Jednym z głównych ognisk zapalnych epidemii śmiertelnego wirusa ebola jest Liberia. W walkę z epidemią włączył się od początku Kościół katolicki, a kilkoro misjonarzy zapłaciło za to życiem.
O sytuacji w tym afrykańskim państwie opowiadał w wywiadzie nuncjusz apostolski w tym kraju – abp Mirosław Adamczyk. Hierarcha poinformował, że epidemię wykryto 22 marca br., zaś do tej pory stwierdzono tę chorobę u ponad 2 tys. osób zarażonych, z czego ponad 1 tys. zmarło. Kościół zapłacił bardzo wysoką cenę za pomoc chorym. W minionych miesiącach zmarło m.in. 5 misjonarzy pracujących w szpitalu w Monrowii. Szpital jest teraz zamknięty. Obecnie Kościół skupia się na profilaktyce, informując wiernych podczas niedzielnych nabożeństw o zasadach postępowania, rozdając ulotki czy rezygnując ze znaku pokoju podczas Liturgii.
Epidemia wywarła wielki wpływ na cały kraj, w tym szczególnie na jego ekonomię. Pozamykane są szpitale, szkoły i zakłady pracy. Rosną szybko ceny, powodując dalsze ubożenie i tak ubogiego społeczeństwa. Słabe państwo nie radzi sobie z walką z epidemią, dlatego potrzebna jest pomoc zagraniczna, bo – zdaniem abp. Adamczyka – epidemia nadal jest śmiertelnie groźna dla liberyjskiej populacji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu