Spotkanie rozpoczęło się od adoracji Najświętszego Sakramentu w intencji duchowieństwa, którą poprowadził ks. dr Michał Borda. Następnie konferencję na temat sztuki sakralnej wygłosił ks. Tomasz Zmarzły historyk sztuki (redaktor odpowiedzialny za „Niedzielę Sosnowiecką”).
Najważniejszym punktem spotkania była koncelebrowana Eucharystia, której przewodniczył ks. dr Mariusz Karaś, kanclerz Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu. Po liturgii zebrani w świątyni kapłani i wierni oddali cześć przez ucałowanie relikwiom św. Jana Vianneya. Spotkanie zakończyła wspólna agapa w ogrodzie plebańskim.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
O tym, że chrześcijaństwo jest religią słowa i obrazu, a sztuka zawsze była pomocna w procesie przekazywania wiary przekonywał ks. Tomasz Zmarzły. Trzeba dać sztuce trochę czasu, i artystom, i księżom, i wiernym. Potrzeba pracowitej cierpliwości, skromności i bezpretensjonalności. Mówiąc o cierpliwości pracowitej mam na myśli nie tylko solidne działania każdego w zakresie własnej specjalności i nie tylko jakże cenną wymianę usług: głębsze zainteresowanie duchowieństwa sztuką, artystów teologią. Mam na myśli pracę bardziej fundamentalną. Nikomu w rozwoju jego smaku nie pomogą najświetniejsze nawet wykłady z dziejów sztuki, jeśli jego charakter oraz ogólny poziom jego kultury wewnętrznej i wykształcenia utkną na poziomie kamienia łupanego. Sztuka nie jest drogą do podświadomości, ale do większej jeszcze świadomości. Sztuka otwiera człowieka na samego siebie i czyni go bardziej człowiekiem przekonywał ks. Zmarzły. Podkreślił także, że sztuki religijnej potrzebują tylko ludzie. Pan Bóg świetnie poradzi sobie bez niej, zawsze znajdzie drogę do człowieka. W historii objawień znany jest tylko jeden przypadek, kiedy Jezus poleca namalować swój wizerunek, by przezeń wkroczyć w życie ludzi to przypadek obrazu „Jezu, ufam Tobie!”. Ale wszystkiego nie załatwi za nas Pan Bóg. On czeka także na naszą inicjatywę. Jak napisał jeden z amerykańskich antropologów: religia bez sztuki staje się dogmatem. A sztuka bez ducha religii przeradza się w dekorację. Ich pokrewieństwo polega na tym, że obie chcą wyrazić to, co niewyrażalne. Kicz w kościele jest ciężkim grzechem. Ci, którzy oburzają się na szczere poszukiwanie nowych form wyrażania tego, co niewyrażalne, powinni również oburzyć się równie święcie na udawane, pozorne piękno kiczu podkreślił ks. Tomasz Zmarzły.
W homilii ks. dr Mariusz Karaś odniósł się do kapłaństwa. Łódź naszego kapłaństwa, którą płyniemy po oceanie życia bywa miotana niesłusznymi oskarżeniami, pomówieniami, obmowami, anonimami. Na mamy na to wpływu, przynajmniej bezpośredniego. Przed tymi sztormami trzeba po prostu się bronić. Trzeba stawić im czoło. Ale są jeszcze te przeciwne wiatry, o których mówi Ewangelia. To m.in. oskarżenia takie kierowane z naszego grona: krytyka, która nas boli, bo staje się często krytykanctwem, bo nienawiść, uprzedzenia i urażone ambicje ubiera się czasami w pozory wiary i miłości. Całe nasze kapłaństwo to takie płynięcie w łodzi po jeziorze, które nazywa się naszym życiem. W tej łodzi wielu jest pasażerów. Jest miejsce dla Jezusa. Jest to miejsce główne i najważniejsze. Ale zagracamy tę łódź niepotrzebnymi rzeczami, jak: rutyna, przyzwyczajenie, zmęczenie, zniechęcenie, uraza, własne ambicje. Zapominamy o Jezusie przestrzegał ks. Kanclerz. Przypomniał także słowa ks. Jana Vianneya: „Kapłaństwo to miłość Serca Jezusowego. Dobry pasterz, pasterz według Bożego serca jest największym skarbem jaki dobry Bóg może dać parafii i jednym z najcenniejszych darów Bożego miłosierdzia”. Miejmy świadomość bogactwa daru, które poprzez kapłaństwo stało się naszym udziałem powiedział ks. Mariusz Karaś.