Reklama

Współczesny świat potrzebuje Katolickiej Nauki Społecznej

O duszpasterstwie ludzi pracy, problemach, zagrożeniach i pomocy Kościoła, a także o miejscu katolickiej nauki społecznej we współczesnym świecie z krajowym duszpasterzem ludzi pracy abp. Józefem Kupnym, metropolitą wrocławskim, rozmawia Magdalena Lewandowska

Niedziela Ogólnopolska 34/2015, str. 16-17

Tomasz Lewandowski

Praca nie jest smutnym obowiązkiem człowieka, ale stanowi o jego panowaniu, wyróżnia go spośród reszty stworzenia – mówi abp Józef Kupny

Praca nie jest smutnym obowiązkiem człowieka, ale stanowi o jego panowaniu,
wyróżnia go spośród reszty stworzenia – mówi abp Józef Kupny

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MAGDALENA LEWANDOWSKA: – W marcu tego roku został Ksiądz Arcybiskup mianowany przez Konferencję Episkopatu Polski duszpasterzem ludzi pracy. Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło i duszpasterstwo ludzi pracy znowu wróciło do Wrocławia – w latach 80. ubiegłego wieku krajowym duszpasterzem ludzi pracy był kard. Henryk Gulbinowicz...

ABP JÓZEF KUPNY: – Trudno powiedzieć, czym kierowali się biskupi, powierzając mi to zadanie. Domyślam się, że nie chodziło tutaj jedynie o kwestie geograficzne. Trzeba natomiast przyznać, że w latach 80. XX wieku duszpasterstwo ludzi pracy odegrało bardzo ważną rolę w procesie przemian, jakie zachodziły w Polsce. Nie można kwestionować wkładu duszpasterstwa w walkę o wolność naszej Ojczyzny. Wówczas księża m.in. wspierali strajkujących robotników, upominali się o ich prawa i godność. Kościół był przestrzenią, w której ci ludzie czuli się bezpiecznie, i kard. Henryk Gulbinowicz ma tutaj ogromne zasługi. Dziś, kiedy Polska jest zupełnie innym krajem, jak się okazuje – pewne problemy i postulaty są wciąż aktualne.

– No właśnie, KEP powołała Komisję ds. Duszpasterstwa Ludzi Pracy 7 maja 1980 r., w odpowiedzi na trudną sytuację robotników. Jak dziś, po 35 latach, widzi Ksiądz Arcybiskup rolę i zadania stojące przed krajowym duszpasterzem ludzi pracy?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Podstawowym zadaniem duszpasterza jest przewodzenie ludowi Bożemu tak, by osiągnął zbawienie, zatem priorytety mojej kapłańskiej posługi nie zmieniają się. Można powiedzieć, że powiększa się grono osób, za których zbawienie powinienem czuć się odpowiedzialny. Jezus Chrystus podkreślał, że dobry pasterz staje w obronie tych, którym służy. Wyzwaniem, które w ostatnim czasie wydaje się palące, jest zauważalny w wielu obszarach kryzys zaufania. Nasze życie stanie się nie do zniesienia, jeśli jedni nie będą ufać drugim, jeśli będziemy kierować się podejrzliwością o złe intencje osób, z którymi współpracujemy. Dotyczy to: pracodawców, pracobiorców, polityków, przedstawicieli wszystkich grup społecznych. Myślę, że powinniśmy połączyć wysiłki, by nie dopuścić do rozszerzania się tego kryzysu.

– Jakie są dzisiaj najważniejsze problemy ludzi pracujących?

– Na pierwszy plan wysuwają się problemy natury ekonomicznej, które często sprowadza się do stwierdzenia, że gospodarka przeżywa kryzys. To prowadzi do bezrobocia lub zwyczajnego wyzysku pracujących. Mówi się w tym kontekście o tzw. umowach śmieciowych, korupcji czy nepotyzmie. Sugerowałbym jednak, by na te problemy spojrzeć szerzej. Wówczas zauważymy, że ich przyczyny tkwią tak naprawdę w moralności. Takie zjawiska, jak: marnotrawienie publicznych pieniędzy, oszustwa, brak poszanowania prawa zarówno jeśli chodzi o jego przestrzeganie, jak i o sposoby jego stanowienia i stosowania, zagubienie sensu pracy, brak szacunku dla ludzkiej godności, odbijają się na ekonomii, ale nie pozbędziemy się ich samymi narzędziami ekonomicznymi. Uzdrowienia wymaga sfera moralna człowieka. Papież Franciszek w swoim wykładzie na temat korupcji społecznej zauważył, że jest ona niczym innym, jak konsekwencją skorumpowanego serca, które ulegając zepsuciu, nie reaguje, gdy człowiek wyrabia w sobie nawyki niszczące i ograniczające jego zdolność kochania bliźnich.

– Jak Kościół może temu przeciwdziałać?

Reklama

– Działanie Kościoła można ująć w trzech wymiarach. Pierwszy – to realna pomoc tym, którzy przeżywają kłopoty materialne. Wystarczy wspomnieć działalność naszej Caritas, organizującej letni wypoczynek dla dzieci z ubogich rodzin czy przygotowującej wyprawki szkolne, ale także oferującej pomoc prawną dla tych, którzy takowej potrzebują. Często ludzie skrzywdzeni potrzebują konkretnego wsparcia duchowego lub psychologicznego, otwierającego ich na drugiego człowieka. Drugi obszar działalności Kościoła to swego rodzaju presja – w dobrym tego słowa znaczeniu – wywierana na stanowiących prawo, by służyło ono dobru człowieka oraz dawało mu możliwość rozwoju. Trzeci, chociaż nie mniej ważny obszar działania Kościoła to tworzenie przestrzeni dialogu. Papież Franciszek zauważa, że dziś w świecie panuje kultura nieintegracji oraz osłabiania więzi społecznych. Jesteśmy coraz częściej świadkami odrzucania, starć, budowania podziałów i takiej kultury, w której jeśli ktoś nie jest potrzebny, zostaje precz wyrzucony. Efektem tego, że różne grupy społeczne nie rozmawiają ze sobą, jest często „przeniesienie negocjacji” dotyczących warunków pracy na ulicę. Jako antidotum na tego rodzaju prądy Ojciec Święty proponuje budowanie kultury spotkania. Myślę, że to wyzwanie staje przed duszpasterstwem ludzi pracy, które ma uczestniczyć w dialogu nie tyle jako jedna ze stron, ile jako podmiot oferujący przestrzeń spotkania. Chciałbym, by nasze duszpasterstwo było jak dom, który wciąż pozostaje otwarty, by bracia mogli się w nim spotkać i wspólnie rozwiązywać pojawiające się problemy.

– Czy uważa Ksiądz Arcybiskup, że we współczesnym świecie jest jeszcze etos pracy? Jak chrześcijanie powinni traktować swoją pracę? Jak do niej podchodzić?

Reklama

– W nauczaniu Kościoła kwestia pracy jest rozważana w kontekście aktu stworzenia. Wtedy bowiem Stwórca polecił, by człowiek czynił sobie ziemię poddaną, pozwalając niejako współuczestniczyć ludziom w czynieniu świata lepszego i bardziej ludzkiego. Dobrze, gdy uświadomimy sobie, że praca nie jest smutnym obowiązkiem człowieka, ale stanowi o jego panowaniu, wyróżnia go spośród reszty stworzenia, czyni współpracownikiem Boga. To pozwala pójść dalej i postawić pytanie, czy nie odeszliśmy od takiego rozumienia pracy i czy nie traktujemy jej jako „towaru”, który pracownik sprzedaje pracodawcy, albo czy ludzi pracujących nie traktujemy jako anonimowej siły lub jak to się zwykło mówić – „zasobów”, którymi należy jedynie odpowiednio zarządzać, sprowadzając człowieka do poziomu narzędzia w procesie produkcji.
Do tej nauki wielokrotnie nawiązywał papież Franciszek, przy różnych okazjach apelujący o mobilizację przeciwko takiemu systemowi ekonomicznemu, który w centrum nie umieszcza człowieka, ale bożka, jakim jest pieniądz. W „Evangelii gaudium” Ojciec święty zauważył, że dziś wszystko poddawane jest prawom rywalizacji, gdzie możny pożera słabszego i gdzie człowieka uważa się za dobro konsumpcyjne, które można użyć, a potem wyrzucić. „To ekonomia, która zabija” – napisał Papież, co dla nas jest wyraźnym sygnałem, w jaki sposób powinniśmy traktować pracę. Śmiem twierdzić, że właśnie we współczesnym świecie jest nie tylko miejsce, ale potrzeba szerzenia etosu pracy.

– Bliska jest Księdzu Arcybiskupowi katolicka nauka społeczna, jest Ekscelencja głównym autorem dokumentu społecznego Episkopatu: „W trosce o człowieka i dobro wspólne”. Jak pokazuje współczesny świat, to właśnie w społecznym nauczaniu Kościoła trzeba dziś szukać inspiracji do skutecznego zwalczania wyzysku, bezrobocia i niesprawiedliwości, trzeba kształtować wrażliwość chrześcijan na sprawy społeczne...

Reklama

– Niedawno kard. Óscar Rodríguez Maradiaga, jeden z ośmiu hierarchów mianowanych przez papieża Franciszka do Rady Kardynałów, powiedział z przekorą, że najpilniej strzeżoną tajemnicą Kościoła nie jest trzecia tajemnica fatimska, lecz nauczanie społeczne. Tłumaczył przy tym, że niewielu je zna. Oczywiste jest, iż w katolickiej nauce społecznej trudno szukać recept ekonomicznych. Natomiast biorąc do ręki dokumenty Kościoła, zobaczymy, jak wielkie jest to bogactwo. Pozwolę sobie przywołać chociażby encyklikę Piusa XI „Quadragesimo anno”, która w moim odczuciu została – delikatnie mówiąc – zapomniana. Napisana została w 1931 r., ale zawarta w niej nauka, dotycząca m.in. sprawiedliwej płacy, postawy wobec kryzysu finansowego czy kultu pieniądza, pozostaje wciąż aktualna. Papież przekonuje, że chęć zysku może przerodzić się w nieposkromioną żądzę panowania, w wyniku czego całe życie gospodarcze staje się niewymownie twarde, bezlitosne i okrutne. Proponuje przy tym odnowienie ducha chrześcijańskiego, które ma doprowadzić do odrodzenia społecznego. Bez tego – jak poucza Pius XI – wszystkie wysiłki będą daremne i budować się będzie nie na skale, lecz na lotnym piasku. Minęło ponad 80 lat, a recepta wciąż pozostaje aktualna.

* * *

Obserwatorium Społeczne

W 2. rocznicę ingresu do archikatedry wrocławskiej abp Józef Kupny zainaugurował działalność Obserwatorium Społecznego – powołanej przez siebie instytucji, której zadaniem jest pogłębianie znajomości nauki społecznej Kościoła w społeczeństwie. Dzięki niej łatwiej będzie realizować w praktyce społeczne nauczanie Kościoła. Ma ona także służyć diagnozowaniu problemów społecznych i ich rozwiązywaniu na różnych płaszczyznach. Abp Kupny nie ukrywa, że zależy mu, by Obserwatorium służyło całemu społeczeństwu, a przede wszystkim katolikom zaangażowanym w życie publiczne. – To będzie miejsce spotkania teoretyków i praktyków katolickiej nauki społecznej. Badania prowadzone na uczelni nie zawsze są dostępne dla tych, którzy pracują „w terenie”: stowarzyszeń, organizacji, ruchów. One mają olbrzymie zapotrzebowanie i zwracają się z różnymi pytaniami do nas. To będzie miejsce, gdzie oddolne zapotrzebowanie będzie się spotykało z naszą odpowiedzią – tłumaczy Metropolita Wrocławski.

Obserwatorium Społeczne skupia ludzi z całej Polski, a w niedalekiej przyszłości zainaugurowana zostanie również współpraca międzynarodowa.

2015-08-19 09:30

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marco Rubio – katolik stanie na czele dyplomacji USA

2024-11-14 15:05

[ TEMATY ]

USA

katolicy

Marco Rubio

Adobe Stock

Flaga USA

Flaga USA

Decyzja prezydenta elekta Donalda Trumpa nowym szefem dyplomacji USA ma zostać w styczniu 2025 roku senator z Florydy Marco Rubio, który jest katolikiem. Katoliczką jest również desygnowana na ambasadorkę Stanów Zjednoczonych przy ONZ Elise Stefanik. Obserwatorzy traktują te nominacje jako spłatę przez Trumpa długu wobec katolickich wyborców, których większość (56 proc.) zagłosowała na niego w wyborach prezydenckich z 5 listopada.

Rubio w przeszłości nieraz wyrażał wolę przekształcenia głosów katolików w konkretną siłę polityczną. Po ogłoszeniu swej nominacji na przyszłego sekretarza stanu USA 13 listopada oświadczył, że katolicki ruch wspierający Trumpa może stać się częścią „koalicji rządzącej w tym kraju, co pozwoliłoby nam naprawdę osiągnąć wiele dla Stanów Zjednoczonych”. Senator podkreślił, że katolicy odegrali kluczową rolę w wyborze Trumpa i dał wyraz swej intencji dalszego wzmacniania tej relacji w Senacie i w administracji prezydenta.
CZYTAJ DALEJ

Święty Albert Wielki

Niedziela Ogólnopolska 14/2010, str. 4-5

[ TEMATY ]

św. Albert Wielki

Kempf EK/pl.wikipedia.org

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii
Drodzy Bracia i Siostry, Jednym z największych mistrzów średniowiecznej teologii jest św. Albert Wielki. Tytuł „wielki” („magnus”), z jakim przeszedł on do historii, wskazuje na bogactwo i głębię jego nauczania, które połączył ze świętością życia. Już jemu współcześni nie wahali się przyznawać mu wspaniałych tytułów; jeden z jego uczniów, Ulryk ze Strasburga, nazwał go „zdumieniem i cudem naszej epoki”. Urodził się w Niemczech na początku XIII wieku i w bardzo młodym wieku udał się do Włoch, do Padwy, gdzie mieścił się jeden z najsłynniejszych uniwersytetów w średniowieczu. Poświęcił się studiom „sztuk wyzwolonych”: gramatyki, retoryki, dialektyki, arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki, tj. ogólnej kultury, przejawiając swoje typowe zainteresowanie naukami przyrodniczymi, które miały się stać niebawem ulubionym polem jego specjalizacji. Podczas pobytu w Padwie uczęszczał do kościoła Dominikanów, do których dołączył później, składając tam śluby zakonne. Źródła hagiograficzne pozwalają się domyślać, że Albert stopniowo dojrzewał do tej decyzji. Mocna relacja z Bogiem, przykład świętości braci dominikanów, słuchanie kazań bł. Jordana z Saksonii, następcy św. Dominika w przewodzeniu Zakonowi Kaznodziejskiemu, to czynniki decydujące o rozwianiu wszelkich wątpliwości i przezwyciężeniu także oporu rodziny. Często w latach młodości Bóg mówi do nas i wskazuje plan naszego życia. Jak dla Alberta, także dla nas wszystkich modlitwa osobista, ożywiana słowem Bożym, przystępowanie do sakramentów i kierownictwo duchowe oświeconych mężów są narzędziami służącymi odkryciu głosu Boga i pójściu za nim. Habit zakonny otrzymał z rąk bł. Jordana z Saksonii. Po święceniach kapłańskich przełożeni skierowali go do nauczania w różnych ośrodkach studiów teologicznych przy klasztorach Ojców Dominikanów. Błyskotliwość intelektualna pozwoliła mu doskonalić studium teologii na najsłynniejszym uniwersytecie tamtych czasów - w Paryżu. Św. Albert rozpoczął wówczas tę niezwykłą działalność pisarską, którą miał odtąd prowadzić przez całe życie. Powierzano mu ważne zadania. W 1248 r. został oddelegowany do zorganizowania studium teologii w Kolonii - jednym z najważniejszych ośrodków Niemiec, gdzie wielokrotnie mieszkał i która stała się jego przybranym miastem. Z Paryża przywiózł ze sobą do Kolonii swego wyjątkowego ucznia, Tomasza z Akwinu. Już sam fakt, że był nauczycielem św. Tomasza, byłby zasługą wystarczającą, aby żywić głęboki podziw dla św. Alberta. Między obu tymi wielkimi teologami zawiązały się stosunki oparte na wzajemnym szacunki i przyjaźni - zaletach ludzkich bardzo przydatnych w rozwoju nauki. W 1254 r. Albert został wybrany na przełożonego „Prowincji Teutońskiej”, czyli niemieckiej, dominikanów, która obejmowała wspólnoty rozsiane na rozległym obszarze Europy Środkowej i Północnej. Wyróżniał się gorliwością, z jaką pełnił tę posługę, odwiedzając wspólnoty i wzywając nieustannie braci do wierności św. Dominikowi, jego nauczaniu i przykładom. Jego przymioty i zdolności nie uszły uwadze ówczesnego papieża Aleksandra IV, który zapragnął, by Albert towarzyszył mu przez jakiś czas w Anagni - dokąd papieże udawali się często - w samym Rzymie i w Viterbo, aby zasięgać jego rad w sprawach teologii. Tenże papież mianował go biskupem Ratyzbony - wielkiej i sławnej diecezji, która jednak przeżywała trudne chwile. Od 1260 do 1262 r. Albert pełnił tę posługę z niestrudzonym oddaniem, przywracając pokój i zgodę w mieście, reorganizując parafie i klasztory oraz nadając nowy bodziec działalności charytatywnej. W latach 1263-64 Albert głosił kazania w Niemczech i Czechach na życzenie Urbana IV, po czym wrócił do Kolonii, aby podjąć na nowo swoją misję nauczyciela, uczonego i pisarza. Będąc człowiekiem modlitwy, nauki i miłości, cieszył się wielkim autorytetem, gdy wypowiadał się z okazji różnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie swoich czasów: był przede wszystkim mężem pojednania i pokoju w Kolonii, gdzie doszło do poważnego konfliktu arcybiskupa z instytucjami miasta; nie oszczędzał się podczas II Soboru Lyońskiego, zwołanego w 1274 r. przez Grzegorza X, by doprowadzić do unii Kościołów łacińskiego i greckiego po podziale w wyniku wielkiej schizmy wschodniej z 1054 r.; wyjaśnił myśl Tomasza z Akwinu, która stała się przedmiotem całkowicie nieuzasadnionych zastrzeżeń, a nawet oskarżeń. Zmarł w swej celi w klasztorze Świętego Krzyża w Kolonii w 1280 r. i bardzo szybko czczony był przez swoich współbraci. Kościół beatyfikował go w 1622 r., zaś kanonizacja miała miejsce w 1931 r., gdy papież Pius XI ogłosił go doktorem Kościoła. Było to uznanie dla tego wielkiego męża Bożego i wybitnego uczonego nie tylko w dziedzinie prawd wiary, ale i w wielu innych dziedzinach wiedzy; patrząc na tytuły jego licznych dzieł, zdajemy sobie sprawę z tego, że jego kultura miała w sobie coś z cudu, i że jego encyklopedyczne zainteresowania skłoniły go do zajęcia się nie tylko filozofią i teologią, jak wielu mu współczesnych, ale także wszelkimi innymi, znanymi wówczas dyscyplinami, od fizyki po chemię, od astronomii po mineralogię, od botaniki po zoologię. Z tego też powodu Pius XII ogłosił go patronem uczonych w zakresie nauk przyrodniczych i jest on też nazywany „Doctor universalis” - właśnie ze względu na rozległość swoich zainteresowań i swojej wiedzy. Niewątpliwie metody naukowe stosowane przez św. Alberta Wielkiego nie są takie jak te, które miały się przyjąć w późniejszych stuleciach. Polegały po prostu na obserwacji, opisie i klasyfikacji badanych zjawisk, w ten sposób jednak otworzył on drzwi dla przyszłych prac. Św. Albert może nas wiele jeszcze nauczyć. Przede wszystkim pokazuje, że między wiarą a nauką nie ma sprzeczności, mimo pewnych epizodów, świadczących o nieporozumieniach, jakie odnotowano w historii. Człowiek wiary i modlitwy, jakim był św. Albert Wielki, może spokojnie uprawiać nauki przyrodnicze i czynić postępy w poznawaniu mikro- i makrokosmosu, odkrywając prawa właściwe materii, gdyż wszystko to przyczynia się do podsycania pragnienia i miłości do Boga. Biblia mówi nam o stworzeniu jako pierwszym języku, w którym Bóg, będący najwyższą inteligencją i Logosem, objawia nam coś o sobie. Księga Mądrości np. stwierdza, że zjawiska przyrody, obdarzone wielkością i pięknem, są niczym dzieła artysty, przez które, w podobny sposób, możemy poznać Autora stworzenia (por. Mdr 13, 5). Uciekając się do porównania klasycznego w średniowieczu i odrodzeniu, można porównać świat przyrody do księgi napisanej przez Boga, którą czytamy, opierając się na różnych sposobach postrzegania nauk (por. Przemówienie do uczestników plenarnego posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk, 31 października 2008 r.). Iluż bowiem uczonych, krocząc śladami św. Alberta Wielkiego, prowadziło swe badania, czerpiąc natchnienie ze zdumienia i wdzięczności w obliczu świata, który ich oczom - naukowców i wierzących - jawił się i jawi jako dobre dzieło mądrego i miłującego Stwórcy! Badanie naukowe przekształca się wówczas w hymn chwały. Zrozumiał to doskonale wielki astrofizyk naszych czasów, którego proces beatyfikacyjny się rozpoczął, Enrico Medi, gdy napisał: „O, wy, tajemnicze galaktyki... widzę was, obliczam was, poznaję i odkrywam was, zgłębiam was i gromadzę. Z was czerpię światło i czynię zeń naukę, wykonuję ruch i czynię zeń mądrość, biorę iskrzenie się kolorów i czynię zeń poezję; biorę was, gwiazdy, w swe ręce i drżąc w jedności mego jestestwa, unoszę was ponad was same, i w modlitwie składam was Stwórcy, którego tylko za moją sprawą wy, gwiazdy, możecie wielbić” („Dzieła”. „Hymn ku czci dzieła stworzenia”). Św. Albert Wielki przypomina nam, że między nauką a wiarą istnieje przyjaźń, i że ludzie nauki mogą przebyć, dzięki swemu powołaniu do poznawania przyrody, prawdziwą i fascynującą drogę świętości. Jego niezwykłe otwarcie umysłu przejawia się także w działalności kulturalnej, którą podjął z powodzeniem, a mianowicie w przyjęciu i dowartościowaniu myśli Arystotelesa. W czasach św. Alberta szerzyła się bowiem znajomość licznych dzieł tego filozofa greckiego, żyjącego w IV wieku przed Chrystusem, zwłaszcza w dziedzinie etyki i metafizyki. Ukazywały one siłę rozumu, wyjaśniały w sposób jasny i przejrzysty sens i strukturę rzeczywistości, jej zrozumiałość, wartość i cel ludzkich czynów. Św. Albert Wielki otworzył drzwi pełnej recepcji filozofii Arystotelesa w średniowiecznej filozofii i teologii, recepcji opracowanej potem w sposób ostateczny przez św. Tomasza. Owa recepcja filozofii, powiedzmy pogańskiej i przedchrześcijańskiej, oznaczała prawdziwą rewolucję kulturalną w tamtych czasach. Wielu myślicieli chrześcijańskich lękało się bowiem filozofii Arystotelesa, filozofii niechrześcijańskiej, przede wszystkim dlatego, że prezentowana przez swych komentatorów arabskich, interpretowana była tak, by wydać się, przynajmniej w niektórych punktach, jako całkowicie nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. Pojawiał się zatem dylemat: czy wiara i rozum są w sprzeczności z sobą, czy nie? Na tym polega jedna z wielkich zasług św. Alberta: zgodnie z wymogami naukowymi poznawał dzieła Arystotelesa, przekonany, że wszystko to, co jest rzeczywiście racjonalne, jest do pogodzenia z wiarą objawioną w Piśmie Świętym. Innymi słowy, św. Albert Wielki przyczynił się w ten sposób do stworzenia filozofii samodzielnej, różnej od teologii i połączonej z nią wyłącznie przez jedność prawdy. Tak narodziło się w XIII wieku wyraźne rozróżnienie między tymi dwiema gałęziami wiedzy - filozofią a teologią - które we wzajemnym dialogu współpracują zgodnie w odkrywaniu prawdziwego powołania człowieka, spragnionego prawdy i błogosławieństwa: i to przede wszystkim teologia, określona przez św. Alberta jako „nauka afektywna”, jest tą, która wskazuje człowiekowi jego powołanie do wiecznej radości, radości, która wypływa z pełnego przylgnięcia do prawdy. Św. Albert Wielki potrafił przekazać te pojęcia w sposób prosty i zrozumiały. Prawdziwy syn św. Dominika głosił chętnie kazania ludowi Bożemu, który zdobywał swym słowem i przykładem swego życia. Drodzy Bracia i Siostry, prośmy Pana, aby nie zabrakło nigdy w Kościele świętym uczonych, pobożnych i mądrych teologów jak św. Albert Wielki, i aby pomógł on każdemu z nas utożsamiać się z „formułą świętości”, którą realizował w swoim życiu: „Chcieć tego wszystkiego, czego ja chcę dla chwały Boga, jak Bóg chce dla swej chwały tego wszystkiego, czego On chce”, tzn. aby upodabniać się coraz bardziej do woli Boga, aby chcieć i czynić jedynie i zawsze to wszystko dla Jego chwały.
CZYTAJ DALEJ

Nagrody Samarytanin Caritas wręczone

2024-11-15 12:58

ks. Łukasz

Do wspólnego świętowania 35-lecia zaprosiła Caritas Archidiecezji Wrocławskiej. Dwudniowe obchody rozpoczęła gala Samarytanin Caritas, która odbyła się w auli Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu.

Wydarzenie podzielone było na 3 części. a podczas gali nagrodzone zostały instytucje oraz osoby, które w sposób szczególny pomagały w ostatnim pięcioleciu, na które przypadły wymagające pomocy: czas pandemii, czas wojny na Ukrainie, czas powodzi, a także inna bardzo ważna dla działalności Caritas na różnych frontach. Podczas gali głos zabrał Maciej Awiżeń, wojewoda dolnośląski. - Chciałbym podziękować Caritas i wszystkim, którzy przez te 35 lat pomagali i pomagają, zwłaszcza w ostatnim czasie powodzi i mam nadzieję, że nasza współpraca będzie bardzo owocna.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję