Wskazując na patronkę - św. Dorotę, biskup Jacek mówił o wierności Bogu, powołaniu i misji. - Dziś widzimy bardzo poważny problem z postawą wierności. Wierności wobec Boga, wobec powołania, do którego zostaliśmy zaproszeni i wobec misji, do której jesteśmy wezwani. Jeśli nie ma wierności Bogu, nie ma wierności powołania i nie ma wierności misji - mówił hierarcha, dodając: - Dzisiaj bardzo dużo mówi się o samorealizacji i niezależności. Człowiek chce być wolnym, a tak naprawdę coraz bardziej ulega różnym zniewoleniom - mówił bp Kiciński, wskazując, że wierność prowadzi do zmagania się z egoizmem.
Nawiązując do Ewangelii, w której padają słowa “Wypłyń na głębię”, biskup Jacek pochylił się nad sprawą ludzkiego powołania. - Powołanie to wszystko, co dokonuje się w życiu człowieka po wołaniu Boga. Najpierw woła Bóg i Bóg zaprasza nas do siebie i my odpowiadamy. A później to, co jest po wołaniu i po naszej zgodzie, nazywa się powołanie, czyli moja osobista współpraca z łaską Boga - mówił kaznodzieja, dodając: - Żeby powołanie było autentyczne, trzeba mocno wsłuchać się w słowo Boga. I dziś jesteśmy świadkami w Ewangelii powołania Piotra. W to powołanie Piotra wpisuje się nasze życie, ale również wpisuje się życie świętej Doroty, patronki tej świątyni.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Przywołując cudowny połów ryb Szymona Piotra, biskup, wskazał, że Jezus przychodzi w zwyczajnych okolicznościach. Wskazał także, że polecenie Jezusa, aby zarzucić sieci, nie za bardzo się podobało Szymonowi Piotrowi, bo pierwotnie nie widział w tym sensu. - Zarzuca sieci i co się stało? Wbrew ludzkiemu myśleniu była sieć pełna ryb - zaznaczył bp Kiciński, przypominając: - Piotr widząc to, co się wydarzyło, mówi: “Odejdź ode mnie Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym.” A Jezus mu odpowiada: “Nie bój się, odtąd będziesz łowił ludzi. I natychmiast zostawił łódź, zostawił sieć i poszedł za Jezusem.”
W dalszej części homilii bp Jacek Kiciński, mówił o tym, że każdy ma swój brzeg, łódź, sieci i swoje racje związane z ludzkim myśleniem. - Jezus mówi odbij od brzegu, zaufaj, uwierz. Brzeg to jest nasza rzeczywistość, nasze życie. Brzeg daje pozór bezpieczeństwa. To są różnego rodzaju nasze podpórki, zabezpieczenia. Można się do wszystkiego przyzwyczaić, także do codziennego ludzkiego narzekania, że jest źle, niedobrze i przez to trzymać się kurczowo brzegu. Ale takie zabezpieczenia, sprawiają, że boję się podjąć ryzyko, by je zostawić i pójść za Jezusem - nauczał biskup, dodając: - My lubimy mieć wszystko namacalne, sprawdzalne, doświadczalne. Lubimy nad wszystkim panować. Lubimy nawet mieć Boga pod kontrolą, kiedy zaczynają się problemy, gdy Bóg przejmuje inicjatywę. My lubimy się zajmować Bogiem, ale Bóg chce się zajmować nami. Dlatego Jezus mówi wypłyń na głębię, zmień swoje życie i zarzuć sieć.
Reklama
Biskup mówił także o niebezpieczeństwie wymawiania się Panu Bogu, że coś już robiliśmy wiele razy. - Jeśli na słowo Jezusa zarzucamy sieć, ta sieć jest pełna. Może się okazać, że z tego połowu wystarczy dla ciebie, dla innych i jeszcze dla pozostałych. Jezus dokonuje cudownego rozmnożenia. Pozwólmy zaskoczyć się Jezusowi, a nie trzymać się kurczowo swoich spraw, planów, marzeń, bo my lubimy mieć wszystko poukładane - wskazał hierarcha, przypominając dzień, gdy dowiedział się o swojej nominacji biskupiej. Było to dokładnie 9 lat temu. -I to, co było poukładane, wszystko się rozpadło. I trzeba było wtedy zaufać Jezusowi.
Jak człowiek zaufa, Pan Bóg pomnaża wszystko w naszym życiu.
W Księdze proroka Izajasza jest scena, w której jeden z Serafinów trzymając w ręce węgiel, który szczypcami wziął z ołtarza, dotknął ust proroka i mówi: “Oto dotknęło to Twoich warg, Twoja wina jest zmazana, zgładzony Twój grzech.” Nawiązując do tego fragmentu biskup powiedział: - Czym jest ten węgiel dla nas? To Eucharystia poprzez którą Jezus nas umacnia, a owocem tego są słowa “Oto ja poślij mnie”. Nie wystarczy odbić od brzegu. Nie wystarczy rzucić sieć, nie wystarczy pójść za Jezusem, ale trzeba się karmić Jego Słowem i Jego ciałem. A wtedy co się stanie? Będziemy realizować naszą misję, niczym święty Paweł Apostoł w liście do Koryntian, jak czytamy, stał się głosicielem Ewangelii.
Na zakończenie biskup Jacek odwołał się jeszcze do patronki św. Doroty. - Słowo wierność, powołanie, i to wszystko o czym mówiliśmy, możemy odnieść do naszej patronki. Jej życie mogło być piękne i cudowne, bo przecież była córką rzymskiego senatora. Miała przed sobą świetlaną przyszłość, ale wiara w Jezusa Chrystusa nie pozwoliła jej, by czcić innych bogów, poza Bogiem jedynym, prawdziwym. Przez to została skazana na śmierć - opowiadał biskup, dodając: - Nawet jej bliscy namawiali ją, aby wyrzekła się wiary w Boga. Tymczasem św. Dorota odbiła od brzegu i postanowiła wypłynąć na głębię i na tej głębi spotkała Jezusa Chrystusa. Te, które namawiały ją do wyrzeczenia się wiary, to Krystyna i Kalista. Pod wpływem świadectwa Doroty, same stały się męczenniczkami. [...] Jeśli ktoś naprawdę w życiu spotkał Boga, jeśli ktoś doświadczył Jego miłości, nie będzie miał problemu z tym, aby odbić od brzegu od tego, co nas ogranicza. Nie będzie miał problemu, aby wypłynąć na głębię Słowa Bożego.
Na zakończenie Mszy świętej odbyło się tradycyjne już błogosławieństwo jabłek.