Reklama

Polska

Franciszkanie w Chęcinach

Głoszą pokój i dobro

Dwa lata temu franciszkanie w Chęcinach świętowali 20-lecie powrotu do swojego klasztoru. Odzyskali zniszczone zabudowania klasztorne i sprofanowany kościół, który komuniści zamienili na restaurację. Przez te lata wygląd zabytkowych murów, dzięki zabiegom prawowitych gospodarzy, zmienił się nie do poznania. Zmienili się także ludzie żyjący w cieniu klasztoru oraz ci, którzy szukali i szukają pomocy oferowanej przez ojców.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W 2004 r. powstał tu ośrodek: Franciszkańskie Centrum Profilaktyki i Leczenia Uzależnień. Inicjatywa zaczęła się rozwijać, obecnie są już dwa hostele: jeden w Chęcinach, a drugi w Połańcu. Pierwszy dla narkomanów, a drugi dla alkoholików. Wiele pracy ma poradnia leczenia uzależnień. Powołane do życia Stowarzyszenie PADRE Profilaktyka, Aktywne Działanie, Rozwój i Edukacja prowadzi profilaktykę oraz edukację młodych ludzi, wskazując na zagrożenia, które powodują narkotyki i używki. - Nasza praca jest nakierowana szczególnie na dzieci, to je trzeba nauczyć żyć, wskazywać wartości, i przekonać, że do dobrego samopoczucia czy dobrej zabawy nie są potrzebne żadne dopalacze - mówi o. Tomasz Pawlik. Stowarzyszenie prowadzi pięć punktów przedszkolnych w okolicznych miejscowościach oraz świetlicę „Promyk Dnia”. Są one częścią ogólnopolskiego projektu Stowarzyszenia Chrześcijańskich Organizacji Wiejskich. Do ośrodków leczących uzależnienie od narkotyków i alkoholu trafiają młodzi ludzie z całej Polski. Jest jeden warunek: uzależniony musi wyrazić chęć leczenia. - Człowieka nie można zmuszać, jeżeli sam nie chce, nie zmieni się, przymusowe leczenie praktycznie nic nie daje, najwyżej kilka tygodni czy miesięcy spokoju rodzinie uzależnionego. Po tym czasie piekło nałogu wraca z kolejną intensywnością. - mówi o. Pawlik.

San Damiano

Reklama

Franciszkanie pracują z uzależnionymi w Ośrodku SAN DAMIANO w Chęcinach, stosując metodę społeczności terapeutycznej. Grupa narkomanów tworzy wspólnotę, w której każda z osób ma jakąś rolę. Razem mieszkają i razem przejmują obowiązki oraz funkcje, jest więc: kucharz, kierownik pracy, służba ochrony domostwa - „wewnętrzna policja”, która dba o bezpieczeństwo. Są osoby przydzielone do dbania o zwierzęta: psa, koty i rybki. Praca, obowiązki i funkcje są po to, żeby zobaczyć siebie, swoje relacje do innych, poznać prawdę o sobie, swoje zalety i słabości. Z tej pracy każdy jest rozliczany i oceniany. Podstawowy program terapii zamyka się od 6-12 miesięcy. W ciągu

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

9 lat istnienia ośrodka bardzo wiele osób zmieniło się, wyszło z nałogu, wróciło do domów, odnalazło się w nowej rzeczywistości. Niektórzy ukończyli szkoły, pobudowali domy, założyli rodziny. Jednak nie wszystkim udało się zerwać z nałogiem. - Generalnie my, ludzie, żyjemy po to, by zaspakajać swoje potrzeby. Jeżeli człowiek jest kochany, rozumiany, doceniany, to wszystko jest w porządku. Jeżeli jednak tego zabraknie, szukamy „zamienników szczęścia”, wierząc, że narkotyki, alkohol czy inne środki psychoaktywne zaspokoją nasze potrzeby i pragnienia - mówi o. Tomasz. To wszystko daje tylko chwilowe zapomnienie, narkotyki, alkohol, leki nie rozwiązały żadnego problemu, tylko go pogłębiły. O tym, jaka jest kondycja społeczeństwa, można przekonać się naocznie, albo zaufać badaniom, które są systematycznie prowadzone. Wynika z nich, że blisko 30 proc. młodych ludzi z gimnazjum już sięgało po alkohol i narkotyki. Rzeczywistość jest przerażająca.

Profilaktyka

Reklama

Franciszkanie prowadzą pięć punktów przedszkolnych: w Tokarni, Bolminie, Starochęcinach, Łukowej i Polichnie. Świetlica Promyk Dnia, która istnieje przy klasztorze, działa codziennie od poniedziałku do piątku w godzinach popołudniowych. Franciszkanie organizują dla dzieci: ferie, wyjazdy wakacyjne, półkolonie. Przez cały okres wakacji przebywa w godzinach od 10-15 ok. czterdzieściorga dzieci, które otrzymują jeden ciepły posiłek w ciągu dnia. Zdaniem ojców, tylko profilaktyka może przynieść zmianę niepokojącego trendu: sięgania coraz młodszych dzieci po używki. Działalność świetlic opiera się na wolontariuszach, którzy opiekują się dziećmi, pomagają w odrabianiu lekcji, uczą je i wypełniają czas nauką i zabawą. Gdyby nie oni, franciszkanie nie podołaliby licznym obowiązkom.

Z fundacji króla

Franciszkanie przybyli do Chęcin już w 1368 r. dzięki fundacji Kazimierza Wielkiego. Polski król podobno starał się u papieża Urbana II o zgodę na założenie franciszkańskich klasztorów m.in. w Szydłowie, Skawinie i Opocznie, ale do założenia klasztoru doszło tylko w Chęcinach. Wzniesione w XIV wieku obiekty były wielokrotnie przekształcane. Na przestrzeni wieków zmieniali się także użytkownicy obiektów. Pierwsza przebudowa świątyni miała miejsce w drugiej połowie XV wieku, po pożarze z roku 1465. W latach 1581-1603 pomieszczenia klasztorne przejęli innowiercy i kościół użytkowano jako zbór. Po odzyskaniu obiektów świątynię odnowiono, a klasztor rozbudowano, dzięki staraniom Stanisława Branickiego, starosty Chęcińskiego. Konsekracja odnowionej świątyni nastąpiła w 1628 r. W 1657 r. w okresie „potopu” zarówno Szwedzi, jak i żołdacy księcia siedmiogrodzkiego Rakoczego dopuścili się gwałtów, grabieży i zniszczeń. Budynki klasztorne zostały zniszczone, a wielu zakonników zamordowano. W 1668 r. klasztor doczekał się odbudowy. Inicjatorem i fundatorem prac był ówczesny starosta chęciński Stanisław Bidziński. Konsekracja świątyni odbyła się w roku 1685, dokonał tego sufragan krakowski Mikołaj Oborski.

Lata cierpienia

Reklama

W XIX wieku ta część Polski znajdowała się pod zaborem rosyjskim. 11 listopada 1817 r. Car Aleksander I podpisał dekret o kasacie zakonu franciszkańskiego. Z kościoła usunięto ołtarze, zdemontowano krzyże, a w odebranych zakonnikom budynkach zorganizowano zakład obróbki marmuru. Ten stan rzeczy trwał przez trzynaście lat. Od 1830 r. budynki poklasztorne zamieniono na więzienie. Celom religijnym służyła tylko kopułowa kaplica św. Leonarda, zbudowana przez Branickiego w 1641 r. Więzienie istniało tu blisko sto lat. W tym czasie w dawnych murach klasztornych więzieni i torturowani byli patrioci, uczestnicy powstań listopadowego i styczniowego. Kiedy w 1927 r. więzienie zlikwidowano (na mocy konkordatu z roku 1925) obiekty miały powrócić do franciszkanów. Jednak do tego nie doszło. Do wybuchu drugiej wojny światowej mieściły się tutaj: sąd, szkoła, a nawet klub Związku Strzeleckiego. Podczas okupacji zespół klasztorny użytkowała niemiecka Luftwaffe, wykorzystując go na cele magazynowe. Według niektórych świadków, niemieccy kapelani odprawiali w kościele Msze św. Po opuszczeniu Chęcin przez Niemców, Armia Czerwona w obiektach klasztornych zorganizowała bazę dla krów, pędzonych z Niemiec do Związku Radzieckiego.

Zatrzeć ślady św. Franciszka

Po wojnie obiekty remontowano, by potem przeznaczyć je na różne cele: zakład produkcyjny, miejską łaźnię, magazyny, a w 1962 r. zapadła decyzja o przekształceniu zespołu klasztornego na kompleks turystyczno-gastronomiczny. Roboty rozpoczęto w 1966 r. Jakby na ironię, dokładnie w Tysiąclecie Chrztu Polski. W klasztorze powstał hotel, w kościele restauracja, a w kaplicy Branickich - koktajlbar. Ta profanacja zbulwersowała opinię publiczną. Pierwsze protesty ludności, żądającej przywrócenia obiektów poklasztornych franciszkanom miały miejsce w 1980 r., tuż po powstaniu „Solidarności”. Stan wojenny zatrzymał te starania na 9 lat. Starania o zwrot zabudowań klasztornych wznowiono po Okrągłym Stole. Tu trzeba przypomnieć postać o. Domańskiego, który mieszkając w pobliżu - u sióstr bernardynek, gdzie był kapelanem, organizował modlitwy, happeningi, nieskończone protesty u władz. Odzyskanie klasztoru traktował jako misję swojego życia. Dochodziło do zadziwiających scen. Uczestnicy Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę zatrzymywali się w Chęcinach i tłumnie wchodzili do kościoła, zamienionego na restaurację, i padając na kolana obok stolików, za którymi siedzieli hotelowi goście, głośno się modlili z twarzami zwróconymi w kierunku podwyższenia dla orkiestry - prezbiterium kościoła.

Reklama

W 1991 r. nastąpił historyczny moment: klasztor powrócił do zakonu franciszkanów - prawowitych właścicieli. 10 listopada 1991 r. ówczesny biskup kielecki Stanisław Szymecki poświęcił kaplicę św. Leonarda i od tej chwili odprawiano w niej Msze św. i nabożeństwa.

Nowa rzeczywistość

Po sześciu latach prac remontowych, 3 sierpnia 1997 r. odprawiona została pierwsza Msza św. w odrestaurowanym kościele. Sprawował ją bp Kazimierz Ryczan, który dokonał poświęcenia odrestaurowanego kościoła. Remont zespołu franciszkańskiego trwa nadal. Kościół i klasztor odzyskały sakralny charakter, wkrótce będzie przywrócona dawna świetność obiektów.

W odzyskanym klasztorze w latach 90. ubiegłego wieku mieściło się Centrum Apostolstwa Franciszkańskiego, w którym pracowali asystenci do dzieł Prowincji: Franciszkańskiego Zakonu Świeckich, Powołań i Ruchu Światło-Życie. Obecnie od 2004 r. funkcjonuje tu Franciszkańskie Centrum Profilaktyki i Leczenia Uzależnień. Inicjatorem i pomysłodawcą takiej formy pomocy „trędowatym dzisiejszych czasów” był o. Piotr Stanisławczyk, obecny wikariusz Krakowskiej Prowincji Franciszkanów. Widząc opłakany stan budynków, zadał sobie z braćmi pytanie: czy bardziej naszej pomocy potrzebują ludzie czy budynki? Odpowiedź była prosta - ludzie. Jeżeli jest to dzieło Boże, to Pan Bóg nie pozwoli nam zginąć.

Reklama

Po tych kilku latach można z całą pewnością stwierdzić, że jest to faktycznie działo Boże, pomimo trudnych warunków bytowych. Klasztor Franciszkanów w Chęcinach jest w świetle obecnego prawa podmiotem leczniczym. Jego cała działalność jest prowadzona m.in. dzięki kontraktom zawartym z NFZ. W trakcie terapii oprócz profesjonalnego leczenia uzależnień franciszkanie zwracają uwagę na rozwój duchowości, promując wartości franciszkańskie. Do Ośrodka przyjeżdżają także osoby niewierzące.

Chęcińska wspólnota

Od roku 2008 gwardianem klasztoru jest o. Paweł Chmura - dyrektor wszystkich prowadzonych przez klasztor placówek. Obecnie w klasztorze przebywa 8 braci. 5 pracuje jako terapeuci, ojcowie duchowni, zaopatrzeniowcy. Bracia współpracują także z innymi placówkami w woj. świętokrzyskim zajmującymi się leczeniem uzależnień. Klasztor zatrudnia także specjalistów do prowadzenia tych placówek. Są to m.in. specjaliści terapii uzależnień, psycholog, psychiatra, pielęgniarki, sekretarka medyczna, osoba do rozliczania z NFZ, konserwator. Zakonnicy głoszą także kazania, rekolekcje, wyjeżdżają dzielić się Słowem Bożym, a jednocześnie zbierać ofiary na utrzymanie klasztoru. W okresie zimowym ogrzewanie całego kompleksu to - bagatela - około 15 ton ekogroszku miesięcznie. Kompleks klasztorny jest w całości wpisany do rejestru zabytków i wszelkie zmiany muszą być uzgadniane z wojewódzkim konserwatorem zabytków. Zabytek w wielu miejscach jest w opłakanym stanie. Konieczna jest wymiana dachu, który przecieka, podczas opadów leje się do cel klasztornych i innych pomieszczeń. Cele są zagrzybione i wilgotne, niezdrowe dla zakonników. Pomimo wielu starań, aplikowania wielu wniosków, franciszkanom nie została przyznana dotacja na remont kompleksu. Od kilku lat piszą wnioski do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które są ciągle odrzucane...

Dzielą się wiarą

Bracia prowadzą poradnię duszpasterską dla osób, które zadają sobie pytania dotyczące wiary. W klasztorze zorganizowana jest siłownia, kawiarenka „Sacrum et Profanum”, bilard, cymbergaj, stół do tenisa stołowego, boisko do piłki siatkowej plażowej. Oprócz codziennych Mszy św., wspólnej modlitwy brewiarzowej, adoracji Najświetszego Sakramentu są organizowane Zaduszki Poetyckie, Żywa Szopka, „Chęcinada” - coroczny piknik profilaktyczny, letnie kino. U franciszkanów realizowanych jest wiele innych pomysłów jak głosić pokój i dobro ludziom.

Bracia chcą rozwijać podjęte dzieła pomocowe. Poszukują funduszy na remonty. Pan Jezus z krzyża SAN DAMIANO rzekł do św. Franciszka z Asyżu: „Idź, odbuduj mój kościół”. Chodziło zarówno o budynek, jak i o odbudowę ludzkich sumień. I to pragną realizować franciszkanie z Chęcin.

W następnym numerze zaprezentujemy Dom Sióstr Służebniczek Dębickich w Solcu-Zdroju.

2013-07-24 09:52

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zdradzeni przez sojuszników

Po 72 latach od zbrodni w Katyniu dokonanej przez Rosjan na polskich oficerach Stany Zjednoczone zdecydowały się opublikować dokumenty na ten temat, znajdujące się w archiwach służb wywiadowczych. Jak dotąd kilka tysięcy stron opublikowano po raz pierwszy w Internecie na portalu amerykańskich Archiwów Narodowych. Publikacja ta jest wynikiem inicjatywy demokratycznych polityków o polskich korzeniach: kongresmenki Marcy Kaptur z Ohio i byłego kongresmena Paula Kanjorskiego z Pensylwanii, a także owocem prac konferencji na temat Katynia w Bibliotece Kongresu w 2010 r., zorganizowanej przez Fundację Kościuszkowską. Odtajnione dokumenty katyńskie nie dotyczą faktów związanych z zagładą polskich jeńców, ale ukazują ogromne zakłamanie, jakie towarzyszyło tej zbrodni, a głównie obłudę naszych sojuszników, szczególnie USA i Anglii. Niestety, mimo wiedzy tych rządów o popełnionym przez Sowietów w 1940 r. ludobójstwie na Polakach prezydent USA Franklin Delano Roosevelt na konferencji w Teheranie wyraził zgodę na oddanie ZSRR prawie połowy terytorium Polski i włączenie naszego kraju w orbitę wpływów sowieckich. Co więcej, z dokumentów wynika, że rządy USA aż do rozpadu ZSRR w 1991 r. wzbraniały się przed oficjalnym uznaniem sowieckiej odpowiedzialności za Katyń. Jeszcze w 1992 r. jeden z działaczy Polonii amerykańskiej otrzymał na temat Katynia odpowiedź z Departamentu Stanu, że aż do przyznania w kwietniu 1990 r. przez rząd ZSRR, iż to Stalin odpowiada za Katyń, władze amerykańskie „nie miały wystarczających informacji” na ten temat. Amerykański urzędnik najwyższego szczebla napisał to, wiedząc, że np. powołana w 1951 r. przez Kongres USA specjalna komisja pod przewodnictwem Raya Johna Maddena udowodniła, iż zbrodni dokonali Rosjanie. Niestety, raport kongresmena Maddena nie przebił się do opinii publicznej na Zachodzie. Ponadto w połowie 1953 r. ówczesny sekretarz stanu John Foster Dulles nie zgodził się z postulatem Kongresu, aby sprawę Katynia i winy ZSRR skierować do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. Z ujawnionych obecnie dokumentów wynika, że w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęły relacje kilku amerykańskich i brytyjskich jeńców wojennych, zabranych przez Niemców do Katynia, po odkryciu tam masowych grobów polskich oficerów wiosną 1943 r. Ich raporty do swoich władz stwierdzały bezapelacyjnie, że sprawcami zbrodni są Sowieci. Bodaj już z tego widać, jak alianci tłumili u siebie wszystko o ludobójstwie w Katyniu, mając w tym własny interes. Niestety, w polityce wielkich tego świata najczęściej interesy narodowe przeważają nad prawdą i moralnością. Oczywiście, w żaden sposób nie usprawiedliwia to polityków. Nasuwa się pytanie: Dlaczego akurat teraz tak propagandowo nagłośniono temat Katynia w USA? Z pewnością w kampanii wyborczej prezydenta Baracka Obamy można to uznać za ukłon w stronę Polaków w USA. Oby jednak chodziło w tym o coś więcej. Najwyższy czas, aby Stany Zjednoczone włączyły się w polskie starania o ujawnienie niedostępnych dotąd poloników katyńskich w archiwach innych państw, w szczególności Rosji i Wielkiej Brytanii. Od początku bowiem wiadomo, że najważniejsze informacje o zbrodni katyńskiej znajdują się nie w USA, lecz w Rosji. Od lat domagamy się od Rosji wskazania miejsc pochówku większości ofiar z więzień (znamy te z obozów), czekamy na teczki osobowe jeńców wojennych, nie mamy tzw. listy białoruskiej, czyli imiennego wykazu wszystkich pomordowanych oficerów. Czy Rosjanie kiedykolwiek odtajnią te dokumenty, skoro przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu zbrodnię katyńską nazywają jedynie incydentem wojennym? W każdym szkolnym podręczniku historii po 1989 r. znajdziemy słowa, że Polska została w czasie II wojny światowej najpierw opuszczona, a następnie zdradzona przez sojuszników. Jednak to, o czym się pisze, nie zostało jak dotąd jednoznacznie ocenione. Brak tej oceny podważa w dużym stopniu wiarygodność współczesnych sojuszy, w których Polska uczestniczy. Kto nam dzisiaj zagwarantuje, że w sytuacji zagrożenia naszej niepodległości sprzymierzeńcy nie wybiorą drogi Roosevelta? Przez dziesiątki lat rządy USA, Anglii czy Francji znały prawdę o Katyniu, ale obawiając się pogorszenia stosunków z ZSRR, nie zadawano komunistycznym władzom nawet pytań na ten temat. Teraz, jak sądzę, rządy USA czy państw Unii Europejskiej dużo więcej niż my wiedzą o Smoleńsku, ale wolą zadowolić się przekłamanymi raportami MAK-u czy komisji Jerzego Millera. A przecież w katastrofie TU-154 M zginął prezydent państwa UE, zginęli najwyżsi rangą generałowie będący członkami NATO! Dlaczego ze strony tych „sojuszniczych” państw i organizacji nie ma choćby gestu głębszego zainteresowania? Aż lękam się napisać tych samych słów o obecnych sojusznikach, które umieściłem w tytule.
CZYTAJ DALEJ

Hiszpania: dżihadyści coraz częściej grożą zamachami na świątynie

2025-03-09 12:53

[ TEMATY ]

Hiszpania

dżihadyści

islamiści

Adobe Stock

Radykalni wyznawcy islamu coraz częściej grożą zamachami na świątynie chrześcijańskie na terenie Hiszpanii - twierdzą katolickie media w tym kraju. Przypominając o rozbiciu na początku marca br. działającej w Katalonii siatki dżihadystycznej, a także o szeregu zatrzymań pod koniec 2024 r. wśród młodych islamistów żyjących w Hiszpanii, przestrzegają one przed rosnącym ryzykiem związanym z postępującą radykalizacją muzułmańskiej młodzieży.

Według dochodzeń prowadzonych przez hiszpańską policję zatrzymywani w związku z zagrożeniem terrorystycznym wyznawcy islamu to zazwyczaj młode osoby aktywne w internecie, szczególnie w sieciach społecznościowych. Liczni wśród nich to działający w pojedynkę zradykalizowani wyznawcy islamu wzywający w internecie do przeprowadzania zamachów na chrześcijan oraz ich świątynie, a także propagujący rozmaite formy terroryzmu.
CZYTAJ DALEJ

Czy możemy być pewni, że nasze modlitwy nie trafiają w próżnię?

2025-03-09 20:56

[ TEMATY ]

modlitwa

Wielki Post

Katechizm Wielkopostny

Karol Porwich/Niedziela

Wielki Post to czas modlitwy, postu i jałmużny. To wiemy, prawda? Jednak te 40 dni to również czas duchowej przemiany, pogłębienia swojej wiary, a może nawet… powrotu do jej podstaw?. Dziś zastanowimy się nad tym, czy nasze modlitwy zawsze są wysłuchiwane?

Czy wiesz, co wyznajesz? Czy wiesz, w co wierzysz? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Jeśli nie, zostań z nami. Jeśli tak, tym bardziej zachęcamy do tego duchowego powrotu do podstaw z portalem niedziela.pl. Przewodnikiem będzie nam Youcat – katechizm Kościoła katolickiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję