Ojciec Jose Maniparambil jest księdzem katolickim, doktorem teologii biblijnej. Pracuje na stanowisku profesora w Seminarium Duchownym w Indiach, w stanie Kerala. Jest autorem ponad pięćdziesięciu książek na temat Pisma Świętego. Jest też uczniem szeroko znanego w Polsce o. Jamesa Manjackala. O. Jose głosi słowo Boże z mocą, przekazując na podstawie obranego tematu niezwykle dużo wiadomości z Biblii i innych źródeł. Operuje datami, imionami, powiązaniami. Jest to niezwykłe, inne i nadzwyczaj ciekawe. Będąc wybitnym znawcą tematu, pozostaje człowiekiem bardzo skromnym. Biblia jest jego pasją, którą potrafi się dzielić w sposób bardzo ciekawy. Jako profesor i wykładowca pokazuje, jak łączyć życie ze Słowem Bożym, aby znajdować odpowiedzi na pytania nurtujące człowieka. Podczas jego nauczania wielokrotnie Bóg przychodził z łaską uzdrowienia i uwolnienia do słuchaczy.
Reklama
O. Jose przybył po raz kolejny do Polski, a do Szczecina został zaproszony – za zgodą abp. Andrzeja Dzięgi – przez Radę Diecezjalną Odnowy w Duchu Świętym, która była głównym organizatorem tego wydarzenia. Przygotowania spraw organizacyjnych, informowanie w różnorodny sposób o rekolekcjach, a przede wszystkim modlitwa trwały kilka miesięcy. Nieocenioną pomocą służył nam dyrektor administracyjny AWSD ks. Tomasz Mędrek. Razem z kilkoma alumnami starał się, aby osoby nocujące w seminarium oraz wszyscy uczestnicy rekolekcji mogli je dobrze przeżyć, aby nie byli głodni, spragnieni, by mogli wygodnie zająć miejsca w kościele seminaryjnym na długie godziny wypełnione Eucharystią, modlitwą, katechezami, świadectwami i śpiewem, pięknie prowadzonym przez Diakonię Muzyczną Odnowy w Duchu Świętym, wspieraną przez alumnów AWSD.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Serdeczne podziękowania kieruję też do tłumaczki – pani Katarzyny Polak, która wywiązała się ze swojej funkcji znakomicie! Zresztą, to przyjemność tłumaczyć takie słowa, jakie o. Jose wypowiadał w trakcie modlitwy, katechez, homilii czy też odpowiadając na szereg pytań zadawanych przez uczestników na specjalnym spotkaniu w czasie rekolekcji.
Szczególnym punktem programu rekolekcyjnego była niedzielna modlitwa o uzdrowienie. Prosiło o nią wiele osób, a Duch Święty potwierdzał Słowem i udzielaniem tzw. spoczynku swoją obecność i działanie.
Inny charakter miał spacer ewangelizacyjny po sąsiednich ulicach i Parku Kasprowicza, podczas którego poprzez śpiew i rozmowy z przechodniami głoszona była prawda, że Jezus żyje!
Wielu uczestników nabywało książki i inne materiały na specjalnych stoiskach różnych wydawnictw, które stały w holu AWSD.
Reklama
Katechezy i homilie głoszone z entuzjazmem i werwą przez o. Jose opierały się głównie na Piśmie Świętym. Poruszył on wiele aspektów życia, interpretował je w świetle różnych fragmentów Starego i Nowego Testamentu. Nie sposób tu przytoczyć nawet skrótu poszczególnych katechez czy postarać się dotknąć wszystkich myśli i rozważań z tych czterech dni. Niektóre z nich zawierały zupełnie nowe, rozszerzone i nieznane powszechnie interpretacje tekstów biblijnych, czasem nawet szokujące i wzbudzające zdziwienie, ale zarazem głód i ciekawość Słowa Bożego. Bo w rezultacie mowa była o miłości Bożej, o przebaczeniu, zbawieniu człowieka, o Eucharystii, o cierpieniu i uzdrowieniu, o życiu małżeńskim i o posłuszeństwie… A więc o sprawach fundamentalnych dla chrześcijanina o. Jose mówił często z zupełnie nowej perspektywy, potwierdzając fakt, że w treści Pisma Świętego wszystko jest ze sobą powiązane i że nie ma przypadków.
Na jednej z katechez o. Jose, aby przybliżyć nam wagę i ważność Bożego Słowa, opowiedział taką historię: „Pewnego wieczoru uboga hinduska, wielodzietna rodzina nie miała żywności na kolację. Ojciec był nieobecny, szukał pracy. Kiedyś rodzina była całkiem zamożna, ale seria niepowodzeń, jakie ją dotknęły, spowodowała, że rodzina stała się biedna. Sześcioro starszych dzieci, rozumiejąc sytuację, położyło się wcześniej do łóżka. Ale trójka najmłodszych nie rozumiała i kręciła się wokół matki, oczekując na posiłek. Widząc to, matka nalała wodę do dużego garnka, podpaliła garść suchych liści i parę drewienek, wzięła długą łyżkę i co pewien czas mieszała nią w garnku. Dokładała też do paleniska i cały czas opowiadała dzieciom różne biblijne historie. Wieczór mijał, zasłuchane dzieci usnęły, a matka przeniosła je na maty i ułożyła na noc. Jednym z tej najmłodszej trójki rodzeństwa był właśnie o. Jose. Także jego młodszy brat został kapłanem...”.
O. Jose wspominał też, że przez wiele lat nie jadał wcale śniadań, jedynym posiłkiem była (i to nie zawsze) kolacja. Nawet gdy był już klerykiem w seminarium, nie mógł się przyzwyczaić do regularnych śniadań, obiadów, kolacji. Ale to wszystko przyjmował jako wolę Bożą w swoim życiu – i był szczęśliwy – lekki jak anioł, bo – jak mówił – „gdy masz wiarę, nic cię nie obciąża, nie działa wtedy prawo grawitacji. Jeśli Bóg pragnie, żebym teraz umarł – to dlaczego ja mam zajmować inne stanowisko? Każdy z nas powinien sobie odpowiedzieć na to pytanie, a wtedy nie będzie ludzi nieszczęśliwych. Wszystko, co mamy, jest Bożym darem – sami na ziemię nic nie przynieśliśmy”.