Reklama

Wiadomości

Raporty smoleńskie są fałszywe

Nie było praktycznie żadnego śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej, a ustalenia komisji Millera i prokuratury miały być dopasowane do rosyjskich ustaleń. Takie przerażające wnioski płyną z dokumentów ujawnionych przez podkomisję smoleńską

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Po półrocznej pracy podkomisja smoleńska postanowiła podzielić się z opinią publiczną swoimi najnowszymi ustaleniami, a także dokumentami, które odnaleziono podczas kwerendy w różnych instytucjach. – My nie wiemy, co się stało w Smoleńsku. Nasza komisja została powołana po to, aby dopiero wyjaśnić przyczyny katastrofy – mówił podczas konferencji prasowej dr Wacław Berczyński, szef komisji w MON ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej.

Komisja przygotowuje się do badania w tunelu aerodynamicznym konstrukcji skrzydła samolotu, przesłuchuje świadków oraz odczytuje dane, które były ukrywane przed opinią publiczną.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nic nie badali, nic nie przywieźli

Oficjalnie podkomisja w Ministerstwie Obrony Narodowej została powołana do ponownego zbadania przyczyn katastrofy, jednak ujawnione dokumenty wskazują na to, że komisja ta zajmuje się tym po raz pierwszy, bo poprzednia tylko udawała i co najwyżej pozorowała badania przyczyn katastrofy.

Reklama

Jako dowód pokazano notatkę służbową z sierpnia 2010 r. Stanisława Żurkowskiego, szefa podkomisji technicznej w Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP). Wynika z niej, że polscy eksperci nie byli dopuszczani do żadnych badań wraku. Nie brali udziału w badaniu szczątków samolotu, nie mieli dokumentacji takich badań prowadzonych przez Rosjan ani nawet informacji o planach przeprowadzenia takich badań. Polscy „eksperci” nie kontaktowali się z producentem samolotu, producentem silników ani firmą, która remontowała tupolewa. Najbardziej wymowna była odpowiedź na 9. i ostatnie pytanie Żurkowskiego: Czy w ogóle coś dla komisji technicznej z Rosji przywieźli? „Nic takiego nie przywieźli” – lakonicznie napisano w notatce, która tak jak wszystkie inne przechodziła przez biurko ówczesnego premiera Donalda Tuska. Przypomnijmy, że był to okres, kiedy ocieplano stosunki między Rzecząpospolitą Polską i Federacją Rosyjską, a premier chwalił doskonałą współpracę z Moskwą.

O tym, że polscy eksperci nie mieli swobodnego dostępu na teren katastrofy w pierwszych dniach po 10 kwietnia, świadczą inne notatki odnalezione w dokumentach Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Pomimo ważnych przepustek polscy eksperci mieli utrudnione wejście – a często nie mieli w ogóle takiej możliwości – na teren zdarzenia w pierwszych dniach po katastrofie. Być może coś udało im się zobaczyć i zbadać, ale jednak braki były kolosalne, co potwierdzają państwowe notatki z tego okresu.

Komisja pod nadzorem Tuska

Na konferencji ujawniono jeszcze jeden szokujący dowód na to, że ówczesnemu szefowi MSW Jerzemu Millerowi wcale nie chodziło o ustalenie przyczyn katastrofy. Na spotkaniu z członkami komisji 28 kwietnia 2010 r. mówił, że polskie ustalenia muszą być zbieżne z rosyjskimi, bo w przeciwnym wypadku będą się rodzić teorie spiskowe. Co więcej, wskazał on na konieczność „synchronizacji” badań i ustaleń nie tylko polskiej komisji z rosyjską, ale także oddzielnego śledztwa prowadzonego przez prokuraturę. – Albo zadbamy o jednolity przekaz tych wszystkich podmiotów, który nie sprzyja budowaniu mitów i podejrzeń, albo ukręcimy bicz na swoje plecy – mówił kilkanaście dni po katastrofie Miller. Minister powiedział również, że niemal wszystkie decyzje przechodzą przez biurko Donalda Tuska, bo „premier zastrzegł sobie prawo osobistego nadzoru”.

Reklama

Oznacza to, że Komisja Millera od początku działała nie po to, aby z pełną determinacją ustalić rzetelną prawdę o przyczynach śmierci 96 najwyższych przedstawicieli RP, ale pod ustaloną tezę. Ustalenia miały być dopasowane do aktualnej polityki rządu i nastrojów społecznych. Można mieć podejrzenia, że eksperci celowo zaniechali wielu badań, aby nie odkryć czegoś niewłaściwego. – Dla mnie jest to szokujące. Jest bardzo dziwne to, że przewodniczący Jerzy Miller jeszcze przed rozpoczęciem badań wskazywał, jaki ma być wynik badań – mówi dr Wacław Berczyński.

Podczas prezentacji mówiono też o manipulacjach danymi z czarnych skrzynek. Z rosyjskiego rejestratora wycięto aż 5 ostatnich sekund lotu i dane trajektorii lotu kończą się przy „słynnej” brzozie. Wycięto też dane z polskiej skrzynki i zastąpiono je rosyjskimi danymi, co mogło być realizacją wytycznych ministra Millera. Przy tej prędkości samolot w 5 sekund pokonuje prawie 0,5 kilometra.

Komisji udało się znaleźć całościowe dane z polskiej skrzynki ATM i obecnie trwa ich żmudne odczytywanie. – Będziemy informować opinię publiczną o następnych ustaleniach naszej komisji, gdy tylko będziemy mieli nowe dane. Ale już dziś możemy powiedzieć, że bardzo istotne dane z poprzednich raportów były fałszywe – podkreśla Berczyński.

2016-09-21 08:53

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Upamiętnienie ofiar katastrofy smoleńskiej

W imieniu Prezydenta RP Andrzeja Dudy w kaplicy Pałacu Prezydenckiego zostały złożone kwiaty przed tablicą poświęconą pamięci Pary Prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich, ostatniego Prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego oraz pracowników Kancelarii Prezydenta RP, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 r.

Kwiaty przed tablicą w pałacowej kaplicy są składane każdego 10. dnia miesiąca.
CZYTAJ DALEJ

Andruszkiewicz o wyroku TSUE: nie poddamy się terrorowi „tęczowych” wyroków

2025-11-25 23:13

[ TEMATY ]

polityka

TSUE

Adobe Stock

Wiceszef kancelarii prezydenta Adam Andruszkiewicz, odnosząc się do wtorkowego wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE dot. uznawania małżeństw jednopłciowych zawartych w innym kraju UE powiedział, że kancelaria prezydenta „nie podda się terrorowi tęczowych wyroków”.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł we wtorek na kanwie sprawy z Polski, że państwo członkowskie ma obowiązek uznać małżeństwo pary tej samej płci zawarte legalnie w innym kraju UE, nawet jeśli prawo tego państwa nie uznaje tego typu związków. O ten wyrok we wtorek wieczorem w TV Trwam został zapytany Andruszkiewicz.
CZYTAJ DALEJ

550 lat druku w języku polskim

2025-11-26 17:20

ks. Łukasz Romańczuk

W 1475 roku we Wrocławiu wydarzyło się coś, co z dzisiejszej perspektywy można nazwać początkiem nowoczesności na ziemiach polskich. To właśnie wtedy ukazał się pierwszy druk zawierający teksty w języku polskim — modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” wplecione w zbiór statutów synodu wrocławskiego. Ich wydawcą był Kasper Elyan, drukarz pracujący w mieście nad Odrą zaledwie dwie dekady po wynalazku Gutenberga.

Z okazji 550-lecia tego przełomowego wydarzenia prelegenci reprezentujący środowiska historyczne, językoznawcze i kościelne przypomnieli znaczenie Elyana oraz konsekwencje, jakie przyniosła epoka druku. Wszystko to odbywa się w ramach sympozjum naukowego zorganizowanego przez środowisko Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję