Reklama

Historia

Harcerska droga

Książka Justyny Błażejowskiej „Harcerską drogą do niepodległości. Od «Czarnej Jedynki» do Komitetu Obrony Robotników” jest o tym, jak pojedyncze osoby i z pozoru niepozorne działania mogą wpływać na bieg historii

Niedziela Ogólnopolska 43/2016, str. 38-39

[ TEMATY ]

książka

Grzegorz Boguszewski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Książka „Harcerską drogą do niepodległości” (wydawnictwo Arcana) mówi o wielkim sensie każdej pracy dla ojczyzny i bliźnich, nawet tej uwięzionej w wąskiej przestrzeni i niesprzyjającym czasie, doraźnie skazanej na raczej nikły sukces. To książka przede wszystkim o tym, jak w samym rozkwicie komunistycznej indoktrynacji PRL-u kilku desperatów próbowało chronić młodzież i zaszczepiać w niej wartościowy sposób na życie – jak „żyć z pożytkiem dla Polski i dla siebie”. Udawało się to – oczywiście raczej incydentalnie niż masowo – właśnie na drodze harcerskiej, bo, jak w książce wspomina Bohdan Cywiński, przynajmniej niektóre „drużyny harcerskie cechowały się mniej lub bardziej wyraźnym antykomunizmem. Dominowało przekonanie o konieczności wychowywania młodych, bo prędzej czy później zdarzy się coś, w czym będą musieli brać udział”.

Reklama

„Miałem, nie przewidując tego ani nie planując, pewien wpływ na kształtowanie elity niepodległej Polski. Elity, która w ostatnich dwudziestu pięciu latach rzeczywiście odgrywa różnego rodzaju ważne role” – mówi w książce Błażejowskiej Andrzej Janowski „Soda”, powojenny reanimator (wraz z Januszem Ankudowiczem) „Czarnej Jedynki” w warszawskim LO im. Rejtana. „W 1957 r. po prostu robiliśmy to, co powinno być robione w dobrym harcerstwie. (...) Myślałem w kategoriach realizacji zadań, które były podejmowane przez naszych poprzedników, dążących do niepodległej ojczyzny”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Czarne chusty kontra czerwone

Niełatwe, ale jednak możliwe było harcerskie działanie w duchu baden-powellowskiego skautingu, a więc i polskiego przedwojennego harcerstwa. Jak mówi Cywiński, „to puszczaństwo jakoś tak dziwnie pachniało partyzantką...”; były partyzanckie piosenki przy ognisku, w gawędach przewijały się postacie Szarych Szeregów. A tuż obok – i to czasem dosłownie – obozowali „walterowcy” (dla których wzorem był gen. Świerczewski), czyli czerwone harcerstwo pod komendą Jacka Kuronia. „Jedynkowcy” jak najsłuszniej i od początku uważali je za sowiecką piątą kolumnę, gdyż na własnej skórze odczuwali skutki działań „czerwonych harcerzy”, którzy dążyli do zniszczenia odradzającego się w Polsce skautingu.

„Prędzej bym sobie stryczek zawiesił na szyi niż czerwoną chustę – mówił Jan Krzysztof Kelus, harcerz z zastępu Bohdana Cywińskiego, późniejszy socjolog, działacz i bard opozycji demokratycznej, zacytowany w jednym z niezwykle ciekawych w tej książce przypisów – a ich piosenki też nie były takie jak nasze (...). My śpiewaliśmy «Idzie noc» i nasz hejnał wybrzmiewał powoli słowami: «Bóg jest tuż». A oni nie śpiewali nawet o «rycerstwie spod stepowych stanic, o obrońcach naszych polskich granic»...”.

Reklama

Piotr Naimski dał się porwać nurtowi „Czarnej Jedynki” jako uczeń dziewiątej klasy „Rejtana”. „Wtedy akurat, w 1962 r., «Jedynka» przeszła kolejną po wojnie reanimację za sprawą Marka Barańskiego i Jerzego Kijowskiego, którzy znów odtworzyli tę drużynę – mówi Naimski – w formule zupełnie przyzwoitej, opartej na dziedzictwie i metodach polskiego skautingu. (...) Środowisko «jedynkowe» było dla nas azylem, miejscem, gdzie mogliśmy zachowywać się swobodnie i szczerze rozmawiać”.

Wędrówki i obozy harcerskie „Czarnej Jedynki” to nie tylko takie sobie harcerskie obcowanie z przyrodą. Na specjalne misje krajoznawczo-rozpoznawczo-wywiadowcze wybierano takie miejsca, które ułatwiały tłumaczenie szerszych zagadnień; harcerze sporządzali szczegółowe mapy terenu z uwzględnieniem jakości zabudowy, starali się zdobyć wiedzę na temat mieszkańców danej okolicy, miasteczek, poznać strukturę ludności, historię jakiegoś kawałka Polski, musieli umieć rozmawiać z ludźmi, budzić zaufanie. Te umiejętności miały im się bardzo przydać po latach.

„Bieganie po lesie w krótkich spodenkach to naprawdę poważna sprawa... – wspomina Piotr Naimski. – Historia, szacunek dla patriotyzmu i w pewnym sensie kult samodzielności, a także osobistej «dzielności» stawały się osnową wielu dyskusji i praktycznych zadań... Staraliśmy się przekazać młodym poczucie odpowiedzialności za siebie samych i bliskich, kolegów, potrzebujących i w końcu – za Polskę”.

Z „Gromadą Włóczęgów” do niepodległości

Pomysł stworzenia starszoharcerskiej „Gromady Włóczęgów”, czyli harcerskiego kręgu instruktorskiego, zakiełkował w 1967 r., a zrealizował się jesienią 1968 r. (po Marcu’68) w gronie kilku osób (Jerzy i Janusz Kijowscy, Antoni Macierewicz, Wojciech Onyszkiewicz, Piotr Naimski). „Gromada” organizowała zebrania, głównie poza Warszawą, na których omawiano różne ważne i aktualne tematy.

Reklama

Na spotkaniach „Gromady” niemal zawsze i na różne sposoby rozważano kwestie związane z niepodległością Polski; wychowankowie „Czarnej Jedynki” nigdy nie mieli wątpliwości, że PRL nie jest krajem wolnym, niepodległym. Jakież było zdziwienie, gdy zaproszony na jedno z zebrań ówczesny redaktor „Więzi” Tadeusz Mazowiecki proponował tym młodym ludziom „słuszną i pragmatyczną linię PRL-owską”. „Już wtedy znajdowaliśmy się na takim etapie – mówi Piotr Naimski – że oczekiwaliśmy i potrzebowaliśmy konkretów, praktycznego działania, do którego nasz gość wykazał całkowitą niechęć. Byliśmy zdegustowani i zawiedzeni tym (...) konformizmem.

Może naprawdę ważniejsi niż zapraszane «autorytety» byliśmy sami dla siebie... – zastanawia się Naimski. – Dla mnie najważniejszy był odbiór spotkania. Prelegentów potrzebowaliśmy... tak trochę «narzędziowo». (...) Później nastąpił trudny moment po wejściu SB na zebranie w domu dziadka Uli Doroszewskiej w grudniu 1971 r.”.

Obrony zatrzymanych wówczas przez bezpiekę podjął się mec. Jan Olszewski; nieco później przyszło mu bronić aresztowanych w 1976 r. robotników z Radomia.

Książka Justyny Błażejowskiej to przeplatająca się opowieść kilku osób z „Czarnej Jedynki” i „Gromady Włóczęgów” oraz wspomnienia Jana Olszewskiego – kreślą one niezwykle ważny analityczno-historyczny kontekst zdarzeń, które często gmatwały tę ambitną harcerską drogę do niepodległości.

„Czarnojedynkowe” środowisko bez wątpienia wyrosło na bardzo swoistą opozycję niepodległościową, która nie prowadziła gier politycznych, z nikim nie chciała się układać kosztem rezygnacji ze swych niepodległościowych ideałów, w których spełnienie nigdy w kręgach harcerskich nie zwątpiono, co podkreślają niemal wszyscy rozmówcy Błażejowskiej.

Reklama

„Środowisko «Gromady» z coraz większą determinacją dążyło do poszerzenia sfery wolności i prowadziło działania na rzecz suwerenności państwa – napiszą po latach, w 2006 r., w «Oświadczeniu 1. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej» im. R. Traugutta «Czarna Jedynka», opublikowanym na łamach «Głosu» (jednego z pierwszych pism opozycji demokratycznej, miesięcznika stworzonego w 1977 r. przez Antoniego Macierewicza). – Uważamy, że lata spędzone w «Czarnej Jedynce» zadecydowały o naszych wyborach w tym okresie. (...) Akcja pomocy represjonowanym, organizowana od początku lipca 1976 r., była naturalną konsekwencją wcześniejszych działań licznej grupy członków «Gromady»”.

Harcerska sprawa, czyli KOR

Działalność „Gromady” w 1976 r. miała z punktu widzenia innych środowisk opozycyjnych zdecydowanie bardziej radykalny charakter. Antoni Macierewicz napisał wówczas tekst programowy, który miał niepodległościową wymowę i był też ostrą krytyką rewizjonizmu „komandosów” (opozycji pomarcowej, skupionej wokół Jacka Kuronia i Adama Michnika). „Mówię tam o bankructwie tego środowiska – wspomina Macierewicz – i o tym, że opozycji w istocie nie ma, że trzeba ją dopiero stworzyć, ale pod warunkiem przyjęcia perspektywy niepodległościowej (...). I to było dla kolegów z lewicy laickiej trudne do przyjęcia. Byłem sceptyczny wobec koncepcji ewolucyjnej, którą oni proponowali. Masowy i jawny ruch oporu uznałem za najskuteczniejszą taktykę. To z tych założeń narodził się program odbudowy państwa przez tworzenie niezależnych instytucji społecznych (...). Pierwszą miał się okazać Komitet Obrony Robotników”.

Reklama

KOR powstał w głowach dosłownie kilku osób ze środowiska „Gromady” – Piotra Naimskiego, Antoniego Macierewicza, Wojciecha Onyszkiewicza i Mirosława Chojeckiego, którzy z trudem znaleźli aprobatę w liczących się wówczas kręgach opozycyjnych; uzyskali ją przede wszystkim w niepodległościowo nastawionym środowisku Jana Józefa Lipskiego i Jana Olszewskiego. Niełatwo było zebrać autorytety moralne, które swoimi nazwiskami roztoczyłyby parasol ochronny nad niezbyt bezpieczną działalnością pomocową. W końcu udało się stworzyć dokument założycielski KOR – „Apel do społeczeństwa i władz PRL”, który podpisało 14 osób. Rozmówcy Justyny Błażejowskiej podkreślają, że dawni „komandosi” w sprawie pomocy robotnikom byli raczej sceptyczni. „Kiedy okazało się, że Komitet już jest, Jacek Kuroń postanowił się do niego wpisać” – komentuje Piotr Naimski.

Faktem jest – niestety, do dziś niemal nieznanym, bo na różne sposoby tuszowanym – że to ludzie z harcerskiej „Gromady” Naimskiego i Macierewicza rozkręcili tę wielką akcję – przede wszystkim społeczną, ale nieuchronnie także polityczną – pod nazwą KOR. Justyna Błażejowska poprzez relacje swych bohaterów pokazuje, jak wielki był ten wysiłek setek ludzi zaangażowanych pośrednio i bezpośrednio w pomoc poszkodowanym robotnikom. Bez wątpienia mogli go podjąć i podołać mu właśnie przede wszystkim najprawdziwsi harcerze.

Książka Justyny Błażejowskiej „Harcerską drogą do niepodległości. Od «Czarnej Jedynki» do Komitetu Obrony Robotników” bardzo rozjaśnia najnowszą historię Polski, zwłaszcza tę celowo i tendencyjnie zaciemnianą. Zawarte w niej relacje świadków i bohaterów zdarzeń sprzed 40 lat nie są jakąś tam banalną – jak zapewne chcieliby to widzieć wciąż nieustraszeni bojownicy lewicy laickiej – harcerską gawędą przy ognisku (choć i w tym nie byłoby przecież nic złego...). Jest to rzetelne świadectwo historii spisane przez historyka, opatrzone rozwiniętymi przypisami, które są znakomitym dopełnieniem faktograficznym. Z tych przypisów, które można czytać oddzielnie, wyłania się niejako druga, równie ciekawa książka.

2016-10-19 08:56

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Od ciemności do światła! „Potęga nawrócenia” prof. Wojciecha Roszkowskiego – 81 poruszających historii nawróceń z całego świata!

[ TEMATY ]

książka

prof. Wojciech Roszkowski

Materiał prasowy

Od ciemności do światła! „Potęga nawrócenia” prof. Wojciecha Roszkowskiego – 81 poruszających historii nawróceń z całego świata!

Czy potrafisz sobie wyobrazić, że nawet najgłębsze rany duszy mogą się zabliźnić, a mroki przeszłości – ustąpić miejsca światłu? Czy wierzysz, że każdy z nas, bez względu na popełnione błędy, zasługuje na drugą szansę? „Potęga nawrócenia” – najnowsza, wstrząsająca książka prof. Wojciecha Roszkowskiego, wybitnego pisarza i naukowca, to lektura, która porusza do głębi, opowiadając o niezwykłych losach ludzi, którzy odważyli się zacząć wszystko od nowa. To podróż przez serca tych, którzy potknęli się czy upadli, ale powstali i podjęli decyzję o zmianie.
CZYTAJ DALEJ

Papież: błogosławmy mamy i wysławiajmy Boga za cud życia

O tym, aby widok matki z dzieckiem lub oczekującej na jego narodziny był powodem do radości i błogosławienia jej, a także do dziękowania Bogu za cud życia, mówił Papież Franciszek w rozważaniu przed ostatnią w tegorocznym Adwencie modlitwą Anioł Pański.

W rozważaniu, wygłoszonym z kaplicy w Domu św. Marty, Ojciec Święty nawiązał do dzisiejszej Ewangelii, mówiącej o spotkaniu Maryi z Elżbietą i przypomniał, że "dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości, za które należy dziękować i, że żadne dziecko nie jest "pomyłką". Zachęcił, aby nie pozostawać wobec nich obojętnymi. „Umiejmy się zachwycić ich pięknem i, tak jak to uczyniły Elżbieta i Maryja, błogosławmy mamy i wysławiajmy Boga za cud życia!” – mówił i prosił, by nie zapominać o tym zwłaszcza w czasie przedświątecznym, kiedy „chętnie tworzymy odświętną atmosferę, za pomocą świateł, bożonarodzeniowych dekoracji i muzyki”.
CZYTAJ DALEJ

Wałbrzych. Betlejemskie Światło Pokoju

2024-12-23 12:53

[ TEMATY ]

harcerze

Betlejemskie Światło Pokoju

Wałbrzych

ks. Daniel Rydz

Chorągiew Dolnośląska ZHP

Przekazanie Betlejemskiego Światła Pokoju

Przekazanie Betlejemskiego Światła Pokoju

Parafia Św. Barbary w Wałbrzychu stała się miejscem wyjątkowego wydarzenia – uroczystego przekazania Betlejemskiego Światła Pokoju, symbolu nadziei i pojednania.

Wydarzenie to zwieńczyło Dolnośląski Zlot Betlejemskiego Światła Pokoju, który zgromadził harcerzy i zuchów z całego województwa. Mszy św. niedzielę 15 grudnia, będącej punktem kulminacyjnym zlotu, przewodniczył ks. kan. Daniel Rydz, kapelan Dolnośląskiej Chorągwi ZHP, a także proboszcz wałbrzyskiej parafii Św. Apostołów Piotra i Pawła.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję