Reklama

Niedziela Świdnicka

Starość – o smutkach, radościach, Bogu w jesieni życia

Starość powinna być okresem radosnym. Całe życie za nami, zmarszczki na twarzy znaczą doświadczenia, jakie nosimy w sobie, siwe włosy to zmartwienia, a bolące plecy to lata ciężkiej i wytężonej pracy. Zatem życie po 60. 70. czy 80. powinno obfitować w miłe zdarzenia. Do pracy nie trzeba wstawać, a gwar wnuków i prawnuków winien wypełniać każdą wolną przestrzeń. Nic bardziej mylnego.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Alicja przekonana jest, że jej starość będzie wyglądać tak samo, jak starość jej babci. O życiu na emeryturze marzy już dziś, choć dopiero skończyła trzydzieści lat.

– Jeśli moja starość będzie taka, jak starość mojej babci, to chcę się zestarzeć już jutro – śmieje się.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nie każda babcia ma takie szczęście, jak pani Krystyna – kochającą wnuczkę, swój pokój, ogród i ciągłe rozrywki.

– Jeśli nie ja, to moja mama poświęca cały swój wolny czas babci. Nie chciałabym sobie kiedyś wyrzucać, że mogłam być dla niej lepsza, milsza, czy mogłam więcej czasu z nią być.

Tato Alicji zostawił mamę, gdy dziewczyna skończyła dwa lata. To babcia była pierwszą osobą, która wyciągnęła rękę do córki i wnuczki, zaprosiła do swojego domu i pozwoliła na nowo rozpocząć życie. Dziś kobiety są nierozłączne, darzą się nie tylko wielką miłością, ale i szacunkiem, jakiego brakuje w niejednym polskim domu.

– Jeśli czas mi pozwala, chodzę z babcią w tygodniu do kościoła, dla niej to jeden z ważniejszych momentów dnia. Dużo czasu poświęca na modlitwę. Nie złoszczę się, że w tym czasie w domu musi być troszkę ciszej. Kiedyś buntowałam się, złościłam na babcię, jednak teraz rozumiem i liczę się z jej zdaniem – wyjaśnia dziewczyna.

Pani Krystyna nie jest zwykłą babcią, która dzień spędza na plotkach z rówieśniczkami.

Reklama

– Spotkania towarzyskie z koleżankami? A jakże, ciasteczko, kawka, herbatka, czasem kieliszek likieru. Rozmawiamy, śmiejemy się, w coś zagramy. Do kościoła razem pójdziemy – wymienia. – Mam szczęście, bo moja Alicja pokazuje mi ten nowy świat młodzieży, uczy obsługi komputera, kupiła aparat fotograficzny, robię zdjęcia. Pasją pani Krystyny jest fotografia, dokumentuje życie codzienne, uwielbia kwiaty i zwierzęta. Wnuczka założyła jej konto na jednym z portali społecznościowych, na które pani Krystyna wysyła swoje najlepsze zdjęcia, dzieli się opiniami z innymi osobami, jej fotografie są oceniane.

– To ważne, że babcia ma zajęcie, że cieszy się drobnostkami, nie jest przez to zgorzkniała i cały czas idzie naprzód. Nie zatrzymała się, nie poddała i nie czeka na śmierć – mówi Alicja.

Dom opieki społecznej

Stoję przed zamkniętymi drzwiami, czekam, aż przyjdzie pracownik domu opieki.

– Do nas nie można wejść ot, tak po prostu z ulicy. Musimy dbać o bezpieczeństwo pensjonariuszy, a są tacy, którzy chcą uciekać, cierpią na Alzheimera, musimy mieć ich na oku – tłumaczy pracownik Domu Opieki Społecznej w Ząbkowicach Śląskich. Po czasie dociera do mnie sens słów.

Idziemy wąskim, kolorowym korytarzem. Każdy pensjonariusz ma swój pokój, skromnie, ale przytulnie urządzony, telewizor. Na pierwszy rzut oka jest przyjemnie. Panie pracujące w domu są miłe, uśmiechają się, zagadują pacjentów.

– Byłem dyrektorem szkoły – opowiada o sobie pan Zygmunt. – Mam swoje duże, przestronne mieszkanie, ale od piętnastu lat jestem sam, a zdrowie już w nie najlepszej kondycji. Tracę przytomność i mam chore stawy, potrzebuję opieki.

Pan Zygmunt wyciąga fotografię czarno-białą, a na niej grupa maturzystów, pokazuje siebie.

Reklama

– Powiedziałaby pani, że byłem taki przystojny i miałem tak bujną fryzurę? – uśmiecha się do swoich wspomnień, do mnie również. – Pewnie myśli pani, że jest mi tu dobrze, że jestem szczęśliwy… Nie jest najgorzej, ale tęsknię do wolności, do spacerów, do swobody. Dni na całe szczęście już niewiele pozostało – próbuje żartować, choć mi wcale nie jest do śmiechu. Mam przed sobą pogodnego, zdrowego mężczyznę, którego chciałabym zabrać ze sobą na spacer, na wolność…

Różaniec z Ziemi Świętej

Naprzeciw pokoju pana Zygmunta mieszka pani Gienia. Najbardziej religijna osoba w całym domu opieki. Modli się codziennie, na ścianach w jej niewielkim pokoiku wiszą święte obrazy.

– Nie chodzimy do kościoła, ale mamy tutaj kaplicę i w sobotę odwiedzają nas księża. Możemy się wyspowiadać, wziąć udział w Mszy św. Sobota wieczór to czas szczególny dla nas. Ksiądz rozdaje Komunię – opowiada pani Gienia.

Cały dom przepełniony jest obecnością Boga. Tu każdy czeka na spotkanie z Nim. Mieszkańcy zdają sobie sprawę, z tego, że ich życie dobiega końca, że nadchodzi czas pojednania, przygotowania do Sądu Ostatecznego. Choć cierpienia i smutków jest wiele, to codzienność przynosi malutkie radości, z których trzeba się cieszyć.

– Mam różaniec z Ziemi Świętej. Modlę się na nim codziennie. Oczka są już wytarte. Modlitwa daje ukojenie, wytchnienie. Jak jest mi ciężko, patrzę na moje obrazy, modlę się i czekam na kolejną sobotę – mówi pani Gienia i wraca do obierania jabłka, bo nadszedł czas podwieczorka.

Na ulicy nas już coraz mniej

Reklama

Pan Albert coraz częściej zapominał się. Myliły mu się imiona wnuków, dni tygodnia, zapominał, że całkiem niedawno zgasił papierosa – sięgał po następnego. Objawy choroby były niewidoczne, drobne, z czasem coraz częściej tracił świadomość i poczucie czasu, rzeczywistości. Żona pana Alberta – Wiesława nie pozwoliła dzieciom zabrać ojca do lekarza. Mówiła, że potrafi się nim sama zaopiekować. Tłumaczyła, wyjaśniała mężowi, prostowała tory, którymi podążał, a które z czasem coraz bardziej się wypaczały. W końcu zrezygnowała i pozostawiła męża w świecie, w którym codzienność mieszała się z przeszłością. Gdyby nie opieka dzieci, wnuków, oboje zapewne trafiliby do domu starców. To, co trzyma ich przy życiu, to poczucie, że w ich życiu niewiele rzeczy się zmieni, a do śmierci będą mieszkać w swoim domu, w którym zamieszkali po przesiedleniu na Ziemie Zachodnie.

– Moje dzieci nie oddadzą nas do domu starców! – stanowczo zaznacza pani Wiesława. – My jesteśmy rodziną z tradycjami, dbamy o siebie.

Małżeństwo mieszka na wsi, a tutaj model rodziny jest mocno ugruntowany. Scedowanie opieki nad starzejącymi się rodzicami na dom opieki społecznej to wstyd i oznaka braku szacunku.

– Od sześćdziesięciu lat chodzę do tego samego kościoła, siadam w tej samej ławce, nie wyobrażam sobie, że nie będę w takim życiu religijnym uczestniczyć aż do śmierci. Na naszej ulicy, tych którzy przyjechali na Zachód z nami, jest już coraz mniej, umierają. Nie spotykamy ich w kościele ani w sklepie. Teraz czas oddać się w ręce Boga, pogodzić się z losem. Młodsi nie będziemy. Ja opiekuję się mężem, ale i on dba o mnie, choć na swój sposób. Mamy dla kogo żyć, bo nasza rodzina jest duża. Codziennie przychodzą synowie, wnuki i prawnuki. Nie mamy źle, nie mamy też smutno, bo wciąż tętni tu życie, ale trzeba będzie odejść. Dla nas to będzie lekkie rozstanie, ale nie dla naszych dzieci i wnuków – mówi pani Władysława.

Starych drzew się nie przesadza

Dzieci pani Leokadii zdecydowały, że nie są w stanie opiekować się schorowaną mamą. Postanowili, że oddadzą ją do domu opieki.

Reklama

– Starych drzew się nie przesadza – mówi z wielkim smutkiem pani Leokadia. – Mam wielki żal do dzieci, że nie chciały, bym została w domu, bym tam spokojnie umarła w swoim łóżku, w pieleszach pachnących wiatrem i trochę też mną. Chcę jak najszybciej umrzeć, bo tutaj jest duszno i jak w klatce. Nie ma podwórka, nie ma moich kurek.

Kobieta nie chce, by dzieci ją odwiedzały. Czeka na śmierć. Jest w niej dużo smutku i buntu, a z takim uczuciami nie można czekać na spotkanie z Bogiem.

– Bóg rozumie mój ból, wie, że nie cierpię fizycznie a psychicznie, i będzie widział, co ze mną robić, kiedy już nadejdzie czas.

Schyłek życia to smutny czas w życiu każdego człowieka. Dociera do nas świadomość nieuniknionego, pogodzenie się z losem, ale i ciągła walka o każdą szczęśliwą chwilę. Najlepiej jest odchodzić wśród bliskich, w swoich czterech ścianach, ale los nie dla każdego bywa łaskawy.

2014-03-20 13:24

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sektory miłości w rodzinie (3)

Niedziela świdnicka 30/2014, str. 5

[ TEMATY ]

starość

Candida.Performa-Foter-CC-BY

Trzecim obliczem miłości w rodzinie jest miłość do najstarszych członków rodziny, do naszych seniorów, dziadków.
CZYTAJ DALEJ

W dzisiejszej Ewangelii na plan pierwszy wysuwają się zawołania-prośby

2025-07-24 13:38

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Można się zgodzić, że w dzisiejszej Ewangelii na plan pierwszy wysuwają się następujące zawołania-prośby: „Panie, naucz nas!”, „Przyjacielu, użycz mi!”, „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam”.

Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów». A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie». Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone. Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą».
CZYTAJ DALEJ

Młodzież z diecezji bydgoskiej na Jubileuszu Młodych we Włoszech

2025-07-27 19:11

Diecezja bydgoska

Grupa młodych pielgrzymów z diecezji bydgoskiej wyruszyła w niezwykłą podróż, by wziąć udział w Jubileuszu Młodych we Włoszech - wydarzeniu gromadzącym młodzież z całego świata, by wspólnie modlić się, dzielić wiarą i doświadczać wspólnoty Kościoła. Pielgrzymka rozpoczęła się z wtorku 22 na środę 23 lipca.

- Z niecierpliwością i modlitwą w sercach wyruszyliśmy w kierunku pierwszego przystanku - urokliwej Werony. Zaraz po przyjeździe uczestniczyliśmy w Eucharystii, powierzając Bogu całą naszą drogę oraz intencje, które zabraliśmy ze sobą z Polski - mówi ks. Henryk Stippa.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję