Dobro jest wśród nas
Wobec szerzącego się zła i nagłaśniania tych faktów w środkach masowego przekazu słuszne byłoby zwrócenie uwagi na dobro będące wśród nas, o którym się nie mówi. Narzeka się na skorumpowanych polityków, lekarzy i pielęgniarki, a rzadko mówi się o ludziach wykonujących swoje zadania z wielką pasją i starannością. W ostatnich dniach stycznia odeszła moja córka. Nad cierpieniem, które stało się udziałem mojej rodziny, można pochylić się w milczeniu i chrześcijańskiej zadumie. To cierpienie nie do opowiedzenia. I właśnie w tym czasie dane mi było spotkać ludzi, o których chciałabym napisać i podzielić się wielką wobec nich wdzięcznością. Każda pomoc w warunkach trwania przy łóżku terminalnie chorego jest na wagę złota. Takimi ludźmi aniołami są pracujące w radomszczańskim Hospicjum Domowym p. Ciupińska i p. pielęgniarka Maria Paś oraz w Hospicjum przy Szpitalu w Radomsku p. Mirosława Nużyńska.
Osoby te nie liczą godzin pracy; niosą bezinteresowną pomoc choremu i czuwającej przy nim rodzinie, a ich telefon zawsze jest do dyspozycji osób potrzebujących. Tak więc poruszając się w realiach tego świata, wśród barw dobra i zła, warto dziękować ludziom, którzy na to zasługują, bo w innym przypadku zwątpimy w istnienie dobra i życie stanie się koszmarem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dzięki ludziom dobrej woli może być inaczej.
Katarzyna Pakuła
W kolejce do lekarza
Kilka lat temu wkroczyłam w starość i zaczynam odwiedzać gabinety lekarskie. Poznaję obowiązujące w kolejkach zasady, zwyczaje, zachowania. Dziś po zajęciu miejsca w kolejce usiadłam i zaczęłam odmawiać Różaniec. Na twarzach współpacjentów widziałam zgorzknienie, smutek, zniecierpliwienie, a nawet napięcie. Z upływem czasu w poczekalni narastał hałas, więc zrezygnowałam z modlitwy. I wtedy pojawiła się myśl: jak to jest z naszą wiarą i pobożnością – dlaczego nie wykorzystujemy danego nam przez Boga czasu na modlitwę, choćby w intencji własnego zdrowia albo za tych, którzy troszczą się o nie? Wiele osób narzeka na funkcjonowanie służby zdrowia, na długie kolejki itd. A gdyby każdy pacjent czas oczekiwania pod gabinetem lekarskim wypełnił modlitwą różańcową, z pewnością żyłoby się nam inaczej, a posępne twarze rozpromieniłyby się radością. A już na pewno wpłynęłoby to na poprawę zdrowia modlących się pacjentów.
Czy do podjęcia modlitwy różańcowej koniecznie musi być jakaś akcja? Czy wiara nie powinna przynaglać nas do dialogu z Bogiem w każdej chwili i w każdej sytuacji naszego życia? A może my ciągle jeszcze modlitwę ograniczamy do niedzielnej Mszy św. i obowiązkowego pacierza? Trwający rok duszpasterski wzywa nas do nawrócenia. Może warto rozpocząć od wykorzystania każdej wolnej chwili w ciągu dnia – w podróży, w kolejce, przy kuchni, na działce – na rozmowę z Bogiem.
Maria