- Możesz być wyśmienitym kaznodzieją albo „charyzmatycznym „działaczem” w Kościele, a dzieła, które czynisz, mogą być nawet spektakularne, ale od tego, co możesz mówić i co możesz czynić, ważniejsze jest poznanie Boga – mówił kard. Ryś.
Msza św. celebrowana dziś po południu w kościele polskim pw. Św. Stanisława Biskupa i
Męczennika w Rzymie zakończyła Jubileusz Seminarzystów łódzkich Seminariów Duchownych, którzy
w tych dniach przybyli do Wiecznego Miasta, by pielgrzymować do grobów Apostołów, spotkać się z
Ojcem Świętym Leonem XIV i zyskać odpusty związane z jubileuszem Roku Świętego 2025.
- Możesz być wyśmienitym kaznodzieją, albo „charyzmatycznym „działaczem” w Kościele, a dzieła, które czynisz, mogą być nawet spektakularne, ale od tego, co możesz mówić i co możesz czynić, ważniejsze jest poznanie Boga. Dlaczego? Bo ono jest formą miłości! – tłumaczył kard. Ryś.
- Skoro jesteś otwarty na działanie Ducha Świętego w sobie, skoro przyjmujesz taką Jego łaskę, że
możesz mówić do Jezusa - Panie, to nie stawiaj granicy na tym przejściu od modlitwy do działania.
Trzeba iść za łaską do końca. Łaskę trzeba przyjąć do końca. Skoro Duch pozwala nam mówić - Panie
to, też daje nam łaskę, byśmy za tym słowem mogli poddać Panu całe nasze życie, by za deklaracją
poszło także to, w jaki sposób postępuje – zauważył hierarcha.
W minionych dniach alumni trzech łódzkich Seminariów Duchownych – Wyższego Seminarium
Duchownego w Łodzi, Archidiecezjalnego Seminarium Misyjnego Redemptoris Mater oraz
Ogólnopolskie Seminarium dla Starszych Kandydatów do Święceń nawiedzili rzymskie Bazyliki
Papieskie oraz spotkali się z Ojcem Świętym Leonem XIV, słuchając przygotowanej dla nich katechezy
papieskiej.
Rzymski Jubileusz Seminarzystów odbywał się w dniach 23-26 czerwca br. i zgromadził
blisko 2 tys. alumnów z całego świata.
Prezentowany dziś obraz przybliża niezwykłą historię sanktuarium gidelskiego. Największym skarbem świątyni, której budowę rozpoczęto w 1612 roku, skarbem, dla którego oprawy została wzniesiona, jest maleńka, zaledwie dziewięciocentymetrowa, kamienna figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem.
Kiedy i przez kogo została ona wyrzeźbiona nie wiemy. Jej historia zaczyna się w 1516 roku i jest prezentowana na dzisiejszym obrazie. Tuż przed pierwszą niedzielą maja, gidelski rolnik Jan Czeczek orał swoje pole w miejscu, gdzie dziś wznosi się klasztorny kościół. Naraz, ku jego zdziwieniu, woły ustały w orce, a nawet padły na kolana. Nic nie pomogły przynaglania ani razy. Wreszcie i mężczyzna zauważył niezwykłą jasność bijącą z ziemi, a wśród tej jasności „obrazek mały głazowy Najświętszej Panny, wielkości na dłoń, na kamieniu wielkim, który był wydrążony na kształt kielicha”. Tę scenę prezentuje dolna, ziemska cześć obrazu.
To jeden z tych momentów, kiedy tradycyjny obraz pobożności zderza się z pytaniem: „A jeśli to wcale tak nie było?”. Wystarczy wsłuchać się w dobrze znaną kolędę „Dzisiaj w Betlejem”: „…i Józef stary, i Józef stary, Ono pielęgnuje”. Śpiewamy to bezrefleksyjnie od lat. Tymczasem najnowsza książka ks. prof. Józefa Naumowicza pt. „Święta Rodzina z Nazaretu. Historia wielkiej miłości” proponuje nam obraz Józefa, który z „Józefa starego” zmienia się w silnego, młodego mężczyznę, który… adoptuje Syna.
Przez całe wieki w wyobraźni chrześcijan utrwalał się wizerunek Józefa-starca. W apokryfach uczyniono go wiekowym, nierzadko wdowcem z gromadką dzieci z poprzedniego małżeństwa – po to, by broń Boże nikt nie podważał dziewictwa Maryi. Do tego dołożono jeszcze żydowskie skojarzenie „sprawiedliwego” z kimś dojrzałym, sędziwym, doświadczonym. Świętość równała się starość. Proste? Owszem. Tylko, jak pokazuje ks. prof. Naumowicz, teologicznie bardzo uproszczone.
W Adwencie jest taki moment, który – niczym pierwsze różowe światło na porannym niebie – przerywa ciszę oczekiwania i zapowiada coś nowego. Trzecia niedziela - nazywana Niedzielą Gaudete - wprowadza w liturgię ton radości, jednocześnie nie odbierając jej powagi. – „Gaudete” to wezwanie „Radujcie się!”. To pierwsze słowo antyfony, która otwiera liturgię tego dnia. Nie przypadkiem Kościół zaczyna właśnie tak: „z radością, która ma płynąć z bliskości Pana” – mówi liturgista, ks. dr Ryszard Kilanowicz.
W trzecią niedzielę Adwentu radość ma swój wyraźny znak – kolor różowy. To – obok Niedzieli Laetare w Wielkim Poście – jedyne momenty w roku liturgicznym, gdy kapłani mogą założyć ornaty właśnie w tym odcieniu. – Różowy to blednący fiolet. Jak niebo o świcie – jeszcze nie pełnia światła, ale już jego zapowiedź, jeszcze nie dzień, ale już nie noc – mówi ks. dr Ryszard Kilanowicz.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.