Lansowany na wszelkie sposoby KOD schodzi do podziemia. O konspiracji krzyczą z egzaltacją wszem i wobec prominentni działacze rzeczonego ruchu. Pragnienie męczeństwa narasta z każdą chwilą ignorowania przez władzę kod-owskich protestów. Dodatkowo przykręcony kurek z reklamami spółek państwowych, prezentowanych obficie w zaprzyjaźnionych mediach, sprawia, że w naturalny sposób stają się one sojusznikami sił żywotnie zainteresowanych obroną dochodów. Najbardziej widoczne jest tutaj porozumienie z KOD-em. Nie bez powodu zatem zostaje on nazwany złośliwie Komitetem Obrony... Dochodów.
Na podobnych zasadach obrony „korytka”, pod płaszczykiem ochrony polskiej praworządności, działa partia o pretensjonalnej nazwie – .Nowoczesna, gdzie szczególną, nachalną charyzmę ujawniają młode i ładne panie. Męski lider partii co prawda stara się cały czas pełnić rolę samca alfa, ale wychodzi mu to nader żałośnie. Jego różne wpadki, związane z powierzchownością, wykształceniem i osobowością, stawiają go w rzędzie bohaterów, a raczej bohaterek dowcipów o blondynkach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W ramach obronnej akcji stanu posiadania przypomina się jeszcze jeden sojusznik – stara, wyleniała Platforma Obywatelska. Jednak siły, które koordynują opór wobec dobrej zmiany, chyba nie za bardzo mogą polegać na jej potencjale... Po pierwsze – jej były lider, chociaż wyraźnie zmęczony pobytem na salonach europejskiej elity, wcale nie ma zamiaru wracać na – było nie było – prowincjonalne, krajowe pokoje, aby odwojować straty. Jego następczyni, wygadana jak sąsiadka Pana Niedzieli z klatki schodowej i jak ona monochromatyczna, już dawno straciła autorytet w społeczeństwie (jeżeli kiedykolwiek takowy miała) i stała się dla mocodawców bezużyteczna. A jej ponowne liderowanie okazało się wręcz niemożliwe. Obecny przywódca PO, człowiek o aktorskim uśmiechu dawnego gwiazdora amerykańskiego kina Burta Lancastera, choć stara się, jak może, to jednak ewidentnie brakuje mu talentu.
Pozostają jeszcze w odwodzie postaci typu Kazimierz Kutz – starzy bohaterowie antypisowskiej intelektualnej partyzantki, ale ani oni, ani resztki komunizujących grup oporu, na czele z odchodzącą w niebyt peerelowską lewicą, nie są w stanie wygenerować prawdziwego sprzeciwu. Nie z powodu opresyjnych działań rządu, ale na skutek wewnętrznej niemocy opozycji, dla której jedyną ideą jest egoistycznie pojmowany interes narodowy. I chociaż samozwańczy obrońcy demokracji chcieliby być gwałtownie internowani, to jednak będą musieli zadowolić się tylko operetkowym odegraniem męczeństwa ku uciesze Pana Niedzieli i większości Polaków, odzyskujących godność i podmiotowość we własnym państwie.