To pytanie drąży moją myśl. Dlaczego podczas wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w USA dopuszczono się tak haniebnego zachowania, jak plucie na prezydencką limuzynę? Przecież nigdy ten szanujący każdego człowiek nie nazwał żadnego z Polaków „bydłem”. Nigdy nie posunął się do stwierdzenia „dorżnąć watahę”. Zatem dlaczego?
Owszem, zdarzały się okrzyki przy okazji uroczystości, w których uczestniczyli autorzy tych ohydnych bon motów. Ale byli to ludzie młodzi, może nieco zapalczywi. Tym razem ten spektakl został wyreżyserowany wyrafinowanie. Inspiratorami byli ludzie blisko związani z odwołanymi polskim ambasadorem i panią konsul. Widać na zdjęciach ich zadowoloną postawę, bogactwo ubioru. Szukając odpowiedzi na nurtujące pytanie, sięgnąłem do Wyspiańskiego. W drugim akcie „Wyzwolenia” zapisał takie prorocze słowa wypowiedziane przez Konrada: „Warchoły, to wy! – Wy, co liżecie obcych wrogów podłoże, czołgacie się u obcych rządów i całujecie najeźdźcom łapy, uznając w nich prawowitych wam królów. Wy hołota, którzy nie czuliście dumy nigdy, chyba wobec biedy i nędzy, której nieszczęście potrącaliście sytym brzuchem bezczelników i pięścią sługi. Wy lokaje i fagasy cudzego pyszalstwa, którzy wyciągacie dłoń chciwą po pieniądze – po łupież pieniężną, zdartą z tej ziemi, której złoto i miód należy jej samej i nie wolno ich grabić. Warchoły, to wy, co się nie czujecie Polską i żywym poddaństwa i niewoli protestem. Wy sługi! Drżyjcie, bo wy będziecie nasze sługi i wy będziecie psy, zaprzęgnięte do naszego rydwanu, i zginiecie! I pokryje waszą podłość NIEPAMIĘĆ!”. Ostre, ale to profeta. Warto podumać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu