Reklama

Niedziela Łódzka

Po tragedii w Mileszkach

Straciliśmy perłę naszej okolicy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Parafianie i mieszkańcy Łodzi cały czas są wstrząśnięci po tragicznym pożarze drewnianego kościoła św. Doroty w Mileszkach. W akcji gaśniczej 31 sierpnia brało udział 17 zastępów ochotniczej i państwowej straży pożarnej. Strażakom nie udało się uratować XVIII-wiecznej świątyni, będącej jednym z najstarszych zabytków w Łodzi.

Przegrana walkaz żywiołem

Jak mówił mł. bryg. Jacek Konciak z PSP w Łodzi, jeden ze strażaków, którzy nieugięcie zmagali się z żywiołem: „Walka z pożarem trwała bardzo długo. Trudno go było opanować, dlatego że konstrukcja jest cała drewniana, drewno było wysuszone. Szybko nastąpiło przemieszczanie się ognia pod sufitem i na poszczególne pomieszczenia kościoła. Pożar rozpoczął się w szycie kościoła, ale na razie trudno mówić o jego przyczynach”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Mieszkańcy razem z Księdzem Proboszczem i strażakami próbowali ratować najpierw kościół, a potem to, co udało się z niego wynieść. Ocalała jedynie zabytkowa dzwonnica. „Jest to ogromna strata także w tych przedmiotach kultu religijnego, które były wewnątrz kościoła. Ksiądz Proboszcz wyniósł Najświętszy Sakrament, to jest taki instynkt wewnętrzny każdego duchownego, jeżeli dzieje się coś złego ze świątynią” – mówił ks. Zbigniew Tracz, kanclerz kurii, który przez cały dzień w dniu pożaru towarzyszył księdzu proboszczowi Januszowi Banachowskiemu w tych trudnych chwilach.

Reklama

Pożar kościoła w Mileszkach dotknął chyba wszystkich łodzian. To wielka strata również dla dziedzictwa kulturowego naszego miasta. Kościół powstał w 1766 r., a jego kompleksowy remont przeprowadzono w latach 1997– 2000. Na miejsce szybko dotarli również konserwatorzy i miłośnicy zabytków. Jak mówił nam Wojciech Szygendowski, wojewódzki konserwator zabytków, „to jest coś takiego jak śmierć w rodzinie. Zarówno społeczności katolickiej, jak i w tej społeczności konserwatorów, którzy zajmują się zabytkami”.

Wstrząśnięci mieszkańcy

Mieszkańcy Mileszek są wstrząśnięci. Wszyscy bardzo mocno byli tu związani ze swoją parafią. Większość ma z tym kościołem osobiste wspomnienia. „Tu miałam chrzest, I Komunię św. … wszystko, a teraz już nic nie zostało. Tylko zgliszcza zostały. Smutny widok, naprawdę” – mówi Ewa, młoda mieszkanka Mileszek. „Straszny żal, smutek, bo ten kościół mój brat remontował, on już nie żyje, a to cała moja przeszłość, życie… Nawet słowa tego nie opiszą” – mówi pani Joanna. „To był wspaniały kościół. Ile tu ślubów było. Tu specjalnie młodzież przyjeżdżała, żeby ślub brać. To był piękny kościół z drzewa modrzewiowego, ale już nie ma…– mówi ze łzami w oczach pani Jolanta. „Straciliśmy perłę naszej okolicy, dlatego przeżywamy to okropnie. To wielka strata” – mówił pani Elżbieta, parafianka.

Mieszkańcy parafii nie wyobrażają sobie, jak będzie wyglądało ich życie bez kościoła, który był nieodłącznym elementem Mileszek. „To był nasz widok z okna. Zawsze po przebudzeniu na niego patrzyliśmy. Wykonywaliśmy znak krzyża, gdy przejeżdżaliśmy lub przechodziliśmy obok niego. Nie wiemy, jak to teraz będzie” – mówią parafianie mieszkający obok kościoła.

Życie po pożarze

Reklama

O niezwykłej solidarności okolicznych mieszkańców świadczy fakt, że szybko zorganizowali się, by ich wspólnota modlitwy mogła trwać dalej mimo braku świątyni. Msze św. jeszcze tego samego dnia były sprawowane w miejscowej remizie Ochotniczej Straży Pożarnej w Mileszkach. Godziny nie uległy zmianie. Ma rozpocząć się również budowa tymczasowej kaplicy w ogrodach parafialnych, w którą zaangażowali się okoliczni mieszkańcy.

Niezwykły wymiar wspólnoty i jedności miała pierwsza Msza św., jaką w dniu pożaru odprawił bp Marek Marczak. Kilkaset osób, parafian i mieszkańców archidiecezji, którzy chcieli swoją modlitwą wesprzeć dotkniętą żywiołem ognia parafię św. Doroty, przyszło do remizy Ochotniczej Straży Pożarnej, by tu przy polowym ołtarzu uczestniczyć w Eucharystii. W słowie skierowanym do wiernych Ksiądz Biskup wyraził zrozumienie dla bólu i łez zgromadzonych tak licznie mieszkańców. „Dzisiaj gromadzi nas ból po pożarze, jaki miał tu miejsce, pożarze miejsca świętego. Bo jest to miejsce uświęcone obecnością samego Boga, uświęcone poprzez Waszą modlitwę. Wielu z Was tego Boga spotkało tutaj w sposób realny i prawdziwy, w sakramentach, właśnie w tej świątyni” – mówił Ksiądz Biskup.

Przypomniał również o ks. Tadeuszu Jajkowskim, który był tu proboszczem przez 30 lat, który odnawiał tę świątynię i większą część swojego życia poświęcił na budowę wspólnoty parafialnej w Mileszkach. „Przyjechałem tu dziś, żeby z wami płakać, bo żal tej świątyni, ale i modlić się o wasze umocnienie, byście mieli siłę i odwagę, aby na tym miejscu stanęła nowa świątynia”. Na zakończenie Mszy św. głos zabrał ks. Janusz Banachowski, który jest tu proboszczem od dwóch lat. Powiedział, że jest zbudowany postawą parafian, ich wsparciem i poczuciem wspólnoty. „Tam nie mam kościoła, ale tu mam Kościół z Waszych serc” – powiedział ze łzami w oczach Ksiądz Proboszcz. I dodał: „Bóg zapłać Wam za to. Wiem, że z Waszym wparciem damy sobie radę”.

2015-09-10 09:53

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dojrzewać do odpowiedzialności

Kim jesteśmy w Kościele? To pytanie towarzyszy każdemu pokoleniu uczniów Chrystusa. Wielką odpowiedzią na to ważne pytanie było dzieło Soboru Watykańskiego II. Ale refleksja na ten temat nigdy się nie skończy. Nasze pokolenie musi dopisać do niej kolejny rozdział. Próbujmy więc zamyślić się nad Kościołem tu i teraz

Świeccy w Kościele poczuli swoją godność po Soborze Watykańskim II. W Magisterium zaczęto bowiem mocniej podkreślać, iż włączeni są oni w funkcję kapłańską, królewską oraz prorocką. Większość świeckich nie wiedziała, co to dokładnie oznacza, ale brzmiało to dumnie.
CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne. Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej. Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia. Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie. Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy. Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską. Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej". Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała! Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła. Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża. Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.
CZYTAJ DALEJ

Arcydzieła malarstwa wystawione w Rzymie

2025-04-29 21:17

[ TEMATY ]

Rzym

Rok Święty 2025

Fot. Włodzimierz Rędzioch

Rok Święty 2025 jest wielkim wydarzeniem duchowych, ale jego organizatorzy zadbali, by miał również wymiar kulturalny. W Rzymie organizowany jest cykl wystaw zatytułowany „Otwarte niebiosa” – odbyły się już wystawy ikon oraz obrazów Marca Chagalla i Salvadora Dalí.

Natomiast w okresie świąt Wielkanocnych zorganizowano wystawę nawiązujące do tajemnicy Zmartwychwstania Chrystusa - w rzymskim kościele San Marcello al Corso można oglądać dwa arcydzieła malarstwa chrześcijańskiego: „Uczniowie Piotr i Jan biegnący do grobu w poranek Zmartwychwstania” Eugène’a Burnanda oraz „Wieczerza w Emaus” Rembrandta.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję