– Drodzy Bracia i Siostry, każdy z nas nosi w głębi serca najbardziej osobistą kartę księgi miłosierdzia Boga: jest to historia naszego powołania, głos miłości, która pociągnęła i zmieniła nasze życie, prowadząc nas do porzucenia wszystkiego na Jego słowo i pójścia za Nim. Ożywmy dziś z wdzięcznością pamięć o Jego wezwaniu, silniejszym niż jakikolwiek opór i trud. Kontynuując celebrację eucharystyczną, centrum naszego życia, dziękujmy Panu, bo wszedł w nasze zamknięte drzwi ze swoim miłosierdziem; bo, podobnie jak Tomasza, wezwał nas po imieniu; bo daje nam łaskę dalszego pisania Jego Ewangelii miłości – tak zakończył swą homilię papież Franciszek 30 lipca w sanktuarium św. Jana Pawła II.
A skierował ją przede wszystkim do zgromadzonych w świątyni i wokół niej kapłanów, zakonnic, zakonników, osób konsekrowanych i seminarzystów, szczególnie z Polski, ale nie tylko, bo jego nauczanie było uniwersalne. Wśród uczestników Liturgii znalazł się kl. Łukasz Czub SchP, który dzieli się z „Niedzielą”: – Szczególnie trafiło do mnie przesłanie, by ufać swoim formatorom, kierować do nich problemy czy wątpliwości, są przecież naszymi pasterzami.
Obecne były również zakonnice bardzo rzadko opuszczające klauzurę. Wśród nich s. Alicja, klaryska od niemal 40 lat. – Umocniły mnie słowa Franciszka mówiące o wytrwałości, cierpliwości, ofiarowaniu i służbie. Ujęła również zachęta, by wracać do momentu najbardziej intymnego: zawołania Bożego. Im dłużej żyję, tym bardziej się tym zachwycam. Byłam zwykłą dziewczyną ze wsi, którą Pan Bóg zawołał po imieniu...
Pomóż w rozwoju naszego portalu