Dzisiejszy odcinek naszego cyklu kierujemy do miłośników górskich wycieczek. Okrągła rocznica walk Polskich Legionów w Karpatach Wschodnich to dobra okazja, aby wybrać się w Gorgany śladami słynnych wydarzeń sprzed równo 100 lat.
Reklama
Jesienią 1914 r. Karpaty stały się areną zaciekłych walk. Losy I wojny światowej zależały od obrony kilku górskich przełęczy. Rosjanie wdarli się w górskie doliny, zagrażając przebiciem się na Nizinę Węgierską, i dalej do Budapesztu i Wiednia. Wówczas dowództwo austro-węgierskie rzuciło do walki wszystkie rezerwy, wśród których były również Polskie Legiony formowane w Galicji przez Józefa Hallera. Rozpoczął się morderczy marsz przez Gorgany. W ciągu kilku dni, staczając liczne potyczki z Rosjanami, legioniści przeprawili się przez przełęcz Rogodze Wielkie (1.110 m n.p.m.) i dotarli do leżącej po galicyjskiej stronie wsi Rafajłowa. Samo przebicie się przez góry wojsk piechoty nie dawało jednak szans na skuteczną ofensywę. Konieczne było przetransportowanie taborów z całym zapleczem, a do tego trzeba było wybudować górską drogę. Do dyspozycji w górskim skalistym terenie były tylko siekiery, piły i kilofy. Wykonanie liczącej ponad 7 km drogi przeprowadzono w rekordowym tempie 50 godzin, zużywając ponad 5 tys. m³ drewna. Zbudowanie Drogi Legionów, jak ją powszechnie nazywano, umożliwiło dalszą ofensywę. Pojawienie się takiej liczby wojsk w trudno dostępnym terenie górskim zaskoczyło Rosjan, którzy wycofali się w głąb doliny Bystrzycy. Legioniści utrzymali się w Rafajłowej dłuższy czas, przywracając funkcjonowanie m.in.: kolei, poczty i telefonu. Miejsce to traktowane jako namiastka polskiej państwowości, nazywano wówczas Rzeczypospolitą Rafajłowską. W okresie Polski międzywojennej wejście na Przełęcz Legionów było w pewnym sensie obowiązkiem patriotycznym. Odbywały się tu rocznicowe uroczystości państwowe upamiętniające walki, pielęgnowano groby legionistów i stawiano pomniki chwały.
Co dziś pozostało z tamtych czasów? Przede wszystkim wydarta górom trasa, którą wiedzie obecnie żółty szlak turystyczny. Wyrusza się z centrum dawnej Rafajłowej (obecnie Bystrica), spod drewnianej cerkiewki osadzonej na fundamentach przedwojennego kościoła. Obok na niewielkim cmentarzu przetrwał pomnik legionistów. 11 km górskiej wędrówki zajmie ok. 3 godzin. Szlak wiedzie przez nieduże jak na tutejsze góry przewyższenia, ale dobrze założyć porządne buty, bo droga jest solidnie nadwyrężona przez zrywkę drewna. Trud włożony we wspinaczkę wynagradzają widoki i sama atmosfera Przełęczy Legionów, gdzie wśród przedwojennych polskich słupów granicznych malowniczo prezentuje się ustawiony w 1931 r. metalowy krzyż, umocowany na kamiennej podstawie. Na tablicy z wizerunkiem odznaki II Brygady wyryto słowa: „Młodzieży polska, patrz na ten krzyż. Legiony Polskie dźwignęły go wzwyż. Przechodząc góry, doliny i wały. Dla Ciebie, Polsko, i dla twej chwały!”.
Ich autorem był legionista – szeregowiec Adam Szania, który powyższy wiersz wyrył bagnetem na drewnianym krzyżu ustawionym na przełęczy w 1914 r. Z przełęczy można zejść południowo-zachodnim grzbietem do samego Ust-Czorna (26,5 km) – miejsca, skąd legioniści zaczynali swój marsz. W odległości 5 km na tym samym kierunku znajduje się cmentarz polskich legionistów. Alternatywa to powrót do Rafajłowej. Jeśli jest się z namiotem, to na przełęczy można przenocować, jest to dość popularne w sezonie miejsce biwakowe ze względu na znajdujące się w pobliżu źródło wody.
Więcej informacji o Drodze Legionów i Rafajłowej oraz innych miejscowościach na Kresach można znaleźć w książce autorów powyższego artykułu „Polskie ślady na Ukrainie” opublikowanej przez Wydawnictwo BOSZ.
Niewielkie Viterbo, położone w północnym Lacjum, w porównaniu
z innymi miastami Italii nie posiada zbyt wielu szczególnie cennych
zabytków. Poza kilkoma renesansowymi pałacami i dwoma romańskimi
kościołami jest tu jeszcze pałac papieski z unikalną gotycką loggią
- i to prawie wszystko.
Miasteczko samo w sobie jest jednak urokliwe i natknąć się
w nim można na wiele czarujących zaułków i placyków. Podążając nimi,
przypadkowy wędrowiec bezwiednie kroczy śladami pewnego dziewczęcia,
które żyło tutaj w połowie XIII w.
Biedni rodzice nadali dziecku imię Róża, tak podobno było
urodziwe. Ta młoda istotka, nie dbając jednak zbytnio o sprawy doczesnego
świata, swoim nad wiek rozwiniętym życiem duchowym, modlitwą, a przede
wszystkim pokutą starała się dawać współziomkom godziwy przykład
chrześcijańskiego życia. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa,
dziewczyna ściągnęła na siebie wiele przykrości i prześladowań, łącznie
z wygnaniem z rodzinnego miasta. Nie przyjęto jej też do miejscowego
klasztoru klarysek.
Ponieważ jednak moc w słabości się doskonali, tak też po
jej rychłej śmierci w 1253 r. otrzymane u jej grobu liczne łaski
zwróciły uwagę na tę skromną, a świętą postać.
Już w cztery lata po jej śmierci nietknięte rozkładem ciało
przeniesiono w uroczystej procesji pod przewodnictwem papieża Aleksandra
IV do kościoła Sióstr Klarysek. W ten sposób znalazła się tam, gdzie
odmówiono jej wstępu za życia.
Kanonizowana dwieście lat później, w 1458 r., po dokonanym
u jej ciała uzdrowieniu jednego z kardynałów, stała się odtąd św.
Róża patronką Viterbo.
Jej skromny domek został pieczołowicie odrestaurowany i
można go dzisiaj oglądać niedaleko kościoła pod wezwaniem Świętej.
Miasto co roku 3 września wieczorem, czci pamięć św. Róży
a forma tego święta przybiera kształt nigdzie indziej nie spotykany.
Dobrze zachowane - pomimo upływu ponad 700 lat - serce św.
Róży umieszczane jest w relikwiarzu na szczycie trzydziestometrowej
wieży i obnoszone ulicami miasta w uroczystej procesji.
Tradycja budowy bardzo wysokich wież, zwanych tutaj "macchina
di Santa Rosa", sięga z górą trzystu lat.
Dawniej starano się budować wieże coraz wyższe i wyższe,
tak że przekraczały wysokość 30 m. Jednak po serii tragicznych wypadków
zmniejszono nieco wysokość, lecz i tak konstrukcja sięga czwartego
piętra.Rzęsiście oświetlona budowla wystaje niejednokrotnie ponad
dachy domów miasta, tak że jej wierzchołek przesuwa się majestatycznie
ponad budynkami.
Konstrukcja wieży św. Róży składa się z metalowego rusztowania,
drewnianych wsporników i niezwykle bogato udekorowanej obudowy z
masy papierowej. Waga tak wysokiej budowli jest niebagatelna i przekracza
pięć ton.
Aby unieść tak ogromny ciężar i nie przewrócić go podczas
procesji, tragarze, zwani tutaj "kawalerami św. Róży", muszą długo
ćwiczyć.
Zwłaszcza trudna i niebezpieczna jest operacja uniesienia
w górę "macchiny". Musi się to odbywać równo i jednocześnie z każdej
ze stron, gdyż inaczej może dojść do przechyłów wieży, grożących
jej przewróceniem.
Prestiżowe zajęcie tragarzy wymaga doświadczenia i dlatego
czynią to przeważnie ci sami z roku na rok, rzadko i nieznacznie
zmieniając skład osobowy zespołu.
"Kawalerowie św. Róży" traktują swoją misję bardzo poważnie.
Noszą białe tradycyjne stroje i w tym samym kolorze chusty na głowach,
a w talii są przepasani czerwonymi szarfami. Po dziesięciu latach
noszenia mają prawo do założenia prestiżowej niebieskiej szarfy.
Wieczorna procesja, której trasa liczy ok. jednego kilometra,
ściąga do Viterbo wielu widzów z całego Lacjum, którzy wraz z mieszkańcami
zapełniają tłumnie ulice, okna, balkony i dachy pobliskich domów.
Zawsze pozostaje dreszczyk emocji, iż wieża może się przewrócić.
Tak nieraz bywało. W 1801 r. krzyk okradzionej przez złodzieja kobiety
spowodował tumult wśród widzów. Wybuchła panika i 22 osoby zostały
stratowane na śmierć. Trzynaście lat później w wyniku zawalenia się
części ogromnej wieży dwóch tragarzy poniosło śmierć, a kilku innych
zostało rannych.
W 1820 r. zbudowana przez Angelo Papiniego nowa wieża została
przewrócona na głównej ulicy Viterbo, zwanej Corso Italia. Stało
się tak na skutek rozkołysania wysokiej konstrukcji przez niefrasobliwych
tragarzy, którzy nadużyli wina, świętując zakończenie budowy nowego
obiektu.
W 1893 r. ulewny deszcz uniemożliwił rozpoczęcie procesji,
a podniecona takim obrotem sprawy grupa anarchistów zniszczyła wieżę,
podpalając ją.
Wreszcie stosunkowo niedawno, w 1967 r., przechył wieży
wymusił przerwanie procesji. Na szczęście obyło się bez ofiar w ludziach.
Każda wieża nosi nazwisko swojego konstruktora. Obecnie
używana nazywa się Giuseppe Zucchi i została zbudowana w 1967 r.
Otrzymała przydomek "lot aniołów", ze względu na liczne postacie
tych duchów niebieskich, umieszczone na czterech kolejnych piętrach.
Na samym szczycie budowlę wieńczy postać św. Róży.
W miejscowym muzeum można zobaczyć modele wież noszonych
w procesjach w przeszłości.
Viterbo leży przy drodze do Rzymu, a więc łatwo tu zajrzeć
podczas pielgrzymki do Wiecznego Miasta.
Wieczernik na Mariankach w Górze Kalwarii – tu powstało nowe sanktuarium diecezjalne Mazowsza
Od 2 do 10 lutego 2025 roku w Sanktuarium św. o. Stanisława Papczyńskiego na Mariankach w Górze Kalwarii odbędzie się Wielka Nowenna za chorych i cierpiących. 11 lutego, w Światowym Dniu Chorych, odprawiona zostanie uroczysta Msza św., podczas której będzie możliwość przyjęcia sakramentu namaszczenia chorych.
Nowenna rozpocznie się uroczystą Mszą świętą w święto Ofiarowania Pańskiego, w niedzielę 2 lutego 2025 roku o godz. 12.00. - Przez dziewięć dni będziemy ofiarowywać codzienną Mszę świętą o godz. 12.00 i następującą po niej nowennę za poleconych nam chorych i cierpiących. Nasze wielkie wołanie do nieba zwieńczymy Mszą świętą w Światowy Dzień Chorego, we wtorek 11 lutego o godz. 12.00, podczas której będzie możliwość przyjęcia sakramentu namaszczenia chorych - zapowiadają organizatorzy.
Autor rozważań ks. Maciej Jaszczołt to kapłan archidiecezji warszawskiej, biblista, wikariusz archikatedry św Jana Chrzciciela w Warszawie, doświadczony przewodnik po Ziemi Świętej. Prowadzi spotkania biblijne, rekolekcje, wykłady.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.