Wielu chrześcijan nurtuje problem pogodzenia wszechogarniającej miłości Boga z istnieniem piekła. Rodzą się pytania. Jak można pogodzić istnienie piekła z Bożym miłosierdziem? Czy piekło nie jest zaprzeczeniem prawdy, że Bóg w Chrystusie zbawił wszystkich ludzi? Czy stworzenie istot, których losem ma być piekło, nie jest zaprzeczeniem celowości ich stworzenia? W III wieku Orygenes, który zmagał się z tymi pytaniami, zdawał się zakładać możliwość pokuty i nawrócenia po śmierci. Kościół jednak nie poszedł za sugestiami aleksandryjskiego uczonego, gdyż w tej perspektywie doczesne życie pozbawione zostałoby charakteru definitywnego. Straciłaby na wartości także ofiara Chrystusa.
Pogląd, że ostatecznie Bóg w swej miłości zbawi wszystkich ludzi, znany był już w starożytności pod nazwą apokatastazy radykalnej. Został najprawdopodobniej potępiony już w 553 r. na soborze konstantynopolitańskim II. Nie została jednak odrzucona apokatastaza w formie umiarkowanej, czyli pogląd dopuszczający możliwość zbawienia wszystkich ludzi. Innymi słowy, Urząd Nauczycielski Kościoła odrzucił tezę, która głosi, że z całą pewnością wszyscy ludzie będą zbawieni, niemniej jednak dopuszcza tezę, że być może wszyscy będą zbawieni, a piekło będzie puste.
Taki sposób myślenia nie jest obcy Janowi Pawłowi II. W książce „Przekroczyć próg nadziei” pisał: „Potępienie wieczne jest z pewnością zapowiedziane w Ewangelii. O ile jest ono jednak realizowane w życiu pozagrobowym? To ostatecznie wielka tajemnica. Nie da się jednak zapomnieć, że Bóg pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy”. Chrześcijanin może więc mieć nadzieję, że wszyscy ludzie będą zbawieni. Musi jednak wiedzieć, że siostrą tej nadziei jest postawa czuwania: „A od drzewa figowego uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabiera soków i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, że blisko jest, we drzwiach” (Mk 13, 28-29).
Pomóż w rozwoju naszego portalu