Reklama

Turystyka

Jachtem między wyspami

Znany aktor Kazimierz Kaczor zachęca do wyjazdu na wyspy greckie i nieodległe tureckie wybrzeże. A szczególnie na wyspy dwóch niesamowitych archipelagów: Dodekanez i Cyklady

Niedziela Ogólnopolska 28/2015, str. 46-47

[ TEMATY ]

turystyka

Archiwum: Kazimierz Kaczor

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kazimierz Kaczor zapewnia, że najlepiej greckie wyspy odwiedzać na jachcie, tak jak on to robi. Ale są też inne możliwości, bo zawsze można wsiąść na prom czy łódkę wycieczkową i popływać między wyspami, zatrzymując się na niektórych dłużej. Można tam pojechać w ciemno. – Łatwo o nocleg, dobre, zdrowe i niedrogie jedzenie, sympatyczną atmosferę – mówi aktor. – Atmosfera jest bardzo ważna: mieszkańcy wysp są o wiele bardziej sympatyczni i otwarci niż na stałym lądzie.

Greckich wysp jest ok. trzech tysięcy, nikt nie jest w stanie odwiedzić ich wszystkich, ale warto poznać choćby Dodekanez i Cyklady, oferujące piękne plaże, czyste morze i mnóstwo zabytków do oglądania. – Jest słonecznie, woda ciepła, to raj na ziemi – ocenia aktor. – Powiem nieskromnie, że mam te akweny opływane, i gdy zachęcam do ich odwiedzenia, to wiem, co mówię!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Szesnaście wysp

Archipelag Dodekanez leży blisko wybrzeża tureckiego i znany jest również pod nazwą Sporady Południowe. Nazwa znaczy dosłownie „dwanaście wysp”, choć w rzeczywistości jest ich... szesnaście. Niektóre, np. Kos i Simi, znajdują się tuż przy wybrzeżu Anatolii. Z powodu położenia archipelag ten miał burzliwą historię i dopiero w 1948 r., po wielowiekowej okupacji przez krzyżowców, Turków i Włochów, został przyłączony do Grecji. Większe wyspy odchodzą od rolnictwa i hodowli. Coraz więcej ich mieszkańców utrzymują turyści. Największe i najsławniejsze jest średniowieczne Rodos, ale większość wysp chlubi się, jak ta wyspa, starożytnymi i średniowiecznymi zabytkami. Na większość wysp można się dostać promami, a promowymi (i lotniczymi) węzłami komunikacyjnymi są Rodos i Kos.

Prawie cały archipelag można podziwiać z góry Dikeos na wyspie Kos. Trudy wspinaczki na prawie 850 m rekompensuje widok rzeczywiście zapierający dech w piersiach. Na zboczach góry, w lesie, przycupnęło kilka osad, dających wyobrażenie o tym, jak wyglądała wyspa przed nadejściem ery turystycznej.

Reklama

Pod prąd

Kazimierz Kaczor zaznacza, że jest turystą trochę innym niż inni turyści. – Jestem włóczęgą, lubię znaleźć jakąś dziurę, odległą zatokę, gdzie można stanąć łodzią – mówi. Nie jest żeglarzem amatorem, bowiem od ponad 50 lat ma patent żeglarza śródlądowego, a od 40 – patent sternika morskiego. I od niemal 30 lat – dziś już jako kapitan jachtowy – pływa po greckich wyspach.

Przygoda aktora z żeglarstwem zaczęła się lata temu w rodzinnym Krakowie, gdzie uprawiał wioślarstwo w Klubie Sportowym „Nadwiślan”. Mówił, że ciągnęło go do wody jak... każdego kaczora. Wioślarstwem był zafascynowany do czasu, gdy podczas jednego z treningów wyprzedziła go żaglówka. Siedzieli na niej młodzi chłopcy w towarzystwie pięknych dziewczyn, grali na gitarach, śpiewali, a ich łódź płynęła bez najmniejszego wysiłku z ich strony. – Ja – umordowany, spocony, z bolącym kręgosłupem, nogami i rękami – „piłowałem” pod prąd, a oni po prostu płynęli, nic nie robiąc. W dodatku płynęli szybciej ode mnie! – wspominał w jednym z wywiadów. Wtedy właśnie po raz pierwszy pomyślał o żeglowaniu. Pierwsze uprawnienia żeglarskie zrobił na Zalewie Rożnowskim. Dziś nie wyobraża sobie, że mógłby spędzić wakacje inaczej niż żeglując.

Piękniejsze od słońca

Najczęściej odwiedzaną wyspą Dodekanezu jest Rodos. Usytuowana na granicy Europy i Azji, geograficznie zaliczana jest do tej drugiej. Główną atrakcją wyspy jest jej stolica, z niesamowitą średniowieczną starówką. Koniecznie trzeba zobaczyć mury obronne, bramy, ulicę Rycerską i Pałac Wielkich Mistrzów. Widać tu elementy bizantyjskie, tureckie, greckie.

Nie można ominąć portu z malowniczymi wiatrakami i fortem św. Mikołaja oraz... licznymi wygrzewającymi się tu kotami. Chociaż po mitycznym Kolosie z Rodos nie ma nawet śladu, warto wypłynąć statkiem i obejrzeć miasto z innej perspektywy. Łatwiej wtedy zrozumieć, dlaczego starożytni Grecy mówili o Rodos, że jest piękniejszy od słońca, choć przecież nigdy na nim nie byli.

Reklama

Rodos i druga co do wielkości wyspa archipelagu – Kos są do siebie podobne. Na obu wyspach portów strzegą imponujące zamki joannitów, niektóre ulice charakteryzują się pompatycznymi włoskimi budowlami tzw. użyteczności publicznej, a zza hellenistycznych i rzymskich ruin wyłaniają się meczety z minaretami.

Z Kos warto wybrać się na jedną z większych atrakcji archipelagu – wulkaniczną Nissiros, z uśpionym wulkanem pośrodku wyspy. Koniecznie trzeba obejrzeć go z bliska. Nie można też nie pospacerować ciasnymi uliczkami, z przytulonymi do siebie białymi domami, po stolicy wyspy Mandraki.

Promem z Rodos

Jednak ulubioną wyspą Kazimierza Kaczora w tym archipelagu jest Simi. Wyspa, o powierzchni zaledwie 60 km2, jest znana z roślinności, zabytków i... problemów z bieżącą wodą, przez lata dostarczaną tutaj z Rodos. Krajobraz wypełniony jałowcami, dębami, piniami uzupełniają dziesiątki maleńkich klasztorów, otwieranych na ogół tylko w święta ich patronów.

Wielu turystów przypływających tu na krótko z Rodos okupuje okolice tętniącego życiem portu Gialos w stolicy wyspy o nazwie takiej samej jak ona, z kafejkami, sklepami, kramami z gąbkami, mydłem i powidłem, inni zwiedzają wyspę. Nad miastem góruje zamek joannitów – wybudowany na miejscu starożytnego akropolu. Wzgórze Chorio zdobi kilkanaście świątyń, m.in. kościół Wniebowzięcia, postawiony w miejscu starego, wysadzonego przez wycofujących się Niemców.

To mistrzostwu w połowie gąbek, ale także budowaniu statków zawdzięczała wyspa dawną zamożność jej mieszkańców. Dopiero wojny na początku XX wieku, okupacja włoska i pojawienie się sztucznych gąbek spowodowały, że wyspa zaczęła podupadać. Trudno uwierzyć, że 100 lat temu stolica wyspy była większa i bogatsza niż Rodos.

Reklama

W szafirowym morzu

Malowniczy archipelag Cyklad tworzy ponad 30 zamieszkałych i kilkaset pustych wysp, wysepek i samotnych skał. Wyróżnia je charakterystyczna zabudowa; zwarte wioski tworzą kamienne, pobielone wapnem domy z płaskimi dachami. Układ przestrzenny – z labiryntami uliczek – miał gwarantować bezpieczeństwo mieszkańcom nękanym przez piratów.

Choć należą one do najpopularniejszych wysp w Grecji, nie są do końca skomercjalizowane. Nawet na Mykonos i Santoríni można trafić na spokojne zakątki i ludzi żyjących zgodnie z odwiecznym rytmem. Zresztą, turystyczna gorączka ogarnia Cyklady tylko latem. Potem znów stają się zamyślone i powolne jak niegdyś.

Jedną z ulubionych wysp Kazimierza Kaczora w tym archipelagu jest mała – choć dwa razy większa niż Simi – górzysta wyspa Ios, położona pomiędzy Naksos i Santorini. Słynie z malowniczości, ale to cecha wielu okolicznych wysp: położone na zboczach gór skupiska białych domów z niebieskimi dachami i złote plaże niknące w szafirowym morzu od lat przyciągają turystów. Dawniej ściągali tu hippisi, dziś Ios przyciąga miłośników swobodnych klimatów i imprezowiczów. Z Ios miała pochodzić matka Homera, ale źródeł historycznych potwierdzających to nie ma. Podobnie jak istnienie na wyspie – w pobliżu zatoczki Plakotos – grobowca jej syna. To tylko legendy.

Z wyspy na wyspę

W tym roku Kazimierz Kaczor znów wybiera się w te rejony. Nic to, że w sierpniu jest gorąco. – Nie boję się ciepła: jestem na wodzie, wiatr owiewa, nie odczuwa się upału. Zresztą w każdej chwili można wyskoczyć za burtę i schłodzić się – tłumaczy.

Jacht czarteruje się w Grecji lub Turcji. Z Polski leci się samolotem do Turcji, np. do Dalamanu, i stamtąd busem, dolmuszem, do portu. To, co warto zapamiętać z Turcji, to – poza pięknem tego kraju – wielka uprzejmość i życzliwość Turków, o co trudno w wielu częściach Europy. Kazimierz Kaczor zawsze chętnie tu wraca.

Reklama

W porcie jacht już czeka, np. w porcie Göcek, rezerwuje się go jeszcze zimą. – Wsiadamy i wypływamy w morze. Płyniemy, gdzie chcemy, gdzie nas oczy poniosą – mówi aktor. Towarzystwo na jachcie zmienia się, ale zwykle płyną w dwie rodziny, góra 6 osób, bo tłok na łódce nie jest tym, co morskie wilki lubią najbardziej.

W tym roku rejs zacznie się na wyspie Thassos i potrwa dwa tygodnie. Na łódce to wystarczający czas, żeby wypocząć. Załoga Kazimierza Kaczora – jak zawsze – nie będzie wystrzegać się oglądania napotkanych zabytków. Jak będzie coś ciekawego, chętnie zejdzie z jachtu. – Nie koczujemy ciągle na jachcie. Gdy nam się coś podoba albo chcemy zjeść coś smaczniejszego niż zwykle, zatrzymujemy się w jakimś porcie. Zachowujemy się jak wędrowcy, jak trampy, płyniemy tam, gdzie może być miło – mówi aktor.

2015-07-07 11:53

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W krainie cerkwi i meczetów

Niedziela Ogólnopolska 29/2016, str. 48-49

[ TEMATY ]

turystyka

wakacje

Margita Kotas

Monastyr Sveti Jovan Bigorski

Monastyr Sveti Jovan Bigorski

Zachodnia Macedonia, mały skrawek niedużego, liczącego nieco ponad 2 mln mieszkańców kraju, przyciąga wytrawnych turystów. Jeziora, pasma górskie z majestatycznym, blisko trzytysięcznym Korabem, ostępy leśne, miasteczka, wioski i zagubione w nich monastyry, cerkwie i meczety. Prawdziwa bałkańska mozaika...

Przybywają tu turyści, pielgrzymi i, najczęściej, okoliczni mieszkańcy. Jedni – w poszukiwaniu piękna, inni – by czcić swoich świętych oraz otrzymać pomoc w życiowych problemach, wybłagać zdrowie czy upragnione dziecko. Nieważne, co wyznają – prawosławie czy islam.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Niech miłość do Maryi będzie sprawdzianem polskiego ducha

2024-05-03 23:18

[ TEMATY ]

Jasna Góra

abp Wacław Depo

uroczystość NMP Królowej Polski

Karol Porwich / Niedziela

– Maryja, Królowa Polski, to tytuł, którym określił Bogarodzicę 1 kwietnia 1656 r. król Jan Kazimierz podczas ślubów lwowskich, by dramatyczne wówczas losy Ojczyzny i Kościoła powierzyć Jej macierzyńskiej opiece – przypomniał na rozpoczęcie wieczornej Mszy św. w intencji archidiecezji częstochowskiej o. Samuel Pacholski, przeor Jasnej Góry. Eucharystia pod przewodnictwem abp. Wacława Depo, metropolity częstochowskiego. oraz Apel Jasnogórski z udziałem Wojska Polskiego zwieńczyły uroczystości trzeciomajowe na Jasnej Górze. Towarzyszyła im szczególna modlitwa o pokój oraz w intencji Ojczyzny.

Witając wszystkich zebranych, o. Pacholski przypomniał, że „Matka Syna Bożego może być i bardzo chce być także Matką i Królową tych, którzy świadomym aktem wiary wybierają Ją na przewodniczkę swojego życia”. Przywołując postać bł. Prymasa Stefana Wyszyńskiego, który tak dobrze rozumiał, że to właśnie Maryja jest Tą, „która zawsze przynosi człowiekowi wolność, wolność do miłowania, do przebaczania, uwolnienie od grzechu i każdego nieuporządkowania moralnego”, zachęcał wszystkich, by te słowa stały się również naszym programem, który będzie pomagał „nam wierzyć, że zawsze można i warto iść ścieżką, która wiedzie przez serce Królowej”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję