Różne ekipy badaczy próbują odnaleźć ukryty rzekomo koło Wałbrzycha domniemany pociąg III Rzeszy, który miał między listopadem 1944 a styczniem 1945 r. jechać z Wrocławia do Wałbrzycha, ale jednak nigdy tam nie dotarł. „Złoty pociąg”, bo tak go obecnie nazwano, można oglądać w kłodzkim Minieurolandzie. W jego pancernych wagonach można zobaczyć zagrabione w czasie II wojny światowej dzieła sztuki oraz kosztowności, w tym również właśnie złoto. Oczywiście, pociąg, jak i jego zawartość zostały wykonane w miniaturze.
– Oryginały tych rzeczy miały ponoć zostać wywiezione do nieznanej kryjówki w okolicach Gór Sowich. Ale pociąg opancerzony dojechał do 65. kilometra (obecnie rejon Szczawienka), potem zjechał na boczny tor i zniknął bez śladu w tunelu. Chociaż samo istnienie tego pociągu nigdy dotychczas nie zostało potwierdzone, to krążące na ten temat legendy były inspiracją dla wielu poszukiwaczy skarbów, a dla nas stały się impulsem do budowy kolejnej makiety – powiedział „Niedzieli Świdnickiej” prezes kłodzkiego Minieurolandu Jarosław Ptaszkiewicz.
Warto dodać, że ten otwarty w lipcu bieżącego roku park miniatur może się już poszczycić wieloma osiągnięciami. Ostatnio np. Minieuroland został uznany za najlepszy produkt turystyczny w plebiscycie organizowanym przez Telewizję Sudecką. Z badań międzynarodowego portalu internetowego wyspecjalizowanego m.in. w turystyce wynika , że 96 proc. klientów, którzy odwiedzili dotąd kłodzki Minieuroland, było zadowolonych ze świadczonych w nim usług oraz zarekomendowałoby znajomym jego ofertę. Park odnosi także sukcesy na niwie… sportowej; promowana przez Minieuroland załoga Michał Tutak i Vanessa Smolak zdobyli pierwsze miejsce w klasie czwartej podczas rajdu samochodowego „Rally Masters” w Sobótce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu