Posłowie, senatorowie oraz b. prezydent Bronisław Komorowski, którzy z jednej strony deklarują swój katolicyzm, a z drugiej poparli ustawę o in vitro, popełnili publiczny grzech ciężki i stali się źródłem zgorszenia dla wiernych. Nie mogą twierdzić, że nie wiedzieli, na czym polega istota procedury sztucznej prokreacji i jakie jest nauczanie Kościoła w tej materii, ponieważ biskupi polscy w licznych wypowiedziach, stanowiskach i apelach przypominali o niegodziwym charakterze proponowanych rozwiązań, wprowadzających in vitro.
Sytuację tych osób oraz to, co powinni zrobić, by powrócić do pełnej komunii z Kościołem, przedstawił abp prof. Andrzej Dzięga, przewodniczący Rady Prawnej Konferencji Episkopatu Polski. – Jeśli ktoś świadomie i dobrowolnie opowiedział się przeciw godności człowieka przez głosowanie lub podpisanie ustawy legalizującej procedurę in vitro, a chciałby przystępować do Komunii św., najpierw powinien pojednać się z Bogiem i wspólnotą Kościoła przez sakrament pojednania, wyrazić żal za popełniony grzech, postanowić poprawę i dokonać zadośćuczynienia. W tym przypadku musi być pewność, że dana osoba zmieniła opinię i przyznaje się do popełnionego błędu – stwierdził.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Tymczasem kilku księży, szczególnie znanych z liberalno-lewicowych mediów, w trakcie Mszy św. w warszawskim kościele Sióstr Wizytek, odprawianej w intencji Bronisława Komorowskiego i jego rodziny – Mszy św., której pierwotną intencją było podziękowanie za pięć lat jego prezydentury – przeprosiło byłego już prezydenta „za ludzi Kościoła”, czyli także biskupów, którzy jednoznacznie odnieśli się do jego postawy przeciwnej życiu. W ten sposób, podważając nauczanie Kościoła wyrażone przez biskupów, księża ci przyczynili się do powiększenia zamętu. Ponadto udzielono b. prezydentowi Komunii św., pomimo iż nie przyznał się on do popełnienia błędu. – Przyjęcie Komunii św. w tej sytuacji – powiedział bp Wiesław Mering – jest wielkim nadużyciem, to jest zło dodane do zła, grzech dodany do grzechu. To także lekceważenie głosu Episkopatu. Sytuacja jest zupełnie jasna: grzech był publiczny, dlatego i zadośćuczynienie, i pokuta muszą być publiczne.
W zaistniałej, bolesnej dla całej wspólnoty Kościoła sytuacji rodzi się zasadnicze pytanie. Czy ci duchowni znają nauczanie Kościoła i jego podstawowe dokumenty? Czy znają stanowisko Kościoła dotyczące odpowiedzialności moralnej i kanonicznej polityków katolików za stanowienie złego prawa? Dlaczego atakują biskupów, którzy jako pasterze mają szczególny obowiązek przypominać nauczanie Kościoła i napominać tych, którzy publicznie je negują? Trudno uznać, że tego wszystkiego nie wiedzieli, a to oznacza, że ich sympatie polityczne są dla nich ważniejsze niż jedność Kościoła i posłuszeństwo biskupom. – Na Mszy św. nie ma miejsca na politykę, potrzeba więcej roztropności. Kościół jest i musi pozostać miejscem apolitycznym – tak skomentował sytuację rzecznik archidiecezji warszawskiej ks. Przemysław Śliwiński. Zapewne ta sprawa, która poruszyła wiernych w całej Polsce, będzie miała swój ciąg dalszy i przełożeni owych kapłanów podejmą działania odpowiednie do sytuacji. Podważanie i relatywizowanie nauczania Kościoła przez kapłanów jest źródłem szczególnego zamętu i dlatego nie może pozostać bez reakcji.
A co możemy zrobić my, ludzie świeccy? Przede wszystkim módlmy się w intencji tych kapłanów, którzy wypowiedzieli posłuszeństwo biskupom, aby powrócili do wierności Bogu i Kościołowi.