Na Ukrainie nie ma nikogo, kogo bliższą lub dalszą rodzinę ominęłaby tragedia sprzed 80 lat. Dopiero jednak upadek Związku Sowieckiego, a szczególnie zwycięstwo Pomarańczowej Rewolucji w Kijowie, spowodowały, że temat stał się obecny, pojawiły się szczegółowe informacje, publikacje, naukowe opracowania i proklamowany został Dzień Pamięci Ofiar. Z przekazów mojej rodziny, która pozostała na Ukrainie, wiem, że o Wielkim Głodzie powszechnie pamiętało się mówi Piotr Tyma, prezes Związku Ukraińców w Polsce. Ale za tym krył się strach. Za rozmowy, rozpowszechnianie informacji na temat można było pójść do wiezienia.
Problem rozwiązał się sam
Klęska głodu na początku lat 30. ogarnęła niemal cały ówczesny Związek Sowiecki. Dotknęła Kubań, Powołże, Zachodnią Syberię i Kazachstan, ale największe rozmiary osiągnęła na Ukrainie, którą władze sowieckie uważały za najbardziej oporną wobec władz komunistycznych i prowadzonej przez nie polityki przymusowej kolektywizacji, a następnie bezwzględnego ściągania narzuconych chłopom obowiązkowych dostaw artykułów rolnych ponad możliwości produkcyjne wsi. Klęska głodu była sztucznie wywołana przez komunistyczne władze. Problem kułaków, opornych wobec kołchozów i sowchozów ukraińskich chłopów rozwiązał się sam.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Według różnych ocen, głód z lat 1932-33 spowodował śmierć 3, 5 do 7 mln ludzi, a jeśli dodać do tego podobne, choć nie tak wielkie, klęski głodu z 1921-23 i 194647, życie mogło stracić wówczas ok. 10 mln mieszkańców Ukrainy. Wyginęły całe wsie, odnotowano liczne przypadki kanibalizmu. Była to jedna z największych tragedii XX wieku. Kilka lat temu parlament Ukrainy przyjął ustawę uznającą Wielki Głód za ludobójstwo. Polacy dzielili los swoich sąsiadów Ukraińców, Rosjan, Niemców. Szacuje się, że w szczytowym momencie Wielkiego Głodu umierało około 25 tys. ludzi dziennie. Według danych ze źródeł sowieckich, Wielki Głód przyniósł śmierć ponad 20 tys. (z około pół miliona mieszkających na Ukrainie) Polaków. To dane oficjalne. Badacze podają liczbę ofiar nawet dwu-trzykrotnie wyższą. Polacy mieszkali głównie na ówczesnym zachodzie kraju, czyli Wołyniu żytomierskim, Podolu. Tam ratowały ich lasy, gdzie znajdowali grzyby i jagody, oraz rzeki, w których łowili ryby. Natomiast najbardziej ucierpiała bezleśna strefa stepowa Ukrainy, m.in. okolice Chersonia, Zaporoża i Dniepropietrowska, a tam polskich wsi nie było wiele.
Bez trumien, bez obrządków
Wychodzący na Ukrainie polski periodyk „Mozaika Berdyczowska” opublikował przed kilkoma laty wstrząsające świadectwa Polaków, którzy przeżyli głód na Ukrainie. Stanisława Kajgorodowa, mieszkanka wsi Pogoriła w obwodzie winnickim, zamieszkanej głównie przez Polaków, przyznaje, że przetrwała cudem. Jak wyglądała codzienność w czasie Wielkiego Głodu? Martwi byli wszędzie: na drogach, na podwórzach. Zmarłych zbierali i wywozili za wieś. Tam do głębokiego dołu wrzucano trupy. Bez trumien, bez obrządków. Głód był okropny. Pierwszy zmarł dziadek. My, dzieci, byłyśmy spuchnięte od niedożywienia. Bracia poumierali. Czego ja nie jadłam: i żaby, i psy, i koty, i ptaki, osty, burzany opowiadała.
Ukraińscy Polacy podkreślają: wielki głód to wspólna tragedia wszystkich, którzy na Ukrainie mieszkali zaznacza Stanisław Kostecki ze Związku Polaków na Ukrainie. Śmierć nie wybierała, nie kierowała się narodowością
Reklama
Walentyna Ostrożyńska mieszkała w Skraglówce koło Berdyczowa, gdzie mniejszość polska była niewielka. Bywało, że trupów nie było komu grzebać i mogły leżeć po kilka tygodni, a obok nich leżeli jeszcze żywi, ale osłabieni przez głód, członkowie rodziny. Czasami nawet jedli ludzi. Pamiętam, jak w naszej wsi był jarmark rolniczy. Sprzedawano tam galaretę z mięsa. Mama kupiła talerzyk. Znalazłam w nim paznokieć opowiadała.. Takich opowieści „Mozaika Berdyczowska” zamieściła sporo.
Jeszcze żywi
Film „Żywi” znanego reżysera-dokumentalisty Serhija Bukowskiego, pokazuje dramat Wielkim Głodem, ale także dzieje takich ludzi jak brytyjski dziennikarz Gareth Jones, którego informacji o tragedii Ukrainy nie chciano słuchać na Zachodzie. I obojętności rządów wielu krajów w stosunku do Wielkiego Głodu. Rozmówcy Bukowskiego dzielą się wspomnieniami, płaczą, ale również się śmieją, po raz kolejny przerażają się tym, co przeżyli. Nie podkreślają, że są ofiarami, choć nimi byli. Byli dziećmi, kiedy im rodzicom odebrano wszystko.
Związek Ukraińców w Polsce zorganizował pokaz filmu w Warszawie, w Centrum Edukacyjnym IPN „Przystanek historia” (piątek, 22 listopada) przy ul. Marszałkowskiej 2½5. Chcieliśmy przygotować dyskusję wokół filmu, przypomnieć główne fakty związane z Wielkim Głodem mówi Piotr Tyma, prezes Związku. Ale chcielibyśmy też przybliżyć nieznaną i szczegółową tematykę emigracji petlurowskiej w Polsce. Pokazać, jak z perspektywy społeczeństwa i władz II RP, ale także środowisk emigracji. Był powołany komitet pomocy głodującej Ukrainie.
Wielki strach
Reklama
Uroczystości Dnia Pamięci Ofiar Wielkiego Głodu odbędą się w sobotę (23 listopada, początek o godz. 11) na cmentarzu prawosławnym na Woli. Postawiono tam pomnik ofiar tragedii sprzed 80 lat, u mieszczono na nim transkrypcję w językach ukraińskim i polskim. Najpierw odbędzie się Msza sw. w cerkwi, potem zebrani oddadzą hołd ofiarom. Uroczystości. odbędą się także w cerkwi grekokatolickiej pw. Zaśnięcia Najświętszej Bogurodzicy przy u. Miodowej i kilku innych warszawskich świątyniach.
Sobotnie uroczystości będą miały charakter ekumeniczny. Pomnik ofiar wielkiego głodu znajduje się na cmentarzu prawosławnym, ale wśród ofiar byli wyznawcy różnych Kościołów i grup narodowościowych. Także sporo Polaków. Z pewnością ich potomkowie będą chcieli wziąć udział w uroczystościach zaznacza Tyma.
Czy wiedza o Wielkim Głodzie jest znana mieszkającym w Polsce Ukraińcom (oficjalnie mieszka tu ok. 50 tys. osób deklarujących przynależność do narodowości Ukraińskiej, nieoficjalnie, razem z pracującymi i studiującymi kilka razy więcej)? Z pewnością jest coraz większa deklaruje Tyma. Staramy się tę wiedzę upowszechniać, współorganizujemy uroczystości, prowadzimy działalność edukacyjną. Wiele osób może znać sprawę z przekazów rodziny, choć krył się za tym strach przed represjami za mówienie o Wielkim Głodzie.