Jezus jest Królem Wszechświata. Cóż to właściwie znaczy? Obrazy Chrystusa w złotej koronie na głowie są symbolem, który dzisiaj nie zawsze ułatwia nam zrozumienie istoty Chrystusowego królowania. Trzeba zatem podkreślić, że Chrystus jest królem, bo „wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone (…) i wszystko w Nim ma istnienie” (Kol 1, 16-17), w Nim „usłyszeliśmy słowo prawdy, Dobrą Nowinę o naszym zbawieniu” (por. Ef 1, 13), „w Nim mamy odkupienie” (Ef 1, 7) i wreszcie w Nim - jak to czytamy w dzisiejszym drugim czytaniu - zostanie ostatecznie pokonana śmierć. Jezus Chrystus nie jest jakimś despotycznym władcą, który sam sobie dał władzę. Nie jest też tak, że to od ludzi zależy ogłaszanie Jezusa królem. My możemy jedynie uznać owo królowanie, które w swej istocie jest odwieczną misją powierzoną Jezusowi przez Boga Ojca. Dlatego św. Paweł pisze, że na końcu Syn zostanie poddany Ojcu, „który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich” (1 Kor 15, 28). W Bogu wszystko, w tym królowanie Chrystusa, jest wyrazem miłości między Ojcem, Synem i Duchem. Sam Jezus pouczał swych uczniów: „Królowie narodów panują nad nimi, a ich władcy przyjmują nazwę dobroczyńców. Wy zaś nie tak macie postępować. Lecz największy między wami niech będzie jak najmłodszy, a przełożony jak sługa!” (Łk 22, 25-26). Syn Boży króluje, a jednocześnie uniża samego siebie - aż do męki i śmierci krzyżowej. Grzesznicy krzyżują Syna Bożego, drwią z Niego. Jezus zaś modli się do Ojca: „Przebacz im...”. Potem umiera, ale zmartwychwstaje. Tym samym pokazuje swą nieogarnioną, królewską moc. Moc miłości i miłosierdzia. I czytanie i Ewangelia ukazują królowanie Jezusa jako służbę pasterza. Król-Pasterz troszczy się o swe owce, szuka zaginionych. Na najwcześniejszych wizerunkach Chrystus jest przedstawiany głównie jako młody pasterz, który niesie na swych barkach owieczkę. Znana jest statuetka Jezusa Dobrego Pasterza z III wieku, którą można oglądać w Muzeach Watykańskich. Król ma też władzę sądowniczą: pasterz oddziela owce od kozłów. Kryterium sądu są czyny miłosierdzia, dlatego prawdą jest stwierdzenie, że będziemy sądzeni z miłości. A skoro tak, to najmniejszy czyn miłosierdzia ma wieczną wartość. Sąd Ostateczny zwykliśmy rozumieć jako podział na złych i dobrych. Ale możemy spojrzeć inaczej. To w nas są „owce” i „kozły”. Boży sąd wypali w nas zło, a ocali wszelkie, nawet najmniejsze dobro. Osądzeni w ten sposób będziemy przygotowani, aby królować razem z Chrystusem Królem.
Polecamy „Kalendarz liturgiczny” liturgię na każdy dzień
Pomóż w rozwoju naszego portalu