Reklama

Polska

Nasza cywilizacja jest zagrożona

Z ks. Andrzejem Halembą ze Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie rozmawia Włodzimierz Rędzioch

Niedziela Ogólnopolska 8/2016, str. 20-21

[ TEMATY ]

wywiad

Graziako

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Intensyfikują się apele papieża Franciszka w obronie prześladowanych chrześcijan, co najlepiej świadczy o tym, że ich sytuacja pogarsza się w całym świecie. Jednym z krajów, gdzie wolność religijna jest codzinnie łamana, a prawa chrześcijańskiej mniejszości deptane, jest Pakistan.

Na 180 mln mieszkańców chrześcijanie stanowią tam jedynie 1,6 proc. ludności (drugą mniejszością są hinduiści – 1,9 proc.). Wyznawcy Chrystusa padają ofiarą fanatyzmu islamskiego i nietolerancji, do czego przyczynia się również bezkarność działań ich prześladowców.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Często pretekstem do prześladowań jest oskarżenie o bluźnierstwo, gdyż pakistański kodeks karny przewiduje nawet karę śmierci za obrazę Mahometa lub Koranu, tzw. blasphemy law. Prawo to stosowane jest w stosunku do wszystkich obywateli, ale jego ofiarami padają głównie wyznawcy Chrystusa.

Reklama

Oskarżenia o bluźnierstwo często są fałszywe i stanowią pretekst do ataków na chrześcijan – miało to miejsce np. w marcu 2013 r., kiedy to rozwścieczony tłum islamskich fanatyków podpalił zamieszkiwaną przez chrześcijan dzielnicę Lahauru po tym, gdy w chrześcijańskiej wiosce Joseph Colony oskarżono o bluźnierstwo młodego chrześcijanina Sawana Masiha. Najbardziej znaną niewinną ofiarą prawa o bluźnierstwie jest Asia Bibi, która od 6 lat przebywa w więzieniu w oczekiwaniu na wykonanie kary śmierci – pod presją światowej opinii publicznej zawieszono wykonanie wyroku. Obrońcy praw człowieka domagają się jej uwolnienia, chociaż istnieje realne niebezpieczeństwo, że Asia, gdyby została uwolniona, mogłaby paść ofiarą samosądu.

O sytuacji w Pakistanie rozmawiałem z ks. Andrzejem Halembą ze Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, który niedawno odbył podróż do tego kraju.

W. R.

Włodzimierz Rędzioch

Ks. Andrzej Halemba

Ks. Andrzej Halemba

WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: – Jaka jest obecnie sytuacja chrześcijan w Pakistanie?

Reklama

KS. ANDRZEJ HALEMBA: – Od wielu lat sytuacja chrześcijan w tym kraju się pogarsza. Przyczyną tego jest rosnący fundamentalizm islamski związany z ideologią wahabicką oraz ogromna presja talibów na klasę polityczną i sądownictwo. Niestety, ostatnio ekstremizm sięga w głąb społeczeństwa, co jest bardzo niebezpieczne, bo samosądy zaczęły być organizowane również oddolnie – wystarczy wymiana SMS-ów, by zorganizować atak na osobę oskarżoną o bluźnierstwo. To wszystko dzieje się tak szybko, że często władze lokalne nie są w stanie zapobiec samosądom lub niszczeniu mienia oskarżonych. A najczęściej oskarżenia tego rodzaju mają podłoże polityczne albo przestępcze (chęć zagrabienia mienia chrześcijan, zemsta za domniemaną zniewagę, usunięcie konkurencji). Jeszcze kilka lat temu radykalizm dotyczył liderów islamskich (wahabitów, salafitów), którzy propagowali kurs „oczyszczenia” islamu i powrotu do korzeni, teraz fanatyzm zaczyna przenikać do społeczeństwa. Rządzący stali się zakładnikami fundamentalistów i terrorystów islamskich. Podobnie jest z wymiarem sprawiedliwości – jeżeli sędzia wydaje wyrok niezgodny z oczekiwaniami radykałów, staje się celem ataków lub nawet oskarżeń o bluźnierstwo. W ten sposób system sądowniczy jest sparaliżowany.
W takiej sytuacji przyszłość grup mniejszościowych w Pakistanie, w tym chrześcijan, staje pod znakiem zapytania. Ludzie z tych grup są najbardziej poniżani i najmniej zarabiają, wykonując takie prace, jak produkcja cegieł czy sprzątanie. Ale najgorsze jest to, że nie daje im się żadnej szansy na awans społeczny – to wielki problem społeczeństw chrześcijańskich w krajach islamskich. Dlatego z jednej strony powinniśmy dbać o to, by chrześcijanie zachowali wiarę, ale z drugiej – musimy im pomóc w zdobyciu wykształcenia i pozycji społecznej, bo tylko wtedy będą mogli bronić swoich praw.

– W Pakistanie istnieje prawo o bluźnierstwie, tzw. blasphemy law, które przewiduje nawet karę śmierci za domniemaną obrazę Mahometa lub Koranu. Niestety, tak jak Ksiądz wspomniał, prawo to jest często nadużywane i wykorzystywane do osobistych porachunków. Dlaczego pomimo presji światowej opinii publicznej władze nie ośmielają się go znieść?

– Bo wszyscy się boją. Politycy starają się unikać tego tematu. Ekstremiści uważają, że samo poddawanie pod dyskusję „blasphemy law” jest bluźnierstwem, czyli powinno być karane śmiercią. Sędzia, który wydał wyrok, że można dyskutować na temat tego prawa, musiał opuścić kraj wraz z rodziną, bo istniało ryzyko, że zostanie zamordowany przez fanatycznych islamistów.

– Można więc powiedzieć, że ekstremistom islamskim udało się sterroryzować społeczeństwo pakistańskie. Czy jest to proces nieodwracalny?

– Uważam, że można ten proces odwrócić, bo społeczeństwo zaczyna być zmęczone taką sytuacją. Ci, którzy dotychczas wykorzystywali radykalizację społeczeństwa do celów politycznych, sami stali się zakładnikami fanatyków. Problem w tym, że władze są skorumpowane, a poza tym mają również wiele problemów zewnętrznych, takich jak sąsiedztwo niestabilnego Afganistanu czy konflikt z Indiami o część Kaszmiru.

Reklama

– Dla świata symbolem prześladowań pakistańskich chrześcijan i niesprawiedliwości prawa o bluźnierstwie jest Asia Bibi. Czy takich przypadków jest wiele?

– Światowa opinia publiczna usłyszała o Asii Bibi, ale takich przypadków jest wiele (kilkaset, które dotyczą nie tylko chrześcijan) – wszystkie są nam znane, chociaż nie zostały nagłośnione. Kościół katolicki jest na tyle odważny, że zajmuje się wszelkimi przypadkami oskarżeń o domniemane bluźnierstwo, głównie gdy chodzi o katolików. W Pakistanie sprawnie działa miejscowa komisja „Justice and Peace”, która monitoruje sytuację, posyła prawników, pomaga oskarżonym i uwięzionym.

– Czy państwa demokratyczne nie powinny wywierać większego wpływu na władze pakistańskie, aby poprawić sytuację respektowania praw człowieka w tym kraju?

Reklama

– Pakistan jest w sferze wpływów Zachodu, w różnych koalicjach militarnych i nie tylko, zaczyna też odgrywać coraz większą rolę gospodarczą i polityczno-militarną. Państwa demokratyczne powinny więc wykorzystać kontakty z władzami Pakistanu, by domagać się praw dla mniejszości religijnych oraz zniesienia prawa o bluźnierstwie.
Chciałbym jednak podkreślić, że „blasphemy law” nie powstało w próżni. Kryje się za nim dążenie do przeprowadzenia czystki etnicznej i religijnej, a jest to rezultat systemu wychowania, którego celem jest wyeliminowanie „innych”, niemuzułmanów. W podręcznikach szkolnych napisane jest np., że nie można ufać chrześcijanom, których oskarża się także, że są wrogami Allaha. A ktoś, kto jest wrogiem Allaha, jest w oczach muzułmanina najgorszym stworzeniem na świecie.
A przecież Pakistan – po odłączeniu się od Indii – powstał jako państwo, które miało szanować wszystkie religie, gdzie wszyscy obywatele mieli mieć równe prawa.

– W naszych czasach obserwujemy dwa historyczne zjawiska: z jednej strony kraje muzułmańskie stają się coraz bardziej konfesjonalne i jednorodne religijnie (w następstwie prześladowań i eliminacji chrześcijan i innych mniejszości, które zmuszane są do emigracji), a z drugiej – w większości państw Zachodu, w których negowane są nasze chrześcijańskie korzenie, postępuje proces sekularyzacji i spychania religii do sfery prywatnej. Lecz do tego Zachodu, w którym dokonuje się apostazja chrześcijan, masowo przybywają muzułmańscy imigranci, którzy bynajmniej nie chcą rezygnować ze swej religijnej tożsamości, wprost przeciwnie – chcą ją narzucić całemu światu. Co Ksiądz sądzi o tych procesach?

Reklama

– To prawda, że mamy do czynienia z radykalizacją islamu na całym świecie. Proces radykalizacji religii jest konsekwencją jej odnowy lub kryzysu. Jeżeli dochodzi do głębokiego kryzysu religii, następuje radykalizacja niektórych ugrupowań próbujących odwrócić proces dekadencji. To dzieje się teraz, na naszych oczach. Mamy też do czynienia z islamem „milenarystycznym”, który odwołuje się do islamskiej idei końca świata. Niektórzy muzułmanie uważają, że nadeszły takie właśnie czasy i trzeba w tym procesie uczestniczyć, aby zapewnić sobie islamski raj i cieszyć się towarzystwem Mahometa i hurys (hurysa to piękna dziewica w islamskim raju, która ma stanowić jedną z nagród dla zbawionych wiernych – przyp. W. R.). Uważam, że radykalizacja islamu świadczy o jego wielkim kryzysie, a jest to kryzys wewnętrzny, który nie jest spowodowany czynnikami zewnętrznymi. Społeczność islamska jest coraz bardziej podzielona (obecnie jest ok. 260 grup różniących się interpretacją Koranu i szariatu), a różnorodne frakcje walczą ze sobą na śmierć i życie – widać to najlepiej na przykładzie Syrii, gdzie ponad 100 ugrupowań islamistycznych walczy między sobą i z armią Baszara al-Asada.

– A co Ksiądz powie o masowej migracji muzułmanów do Europy?

– Trzeba otwarcie powiedzieć, że Europa obumiera demograficznie i potrzebuje migrantów. Problem w tym, że przybywają tu coraz większe grupy ludzi, które nie chcą się „europeizować”, ale przynoszą własną kulturę i religię, którą uznają za wyższą od europejskiej. Istnieje więc realne zagrożenie, że tak jak Cesarstwo Rzymskie zostało „wchłonięte” przez niepiśmienne, niecywilizowane ludy, tak i Europa, która odcięła się od swych korzeni, nie docenia rodziny, ogranicza dzietność kobiet, może poddać się innym kulturom i cywilizacjom.
Drugi aspekt sprawy. W Europie jest już bardzo wielu muzułmanów: w Niemczech mamy ich 4 mln, we Francji – też 4, w Anglii – 3, we Włoszech – 1,7. Ci ludzie w większości patrzą na naszą cywilizację z pogardą, pomimo naszego dobrobytu, technologii i wolności. To, co my uważamy za plusy naszej cywilizacji, oni traktują jako oznaki dekadencji, zepsucia, słabości, co więcej – bluźnierstwa. Dlatego uważają nas nie tylko za niewiernych, ale też wprost za wrogów Allaha. A ktoś, kto jest wrogiem Allaha, w ich mniemaniu nie zasługuje nawet na miano człowieka.
Dlatego nasza cywilizacja jest zagrożona. Tym bardziej że próby tworzenia społeczeństwa wielokulturowego, bez rozumienia tego typu mentalności, są skazane na fiasko – teraz przyznają się do tego Niemcy i Francja. Reakcją na islamizację społeczeństw jest powstawanie ekstremistycznych grup, również neofaszystowskich, które patrzą wrogo na każdego emigranta.
Ale chciałbym dodać, że w obecnej konfrontacji z islamem dostrzegam też pewien aspekt pozytywny – masowa migracja muzułmanów zmusiła wszystkich do dyskusji na temat europejskiej tożsamości i roli religii w naszych społeczeństwach. Ludzie zaczynają sobie zadawać pytania: Co to znaczy, że jestem chrześcijaninem? Co wynika z tego, że on jest muzułmaninem? Co ja mogę zaakceptować z jego religii? Uważam, że z tej konfrontacji chrześcijaństwo wyjdzie umocnione i odnowi się. Na potwierdzenie tego chciałbym podać fakt, że we Francji grupą, która najbardziej utożsamia się z Kościołem katolickim i wspiera go, są młodzi między 15. a 25. rokiem życia.

2016-02-17 08:57

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Capovilla: Niech kanonizacja dwóch papieży uczyni nasze narody mądrymi, wielkodusznymi, otwartymi

[ TEMATY ]

wywiad

kardynał

"Pragnąłbym, żeby uroczystości kanonizacyjne służyły nie tylko oddaniu hołdu dwóm papieżom, którzy już otoczeni są chwałą w niebie, ale by uczyniły nasze narody mądrymi, wielkodusznymi, otwartymi" - powiedział abp Loris Francesco Capovilla. Kardynał-nominat, wieloletni sekretarz i najbliższy współpracownik najpierw patriarchy Angelo Giuseppe Roncallego, a następnie papieża Jana XXIII mówi w rozmowie z KAI m. in. o świętości papieża Jana, jego umiłowaniu Polaków, bliskich relacjach z kard. Stefanem Wyszyńskim, podobieństwach i różnicach osobowości i pontyfikatu papieża-Włocha i papieża-Polaka. Mówiąc m. in. o bł. Janie Pawle II stwierdził: "Był heroiczny i święty. To jego świadectwo wystarcza, by zgiąć przed nim nasze kolana i dziękować krajowi, który go wydał, wychował, umiłował, kocha i będzie kochał".

KAI: Eminencja, 22 lutego zostanie włączony do Kolegium Kardynalskiego. Jakie myśli towarzyszą w tej historycznej chwili byłemu osobistemu sekretarzowi najpierw patriarchy Angelo Giuseppe Roncallego, a następnie od 28 października 1958 r. papieża Jana XXIII? Abp Loris Francesco Capovilla: Kiedy Ojciec Święty 12 stycznia w południe ogłaszał nazwiska nowych kardynałów byłem tutaj, w swoim pokoju w Sotto il Monte, śledząc jak zwykle z radością papieskie rozważanie poprzedzające modlitwę „Anioł Pański”. Tak z wielkim wzruszeniem czynię każdej niedzieli. Kiedy na zakończenie ogłosił nazwiska nowych kardynałów, słuchałem ich w spokoju. Wreszcie na zakończenie Papież powiedział, że do grona tego włączy także trzech biskupów emerytowanych, ale kiedy wypowiedział moje: Loris Francesco Capovilla pomyślałem o moim ojcu i mamie, o moich wychowawcach w seminarium, wszystkich osobach, jakie spotkałem, wszystkich dobrodziejach mojej duszy i rzecz jasna. Pomyślałem też, iż jest to gest uznania dla milczącej, pokornej, naznaczonej pokorą służby u boku Jana XXIII. Posłuszeństwa papieżowi i Kościołowi powszechnemu, posłuszeństwa Kościołowi i Chrystusowi. Nie odczułem nic innego, poza wzruszeniem, żadnej satysfakcji osobistej. Poczułem się też w jedności z wszystkimi ludźmi dobrej woli, szukającymi Boga, jeśli są chrześcijanami - starającymi się żyć radami ewangelicznymi. Wyznam bowiem szczerze, że w moim długim życiu spotkałem więcej osób dobrych, niż złych. Przyznam, że Kościół w którym się urodziłem, w którym żyłem jako dziecko był Świętym Kościołem Rzymskim, Katolickim ale ten w którym jestem dziś wydaje mi się wspanialszy. Również moja ojczyzna przeszła przez wiele trudności. Nadal nie jest łatwo, ale jestem przekonany, że dokonaliśmy kilku kroków na drodze ku sprawiedliwości, zarówno we Włoszech, w Europie jak i na całym świecie. KAI: Czy współpracując z Janem XXIII miał Ksiądz Kardynał wrażenie, że jest to osoba święta? - Tak, bo był on jakby otwartą księgą. Opowiedział mi całe swoje życie: dzieciństwo, młodość . Mówił mi o swojej posłudze kapłańskiej. Wszystkim radzę, by przeczytali w jego "Dzienniku duszy", który jest odzwierciedleniem jego duszy kursu rekolekcji prywatnych, jakie odbył ze swym spowiednikiem przygotowując się do osiemdziesiątych urodzin. Rozpoczyna od rachunku sumienia. Mówi o pokorze, czystości, ubóstwie, posłuszeństwie, i dla każdego z tych paragrafów powiada - nic nie znajduję niczego w mym życiu przeciw tym cnotom. To dotyczy każdego z nas, także ludzi świeckich, a nie tylko duchowieństwa, kiedy słyszymy jak papież Jan powiada, że jego długim życiu - nigdy, nic nie było takiego, co byłoby sprzeczne z czystością, do której został powołany. Kiedy spojrzymy na to wyznanie, to wydaje mnie się jakby cudem światła rzucanym na nasz wiek. KAI: Co zdaniem Eminencji było najbardziej godne podziwu w osobowości Jana XXIII? - Najlepiej to chyba wyraził wielki francuski pisarz Georges Bernanos, gdy postawiono mu pytanie: kim jest święty? Czy też w kategoriach świeckich: kto jest bohaterem nauki, patriotyzmu czy kultury? "Świętym jest ten, który nigdy nie przestał być dzieckiem". Ale to dziecięctwo jest stopniowym dojrzewaniem do swego powołania i misji. Papież Jan myślał jednie o tym, żeby być księdzem, myślał tylko o tym by sprawować Bożą służbę przy ołtarzu, na którym znajduje się mszał - zawierający Słowo Boże, Boże objawienie i kielich - służący do sprawowania najwznioślejszego z sakramentów. Dla niego przewodnikiem były słowa św. Jana Chryzostoma: być prostym i roztropnym - to szczyt życia chrześcijańskiego. I dodawał - i to jest życie anielskie, to oznacza żyć tak, jak aniołowie. KAI: 27 kwietnia w niedzielę Miłosierdzia Bożego Jan XXIII zostanie ogłoszony świętym razem z naszym rodakiem, Janem Pawłem II. Czy są jakieś elementy łączące tych dwóch wielkich ludzi Kościoła? - Muszę powiedzieć, że poznałem biskupa Karola Wojtyłę, wraz z kard. Stefanem Wyszyńskim podczas II Soboru Watykańskiego. W sierpniu 1979 roku zostałem przyjęty na audiencji w Castel Gandolfo. Jan Paweł II określił wówczas Jana XXIII prorokiem. I dodał, że prorocy cierpią, ale on miał rację i żyjemy dziś w nowych, zainaugurowanych przezeń czasach. Chciałbym też zaznaczyć, że obydwaj żyli w innej epoce, że chodzi o inne środowisko wychowawcze, pochodzenie, doświadczenia życiowe. Ale z pewnością podziwiamy dwóch ludzi Kościoła, którzy oddali się bez reszty Bogu i ludzkości. Papież Jan, będąc dobrym Włochem kochał swoją ojczyznę i z nakazu papieża Benedykta XV po I wojnie światowej dokonał wizytacji wszystkich diecezji włoskich, by rozbudzić ducha misyjnego, który zawsze był pośród naszego narodu żywy. Później, w 1925 roku Pius XI wysłał go do Bułgarii. Jak mawiam, miał kapelusz w dłoni, zawsze podchodził z wielkim szacunkiem dla chrześcijan wschodnich. Nigdy nie nazywał ich "prawosławnymi", ale mówił "moi bracia". Kiedy pewien prawosławny powiedział do niego: "Panie przedstawicielu papieża, chciałbym pojechać na studia do Rzymu, jeśli uzyska Pan dla mnie stypendium, to jestem gotów stać się nawet katolikiem". Będąc wówczas młodym papieskim przedstawicielem abp Roncalli wyraźnie stwierdził, że nie chce, aby ktokolwiek odniósł wrażenie, że przybył do Bułgarii, aby uprawiać prozelityzm. Zwracając się do tego młodego, 22- letniego alumna prawosławnego seminarium w Sofii powiedział: "Niech pan nauczy się miłować Jezusa, swój naród i jemu służyć. A skoro stwarza mi pan okazję, to chciałbym jasno powiedzieć, że my katolicy i prawosławni nie jesteśmy nieprzyjaciółmi, lecz braćmi. Łączy nas Księga Bożego Objawienia, chrzest, sakramenty, a zwłaszcza Msza św., nabożeństwo do Matki Bożej. Rzeczywiście istnieje kwestia jedności, prymatu Piotra, ale to rozdarcie nastąpiło tysiąc lat temu. Ci którzy do niego doprowadzili, już nie żyją, minęły wieki. Dzisiaj naszym zadaniem - pana prawosławnego i mnie katolika jest czynienie siebie Chrystusem, mamy upodobnić się do Chrystusa wraz z naszą wspólnotą. Kiedy upodobnimy się do Chrystusa, jedność będzie faktem". Jest to cud, którego obecnie oczekujemy, za naszych dni pod przewodnictwem naszego papieża Franciszka. Chciałbym dodać, że pontyfikat Jana XXIII trwał mniej niż 5 lat, zaś Jana Pawła II niemal 27 lat. Łatwiej jawić się jako osoba wybitna w krótkim okresie, niż w tak długim, jak papież Polak. Jan Paweł II bardzo ukochał ludzkość i w swoich pielgrzymkach dotarł do najbardziej odległych zakątków ziemi, aby zanieść Jezusa, Jego nauczanie - miłości i pokoju. Wszyscy pamiętamy to tragiczne wydarzenie na placu św. Piotra z 13 maja 1981 roku - zamach na papieża. Działo się to w czasie audiencji - spotkania z ludźmi, którzy go kochali. Natychmiast przebaczył zamachowcowi. Pewnie ktoś powie - to przecież obowiązek chrześcijanina, ale w przebaczeniu Jana Pawła II było coś więcej: bo po wielu latach, w roku 2002 powiedział to w Bułgarii, że nigdy nie sądził, aby ktoś z Bułgarów mógł spiskować przeciw niemu. Był w tym heroiczny i święty. To jego świadectwo wystarcza, by zgiąć przed nim nasze kolana i dziękować krajowi, który go wydał, wychował, umiłował, kocha i będzie kochał. KAI: Dla Polaków niezmiernie ważnym jest niesłychanie życzliwy stosunek Jana XXIII do Polski. To on w październiku 1962 r., przyjmując delegację naszego episkopatu, przybyłą na Sobór, powiedział o ziemiach zachodnich jako "po wiekach odzyskanych" - na długo przed oficjalnym uznaniem tego faktu przez wspólnotę międzynarodową. Powszechnie znany był jego bardziej niż życzliwy stosunek do kard. Wyszyńskiego, który był ostatnim hierarchą spoza Kurii Rzymskiej, którego przyjął umierający papież - 20 maja 1963 r. Skąd brała się u niego ta życzliwość i sympatia? - Po pierwsze: Jan XXIII znał historię. Kto ją zna, zdaje sobie sprawę z perturbacji, słabości i grzechów, ale potrafi także docenić dobro, męstwo i cnotę. Ostatnim jego sekretarzem w Paryżu był ks. Bolesław Szkiłądź. Ówczesny substytut w sekretariacie stanu, ks. prałat Montini (późniejszy Paweł VI) bardzo go cenił, jego znajomość języków, jego męstwo i dobroć. Polecił go abp Roncallemu, aby zorientował się, czy mógłby on pracować w dyplomacji watykańskiej. Poznałem, go, był naprawdę wielkim świętym. Niestety zmarł wkrótce po wyborze Jana XXIII, 8 listopada 1958 roku w Paryżu, na skutek wypadku drogowego. Nie wiem, czy panowie wiedzą, że w 1929 roku, kiedy abp Roncalli obchodził 25-lecie święceń kapłańskich to udał się na Jasną Górę i do Krakowa. Ale już wcześniej w 1912 roku gdy przebywał w Wiedniu to ks. Roncalli pojechał stamtąd na Węgry a następnie do Krakowa, gdzie w katedrze wawelskiej odprawił Mszę św. Po latach upamiętniono to wydarzenie. Trzeba też pamiętać, że jako patriarcha Wenecji kard. Roncalii w 1957 roku gościł prymasa Polski, kard. Stefana Wyszyńskiego. Są zdjęcia ukazujące ich wspólną przejażdżkę gondolą po Canale Grande. Nie wiem, czy panowie wiedzą, że 28 października 1958 roku, kiedy został wybrany papieżem o 5.30 w kaplicy św. Matyldy w Watykanie sprawował Mszę św. kard. Roncalli, któremu służyłem, następnie o 6.00 odprawiał kard. Stefan Wyszyński, a o 6.30 ja. Byłem świadkiem wielu ich rozmów. Po zakończeniu konklawe Jan XXIII ofiarował kard. Wyszyńskiemu monstrancję odziedziczoną po Piusie XII, aby zawiózł ją na Jasną Górę. Prymas zapewnił, że każdego dnia na Jasnej Górze sprawowana będzie Msza św. w intencji Ojca Świętego i cały świat katolicki. Takich rzeczy się nie zapomina. KAI: Co chciałby Eminencja przekazać Polakom w przeddzień kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II? - Pragnąłbym, żeby uroczystości kanonizacyjne służyły nie tylko oddaniu hołdu dwóm papieżom, którzy już otoczeni są chwałą w niebie, ale by uczyniły nasze narody mądrymi, wielkodusznymi, otwartymi. Polakom, podobnie jak i Włochom życzę, aby przyjęli zachętę papieża Jana, który mawiał, że aby być księdzem, ale także katolikiem świeckim trzeba być wspaniałomyślnym i spoglądać na to co wyniosłe i przekraczające nasze ograniczenia, także poza Europę, zapatrzoną w chwałę przeszłości, swych zasług, ale potrzebującą spojrzenia, ku temu, za czym wszyscy tęsknimy, by biec, nie tylko podążać, ku ciągle odległym celom cywilizacji miłości. Rozmawiali: Krzysztof Tomasik, o. Stanisław Tasiemski Abp Loris Francesco Capovilla, arcybiskup tytularny Mesembria (Włochy). Urodził się 14 października 1915 w Pontelongo koło Padwy. Następnie jego rodzina przeniosła się w Wenecji-Mestre. 23 maja 1940 przyjął święcenia kapłańskie. W 1949 został redaktorem diecezjalnego tygodnika „La voce di S. Marco”. Przez ponad 10 lat, najpierw w Wenecji, a następnie w Watykanie był osobistym sekretarzem najpierw patriarchy Angelo Giuseppe Roncallego, a następnie 28 października 1958 r. papieża Jana XXIII. W latach 1963-1967 był ekspertem II Soboru Watykańskiego. 26 czerwca 1967 r. Paweł VI mianował prałata Capovillę biskupem Chieti i sam udzielił mu sakry biskupiej 16 lipca 1967 r. 25 września 1971 został promowany na arcybiskupa tytularnego Mesembria i mianowany prałatem Loreto. Zrezygnował z funkcji prałata Loreto w grudniu 1988, a jego następcą został prałat Pasquale Macchi, który był osobistym sekretarzem Pawła VI. 1 kwietnia ub. roku papież Franciszek odbył z nim rozmowę telefoniczną. Mieszka obecnie w rodzinnej miejscowości bł. Jana XXIII - Sotto il Monte koło Bergamo w północnych Włoszech. 22 lutego 2014 roku zostanie włączony do Kolegium Kardynalskiego, którego będzie najstarszym członkiem.
CZYTAJ DALEJ

Wałbrzych. Nie żyje ks. Sebastian Makuch, miał 35 lat

2025-02-14 14:39

[ TEMATY ]

Wałbrzych

diecezja świdnicka

śmierć księdza

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Ksiądz Sebastian Makuch (1990-2025)

Ksiądz Sebastian Makuch (1990-2025)

Świdnicka Kuria Biskupia poinformowała, że w dniu 14 lutego br., doszło do tragicznego zdarzenia na plebanii parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Wałbrzychu.

- W godzinach południowych odnaleziono ciało wikariusza Ks. Sebastiana Makucha, który w ostatnim czasie pozostawał pod opieką medyczną i terapeutyczną lekarzy specjalistów. Po nieudanej próbie reanimacji, sprawą zajęły się odpowiednie organy. Prosimy o modlitwę w intencji zmarłego Księdza oraz jego bliskich i wspólnoty parafialnej, w której posługiwał - czytamy w komunikacie na stronie kurialnej.
CZYTAJ DALEJ

Przewodniczący Episkopatu: apeluję do wszystkich wierzących o wsparcie Papieża modlitwą i cierpieniem

2025-02-24 19:30

[ TEMATY ]

modlitwa

abp Tadeusz Wojda SAC

Przewodniczący Episkopatu

wsparcie papieża

episkopat.pl

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC

Jeszcze raz apeluję do wszystkich wierzących i tych, dla których Papież był zawsze autorytetem moralnym, by wsparli Papieża swoją modlitwą, swoim cierpieniem czy na inne sposoby, wypraszając mu potrzebne zdrowie - zachęcił w wideoprzesłaniu przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC.

Przewodniczący KEP przyznał, że informacje, jakie docierają do nas z Polikliniki Gemelli w Rzymie, gdzie papież Franciszek aktualnie przebywa na leczeniu zapalenia płuc, są dosyć niepokojące. „Dlatego tym bardziej potrzeba, byśmy wszyscy włączyli się w tę wielką krucjatę modlitwy w intencji naszego Przewodnika duchowego, jakim jest Ojciec Święty, Piotr naszych czasów” - podkreślił.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję