JULIA A. LEWANDOWSKA: - Jakie kryzysy pojawiają się w życiu zakonnym czy kapłańskim?
Reklama
KS. DR MAREK DZIEWIECKI: - Kryzys ma właściwie tylko jedną formę, niezależnie od rodzaju powołania. To kryzys miłości. Jeżeli ktoś z małżonków i rodziców, kapłanów czy osób konsekrowanych zaczyna za mało kochać, to „przyplątują” mu się wszystkie możliwe problemy. Jeśli jakiś ksiądz za mało kocha, jeśli jest za mało ofiarny, jeśli od rana do wieczora nie pomaga świeckim - bo właśnie po to zrezygnował z małżeństwa i rodziny! - jeśli nie trwa z miłością na ich służbie, jeśli wszystkiego, co dobre, nie czyni solidnie, bezinteresownie i z entuzjazmem, to zacznie odczuwać niepokój, duchową pustkę, rozczarowanie sobą i swoją drogą życia. W takiej sytuacji łatwo o popadnięcie w kryzys, w uzależnienia, chciwość, nieczystość. Także w kapłaństwie wszystko, co dobre zaczyna się od miłości, a wszystko, co złe i co oddala nas od powołania, zaczyna się od zaniedbania przyjaźni z Bogiem i od zaniedbania miłości bliźniego. Podobnie jest w życiu konsekrowanym. Jeżeli jakaś siostra zakonna czy któryś z zakonników nie cieszy się swoją wspólnotą, w której żyje, jeśli nie będzie ofiarnie na rzecz tej wspólnoty pracować, jeśli zaniedba przyjaźń z Bogiem i miłość do człowieka, to zacznie się kryzys. Niestety, w cywilizacji dotkniętej chrystofobią jedynymi duchownymi, o których dominujące media chętnie mówią, to ci, którzy porzucają kapłaństwo czy życie zakonne. Są oni traktowani jak „bohaterowie”, którzy wybrali „wolność”. To zupełnie zaburzona reakcja społeczna. Normalne społeczeństwo dystansuje się od osób, które łamią własną przysięgę - czy to małżeńską, czy to kapłańską, albo zakonną. Tymczasem w mediach europejskich i polskich łatwo można stać się celebrytą przez to, że zdradza się Boga i ludzi. W tej sytuacji tym bardziej trzeba być czujnym i wiernym wobec podjętych zobowiązań.
- Mówi się, że „powołanie to marzenie Boga o moim życiu”. Co dzieje się z człowiekiem, który tego marzenia nie wypełni?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Taki człowiek też może być zbawiony. Może nawet dojść do świętości, jednak drogą trudniejszą, bardziej skomplikowaną. Jeśli ktoś z nastolatków odkrywa w sobie powołanie do małżeństwa i rodziny, kapłaństwa lub życia konsekrowanego, ale z jakiegoś powodu nie realizuje tego powołania, na przykład dlatego, że nie otrzymał od rodziców odpowiedniego przykładu i wychowania, to może popaść w kryzys, krzywdzić siebie i innych, popaść w uzależnienia. Wielu młodych ludzi nie potrafi zrealizować powołania, bo stali się alkoholikami, narkomanami, erotomanami, hazardzistami czy uzależnili się od Internetu. Oczywiście, oni też mają szansę na nawrócenie. Nie ma takiego kryzysu, z którego człowiek nie mógłby się uwolnić. Z pomocą Boga i dobrych ludzi możemy - jak syn marnotrawny - podnieść się z każdego dna. W historii Kościoła mamy wielkich świętych, którzy radykalnie się nawrócili i całkowicie zmienili swój sposób postępowania. Ci, którzy - ze swojej winy czy z winy otoczenia - idą okrężną drogą, drogą kryzysów, czasem nie są już w stanie podjąć powołania do małżeństwa czy kapłaństwa ze względu na zaawansowany wiek. Ta ziemia jest czasami padołem łez i doliną ciemności: na skutek grzechu pierworodnego i naszych osobistych grzechów. Bóg nigdy nie chce naszego kryzysu. Nie chce, byśmy szukali powołania metodą prób i błędów. On podpowiada nam wyłącznie najlepszą dla nas drogę życia. Jeśli ktoś poszedł inną drogą, nie powinien skupiać się na przeszłości, gdyż to w niczym nie pomoże. Warto wtedy nawracać się, pracować nad swoim charakterem i dorastać do miłości. Naszą przyszłość zawierzamy Bogu. Dobra teraźniejszość to najlepsze lekarstwo na błędną przeszłość.
- Pełni Ksiądz Doktor funkcję krajowego duszpasterza powołań, a przez kilka lat pełnił też funkcję wicedyrektora Europejskiego Centrum Powołań. Czym jest to Centrum?
Reklama
- Europejskie Centrum Powołań powstało w 1998 r. jako jeden z owoców pierwszego Europejskiego Kongresu Powołań (Rzym, maj 1997 r.). Miałem radość reprezentowania tam polskich księży diecezjalnych. Na zakończenie tego Kongresu pojawił się pomysł utworzenia Europejskiego Centrum Powołań. Ówczesny krajowy duszpasterz powołań z Niemiec - Rainer Birkenmeier - zaproponował, żebyśmy spotykali się co roku na europejskich sympozjach powołaniowych. Tę inicjatywę podjęliśmy z radością i odtąd co roku - za każdym razem w innym kraju europejskim - odbywa się czterodniowe spotkanie odpowiedzialnych za duszpasterstwo powołań w poszczególnych krajach naszego kontynentu.
Doroczne spotkania to podstawowa forma działalności Europejskiego Centrum Powołań. W tym roku takie spotkanie odbyło się w Rzymie w dniach 1-4 lipca, tuż przed światową pielgrzymką alumnów i nowicjuszy do Rzymu. Natomiast za rok europejskie sympozjum organizujemy w Polsce w dniach 4-6 lipca 2014 r. u Ojców Barnabitów w Warszawie. W Polsce miał już miejsce europejski kongres powołań w 2003 r. Spotykamy się po to, żeby dzielić się doświadczeniami na temat inicjatyw i form pracy powołaniowej w poszczególnych krajach Europy. Uwzględniamy wszystkie formy powołania szczegółowego: do małżeństwa i rodziny, do kapłaństwa, a także do życia konsekrowanego. W sposób szczególny interesują nas powołania kapłańskie i zakonne. Duszpasterstwo powołań oznacza troskę o pomaganie dzieciom i młodzieży w odkrywaniu ich powołania, niezależnie od tego, o jakie powołanie chodzi. Gdy młodzi ludzie odkryją otrzymane od Boga powołanie i zawierają małżeństwa, czy wstępują do seminarium lub domu zakonnego, wtedy przechodzą z duszpasterstwa powołań pod opiekę duszpasterstwa małżeństw czy pod opiekę wychowawców w danym domu formacyjnym - diecezjalnym lub zakonnym.
Istotą duszpasterstwa powołań w Polsce i w Europie jest pomaganie dzieciom, młodzieży i młodym dorosłym w odkryciu osobistego powołania, a także w osiągnięciu ludzkiej i chrześcijańskiej dojrzałości, niezbędnej do realizacji tegoż powołania. Co roku przygotowujemy odpowiednie materiały i pomoce duszpasterskie w tym zakresie. Europejskie Centrum Powołań to oficjalna struktura Kościoła, związana z Konferencją Episkopatów Europy. Ma ona swój statut i zarząd. Nie ma natomiast na razie swojej siedziby, stałego lokalu. Europejskie Centrum Powołań zrzesza krajowych duszpasterzy powołań oraz ich współpracowników. Uczestnikami corocznych kongresów są także biskupi-delegaci do spraw duszpasterstwa powołań, a także przedstawiciele osób konsekrowanych i instytucji watykańskich, związanych z duszpasterstwem powołań i wychowaniem katolickim.
- Jak wygląda w Polsce statystyka powołań?
- Najpierw trzeba wyjaśnić terminologię. Zarówno w Polsce, jak i w całej Europie maleje liczba księży i sióstr zakonnych, a także kandydatów do domów formacyjnych. Nie znaczy to jednak, że maleje liczba powołań. Nie istnieje kryzys powołań. Jest natomiast możliwy kryzys osób powołanych, a także kryzys wychowawców. Gdy mówimy, że istnieje kryzys powołań, to zakładamy, że Bóg jest w kryzysie, że „zapomina” powoływać. Tymczasem Bóg nie zapomina powoływać. Nie stwarza ludzi bez powołania. Także w naszych czasach każdemu podpowiada optymalną drogę świętości: w małżeństwie, kapłaństwie czy życiu konsekrowanym. Powtórzę: kryzys dotyka osób powołanych oraz osób towarzyszących powołanym. To kryzys niektórych rodziców, księży, nauczycieli i innych dorosłych. Młodzi ludzie mają wtedy mało dobrych wzorów wśród nas, dorosłych. To utrudnia im dorastanie do miłości, jakiej uczy Jezus. W konsekwencji mamy mniej niż w poprzednich okresach kandydatów w seminariach duchownych i nowicjatach zakonnych. Mamy też mniej młodych, którzy zawierają małżeństwa. To są dwie strony tej samej rzeczywistości: kryzys wychowawców i wychowanków prowadzi do zmniejszającej się liczby tych, którzy decydują się na małżeństwo, kapłaństwo czy życie konsekrowane, a wybierają „powołanie” do bycia wygodnym singlem. Tymczasem to jedyne „powołanie”, które nie istnieje, bo nie jest dobrze człowiekowi być samemu.
Gdy chodzi o konkretne liczby, to w Polsce w ostatnich kilkunastu latach prawie o połowę spadła liczba kandydatów do kapłaństwa. Jeszcze bardziej spadła liczba tych, którzy decydują się na życie konsekrowane - w zakonach, zgromadzeniach zakonnych czy instytutach świeckich. Nie znaczy to, że Bóg powołuje mniejszą liczbę kandydatów, lecz że mniej powołanych dorasta do daru i zadania, otrzymanego od Boga. To poważny problem wychowawczy i duszpasterski. Dobrym remedium jest nowa ewangelizacja. Jeżeli będziemy solidnie formować małżonków i rodziców, żeby wiernie wypełniali swoje powołanie, jeżeli będziemy pomagać dzieciom i młodzieży w stawaniu się podobnymi do Jezusa, to znowu zacznie wzrastać liczba tych młodych ludzi, którzy będą w stanie zawierać szczęśliwe małżeństwa lub staną się świętymi kapłanami albo osobami konsekrowanymi.