Reklama

Polska

Matką jest także Polska

Niedziela Ogólnopolska 22/2013, str. 18-19

Bożena Sztajner

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dzień Matki wywołał we mnie wzruszające wspomnienia domu rodzinnego, gdzie czekali na mnie zawsze kochani rodzice i rodzeństwo...

Docenić dom rodzinny

...Pierwsza odeszła matka – 29 czerwca 2005 r., w rocznicę moich święceń kapłańskich. W domu było już inaczej, zostało po niej puste miejsce. Niełatwy to był czas, trudno pogodzić się ze śmiercią matki. Przypominają się różne wydarzenia z nią związane, także moje o nią zatroskanie – np. kiedy jechałem do domu, kupowałem jej często banany, bo je lubiła. I przyszła śmierć, nie udało mi się jej pożegnać... Zmarła w domu rodzinnym. Potem przeżywaliśmy śmierć ojca. Pamiętam ostatni z nim wieczór przed uroczystością Trzech Króli. Odszedł 6 stycznia 2011 r. w szpitalu. Jakby wszystko wiedział i widział, choć ze świadomością miał już kłopoty – miał prawie 100 lat... I ostatnie tygodnie, kiedy trzeba było się zmierzyć ze śmiercią siostry (18 kwietnia 2013 r.), która w domu rodzinnym nad wszystkim czuwała, która go ocieplała, tworzyła serdeczną rodzinną atmosferę, zastępując matkę. Dzielnie walczyła z chorobą nowotworową przez 20 lat. Śmierć położyła kres jej wielkiemu cierpieniu. Odeszła do Pana rozmodlona, pełna nadprzyrodzoności, z ostatnim namaszczeniem, którego udzieliłem jej na 5 minut przed końcem życia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Pozostał po moich bliskich pusty dom... Nie jest on wszak tak zupełnie pusty, bo są w nim zapłakani jeszcze i smutni po odejściu mamy i babci wspaniali młodzi ludzie, kochani i kochający. Tak, życie toczy się dalej. Jedno jest pewne: dom rodzinny to dom wyjątkowy. Ileż jednak jest dziś w Polsce prawdziwie pustych domów, w których jest ciemno, w których są wybite szyby, w których nikt nie mieszka i tylko wiatr hula. A w kraju – paradoksalnie – tylu bezdomnych... Gdyby te domy wypełnić, oświetlić i zagrzać...

Nasz dom ojczysty

Ale naszym domem jest też Ojczyzna. Czy jednak Polska rzeczywiście jest jeszcze nasza? Czy to państwo jest otwarte na swoich obywateli? Czy jest otwarte na tych, którzy noszą znamię Boga żywego? Zasadnicza sprawa dla nas to ciągłe budowanie polskiego domu, opartego na narodowej kulturze i miłości do Ojczyzny. Bo Polskę stanowi nie tylko położenie geograficzne, ale i gospodarka – a z nią kopalnie, huty, stocznie, fabryki, cementownie, cukrownie itd., i polityka, i kultura, a w niej – moralność...

Reklama

Prof. Grażyna Ancyparowicz w audycji „Polski punkt widzenia” (Telewizja Trwam) powiedziała kiedyś, że w Polsce zostało sprzedanych ok. 4 tys. dużych przedsiębiorstw! Byliśmy krajem bogatym, wyposażonym w ogromne zasoby i choć rządy sprawowali komuniści i nie osiągaliśmy takich pułapów gospodarczych, jak inne kraje, to jednak mieliśmy bardzo dużo dziedzin zagospodarowanych, zadbanych. Dzisiaj patrzymy na Polskę z bólem, bo dostrzegamy, że nasz dom został sprzedany, rozebrany. Smutny to widok, wywołujący wiele bólu i goryczy. Nie bardzo też wiemy, gdzie podziały się pieniądze zdobyte w wyniku takich działań i co będzie dalej, jak potoczą się nasze losy. Zwłaszcza że jesteśmy wciąż okłamywani, że wielu ludzi – w tym dziennikarze – w sposób wyrafinowany uczestniczy w zaciemnianiu naszej świadomości. Niszczenie intelektualnego poczucia narodu jest okrutną niegodziwością ze strony tych, którzy mu przewodzą. Uratować nas może tylko prawda.

Dom naszej świadomości

Właściwie to nie mamy już nic do stracenia, bo wszystko, co było w naszym posiadaniu, nie istnieje albo jest przygotowywane do dalszej sprzedaży. Ale to jeszcze nic w porównaniu z zatruciem świadomości narodowej. Ci, którzy powinni dostrzegać przyczyny klęski kraju, nie reagują, nie łączą się i nie zwołują, by go ratować. Pamiętam taką noc w mojej rodzinnej wiosce, gdy strażaków do ratowania dobytku zwoływał tzw. ordynans. Polsce potrzeba dzisiaj takich ordynansów, którzy krzyczeliby: Ratujmy Ojczyznę, bo uderzana jest już ze wszystkich stron! Obok zniszczonej gospodarki następuje zamach na moralność Polaków. Ogromny wskaźnik rozwodów świadczy o braku odpowiedzialności małżeńskiej i rodzinnej, o niezachowywaniu Bożych przykazań, co przyczynia się do zagrożenia narodu w wielu wymiarach jego życia społecznego. Mam na uwadze m.in. V przykazanie Dekalogu: „Nie zabijaj”. Tymczasem rozpatrują wciąż parlamentarzyści i różne tzw. czynniki państwowe np. problem in vitro, czyniąc go niejednokrotnie przedmiotem żartu, co objawiło się m.in.w słynnej już wypowiedzi: „Jestem za życiem, a więc jestem za in vitro”. To postawy doprawdy godne politowania.

Reklama

Zagrożone jest VII przykazanie Boże, które mówi o poszanowaniu cudzego mienia. Jak można uznać za niewinnego człowieka, który potrafi ukraść miliony, jak to było w słynnej aferze Amber Gold?! To tylko jeden ze skandali, i to nie największy finansowo. Iluż mieliśmy szabrowników, którzy zabrali nasze mienie, a pieniądze umieścili w zagranicznych bankach. Być może niektórzy z nich uważają się za chrześcijan.

A VIII przykazanie Boże, wskazujące na konieczność mówienia prawdy: „Nie mów fałszywego świadectwa...”? Czy uświadamiają je sobie wszyscy trudniący się przekazem informacji, może nieraz nawet krytykujący komunistyczną cenzurę państwową, a dziś bez zmrużenia oka manipulujący informacją lub stosujący tzw. półprawdy?

Dalej – w naszym domu ojczystym trzeba szanować ojca i matkę (IV przykazanie Boże). Trzeba szanować dzień święty (III przykazanie). Aż dziw bierze, że tylu światłych ludzi, także członków parlamentu, nie rozumie, jak ważne jest to przykazanie. W zateizowanych krajach zachodnich zrozumiano znaczenie niedzieli dla życia człowieka, a w naszej katolickiej Polsce – wciąż się tego nie rozumie, choć jest to nakaz Boży.

Wreszcie – poszanowanie dla Imienia Bożego (II przykazanie). Jakże często jest ono poniżane, jak niefrasobliwie poniża się najdroższe symbole religijne, m.in. krzyż, także ten, który w pewnym ważnym momencie stanął na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Dopuszczono do jego znieważenia, wyśmiano modlących się tam wtedy rodaków. Imię Boże zostało nadwerężone i upokorzone.

Kościół – sumienie społeczne

Reklama

Jak powinien na to wszystko reagować Kościół? Ten Kościół, który przez wieki trwał w bliskości z narodem, który był z nim podczas zaborów, wojny bolszewickiej, powstania warszawskiego, jakże silny, gdy przewodził mu Prymas Tysiąclecia – sługa Boży kard. Stefan Wyszyński i arcybiskup krakowski Karol Wojtyła. Kościół zawsze napominający w ważnych sprawach, także ustami nieodżałowanej pamięci Jana Pawła II, który mówił w Zakopanem: „Brońcie tego krzyża!”. Czy dostatecznie go bronimy? Czy dostatecznie upominamy się o moralną stronę postępowania polityków, ludzi pełniących różne funkcje społeczne? Mamy tak klarowne przykłady naszych patronów i świętych – m.in. św. Stanisława Biskupa i Męczennika, który bronił moralności w Polsce w czasie rządów Bolesława Śmiałego za cenę własnego życia. Czy naprawdę nic nam po nich, wolimy być głusi na głos sumienia i nie zauważać, że tak mocno rozchwiał się porządek moralny w naszym kraju, iż trudno będzie się nam podnieść? Nasze milczenie sprawia, że do głosu dochodzą grupy ludzi swoich osobistych – nie narodowego! – interesów, nieżyczliwe Kościołowi i lekceważące wiarę. Nie możemy milczeć! Mamy obowiązek dawać świadectwo Chrystusowi. Należy wrócić do słowa: NIE!, tak zdecydowanie postawionego przez kard. Stefana Wyszyńskiego w jego słynnym: „Non possumus!”. Potrzebna jest wielka katolicka rewolucja na poziomie międzynarodowym. Poszanowanie Bożych przykazań jest ważniejsze niż dyrektywy Unii Europejskiej czy ONZ. Bo jeśli będziemy respektować Dekalog, to i nasz kraj lepiej będzie się rozwijał, i Unia będzie dla nas wszystkich naturalną przestrzenią życia, a nie sztucznym tworem, a ONZ w ogóle nie będzie potrzebna.

Gdy więc tak podniośle i wielosłownie świętujemy Dzień Matki, a przedstawiciele władz i służb społecznych stroją się w pióropusze i wymyślają tzw. nowoczesne symbole i znaki rodziny, ojcostwa i macierzyństwa – Polska w sposób pokorny, naśladując papieża Franciszka, musi w duchu prawdy powiedzieć: „Non possumus!”. Jak on potrafił powiedzieć biskupom świata i całemu duchowieństwu, co w ich posłudze jest najważniejsze, tak i my musimy wołać, że przede wszystkim trzeba iść za Bogiem i przestrzegać Jego przykazań. Takie było również podstawowe przesłanie zmarłego niedawno abp. Ignacego Tokarczuka, który zapytany po wyborze na biskupa o to, czy już wie, co ma czynić, odpowiedział, że wie: ma dbać, by były zachowywane przykazania Boże. Na Dzień Matki zatem – święto naszych matek i matki Ojczyzny – trzeba przejąć się tym, co zawiera się w treści tego święta i co jest najważniejsze: zachowujmy Dekalog, Boże prawo i Boże przykazania.

Postscriptum

Reklama

Zwracam się do PT Czytelników „Niedzieli”, w tym do kapłanów: Rozmawiając przy wielu okazjach z młodymi ludźmi, zauważam, że w ogóle nie znają „Niedzieli” ani innych pism katolickich. Mam zresztą okazję zauważyć także, iż wielu księży nie czyta tej prasy. Otóż my, kapłani, jesteśmy zobowiązani do budowania świadomości chrześcijańskiej. Informacje, z którymi się spotykamy w różnych mediach, odbiegają mocno od tego, co słyszymy choćby w Telewizji Trwam i Radiu Maryja, które bazują na ludziach kompetentnych i uczciwych. Niestety, te media są atakowane w sposób bezwzględny przez tych, którym zależy na zakłamywaniu narodu, a Telewizja Trwam wciąż ma kłopoty z uzyskaniem miejsca na cyfrowym multipleksie. A przecież te media to oaza prawdy na ogromnej polskiej niwie informacyjnej.

„Niedziela” i inne tygodniki katolickie także przekazują opcję chrześcijańską i katolicką polskiemu społeczeństwu. Kłopot polega na tym, że ludzie nie czytają. I choć nasza oferta jest bardzo ciekawa, choć mamy znakomitych autorów i wspaniałych rozmówców, którzy przekazują rzetelną wiedzę, ich teksty, niestety, nie są znane szerzej, młodzi rzadko się nimi interesują i ciągle trwamy w niewiedzy. Czytajmy zatem i dzielmy się swą wiedzą z innymi. Tak wiele mogą tu zrobić księża, zachęcając do lektury artykułów, które i dla nich okazały się ciekawe i odkrywcze!

Serdecznie proszę, żeby duszpasterze zwrócili uwagę na swoją wielką odpowiedzialność za kształt polskiego myślenia. Nie ma dziś sytuacji, by kapłan obligowany był oddawać swoje życie na szubienicy za wiarę i Ojczyznę, ale musimy budować w parafii opcję chrześcijańską. Po to tam jesteśmy. A katolicka prasa, katolickie rozgłośnie mają nam pomóc wypełniać to zadanie. Mamy w nich katolicką naukę społeczną w konkrecie. Te treści powinny docierać do rąk każdej katolickiej rodziny. Niech więc jak najszersze wykorzystywanie katolickiej prasy i 40 krajowych rozgłośni diecezjalnych stanie się racją duszpasterską dla każdego kapłana.

2013-05-27 14:07

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szkaplerz „kołem ratunkowym”

Szkaplerz to najpopularniejsza obok Różańca świętego forma pobożności maryjnej. Historia szkaplerza sięga góry Karmel w Ziemi Świętej, kiedy to duchowi synowie proroka Eliasza prowadzili tam życie modlitewne. Było to w XII wieku. Z powodu prześladowań ze strony Saracenów bracia Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel przenieśli się do Europy i dali początek zakonowi zwanemu karmelitańskim. W południowej Anglii w Cambridge mieszkał pewien bogobojny człowiek - Szymon Stock, generał zakonu, który dostrzegając grożące zakonowi niebezpieczeństwa, modlił się gorliwie i błagał Maryję, Najświętszą Dziewicę, o pomoc. Pewnej nocy, z 15 na 16 lipca 1251 r., ukazała mu się Najświętsza Panienka w otoczeniu aniołów. Szymon otrzymał od Maryi brązowy szkaplerz i usłyszał słowa: „Przyjmij, Synu najmilszy, szkaplerz Twego zakonu jako znak mego braterstwa, przywilej dla Ciebie i wszystkich karmelitów. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania”. Od tamtej pory karmelici noszą szkaplerz, czyli dwa prostokątne skrawki wełnianego sukna z naszytymi wyobrażeniami Matki Bożej Szkaplerznej i Najświętszego Serca Pana Jezusa, połączone tasiemkami. Słowo „szkaplerz” pochodzi od łacińskiego słowa „scapulae” (plecy, barki) i oznacza szatę, która okrywa plecy i piersi. Papież Pius X w 1910 r. zezwolił na zastąpienie szkaplerza medalikiem szkaplerznym. Do wielkiej Rodziny Karmelitańskiej chcieli przynależeć wielcy tego świata - królowie, książęta, możnowładcy, ale i zwykli, prości ludzie. Dzięki papieżowi Janowi XXII - temu samemu, który wprowadził święto Trójcy Świętej i wyraził zgodę na koronację Władysława Łokietka - szkaplerz stał się powszechny. Papież miał objawienia. Matka Boża przyrzekła szczególne łaski noszącym pobożnie szkaplerz karmelitański. A Ojciec Święty ogłosił te łaski światu chrześcijańskiemu bullą „Sabbatina” z dnia 3 marca 1322 r. Bulla mówiła o tzw. przywileju sobotnim. Szczególne prawo do pomocy ze strony Maryi w życiu, śmierci i po śmierci mają ci, którzy noszą szkaplerz. Jest to niejako suknia Maryi, czyli znak i nieomylne zapewnienie macierzyńskiej opieki Matki Bożej. Kto nosi szkaplerz karmelitański, ten otrzymuje obietnicę, że dusza jego wkrótce po śmierci będzie wyzwolona z czyśćca. Stanie się to w pierwszą sobotę miesiąca po śmierci. Oczywiście, pod warunkiem, że ta osoba nosiła szkaplerz w należytym duchu i żyła prawdziwie po chrześcijańsku, zachowała czystość według stanu i modliła się modlitwą Kościoła. Jan Paweł II pisał do przełożonych generalnych Zakonu Braci NMP z Góry Karmel i Zakonu Braci Bosych NMP z Góry Karmel, że w znaku szkaplerza zawiera się sugestywna synteza maryjnej duchowości, która ożywia pobożność ludzi wierzących, pobudzając ich wrażliwość na pełną miłości obecność Maryi Panny Matki w ich życiu. „Szkaplerz w istocie jest «habitem» - podkreślał Ojciec Święty. - Ten, kto go przyjmuje, zostaje włączony lub stowarzyszony w mniej lub więcej ścisłym stopniu z zakonem Karmelu, poświęconym służbie Matki Najświętszej dla dobra całego Kościoła. Ten, kto przywdziewa szkaplerz, zostaje wprowadzony do ziemi Karmelu, aby «spożywać jej owoce i jej zasoby» (por. Jr 2, 7) oraz doświadczać słodkiej i macierzyńskiej obecności Maryi w codziennym trudzie, by wewnętrznie się przyoblekać w Jezusa Chrystusa i ukazywać Jego życie w samym sobie dla dobra Kościoła i całej ludzkości” (por. Formuła nałożenia szkaplerza). Papież Polak od wczesnych lat młodości nosił ten znak Maryi. I zawsze zaznaczał, jak ważny w jego życiu był czas, gdy uczęszczał do kościoła na Górce (Karmelitów) w Wadowicach. Szkaplerz przyjęty z rąk o. Sylwestra nosił do końca życia. (Szkaplerz św. Jana Pawła II znajduje się w klasztorze Karmelitów w Wadowicach.) W orędziu z okazji jubileuszu 750-lecia szkaplerza karmelitańskiego pisał, że szkaplerz „staje się znakiem przymierza i wzajemnej komunii między Maryją i wiernymi, a w rezultacie konkretnym sposobem zrozumienia słów Jezusa na krzyżu do Jana, któremu powierzył swą Matkę i naszą duchową Matkę”. Matka Boża, kończąc swe objawienia w Lourdes i w Fatimie, ukazała się w szatach karmelitańskich jako Matka Boża Szkaplerzna. Wszystkie osoby noszące szkaplerz karmelitański mają udział w duchowych dobrach zakonu karmelitańskiego. Ten, kto go przyjmuje, zostaje na mocy jego przyjęcia związany mniej lub bardziej ściśle z zakonem karmelitańskim. Rodzinę Karmelu tworzą następujące kręgi osób: zakonnicy i zakonnice, Karmelitańskie Instytuty Życia Konsekrowanego, Świecki Zakon Karmelitów Bosych (dawniej zwany Trzecim Zakonem), Bractwa Szkaplerzne (erygowane), osoby, które przyjęły szkaplerz i żyją jego duchowością w różnych formach zrzeszania się (wspólnoty lub grupy szkaplerzne) oraz osoby, które przyjęły szkaplerz i żyją jego duchowością, ale bez żadnej formy zrzeszania się. Do obowiązków należących do Bractwa Szkaplerznego należy: przyjąć szkaplerz karmelitański z rąk kapłana; wpisać się do księgi Bractwa Szkaplerznego; w dzień i w nocy nosić na sobie szkaplerz; odmawiać codziennie modlitwę zaznaczoną w dniu przyjęcia do Bractwa; naśladować cnoty Matki Najświętszej i szerzyć Jej cześć. Modlitwa do Matki Bożej Szkaplerznej O najwspanialsza Królowo nieba i ziemi! Orędowniczko Szkaplerza świętego! Matko Boga! Oto ja, Twoje dziecko, wznoszę do Ciebie błagalne ręce i z głębi serca wołam do Ciebie: Królowo Szkaplerza, ratuj mnie, bo w Tobie cała moja nadzieja. Jeśli Ty mnie nie wysłuchasz, do kogóż mam się udać? Wiem, o dobra Matko, że Serce Twoje wzruszy się moim błaganiem i wysłuchasz mnie w moich potrzebach, gdyż Wszechmoc Boża spoczywa w Twoich rękach, a użyć jej możesz według upodobania. Od wieków tak czczona, najszlachetniejsza Pocieszycielko utrapionych, powstań i swą potężną mocą rozprosz cierpienie, ulecz, uspokój mą zbolałą duszę, o Matko pełna litości! Ja wdzięcznym sercem wielbić Cię będę aż do śmierci. Na twoją chwałę w Szkaplerzu świętym żyć i umierać pragnę. Amen.
CZYTAJ DALEJ

Manifest sprzed 800 lat

Niedziela Ogólnopolska 46/2023, str. 26-27

[ TEMATY ]

św. Franciszek

Fot. Grażyna Kołek

św. Franciszek, wizerunek z bazyliki w Asyżu

św. Franciszek,
wizerunek z bazyliki
w Asyżu

Reguła św. Franciszka nie jest nudnym i przestarzałym dokumentem Kościoła z czasów średniowiecza. Jest ponadczasowa – przekonuje o. prof. Zdzisław Kijas, franciszkanin konwentualny.

Maria Fortuna-Sudor: Od zatwierdzenia przez papieża Honoriusza Reguły św. Franciszka mija właśnie 800 lat. Jakie zgromadzenia żyją dzisiaj według tej reguły? O. prof. Zdzisław Kijas: Jeśli weźmiemy pod uwagę św. Franciszka i jego regułę, to w Kościele istnieje jeden zakon franciszkański, który dzieli się pod względem organizacyjnym na trzy gałęzie: Zakon Braci Mniejszych, Zakon Braci Mniejszych Konwentualnych, nazywanych też franciszkanami konwentualnymi, i Zakon Braci Mniejszych – kapucyni. Ale jest też liczna plejada mniejszych wspólnot – i męskich, i żeńskich – a ponadto nadal powstają nowe, które czerpią inspiracje z tego żywego korzenia, którym jest Reguła św. Franciszka i przykład jego życia.
CZYTAJ DALEJ

Zmarł prof. Wojciech Kurpik, wieloletni konserwator i opiekun Wizerunku Matki Bożej na Jasnej Górze

2025-07-17 15:37

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Matka Boża Częstochowska

zmarły

konserwator zabytków

BPJG

prof. Wojciech Kurpik

prof. Wojciech Kurpik

- Obraz Maryi Jasnogórskiej stał się bardzo ważną częścią mojego życia, mojej osobowości - mówił w jednym z wywiadów. W wieku 94 lat, 15.07.2025 r., zmarł w Warszawie prof. Wojciech Kurpik, wieloletni konserwator i opiekun Wizerunku Matki Bożej na Jasnej Górze, konfrater Zakonu Paulinów. Pogrzeb odbędzie się w piątek, 25.07. o godz. 13.30 w paulińskim kościele pw. Świętego Ducha w Warszawie.

Prof. Wojciech Kurpik był konserwatorem sztuki, profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie (w latach 1996-1999 był jej rektorem). Był wybitnym specjalistą w zakresie konserwacji malarstwa tablicowego i drewnianej rzeźby polichromowanej. W latach 1980-2001 jako profesor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, kierował Pracownią Konserwacji i Restauracji Malarstwa Tablicowego i Drewnianej Rzeźby Polichromowanej na Wydziale Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP. Od roku 1979 był członkiem Komisji ds. stałej opieki nad Cudownym Obrazem Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze. Na podstawie wyników swoich wieloletnich badań w 2008r. opublikował książkę „Częstochowska Hodegetria. Drugie wydanie, uwzgledniające wyniki najnowszych badań, zawierające bogatą dokumentację fotograficzną, ukazało się w 2020r. nakładem wydawnictwa Paulinianum. W dowód uznania wieloletnich zasług, paulini 4 kwietnia 2004 r. przyjęli Wojciecha Kurpika do grona konfratrów, czyli przyjaciół i dobrodziejów Zakonu Paulinów.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję