Reklama

Turystyka

W Kresowym Lubaczowie

Podczas wakacyjnych wędrówek zachęcamy do odwiedzenia kresowego Lubaczowa. W mieście tym był św. Jan Paweł II, czterokrotnie jako arcybiskup i kardynał metropolita krakowski i raz jako papież. Lubaczów jest zatem papieskim miastem

Niedziela Ogólnopolska 34/2015, str. 28-29

[ TEMATY ]

turystyka

sanktuarium

Graziako

Matka Boża Łaskawa z konkatedry w Lubaczowie

Matka Boża Łaskawa z konkatedry w Lubaczowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kresowy, 13-tysięczny Lubaczów, który w 1376 r. otrzymał prawa miejskie, odegrał znaczącą rolę w historii Kościoła. Przed I wojną światową i w okresie międzywojennym należał do archidiecezji lwowskiej.

Śliczna Gwiazda miasta Lwowa – Maryja

Abp Eugeniusz Baziak, opuszczając Lwów i swoją katedrę, zabrał z niej to, co było dla niego najcenniejsze – cudowny obraz Matki Bożej Łaskawej, przed którym król Jan Kazimierz składał pamiętne śluby i obrał Ją za Królową Korony Polskiej. Opiekował się nim przez cały czas swojej tułaczki. Najpierw w Kalwarii Zebrzydowskiej, a więc w klasztorze Ojców Bernardynów, potem w Krakowie, a po jego internowaniu przez władze komunistyczne obraz znalazł się pod opieką jego siostry i sióstr józefitek w Tarnowie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Obraz namalowany został w 1598 r. we Lwowie przez Józefa Szolc-Wolfowicza. Okoliczności namalowania obrazu Matki Bożej Łaskawej są smutne. Córce Katarzynie, a żonie radnego miejskiego Wojciecha Domagalicza, zmarła 19 czerwca 1598 r. córka Kasia. Boleśnie przeżyli ten fakt nie tylko rodzice, ale i dziadek Józef Szolc-Wolfowicz. Swój ból, ale i wiarę we wstawiennictwo Matki Bożej i w życie wieczne wyraził w obrazie. Namalował go na desce sosnowej o wymiarach 61,2 cm x 44,2 cm, farbami temperowymi. Przedstawił Najświętszą Maryję Pannę, tronującą wśród obłoków, na tle świetlistej, tęczowej aureoli. Jej postać otoczona jest kręgiem jedenastu główek anielskich. Dwa anioły w długich szatach unoszą się w górze i wkładają na głowę Maryi złocistą koronę. Dwa inne zasiadły na obłokach u Jej kolan. Ich gesty wyrażają zachwyt. Aniołek po prawej stronie Maryi złożył w modlitewnym geście ręce i zwraca się do małego Jezusa, którego Matka ustawiła na swym prawym kolanie, podtrzymując Go oburącz. Jezus owinięty w pieluszkę oparł lewą rączkę na ramieniu Matki, prawą wyciągnął w stronę aniołka. Ta scena zajmuje dwie trzecie powierzchni górnej części obrazu. Dolna część obrazu natomiast, wyodrębniona wąskim, srebrzystym pasem nieba wolnego od obłoków, wypełniona jest krajobrazem ludzi i zwierząt. Jego soczysta zieleń, kolor nadziei, współgra z zielenią płaszcza Matki Bożej, zarzuconego na ciemnoczerwoną, królewską suknię. W prawym rogu obrazu klęczy mała Kasia, ubrana w długą czerwoną suknię o suto marszczonej spódnicy, z rozciętymi rękawami, zarzuconymi na plecy. Pod spodem ma białą koszulę z długimi obcisłymi rękawami, pod szyją wykończoną hiszpańską kryzą. Na głowie czarny beret haftowany perełkami i ukośnie ułożony na skroń wianuszek z białych kwiatków.

Reklama

Cierpiący i zagubieni

Józef Szolc-Wolfowicz oddał ten obraz zięciowi Wojciechowi Domagaliczowi, który zawiesił go nad grobem córki, na zewnętrznej ścianie prezbiterium archikatedry lwowskiej, od strony ul. Halickiej. Obraz przyciągał ludzi cierpiących i zagubionych. Klękali przed nim i modlili się. Doznawali pociechy i uleczenia z chorób. Zauważali, że nocą jaśniał przedziwnym blaskiem. Wizerunek ten ściągał tłumy wiernych lwowiaków. Uznali go za cudowny. Arcybiskup lwowski Stanisław Grochowski polecił ten cudami słynący obraz przenieść do wnętrza kaplicy Szolców. Jednak i ona z czasem stała się za ciasna, nie mogła pomieścić tłumów czcicieli Matki Bożej. Kierując się miłością do Najświętszej Maryi Panny oraz by uczcić pamięć Katarzyny, dwaj jej krewni – lekarz Jakub Gidelczyk i adwokat Władysława IV – Jan Domagalicz ufundowali w 1645 r. dwie kaplice przy katedrze dla tego obrazu. W pierwszej, obraz ten był krótko, w drugiej, zwanej Domagaliczowską – 120 lat. Cuda zdarzały się nadal. Obraz ten stał się tarczą obronną Lwowa. W 1648 r. przez trzy tygodnie wojska kozackie i tatarskie pod wodzą Bohdana Chmielnickiego oblegały Lwów. Odstąpienie od jego zdobycia przypisano wstawiennictwu Matki Bożej Łaskawej. Wdzięczni mieszkańcy Lwowa ufundowali do kaplicy Domagaliczowskiej srebrną tablicę dużych rozmiarów, ozdobioną motywem róży i z wizerunkiem wiernego Maryi i Rzeczypospolitej miasta. Król Jan Kazimierz wraz z towarzyszami wojennej wyprawy, po wiktorii pod Beresteczkiem w 1651 r., złożył u stóp Maryi z lwowskiego obrazu zdobyczne sztandary. Cztery lata później Kozacy znów zapędzili się pod Lwów, jednak bezskutecznie oblegali miasto, bo w tym czasie miejscowa ludność zanosiła przed tym obrazem błagalne modły o ratunek i opiekę dla miasta. Nie zawiodła się – Maryja znów pomogła i ocaliła Lwów.

Królowa Korony Polskiej

Najsłynniejszym jednak wydarzeniem historycznym były śluby króla Jana Kazimierza w katedrze lwowskiej 1 kwietnia 1656 r. w latach wojny ze Szwedami. Po tych ślubach w katedrze lwowskiej wszyscy procesjonalnie udali się do kościoła Jezuitów, gdzie odśpiewano Litanię Loretańską, a nuncjusz apostolski Piotr Vidoni, na prośbę króla, dodał trzy razy wezwanie; „Królowo Korony Polskiej, módl się za nami!”. Ważny to moment w ślubach królewskich, gdyż ustami przedstawiciela Ojca Świętego, w obecności najwyższego zwierzchnika państwa oraz reprezentacji wszystkich stanów, Matka Boża została ogłoszona Królową Korony Polskiej. W formie literackiej opisał to wydarzenie Henryk Sienkiewicz w „Potopie”, a w formie malarskiej przedstawił Jan Matejko. O opiekę nad Polską przed tym obrazem modlił się też w 1671 r. król Michał Korybut Wiśniowiecki. W czasie wyprawy króla Sobieskiego pod Wiedeń gorąco modliła się tu Maria Kazimiera Sobieska. Gdy w 1705 r. Lwów nawiedziło „wielkie morowe powietrze”, czyli choroba zakaźna, lwowianie wyruszyli z obrazem na przebłagalną procesję i choroba ustała.

2015-08-19 09:30

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W polskim Ars

Niedziela częstochowska 31/2020, str. IV

[ TEMATY ]

sanktuarium

św. Jan Maria Vianney

Mzyki

Beata Pieczykura/Niedziela

W każdy czwartek jest odmawiana koronka za kapłanów

W każdy czwartek jest odmawiana koronka za kapłanów

Był mocarzem ducha. Pracował w małej, zaniedbanej parafii. Przyciągał ludzi z wielkich miast i utytułowanych. Święty proboszcz pozostawił drogowskazy w Mzykach.

Co jest wyjątkowego w Mzykach? Dlaczego jest nazywane polskim Ars? Wiedzą ci, którzy byli w pokoju św. Jana Vianneya w Domu Opatrzności, częstowali się ziemniaczkami, na wzór tego, czym posilał się święty, a przede wszystkim uczestniczyli we Mszy św. w sanktuarium św. Jana Marii Vianneya i adoracji Najświętszego Sakramentu ofiarowanej za kapłanów.

CZYTAJ DALEJ

Św. Joanna Beretta Molla. Każdy mężczyzna marzy o takiej kobiecie

Niedziela Ogólnopolska 52/2004

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Zafascynowała mnie jej postać, gdyż jest świętą na obecne czasy. Kobieta wykształcona, inteligentna, delikatna i stanowcza zarazem, nie pozwalająca sobą poniewierać, umiejąca zatroszczyć się o swoją godność, dbająca o swój wygląd i urodę, a jednocześnie bez krzty próżności.

Żona biznesmena i doktor medycyny, która nie tylko potrafiła malować paznokcie - choć to też istotne, by się podobać - ale umiała stworzyć prawdziwy, pełen miłości dom. W gruncie rzeczy miała czas na wszystko! Jak to czyniła? Ano wszystko układała w świetle Bożych wskazówek zawartych w nauczaniu Ewangelii i Kościoła. Z pewnością zdawała sobie sprawę z tego, że każdy z nas znajduje czas dla tych ludzi lub dla tych wartości, na których mu najbardziej zależy. Jeżeli mi na kimś nie zależy, to nawet wolny weekend będzie za krótki, aby się spotkać i porozmawiać. Jednak gdy na kimś mi zależy, to nawet w dniu wypełnionym pracą czas się znajdzie. Wszystko przecież jest kwestią motywacji. Ona rzeczywiście miała czas na wszystko, a przede wszystkim dla Boga i swoich najbliższych.

CZYTAJ DALEJ

Miłość za miłość. Lublin w 10 rocznicę kanonizacji Jana Pawła II

2024-04-29 03:44

Tomasz Urawski

Lublin miał szczególny powód do świętowania kanonizacji św. Jana Pawła II. Przez 24 lata był on naszym profesorem i wiele razy podkreślał związki z Lublinem – mówi kapucyn o. Andrzej Derdziuk, profesor teologii moralnej KUL, kierownik Katedry Bioetyki Teologicznej KUL. 27 kwietnia 2014 r., na uroczystość kanonizacji Jana Pawła II z Lublina do Rzymu udała się specjalna pielgrzymka z władzami KUL. - Na frontonie naszego uniwersytetu zawisł olbrzymi baner z wyrażeniem radości, że nasz profesor jest świętym. Były także nabożeństwa w lubelskich kościołach, sympozja i zbieranie publikacji na temat Jana Pawła II – wspomina.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję