Pierwsze bomby w II wojnie światowej spadły 1 września 1939 r. o 4.40 nad ranem na Wieluń - położony wówczas w odległości ok. 15 km od granicy polsko-niemieckiej. 1 września wypadał w piątek - dzień targowy. Jak każdego tygodnia, już w nocy zjeżdżali do Wielunia okoliczni gospodarze, miasto wypełniało się ludźmi. Żniwo śmierci było więc wielkie. Zniszczenie miasta i zabicie 8 proc. ogółu wielunian zajęło załogom Luftwaffe pół dnia. Ofiarami nalotu niemieckiego padło 1200 cywilów, m.in. chorzy z miejscowego szpitala. Niemieckie lotnictwo z premedytacją unicestwiało bezbronne miasto po to, aby wywołać atmosferę paniki i chaosu wśród polskiej ludności.
Częstochowa - oddalona o ok. 30 km od granicy z Niemcami - stanęła na drodze wojsk niemieckich prących ze Śląska Opolskiego w kierunku Warszawy. Hitler planował zająć stolicę Polski w ciągu paru dni - pokazać potęgę III Rzeszy krajom Zachodu.
Oddziały z armii „Kraków” i „Łódź”, liczące ok. 30 tys. ludzi, stanęły naprzeciw ponad 100 tys. Niemców, dysponujących najnowocześniejszym uzbrojeniem i wsparciem z powietrza (III Rzesza i Związek Sowiecki, które napadły na Polskę w 1939 r., przewyższały nas łącznie swoim potencjałem wojennym co najmniej stukrotnie!). 1 września w naszym regionie najpoważniejsze walki zawrzały pod Mokrą, na odcinku bronionym przez Wołyńską Brygadę Kawalerii. Wojska niemieckie natarły całą 4. Dywizją Pancerną, lecz świetne dowodzenie i męstwo ułanów sprawiły, że po całodniowej walce nie udało się potężnej dywizji przełamać polskiej obrony. Częstochowę Wehrmacht zajął 3 września. W Częstochowie i w powiecie we wrześniu 1939 r. okupanci rozstrzelali ok. tysiąca cywilów. Agresorom zależało na złamaniu ducha miasta - symbolu polskiej religijności. Akcja niszczenia polskich elit w naszym regionie objęła m.in. księży diecezjalnych i zakonników.
Pomóż w rozwoju naszego portalu