Reklama

Kultura

Rozmowy na półwiecze (1)

Z prof. Joachimem Grubichem, wirtuozem i organistą, rozmawia ks. Jan Marcin Mazur

Niedziela szczecińsko-kamieńska 20/2015, str. 5

[ TEMATY ]

muzyka

Archiwum prywatne

Prof. Joachim Grubich

Prof. Joachim Grubich

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. JAN MARCIN MAZUR: – Wręczono Panu w czasie drugiego koncertu 50. Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej w Kamieniu Pomorskim medal wybity specjalnie na to półwiecze. Podkreślono także, że Pan Profesor obchodzi pięćdziesiąt lat swojego koncertowania na instrumencie Michaela Berigela w kamieńskiej katedrze. Proszę powiedzieć, jakie odczucia towarzyszyły Panu, kiedy Pan ten medal odbierał?

PROF. JOACHIM GRUBICH: – Było to wydarzenie nadzwyczajne – dla mnie bardzo wzruszające, mimo że główna uroczystość związana z tym jubileuszem miała miejsce tydzień wcześniej, podczas inauguracji tegorocznego festiwalu. Wprawdzie otrzymałem na tę inaugurację zaproszenie od Pana Burmistrza, ale ze względów rodzinnych nie mogłem na nią przybyć. Tak więc tydzień później, już w ramach mojego koncertu, dane mi było stanąć przed licznie zgromadzoną publicznością i ten pamiątkowy medal odebrać. Wzruszenie potęgowała świadomość, że pół wieku minęło, odkąd po raz pierwszy zasiadałem do organów w tej dostojnej katedrze. Odczucia były zatem emocjonalne, powiedziałbym – najwyższej miary. Mój pierwszy występ na tych organach, o których mówiło się, że są jedne z najwspanialszych w Polsce, miał duże znaczenie u progu mojej kariery artystycznej.

Reklama

Wracając do okresu sprzed 50 lat, trzeba pamiętać, że były to czasy, kiedy tylko dzięki uporowi zapaleńców – miłośników tej dziedziny sztuki – udawało się organizować koncerty organowe w świątyniach, które – jak widać, w Kamieniu Pomorskim przybrały formę wielkiego, corocznego, międzynarodowego festiwalu muzycznego. A nawiązując do mojego tegorocznego koncertu, pragnę podkreślić, że został on niesłychanie wzbogacony o występ genialnie śpiewającego chóru z Manili. Pozostawił on we mnie niezatarte wrażenie i muszę przyznać, że walory artystyczne, jakie ten chór zaprezentował, przerosły wszelkie oczekiwania słuchaczy, o czym świadczyła długotrwała owacja na stojąco. W tym dniu czułem się wielce szczęśliwy. Chwała wszystkim, którzy przyczyniają się do rozsławiania tego festiwalu na świecie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– A więc pół wieku w Kamieniu przy kamieńskich organach, ale rozpoczął Pan swoją drogę artystyczną w bardzo pięknym, jakże kulturowo bogatym mieście, w Chełmnie nad Wisłą, a przyjeżdżał Pan już tutaj, do Kamienia, jako uznany wirtuoz, organista z Krakowa. Więc była jakaś droga z Chełmna do Krakowa. Jakby Pan Profesor zechciał powiedzieć, dlaczego taki wybór? Można byłoby bliżej Wisłą, choćby do Warszawy, choć Kraków też, oczywiście, nad Wisłą leży.

Reklama

– W Chełmnie trudno było myśleć o przyszłości muzycznej. Jakkolwiek wyrastałem w pięknej tradycji domowego muzykowania, co miało niewątpliwie wpływ na rozwój mojej wrażliwości muzycznej, dopiero po otrzymaniu świadectwa dojrzałości zapadła decyzja o podjęciu studiów muzycznych. Moją przystanią życiową na kilka lat został Toruń. Państwowa Średnia Szkoła Muzyczna w Toruniu cieszyła się niemałą sławą. Złotymi literami zapisali się tam m.in. Henryk Sztompka, Regina Smendzianka, Witold Herman, Jerzy Godziszewski.
Bardzo cenionymi moimi pedagogami w tej szkole byli pianistka Janina Wyrzykowska i organista Romuald Sroczyński. Sroczyński – znakomity muzyk i doskonały organista – potrafił w jakiś nadzwyczajny sposób rozbudzać entuzjazm do muzyki organowej, a nie da się ukryć, że był to okres, kiedy ten rodzaj muzyki – o czym z przykrością wspominam – traktowany był marginalnie i lekceważąco nawet w środowisku artystycznym. Może jednak lepiej tego tematu nie rozwijać…
Urodzony w sławnym z zabytków architektury Chełmnie, w którym to mieście – o czym też warto powiedzieć – działał nasz wielki kompozytor okresu baroku ks. Grzegorz Gerwazy Gorczycki, oraz w którym do słynnego gimnazjum uczęszczali m.in. znakomity kompozytor Mieczysław Surzyński i sławny chirurg Ludwig Rydygier – natomiast ja, niesłychanie silnie związany z tym miastem, a i wcale niemniej pięknym i bogatym w zabytki Toruniem, wyobrażałem sobie, że po takich doświadczeniach tylko królewski Kraków może być tym miejscem, gdzie moja osobowość artystyczna może się dalej rozwijać i gdzie zapewne zapragnę pozostać już na zawsze.

– Kraków, a więc i studia, i wielcy mistrzowie. W biogramie umieszczonym w programie tegorocznego festiwalu wspomina Pan wybitnego polskiego organistę Bronisława Rutkowskiego, wybitnego kompozytora, Artura Malawskiego, a także pianistę prof. Ludwika Stefańskiego. Co przekazali ci mistrzowie? Podjął Pan Profesor studia w 1956 r. Polska wrzała wtedy politycznie, ale także wrzało i w kulturze. Co Pan otrzymał wtedy, od tego czasu burzliwego i od tych wspomnianych mistrzów, może jeszcze jacyś byli?

– Krakowska uczelnia muzyczna skupiała w sobie najwyższej miary elitę muzyczną. W tamtych latach cieszyła się ona opinią pierwszej, wiodącej w kraju. Oczywiście, byłem bardzo szczęśliwy i dumny z faktu, że znalazłem się w gronie studentów, których kształceniem i rozwojem artystycznym zajmowali się najznakomitsi i cieszący się sławą pedagodzy. Trudno tu wymienić wszystkich, ale wypadałoby może właśnie podkreślić nazwiska, które Ksiądz zechciał wymienić. To przede wszystkim im zawdzięczam to, kim jestem dzisiaj. Obawiam się, że w ramach naszej rozmowy, nie uda mi się odpowiedzieć na pytanie, co ci mistrzowie mi przekazali. No cóż... Powiem, że były to czasy całkowicie różne od dzisiejszych. Rzeczywistość polityczno-społeczna lat pięćdziesiątych była szara i pełna napięć i nie rokowała nam, młodym adeptom sztuki muzycznej, świetlanej przyszłości. Ale pomimo to czuliśmy się na tyle silni, że potrafiliśmy trwać przy swoich ideałach i strzec wartości wszczepionych nam i pielęgnowanych przez rodziców. Profesorowie w naszej postawie znacząco nas wspomagali. Pomimo ogólnej atmosfery beznadziei mieliśmy w sobie dużo pogody ducha i obce nam było narzekanie, czego świadkami dość często jesteśmy dzisiaj. Tamten świat uczył pokory. Nie byliśmy ze wszystkich stron atakowani tzw. show-biznesem, zwłaszcza telewizyjnym, co też pozwalało skupić się na rzeczach ważnych i istotnych dla kształtowania wrażliwości estetycznej i emocjonalnej, a co najważniejsze – skłaniało w sposób niewymuszony do budowania kultury wysokiej.

2015-05-14 13:58

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Lidia Kozubek in memoriam

Z chwilą odejścia prof. Lidii (właściwie: Leokadii) Kozubek kończy się ważna epoka w historii polskiej pianistyki. Artystka należała do tego samego pokolenia wielkich polskich pianistek, co Halina Czerny-Stefańska, Regina Smendzianka, Barbara Hesse-Bukowska i Lidia Grychtołówna

Studia pianistyczne odbyła w klasie Władysławy Markiewiczówny w PWSM (obecnie Akademia Muzyczna im. Karola Szymanowskiego) w Katowicach oraz u Jana Ekiera (studia aspiranckie) w PWSM (obecnie Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina) w Warszawie. Ukończyła też muzykologię pod kierunkiem Zdzisława Jachimeckiego na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Później jako znana w kraju i za granicą pianistka, nie zaniedbywała swojej drugiej pasji – muzykologii. Pianistyczne szlify doskonaliła pod okiem legendarnego Artura Benedettiego Michelangeliego na letnich kursach w Arezzo we Włoszech. O swoim mistrzu napisała: „Tym, którzy przechodzą zwycięsko przez najtrudniejsze próby, którzy udokumentują swą niezłomną wolę wytrwania i umiłowania muzyki nade wszystko, Michelangeli nie skąpi swej wiedzy i doświadczenia, bo mogą oni aspirować do zawodu, w którym cnota cierpliwości i wytrwania ma olbrzymie znaczenie” („Muzyka fortepianowa III”, Prace Specjalne Akademii Muzycznej w Gdańsku nr 18, Gdańsk 1979).
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

W Wielki Piątek rozpoczyna się Nowenna do Miłosierdzia Bożego. Pan Jezus polecił Siostrze Faustynie, aby przez 9 dni odmawiała szczególne modlitwy i tym samym sprowadzała rzesze grzeszników do zdroju Jego miłosierdzia.

„Pragnę, abyś przez te dziewięć dni sprowadzała dusze do zdroju mojego miłosierdzia, by zaczerpnęły siły i ochłody, i wszelkiej łaski, jakiej potrzebują na trudy życia, a szczególnie w śmierci godzinie. W każdym dniu przyprowadzisz do serca mego odmienną grupę dusz i zanurzysz je w tym morzu miłosierdzia mojego. A ja te wszystkie dusze wprowadzę w dom Ojca mojego. Czynić to będziesz w tym życiu i w przyszłym. I nie odmówię żadnej duszy niczego, którą wprowadzisz do źródła miłosierdzia mojego. W każdym dniu prosić będziesz Ojca mojego przez gorzką mękę moją o łaski dla tych dusz.
CZYTAJ DALEJ

Papież Franciszek i relacje z KUL

2025-04-24 08:44

Archiwum KUL

Papież Franciszek ma kilka związków z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim Jana Pawła II.

Jednym z nich jest jego kontakt z osadzonymi w Areszcie Śledczym w Lublinie, gdzie KUL prowadzi Centrum Studiów dla Osadzonych. To także korespondencja z rektorem KUL i wspólne przedsięwzięcia. „Wszyscy popełniamy w życiu błędy; Bóg nie męczy się przebaczeniem" – podkreślił papież Franciszek w liście do studentów Centrum Studiów KUL dla Osadzonych przy Areszcie Śledczym w Lublinie. List z Watykanu został przesłany do rektora KUL, ks. prof. Mirosława Kalinowskiego, z okazji inauguracji roku akademickiego w Centrum Studiów KUL przy Areszcie Śledczym w Lublinie. Uroczystość była połączona z dziesięcioleciem kształcenia więźniów przez Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II. Ojciec Święty, za pośrednictwem listu, skierował błogosławieństwo do więźniów, prosząc ich jednocześnie o modlitwę: „Proszę, nie zapominajcie się modlić za mnie. Dziękuję!" – napisał Franciszek. Osadzeni odpowiedzieli na korespondencję, która dotarła do biskupa Rzymu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję