Reklama

Tragizm śmierci jest niewątpliwie faktem. Na skutek grzechu pierworodnego oprócz tego, że musimy znosić niedogodności związane z ciężarem rodzenia czy mozołu pracy, będziemy musieli się skonfrontować z koniecznością przejścia przez bramy wieczności. Jednak zupełnie inny jest stosunek do przemijania w przypadku ludzi wierzących i w przypadku niewierzących. Ci pierwsi potrafią, jak św. Franciszek, nazwać śmierć swoją siostrą. Ci drudzy z trudem przyjmują do siebie świadomość, że mamy do czynienia z naturalnym procesem. I znów w tym miejscu wielką pomocą może być liturgia. To podczas pogrzebu wypowiadamy w prefacji znamienne słowa: „Ludzkie życie zmienia się, ale się nie kończy”. Te słowa uzasadniają tytuł niniejszej refleksji. Gdy idziemy na cmentarz, by nawiedzić doczesne szczątki naszych zmarłych, musimy mieć świadomość, że wspominamy żywych, którzy wyprzedzili nas w drodze do domu Ojca. Mimo że twierdzenie to wydaje się początkowo mało prawdopodobne, aby być bardziej skłonnym do ufności, wystarczy uświadomić sobie, że w momencie ludzkich narodzin także mamy do czynienia z niewyobrażalną przemianą. Gdyby noworodkowi opowiedzieć przed urodzeniem, jak wygląda świat, który za chwilę stanie przed nim otworem, prawdopodobnie by nie uwierzył. Rzeczywistość świata jest tak różna od rzeczywistości, w której przebywał przez dziewięć miesięcy, że oba te światy w żaden sposób do siebie nie przystają, są nieporównywalne. Prawdopodobnie takie samo zdumienie stanie się udziałem tych, którzy w momencie przejścia przez bramę życia i śmierci doświadczą zupełnie innej rzeczywistości. Ponad wszelką wątpliwość będą to jednak żywe dusze, bo przecież wierzymy, że ludzka dusza jest nieśmiertelna.

Co oprócz znicza?

Reklama

Pierwsze dni listopada są wyjątkowe w kalendarzu każdego katolika. Myliłby się jednak ten, kto by pomyślał, że chodzi jedynie o chrześcijańską pamięć. To prawda, że zapalony znicz symbolizuje ludzką pamięć. Ale oprócz symboli nasi zmarli potrzebują konkretnej pomocy. Już Sobór Watykański II przypomniał, że spodobało się Bogu zbawić człowieka we wspólnocie. Jeśli jest prawdą, że oprócz Kościoła pielgrzymującego jest jeszcze Kościół pokutujący, trzeba uwierzyć, że te dwie rzeczywistości się przenikają. Człowiek żyjący na ziemi może pomóc tym, którzy przebywają w czyśćcu, by skrócić ich czas do zjednoczenia z Bogiem. Taki jest cel modlitw, Mszy św. zamawianych w ich intencji oraz odpustów zdobywanych z myślą o naszych najbliższych. O modlitwie pamiętamy chyba najczęściej. Modlimy się za zmarłych każdego dnia, gdy stajemy wieczorem do rachunku sumienia. Nawet brewiarzowa Liturgia Kościoła w szczególny sposób przypomina właśnie wieczorem o tych, którzy są już po drugiej stronie. Nie zawsze natomiast pamiętamy o środku, który na drodze zbawienia naszych zmarłych może się okazać najbardziej efektywny. Nie ma bowiem skuteczniejszego środka niż Ofiara Jezusa Chrystusa, który na krzyżu umarł właśnie dla naszego zbawienia. Nie trzeba się odwoływać do żadnych dokumentów kościelnych czy enuncjacji teologicznych, by zrozumieć, że zanurzenie największych nawet grzechów w Krwi Baranka gwarantuje ich odpuszczenie. To właśnie dlatego odprawiamy Msze św. przy okazji pogrzebu i powtarzamy tę Ofiarę przy innych okazjach: urodzin, imienin czy kolejnej rocznicy śmierci.

Może nieco zapomnianym środkiem, który także może pomóc zmarłym w jak najszybszym osiągnięciu zbawienia, jest odpust. Polega on na darowaniu kary doczesnej, ale i kary związanej z czyśćcem. Dlatego możemy zyskiwać odpusty dla żywych i dla zmarłych. Przed laty w niektórych regionach Polski popularny był zwyczaj nawiedzania sąsiednich parafii, które przeżywały akurat swoje święto patronalne. Z okolicznością tą wiązała się bowiem możliwość uzyskania odpustu. Możliwość odpustu dają też liczne praktyki pobożnościowe, jak nabożeństwo Drogi Krzyżowej czy nawet uważna lektura Pisma Świętego. Odpust nazywany jest często czerpaniem ze skarbca Kościoła. Ten fakt nie może dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę, że niewielki wysiłek może być przez Boga tak ogromnie nagrodzony. Warto nie tylko praktykować odpusty, ale też wychowywać do nich młode pokolenie, z nadzieją, że kiedyś nasi potomkowie i nam skrócą czas czyśćcowego oczekiwania na niebo.

W związku z odpustami warto przypomnieć wyjątkową okazję, jaką dał papież Franciszek, ustanawiając Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia. Początek listopada oznacza ostatnie już dni umożliwiające nawiedzenie kościoła, w którym można przekroczyć Bramę Miłosierdzia. Praktyka taka daje możliwość zyskania odpustu, a więc skrócenia oczekiwania w czyśćcu na zjednoczenie z Panem Bogiem. Odpusty zawsze też możemy ofiarować za naszych zmarłych, więc także z tego powodu warto wykorzystać ostatnie tygodnie Roku Świętego Miłosierdzia.

2016-10-26 08:07

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Cierpienie to megafon Boga

Niedziela Ogólnopolska 35/2019, str. 30-31

[ TEMATY ]

życie

cierpienie

©dizfoto1973 - stock.adobe.com

Cierpienie odwraca do góry nogami całe nasze życie. W konsekwencji prowadzi do lepszego zrozumienia siebie i innych. Wydaje się, że ten, kto nigdy nie cierpiał, zna życie tylko powierzchownie

Cierpienie budzi w nas lęk, strach, boimy się cierpienia. Zbyt często o nim słyszymy. Widzimy cierpienie innych i sami go doświadczamy. Ono jest wciąż obecne, jest tak blisko. Robimy wszystko, by uniknąć cierpienia, zarówno tego fizycznego, jak i duchowego. Mimo to liczne przeciwności i niedogodności życia, choroby cielesne i duchowe zwykle są naszym chlebem powszednim. Czy można ich uniknąć? Czy można przed nimi uciec? Można próbować, ale nie uda się to nawet za cenę naszej wytrwałości i zaradności. Jeżeli zrzucimy krzyż z jednego ramienia, pojawi się on na drugim. Jeżeli unikniemy go dzisiaj, jest już przygotowany na jutro. Czy warto się temu opierać? Czy warto to przeklinać? Czy to pomoże? Przecież nie zrzucimy z siebie krzyża, a nasze opieranie się czyni go jeszcze trudniejszym do zniesienia i cięższym; w ten sposób zło nie tylko nie ustępuje, ale też staje się dwukrotnie większe. Jeżeli natomiast przyjmiemy krzyż, staje się on lżejszy – przekonamy się nawet w pewnej chwili, że to nie my niesiemy krzyż, ale on niesie nas.
CZYTAJ DALEJ

Kto jest winny aborcji w 9. miesiącu ciąży w Oleśnicy?

2025-04-14 07:37

[ TEMATY ]

komentarz

aborcja

Fot: Pro Prawo do Życia

Zły stan psychiczny, natarczywy adwokat proaborcyjnej FEDERY oraz uległość lekarzy wystarczą by zabić dziecko w 9. miesiącu ciąży bez zmiany ustawy. Chłopca zabito śmiertelnym zastrzykiem w szpitalu w Oleśnicy. Jak do tego doszło skoro lekarze w Łodzi twierdzili, że jego aborcja jest sprzeczna z prawem?

Chłopiec miał już 37 tygodni życia, a więc w świetle nomenklatury medycznej nie był nawet wcześniakiem. W ginekologicznym szpitalu w Łodzi nie chciano go zabić, choć adwokat fundacji FEDERA żądał „indukcji asystolii płodu”, czyli zabicia dziecka zdolnego do życia poprzez wbicie igły do jego serca z podaniem chlorku potasu. - Zaproponowaliśmy natychmiastowe rozwiązanie przez cięcie cesarskie (ze względu na zły stan psychiczny Pani Anity) w znieczuleniu ogólnym z objęciem dziecka wysokospecjalistycznym leczeniem pediatrycznym. Oznacza to, że zaproponowaliśmy Pani Anicie niezwłoczne zakończenie ciąży, co nie jest jednoznaczne z uśmierceniem płodu zdolnego do życia – napisał w oświadczeniu prof. Piotr Sieroszewski, kierownik ginekologii szpitala w Łodzi i prezesa Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników.
CZYTAJ DALEJ

G. Braun chciał zatrzymać ginekolog, która dokonała aborcji na 9-miesięcznym Felku

2025-04-16 17:43

[ TEMATY ]

aborcja

Grzegorz Braun

ginekolog

9 miesięczne dziecko

Felek

x.com/JSmigowski

Grzegorz Braun próbuje dokonać "zatrzymania obywatelskiego" ginekolog Gizeli Jagielskiej

Grzegorz Braun próbuje dokonać zatrzymania obywatelskiego ginekolog Gizeli Jagielskiej

Kandydat na prezydenta Grzegorz Braun (Konfederacja Korony Polskiej) próbował w środę dokonać „zatrzymania obywatelskiego” w szpitalu w Oleśnicy pracującej tam ginekolog Gizeli Jagielskiej.

O oleśnickim szpitalu stało się głośno w ostatnim czasie za sprawą publikacji na temat historii pacjentki z Łodzi, która zdecydowała się na przeprowadzenie tam aborcji z powodu zagrożenia jej zdrowia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję