Przypomnijmy, że południowokoreańskie czołgi K2 Black Panther mają być pancernym filarem polskich Sił Zbrojnych. Pierwsza ich partia 180 sztuk z kontraktu podpisanego jeszcze za czasów rządu PiS przypływa do Polski, a dostawy mają się zakończyć do końca 2025 roku. Pozwoliłoby to na błyskawiczne - jak na przemysł zbrojeniowy - zrealizowanie dostaw, które uzupełniły braki po czołgach przekazanych na Ukrainę.
Problemem są czołgi w spolszczonej wersji, które maja być produkowane i serwisowane mają być w Polsce, czyli K2PL. 27 lipca 2022 roku podpisana została umowa ramowa, której następstwem miały być prace nad opracowaniem wariantu dostosowanego do wymagań Wojska Polskiego. Tak zrodzić miał się K2PL, którego produkcja w Polsce ruszyłaby w ciągu kilku lat. Mimo podpisania umów między polskim a koreańskim przemysłem, druga umowa wykonawcza nie pojawiła się ani w 2022 ani w 2023 roku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Umowa miała być podpisana latem 2024 roku. Jednak rozmowy zakończyły się odejściem od stołu. Jak sytuacja wygląda obecnie? - Czekam aż przemysł będzie gotowy. Ja jestem gotowy i mam zabezpieczone środki - mówi "Niedzieli" wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.
Reklama
Szef MON przyznaje, że na poziomie rządów Polski i Korei Południowej wszystko jest ustalone i podpisane, a problemy są miedzy Polską Grupą Zbrojeniową i Hyundai Rotem. - Nie możemy dłużej czekać. Choć nie nadzoruję Polskiej Grupy Zbrojeniowej, to jednak staram się naciskać każdego dnia by rozmowy na temat czołgów K2 zostały sfinalizowane. Dla mnie produkcja tych czołgów jest rzeczą priorytetową, bo nawet podpisałem umowę z Słowakami, którzy chcą u nas zamówić czołgi właśnie w tej spolonizowanej doposarzonej wersji, a nie w wersji Koreańskiej - podkreśla Kosiniak-Kamysz.
Wicepremier mówi, że ustalenia powinny pójść na przód, bo zwiększa się presja na produkcje czołgów w Polsce. - Ze swojej strony robię wszystko, by produkcja ruszyła jak najszybciej. Zabezpieczone finanse są, pomoc dla przedsiębiorstw jest zagwarantowana, umowy międzynarodowe są podpisane, gotowość wojska jest - podkreśla Minister Obrony Narodowej.
Modernizacja pancernej pięści Wojska Polskiego miała się opierać na dwóch typach czołgów - amerykańskich Abramsach i koreańskich K2. W sumie zamówiono 366 Abramsów i 180 sztuk K2. Porozumienie z 2022 roku zakładało, że Polska nabędzie i wyprodukuje kolejne 820 czołgów w wersji K2PL. Nie chciano rozmawiać z niemieckim producentem czołgów Leopard, bo tak duże dostawy rozciągnęłyby się na kilka dekad. Żołnierze twierdzą, że Niemcy oferowali dostawy 10. czołgów rocznie, czyli uzupełnienie 180 czołgów zajęłoby 18 lat. Natomiast Koreańczycy zrobią to w 3 lata.
Docelowo Wojsko Polskie ma dysponować dwoma systemami najnowocześniejszych czołgów, co zoptymalizowałoby szkolenie i serwis. Pomimo politycznych zapowiedzi, sprawa produkcji K2PL nie wiadomo, kiedy ruszy z miejsca, bo nawet wicepremier nie jest wstanie podać daty. Obecnie więc mamy Abramsy w dwóch wersjach, ponad 100 K2PL w wersji koreańskiej, 230 niemieckich Leopardów, około 60 postsowieckich T-72 oraz 180 sztuk PT-91 Twardy. A taka bogata zbieranina czołgów bardzo mocno utrudnia szkolenie żołnierzy, logistykę i cały serwis polskich wojsk pancernych.