Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Bóg nie zapomina powoływać (1)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

JULIA A. LEWANDOWSKA: - Za nami 50. Światowy Tydzień Modlitw o Powołania. Księże Doktorze, zacznę od prostego pytania: czym jest powołanie?

Reklama

KS. DR MAREK DZIEWIECKI: - Powołanie to efekt tego, że Bóg nas do tego stopnia kocha, iż nie tylko każdego człowieka stworzył z miłości, ale o każdym z nas myśli osobiście, indywidualnie. Każdemu z nas podpowiada najlepszą drogę życia w doczesności. Rodzice naśladują Boga, gdy nie tylko przyjmują dzieci z miłością, wychowują, kształcą, ale też snują konkretne marzenia o szczęśliwym, dorosłym życiu swoich dzieci. Niekiedy idą wręcz za daleko, gdyż podpowiadają dzieciom takie sugestie, które są niezgodne z predyspozycjami i pragnieniami tychże dzieci oraz z planem Boga. Wtedy rodzice stawiają siebie w miejsce Stwórcy. Zapominają o tym, że żadne dziecko nie zostało stworzone na ich obraz i podobieństwo, ani po to, by zaspakajać ich pragnienia, potrzeby czy aspiracje. Propozycje Boga - w przeciwieństwie do propozycji rodziców - są zawsze trafne, czyli „szyte na miarę” tego konkretnego chłopaka czy tej konkretnej dziewczyny. Bóg tak bardzo nas kocha, że nie pozostawia nas samym sobie. Nie chce, byśmy szukali naszej drogi życiowej po omacku. Stwórca nie tylko najbardziej kocha, ale też najlepiej zna i rozumie naszą niepowtarzalność. Powołanie to nie „wtrącanie się” Boga w nasze życie. To nie przejaw tego, że Bóg chce nami rządzić, że chce za nas decydować czy nami kierować. Stwórca respektuje naszą wolność nawet wtedy, gdy przybijamy Go do krzyża. Powołanie to podpowiedź i rada najwspanialszego Przyjaciela. To propozycja, która respektuje naszą wolność. Jezus mówi: jeśli chcesz…

- Jakie istnieją powołania szczegółowe?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Każdy z nas jest najpierw powołany do bycia człowiekiem. O tym może rzadko mówimy, ale właśnie to jest naszym pierwszy powołaniem. Czy mówienie o byciu powołanym do człowieczeństwa ma sens, skoro każdy z nas jest przecież człowiekiem? To prawda. Jednak prawdą jest i to, że możemy nie przyjąć tej prawdy. Każdy z nas otrzymał od Boga dar świadomości i wolności. Po grzechu pierworodnym przekonujemy się o tym, że czasem myślimy w błędny sposób. Nierzadko podejmujemy błędne decyzje. Niektórzy są przekonani o tym, że… nie są ludźmi. Wierzą, że są jedynie jednym z gatunków zwierząt. Inni z kolei - jak Adam i Ewa - wmawiają sobie, że są jak Bóg. Jeszcze inni odkrywają, że są kimś innym niż zwierzęta, odkrywają specyfikę bycia człowiekiem, ale to swoje istnienie na sposób człowieka odrzucają, aż do popełnienia samobójstwa włącznie. Słoń nie może odrzucić swojego bycia słoniem. Nie może manipulować własną samoświadomością, gdyż nie wie, że jest słoniem. Żadne zwierzę nie może zbuntować się w obliczu swego istnienia na sposób zwierzęcia. Zwierzę nie ma powołania do bycia zwierzęciem, gdyż jest na to „skazane” z samej swojej natury. Człowiek jest kimś jedynym na tej ziemi, kto jest w stanie wypaczyć rozumienie samego siebie. Może też zbuntować się na swój ludzki sposób istnienia. To właśnie dlatego pierwszym powołaniem jest powołanie do przyjęcia daru człowieczeństwa w sposób świadomy i wolny.
Przyjęcie tego pierwszego powołania oznacza konkretnie przyjęcie tego, co Stwórca mówi nam o naszej naturze. Przyjęcie powołania do człowieczeństwa to przyjęcie powołania do bycia kimś podobnym do Boga, zatem kimś kochanym i zdolnym do miłości. To także przyjęcie powołania do świętości, czyli do bycia człowiekiem w najpiękniejszej z możliwych wersji. Świętość to drugi poziom powołania, wspólny wszystkim ludziom. A święty to ktoś roztropny jak wąż, a nie tylko dobry i czysty jak gołębica. Dopiero na tym tle pojawia się trzeci poziom powołania, czyli realizowanie świętego człowieczeństwa w małżeństwie i rodzinie, kapłaństwie albo w życiu konsekrowanym. Wielu młodych ludzi mówi mi: proszę Księdza, gdy myślę o dorosłym życiu, to widzę ciemność przed sobą, gdyż nie znajduję siebie w żadnym powołaniu. Wtedy wyjaśniam, że prawdopodobnie mój rozmówca ma trudności z dorastaniem do dwóch pierwszych form powołania: do człowieczeństwa i do świętości. Jeśli ktoś zniekształca swoje człowieczeństwo, jeśli rezygnuje z życia opartego na Dekalogu, na sumieniu, na przyjaźni z Bogiem i Bożymi ludźmi, jeśli kieruje się popędami, instynktami, „orientacjami” seksualnymi, impulsami, jeśli popada w uzależnienia (alkohol, narkotyki, seks, hazard, Internet), jeśli nie radzi sobie z życiem tu i teraz, to nie dorasta w tej fazie życia ani do małżeństwa i rodziny, ani do kapłaństwa czy życia konsekrowanego. Realizacja każdego z tych powołań wymaga bowiem dorastania do wielkiej, ofiarnej i jednocześnie mądrej miłości na zawsze.

- Jakie są szczególne znaki co do powołania kapłańskiego czy zakonnego?

Reklama

- Warto sobie najpierw uświadomić, że na początku historii, czyli przed grzechem pierworodnym, istniało tylko jedno powołanie - do małżeństwa i rodziny. Natomiast powołania specyficzne, wyjątkowe - kapłańskie i do życia konsekrowanego - stały się potrzebne po grzechu pierworodnym, gdy Adamowie i Ewy kolejnych pokoleń przestali radzić sobie z realizacją powołania do małżeństwa i rodziny. Już w drugim pokoleniu doszło do zabójstwa. Zabicie Abla przez Kaina to symbol wielorakich dramatów małżeńskich i rodzinnych. W obliczu słabości człowieka obciążonego konsekwencjami grzechu pierworodnego stali się potrzebni tacy ludzie, którzy pomogą wszystkim innym, żeby wypełniali swoje powołanie do świętego małżeństwa i trwałej, szczęśliwej rodziny. Kapłani i osoby konsekrowane nie zakładają własnych rodzin po to, by poświęcić się całkowicie pomaganiu małżonkom i rodzicom. W konsekwencji pierwszym sprawdzianem, że ktoś jest powołany do kapłaństwa czy życia konsekrowanego, jest osiąganie takiej dojrzałości, która jest potrzebna w małżeństwie i rodzinie. Tylko ci są w stanie pomagać małżonkom i rodzicom, którzy sami dorastają do miłości i dojrzałości, na jakich opiera się rodzina. Jeżeli ktoś powie: proszę Księdza, czuję, że chyba mam powołanie kapłańskie czy zakonne, bo zupełnie nie widzę siebie w małżeństwie i rodzinie, to odpowiadam, że jest to mylący znak. Potwierdzeniem, że jestem powołany do kapłaństwa czy życia zakonnego nie jest to, że nie widzę siebie w małżeństwie i rodzinie. Przeciwnie, kto jest naprawdę powołany do kapłaństwa czy życia konsekrowanego i kto dorasta do tego powołania, ten mógłby być dojrzałym i szczęśliwym małżonkiem oraz rodzicem, gdyby takie było jego powołanie.
Do powołania kapłańskiego czy zakonnego dorastają ci, którzy wyrabiają w sobie dojrzałe cechy charakteru i stają się zdolni do wielkiej, ofiarnej i mądrej miłości, będącej podstawą świętości i każdego powołania szczegółowego. To właśnie dlatego podstawą duszpasterstwa powołań jest solidne wychowanie chrześcijańskie. Kto staje się dojrzałym chrześcijaninem: mądrym, kochającym i ofiarnym, ten znajdzie sposoby, by odkryć, które z powołań specyficznych (małżeństwo, kapłaństwo, życie konsekrowane) Bóg proponuje mu jako drogę do uświęcenia i radości. Zwykle już sama myśl o kapłaństwie czy życiu we wspólnocie zakonnej jest znakiem potwierdzającym któreś z tych dwóch specyficznych stanów życia.
Bóg zna sposoby, żeby docierać do naszej świadomości i do naszego sumienia ze swoją propozycją powołaniową. Znajduje też sposoby, by na naszej drodze postawić takie osoby - rodziców, księży, katechetów, przyjaciół - które upewnią nas co do drogi, którą On nam wskazuje. Wyraźnym znakiem powołania kapłańskiego czy zakonnego jest serdeczna przyjaźń z Jezusem, umacniana przez częstą, czy wręcz codzienną Eucharystię, przez regularne korzystanie z sakramentów świętych oraz uczestnictwo w katolickich grupach formacyjnych. Chłopak czy dziewczyna z powołaniem duchownym czuje, że Jezus i Kościół to jego czy jej świat, do którego ich „ciągnie”. Osoba powołana do kapłaństwa czy życia zakonnego ma z reguły silniejszą niż jej rówieśnicy więź z Bogiem. Chętnie pracuje nad swoim charakterem, odznacza się prawym sumieniem, a także wrażliwością na bliźnich, zwłaszcza tych, którzy cierpią czy nie radzą sobie z życiem. Powyższe znaki uprawdopodabniają dar powołania do kapłaństwa czy życia konsekrowanego. Realizacja powołania wymaga odwagi i decyzji wstąpienia do domu formacyjnego - diecezjalnego czy zakonnego. Dopiero tam, z pomocą przełożonych, kandydat czy kandydatka ma szansę odpowiedzieć sobie na pytanie, czy znajduje się na tej drodze życiowej, którą wskazuje Bóg. Kto myśli o powołaniu duchownym, ale się waha, ten powinien wstąpić do seminarium duchownego czy nowicjatu. W przeciwnym przypadku nie rozwieje nigdy swoich wątpliwości. Warto pamiętać o tym, że wstąpienie do domu formacyjnego w żadnym przypadku nie oznacza, że już „klamka zapadła”. Przeciwnie, dopiero teraz zaczyna się rozstrzygający etap weryfikacji powołania.

- Niekiedy słyszymy, że dany kapłan czy zakonnik jest z powołania. Można być duchownym i nie mieć powołania?

- Może się tak zdarzyć, że ktoś poszedł do kapłaństwa głównie dlatego, że bał się małżeństwa czy trudów świeckiego życia. Rzadko to chyba się zdarza, gdyż trudno wyobrazić sobie taką możliwość, że ktoś przez sześć czy więcej lat formacji zdoła ukrywać ten fakt nawet przed samym sobą, a jednocześnie spełni twarde wymogi i kryteria pracy nad sobą, jakie obowiązują w domach formacyjnych. Może zdarzyć się tak, że ktoś samego siebie z jakichś względów „powołuje” do kapłaństwa czy zakonu. W takiej sytuacji wcześniej czy później zacznie przeżywać zniechęcenie i wypalenie „zawodowe” oraz utratę radości życia. Trudno być szczęśliwym na nie swojej drodze życia. Może się zdarzyć, że ktoś wstępuje do seminarium czy nowicjatu po to, by uciec z domu, bo dzieje się tam coś złego, bo rodzice są w kryzysie, bo jest cierpienie, bo są kłótnie. Na szczęście raczej nikt z tych, którzy sami siebie powołują, nie zostanie księdzem czy siostrą zakonną. Jeśli jednak to się zdarzy, to sytuacja tych ludzi stanie się dla nich coraz większym ciężarem.

Za tydzień druga część wywiadu.

2013-07-04 11:42

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jezus daje nam wolność

Niedziela częstochowska 19/2019, str. 1, 3

[ TEMATY ]

powołanie

Magda Nowak/Niedziela

Siostry posługują w Specjalnym Ośrodku Wychowawczym prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr św. Józefa w Częstochowie. Od lewej: s. Ezechiela Wolak, dyrektor ośrodka, s. Emmanuela Snopek i s. Sylwia Bocheńska

Siostry posługują w Specjalnym Ośrodku Wychowawczym prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr św. Józefa w Częstochowie. Od lewej: s. Ezechiela Wolak, dyrektor ośrodka, s. Emmanuela Snopek i s. Sylwia Bocheńska

Jedni wiedzą to od razu, tak po prostu. Drudzy potrzebują czasu. Ich decyzja okupiona jest zmaganiem i walką. Jeszcze inni stawiają opór lub wręcz uciekają. Byle jak najdalej od wewnętrznego wołania. Dobrze, gdy wszyscy, wcześniej czy później, odnajdują wolność w Jezusie

W moim przypadku był to skok w coś absolutnie niewiadomego – mówi o decyzji wstąpienia do zakonu s. Ezechiela Wolak. – Powołanie rozeznawałam w trakcie, a rekolekcje przed ślubami były czasem walki. Bardzo pomogła mi wtedy siostra mistrzyni. Miałam pragnienie, żeby pierwsze śluby były ślubami wieczystymi, i tak też się stało. Od tamtego czasu nigdy nie miałam wątpliwości. Jestem szczęśliwą józefitką, kocham zgromadzenie, Bogu niech będą dzięki – opowiada. A zaczęło się niby przypadkiem od towarzyszenia kuzynce podczas wyjazdu na rekolekcje powołaniowe.
CZYTAJ DALEJ

Jan Paweł II: to dzięki Jezusowi nie zrezygnowaliśmy z wolności

2025-09-12 18:40

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Vatican Media

W najgorszych okresach dziejów Polski Chrystus był dla nas natchnieniem i źródłem, ażeby nie rezygnować z wolności człowieka i z wolności narodu – powiedział Jan Paweł II w 1979 r., streszczając dla Polaków katechezę o teologii wyzwolenia. Pochodzący z ciemiężonej przez komunistyczny reżim Polski Papież skonfrontował historyczne doświadczenia Polski z opartą na marksistowskich założeniach teologią.

W lutym 1979 r. po powrocie ze swej pierwszej podróży apostolskiej do Meksyku Jan Paweł II na kilku audiencjach ogólnych dzielił się wrażeniami z udziału w III Konferencji Episkopatu Ameryki Łacińskiej w Puebla. 21 lutego podjął temat teologii wyzwolenia.
CZYTAJ DALEJ

Abp Przybylski do katechetów: Głosicie pedagogię nie ludzką, ale boską

2025-09-13 15:48

[ TEMATY ]

abp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Abp Andrzej Przybylski

Abp Andrzej Przybylski

- Nie miejcie kompleksów, nie dajcie się zepchnąć w kąt i wystraszyć, że może głosicie coś nietrafnego, nieudanego, niemodnego. Jesteście po stronie Boskiego pedagoga - mówił w sobotę 13 września abp Andrzej Przybylski podczas inauguracji roku katechetycznego w archikatedrze Chrystusa Króla w Katowicach.

Zwracając się do nauczycieli abp Przybylski odniósł się do trwającego jubileuszu i osoby papieża Piusa XI, którego decyzją powstała diecezja katowicka. - Ale dziś, kiedy przychodzimy, by przypomnieć sobie ten moment początków Kościoła katowickiego, papieża Piusa XI, to jako wychowawcy, pedagodzy, katecheci powinniśmy sobie też przypomnieć, że ten papież jest też autorem encykliki o wychowaniu chrześcijańskim młodzieży. Dlaczego papież postanowił wtedy, sto lat temu, napisać taką encyklikę, która tylko i wyłącznie dotyka tajemnicy szkoły, tajemnicy wychowania chrześcijańskiego? Bo w jego czasach działo się coś podobnego, co wraca dzisiaj w naszych czasach. Pojawiły się różne pomysły na edukację, na wychowanie. Pojawiły się takie koncepcje naturalistyczne, że Bóg do wychowania jest w ogóle niepotrzebny, że najlepiej religię odsunąć od kształtowania i rozwoju człowieka, bo mamy się zająć tylko jego naturą - przypomniał abp Przybylski. - Mamy rozwijać w nim tylko to, co naturalne, zbadane, biologiczne, psychologiczne. W nurcie tych różnych pojawiających się myśli w tamtym czasie zaczęła się też bitwa o kształt szkoły. Walka o tak zwaną świecką szkołę, że trzeba już skończyć z jakimś monopolem Kościoła na szkołę - dodał.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję