Reklama

Niedziela w Warszawie

Masakra u Terlikowskich

Niedziela warszawska 15/2015, str. 6-7

[ TEMATY ]

rodzina

rodzice

Zbiory prywatne M. T. Terlikowskich

Małgorzta i Tomasz Terlikowscy

Małgorzta i Tomasz  Terlikowscy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KRZYSZTOF SKOWROŃSKI: – Pretekstem do rozmowy jest książka „Masakra piłą mechaniczną w domu Terlikowskich”. Jak wygląda życie z pięciorgiem dzieci?

MAŁGORZATA TERLIKOWSKA: – To życie bardzo intensywne, bardzo głośne, brakuje w nim snu i ciszy. Natomiast jest w nim bardzo dużo radości, relacji między nami i dziećmi i z masakrą to nie ma nic wspólnego. To ci, co nas obserwują, mówią często: o matko, masakra. Albo: ty to masz przechlapane, jak masz tyle dzieci. Natomiast my pokazujemy, że da się przeżyć. Życie jest bardzo fajne, bardzo wartościowe i wesołe.

– Otwieramy drzwi do domu Terlikowskich i co?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

TOMASZ TERLIKOWSKI: – Jest zupełnie normalnie. Jedna z pań, która przeczytała naszą książkę mówi, że sobie zawsze wyobrażała, że u nas jest taki dryl, ale z książki to nie wynika. Ja mówię, że nie chodzimy w pruskich hełmach z pikielhaubą. Nie jesteśmy protestancką rodziną, lecz katolicką, włoską w duchu – jest głośno, wesoło, dużo się dzieje. I nic nie da się zaplanować, bo jak w tygodniu nie da się obudzić dzieci rano do szkoły, tak w sobotę wszystkie są na nogach, gdy robi się widno. Jest normalnie, wesoło, rano wstajemy, dzieci idą do szkoły, albo do przedszkola, czytamy, gramy w piłkę, choć nie w domu, ale teraz zdarza się, że i w domu.

Reklama

M.T.: – Są też tacy, którzy skaczą non stop w domu na skakance i kozłują piłkę. Kiedyś przyjechała pani z paczką z wydawnictwa i jak zadzwoniła, różne głowy, mniejsze i większe, zaczęły wyłaniać się z pokoi. Pani zawsze tu do godz. 17 jest. Zrobiłam wielkie oczy: jak to do 17? Ja tu jestem całą dobę, mieszkam tu. Ta pani myślała, że prowadzę przedszkole. Bo jak zobaczyła tak dużo małych dzieci, myślała, że to jakaś instytucja, a nie dom.

– I mają państwo jeden pokój na parterze?

M.T.: – Mamy cztery pokoje, aczkolwiek zastanawiamy się, czy te cztery pokoje są nam potrzebne. Kiedy budzimy się rano, w naszej sypialni lądują wszystkie dzieci. Więc tak naprawdę zastanawiamy się, po co im te pokoje, skoro z nich nie korzystają, a najlepiej jest u rodziców.

– Z tego wynika, że nie ma dużej rozpiętości wieku, nie ma siedemnastolatka, piętnastolatka?

T.T.: – Najstarsza córka ma prawie 12 lat, potem jest siedem lat, sześć, cztery i piętnaście miesięcy. Dużych dzieci jeszcze nie ma. Najgorsze, najtrudniejsze, jak mówią doświadczeni rodzice, dopiero przed nami.

M.T.: – Wydawałoby się, że najtrudniej jest z maluchami: noworodkiem, niemowlęciem. To całe karmienie, kąpanie, a ono jeszcze nie powie, co je boli. Wydaje się to nie do przeskoczenia. Ale patrząc z pewnej perspektywy, okres niemowlęcy przy dziecku, które zaczyna wchodzić w okres buntu, bycia nastolatkiem, to bułka z masłem. Dopiero wtedy zaczynają się schody. To wszystko jest jeszcze przed nami.

– Redaktor Tomasz wychodzi z domu o godz. 7.30, wraca o 00.15, po cichu. Tak to musi wyglądać?

Reklama

MT: – Na szczęście wraca trochę wcześniej, zazwyczaj musi przywieźć dzieci ze szkoły. Często wpada, zostawia dzieci i ucieka do pracy. Natomiast kiedy wraca, wchodzi cichutko, żeby nie budzić dzieci. Dzieci tatę oglądają dopiero rano. Chociaż to nie jest norma, staramy się, żeby czasu rodzinnego było na tyle dużo, żeby dzieci były nasycone, żeby nie musiały taty oglądać w gazecie, czy w Internecie, tylko żeby tego tatę rzeczywiście miały. To trudne, wymaga czasem wyrzeczeń, powiedzenia komuś „nie”. Staramy się, żeby przynajmniej sobota i niedziela były tymi dniami, kiedy tata jest. Jeśli nie ma go w weekend, bo wyjeżdża, staramy się tak kombinować, żeby w tygodniu o tej 17.00, 18.00, 1900, na kąpanie, usypianie, tata był.

T.T.: – Ale jak już jestem, biorę dzieci, jedziemy na hulajnogi, co jest bardzo fajną zabawą. Staram się to robić jak najczęściej. Choć łatwo to powiedzieć, bo w życiu człowieka, który wykonuje wolny zawód, różnie to wygląda. Ale staram się, żeby jednak dzieci mnie znały, żebym nie był w domu gościem niedzielnym. Bardziej doświadczeni ojcowie mówią, że różne rzeczy można nadrobić, pracę można nadrobić, ale jednego nie da się niestety nadrobić. Tego, czego się nie zobaczyło, gdy dzieci rosły, już nigdy się nie zobaczy. Dzieci dorosną i nigdy do wieku, w którym były wcześniej, nie wrócą.

– Poświęciła Pani dla domu pracę zawodową?

Reklama

M.T.: – Nie mówię, że to było poświęcenie, bo to oznaczałoby jakieś wyrzeczenie, że czegoś mi żal. A ja tego tak nie traktuję. Zanim pojawiły się dzieci, byłam reporterką w radiu, na pełnym etacie, od rana do nocy, plus weekendy, często wieczory, noce. Ale wiedziałam, że jeżeli pojawią się dzieci, to zamykamy ten bardzo fascynujący, etap, bo każdy, kto pracował w radiu, wie, że to rzecz niesamowita. Zamknęły się drzwi, zaczął się nowy etap. Nie lubię siedzieć bezczynnie, dlatego znalazłam sobie takie zajęcie, które mogę łączyć z wychowywaniem dzieci. Zajmuję się redakcjami i korektami. To zazwyczaj trzecia zmiana: można tę pracę wykonywać, kiedy dzieci idą spać, albo kiedy najmłodsze śpi i jest cisza. Coś jest za coś: jestem z dziećmi, nie dosypiam, ale nie ma tego stresu, gdy one są chore – że trzeba brać zwolnienia,przed kimś się tłumaczyć, kombinować. Choć czasem, oczywiście, brakuje mi wyjścia do ludzi, założenia szpilek, zrobienia makijażu, zostawienia tego, co w domu i bycia gdzieś w świecie, chociaż to bardzo szybko mija.

– Dlaczego postanowili Państwo napisać książkę o swojej rodzinie?

T.T.: – Bo mamy poczucie, że bardzo wielu fantastycznych rodziców, jednego, czy dwójki dzieci strasznie boi się pojawienia się trzeciego, że to im wszystko przewróci. Z naszego doświadczenia wynika natomiast, że najtrudniej mieć dwoje dzieci. Robi się wszystko, żeby pierwsze nie poczuło, że przestało być jedynakiem, a drugie, żeby nie poczuło, że nigdy nim nie było. Ludzie stają na głowach, żeby zaspokoić potrzeby. Myślą: jak będzie trzecie, to masakra, nie damy rady. Po czym pojawia się trzecie i... zaczyna się troszeczkę spokojniejsze życie. Okazuje się, że rodzic nie musi być bratem i siostrą, kolegą i koleżanką, partnerem do zabaw, może być tylko rodzicem. Od trzeciego dziecka jest w pewnym stopniu łatwiej i to chcieliśmy opowiedzieć. Pokazać, jak to życie tak zupełnie zwyczajnie wygląda i jak miłość się mnoży. Odpowiadamy też na najczęściej zadawane pytania, których nigdy sami sobie nie stawialiśmy. Jedna pani redaktor – sama matka jedynaka – zadała mi kiedyś pytanie, czy drugie, trzecie, czwarte dziecko kocha się tak samo, jak pierwsze. Przecież nie można kochać drugiego, czy trzeciego dziecka, jak to pierwsze. A ja do niej – możliwe.

– I nigdy nie zadawaliście sobie tego pytania?

– Nigdy. Postanowiliśmy tym, którzy się boją posiadać wielu dzieci, opowiedzieć, jak to jest. Nie wiem, czy się nie będą bali, bo oczywiście w tym życiu bywają też elementy trochę hardcorowe, ale zawsze mówimy, że odpoczywać będziemy po śmierci. Życie nie jest sanatorium, jest do tego, żeby działać.

Rozmowa odbyła się w Radiu Wnet

2015-04-09 11:30

Oceń: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szczęśliwa rodzina reklamą Boga

W ponad 140 miastach w Polsce odbywają się Marsze dla Życia i Rodziny. We Wrocławiu pochód przejdzie ulicami miasta 29 maja, a towarzyszyć mu będzie hasło „Rodzina bezcennym darem”. To 7. Marsz organizowany w Stolicy Dolnego Śląska. – Szczególny nacisk kładziemy na kwestię obrony rodziny oraz ochrony życia nienarodzonych dzieci. Manifestacja będzie potężnym zastrzykiem pozytywnego przekazu o życiu i sile rodziny – zapewniają organizatorzy. Rodzina to miejsce realizacji powołania, także tego podstawowego – do świętości. Jak ją osiągnąć? – Trudno dziś, mówiąc o rodzinie, nie odwołać się do adhortacji papieża Franciszka „Amoris laetitia”, rozpoczynającej się słowami: „radość miłości przeżywana w rodzinach jest także radością Kościoła” – mówi metropolita wrocławski abp Józef Kupny. – Kiedy Franciszek pisze o cierpliwości, która powstrzymuje nas od reagowania gniewem na niepowodzenia drugiego człowieka lub gdy zachęca do wychodzenia poza skupienie na samym sobie i wzywa do szanowania ludzi starszych, wskazuje nam drogę, na jakiej małżonkowie są w stanie osiągać świętość. To miłość w codzienności. Szczytem papieskich rozważań jest piękne stwierdzenie, że małżeństwo jest ikoną miłości Boga do każdego z nas. Nie ma więc lepszej reklamy Boga we współczesnym świecie od kochającej się chrześcijańskiej rodziny. Organizatorzy Marszu chcą zwrócić uwagę także na potrzeby rodzin. Abp Kupny podkreśla, że Kościół wrocławski pomaga im w różnych wymiarach. Za papieżem Franciszkiem zauważa, że jedną z największych bied obecnej kultury jest samotność i kruchość relacji. – Dlatego duszpasterstwo małżeństw powinno być przede wszystkim duszpasterstwem więzi. Przejawia się to gotowością niesienia konkretnej pomocy w przypadku pojawienia się kryzysów i trudności, np. przez poradnictwo rodzinne, pomoc materialną, wsparcie w wychowaniu dzieci czy w momencie przeżywania różnych zdarzeń losowych. Cenne jest spostrzeżenie, by na poziomie parafii tworzyć przestrzenie, w których doświadczeni małżonkowie będą towarzyszyć tym, których staż małżeński jest krótszy. Może to odbywać się np. w ramach ruchów czy wspólnot parafialnych. Urzekło mnie też stwierdzenie Ojca Świętego, że trzeba pomóc odkryć małżonkom, iż nie wolno im nigdy pojmować małżeństwa jako czegoś zakończonego. Nie wolno nam zapominać, że głosząc Ewangelię rodziny, powinniśmy zmieniać mentalność współczesnego świata, ukazując małżeństwo jako element Bożego planu. Tworząc pozytywną atmosferę wokół małżeństwa i rodziny, budując w ludziach przekonanie, że dobro każdej rodziny jest dobrem społeczeństwa, przyczyniamy się do wspierania naszych rodzin.
CZYTAJ DALEJ

Przeciwności pacjentów onkologicznych w walce o życie

2025-05-21 16:58

[ TEMATY ]

zdrowie

lekarz

Adobe Stock

W ciągu ostatniej dekady leczenie nowotworów przeszło prawdziwą rewolucję, która radykalnie zmieniła rokowania wielu pacjentów. Nowotwory, które kiedyś były wyrokiem, dziś stają się chorobami przewlekłymi. Choć leczenie onkologiczne jest coraz skuteczniejsze, nadal wiąże się z istotnymi skutkami ubocznymi i toksycznością, które mogą wpływać na jakość życia pacjenta. Wielu pacjentów chce świadomie i bezpiecznie wspierać swój organizm w walce z chorobą korzystając z potencjału medycyny komplementarnej. Dziś różne grupy interesu chcą odebrać im tę szansę.

Julia jeszcze jako nastolatka zachorowała na nowotwór mózgu. Diagnoza brzmiała strasznie: „gwiaździak drugiego stopnia, nieoperacyjny”. Dla Julii i jej mamy był to szok. Dotąd była aktywną nastolatką, uprawiała sport, lubiła taniec i pływanie. Choroba wywróciła ich życie do góry nogami. Po wielu miesiącach diagnozy trafiła do jednego z warszawskich szpitali, gdzie rozpoczęła chemioterapię. Bardzo szybko z wysportowanej nastolatki zmienia się nie do poznania. Miała problem z apetytem, schudła, często wymiotowała, wypadły jej włosy. Z dnia na dzień jej stan się pogarszał, a dotychczasowa terapia nie przynosiła oczekiwanych rezultatów. Z dnia na dzień jej ciało było coraz słabsze, jednak coraz silniejsza była chęć życia. – Nie chciałam rezygnować z leczenia konwencjonalnego, ale przez ogromne osłabienie organizmu nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Przede mną była studniówka i przede wszystkim matura. Nie chciałam rezygnować z życia – wspomina Julia.
CZYTAJ DALEJ

Minister bezp. krajowego USA Kristi Noem: Nawrocki musi wygrać, Trzaskowski oznacza piekło

2025-05-28 07:43

[ TEMATY ]

Karol Nawrocki

PAP/Darek Delmanowicz

Karol Nawrocki musi zostać prezydentem - zaapelowała minister bezpieczeństwa krajowego USA Kristi Noem we wtorek na konferencji CPAC w Jasionce k. Rzeszowa.

"To ma znaczenie, kto jest u władzy. Przez lata widziałam, jak (rządzili) socjaliści i liberałowie, którzy tak jak prezydent m.st. Warszawy są beznadziejnymi liderami i zniszczyli nasze kraje, (...), ponieważ rządzili przy pomocy strachu" - powiedziała Noem w podrzeszowskiej Jasionce.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję