Reklama

Specjaliści od spraw duchowych

Pięcioletnie studia zakończone obroną pracy magisterskiej, w ich trakcie praktyki pedagogiczne, mnóstwo zdanych egzaminów i dużo wiedzy. Uczelnia wypuszcza człowieka, który - jeśli otrzyma misję - może rozpocząć nauczanie religii w szkole. Ale nawet wtedy nie wolno mu osiąść na laurach, bo jest zobowiązany do permanentnej formacji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Permanentna formacja katechetów jest przedłużeniem formacji wstępnej, przygotowującej do tej posługi w Kościele już na studiach teologicznych - wyjaśnia s. Maria Piętak, od 20 lat pracująca w Wydziale Nauki Katolickiej Kurii Zielonogórsko-Gorzowskiej. - Katecheta musi być uformowany i od strony teologicznej, duchowej, i od strony metodycznej: doskonalący permanentnie swój warsztat pracy. Dlatego kiedy skończy studia, nadal się nad nim pochylamy i wspieramy go w jego dalszym rozwoju.

Reklama

Lech Kopyść, społeczny wizytator katechetyczny, który na łamach „Aspektów” dzieli się swoim doświadczeniem płynącym m.in. z nauczania religii, pomaga formować katechetów już 30 lat. - W latach 80. skupiano się bardziej na formacji duchowej i teologicznej, a to z tego względu, że na katechezę przychodzili uczniowie z rodzin żyjących sakramentami - wspomina. - Sytuacja się zmieniła, kiedy religia wróciła do szkół i na lekcjach byli też uczniowie, których rodzice żyli z dala od Kościoła. Konieczne było rozszerzenie formacji w taki sposób, by katecheta mógł sprostać szkolnej rzeczywistości. By nie tylko znał prawdy wiary, ale również wymogi szkolne. Obecnie katecheci w większości mają ukończone studia, więc wynoszą stąd przygotowanie pedagogiczne. Dlatego formacja ponownie akcentuje bardziej elementy duchowe, bo katecheta ma być przede wszystkim świadkiem wiary dla ucznia, który nierzadko żyje z dala od parafii i życia sakramentalnego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wychowanie, nauczanie, wtajemniczenie

Katecheci muszą nieustannie się nawracać i odnawiać swoją relację z Bogiem. Bez tego zaczynają głosić siebie i przestają być świadkami - a kto by dzisiaj chciał słuchać człowieka nieżyjącego zgodnie z tym, co głosi? - Wiele jest celów katechezy, ale tym najważniejszym jest doprowadzenie ludzi do spotkania z Chrystusem - podkreśla s. Maria. - Nasi katecheci nie są pozostawieni sami sobie. W Polsce mamy wydane wszystkie niezbędne dokumenty określające zadania katechezy, według nich tworzone są nowe podręczniki do nauczania religii skorelowane z podstawą kształcenia ogólnego, w ten sposób nadążamy za zmianami w zreformowanej szkole. Więc nie ma chaosu.

Reklama

Jan Paweł II wyróżnił 3 podstawowe funkcje katechezy: wychowanie w wierze, nauczanie doktryny chrześcijańskiej oraz wtajemniczenie chrześcijańskie. W warunkach szkolnych realizowane jest przeważnie wychowanie i nauczanie. Co zatem z wtajemniczeniem? - Z tym jest problem, bo wtajemniczenie głównie dokonuje się w Kościele. Trwa nawet spór o to, czy w szkole odbywa się katecheza, czy tylko lekcja religii - mówi s. Maria. - Idealne do realizacji tych trzech celów katechezy są rekolekcje szkolne. Niestety bardzo często wymiar ten jest zaniedbany i realizowany w minimalnym zakresie. W zasadzie spycha się je do świątyni. A tymczasem są one doskonałą okazją do ewangelizacji. W szkole jest przecież tyle miejsc i możliwości. Dyrektorzy szkół, aby uniknąć chaosu w planie zajęć, tę niezagospodarowaną przestrzeń rekolekcji często wypełniają zajęciami edukacyjnymi uczniów bądź szkoleniami dla nauczycieli. Traci się tym samym szansę ewangelizacyjną dzieci i młodzieży oraz całego środowiska szkolnego. To trudna sytuacja. Jan Paweł II powiedział: „Zasadą podstawową, która musi kierować zaangażowanie w tę delikatną dziedzinę duszpasterstwa, jest rozróżnienie między nauczaniem religii a katechezą oraz komplementarność tych dwóch dziedzin”. Żeby osiągnąć pełnię celów, katecheza szkolna powinna prowadzić do katechezy parafialnej, ale w ilu przypadkach tak się dzieje?

Byle nie przesadzić

Reklama

Tu z pomocą przychodzi formacja permanentna, bo w jej ramach katecheta uczy się również nowych metod prowadzenia zajęć, ciekawych form, które mogą sprawić, że uczeń zainteresuje się treścią. Formy doskonalenia umiejętności proponowane przez WNK są nie tylko interesujące, ale i podane w ciekawy, profesjonalny sposób. Nie tak dawno chociażby miały miejsce warsztaty uczące posługiwania się filmem jako narzędziem na lekcji religii, prowadzone przez człowieka, który filmem zajmuje się na co dzień. Takich propozycji pojawia się coraz więcej. Współczesny katecheta - jeśli rzeczywiście chce - może nauczyć się rewelacyjnych metod aktywizujących i całą ich paletę wykorzystywać w pracy z uczniami. Ciekawa lekcja jest na wagę złota, byleby tylko nie przesadzić. - Hospitowałam kiedyś lekcję, na której katechetka zastosowała kilkanaście metod aktywnych, bardzo ciekawych i wciągających. Dyrekcja szkoły była zachwycona lekcją. Ale kiedy spytałam ucznia, jaki był główny cel katechezy, co dziś powiedział mu Jezus, nie potrafił odpowiedzieć. Metody aktywizujące pochłonęły tyle czasu, że zabrakło go na wyjaśnienie dzieciom, jak rozpracowany kerygmat zastosować w życiu. Cel nie został w pełni osiągnięty, mimo ogromnego nakładu starań - tłumaczy s. Maria. - Pamiętajmy, że pierwszą metodą pracy katechety jest jego osobowość, jego tożsamość. Metody mają charakter służebny, są tylko narzędziem, nie mogą przysłaniać nadrzędnego celu katechezy, jakim jest doprowadzenie do osobistego spotkania ucznia z Jezusem, a nawet do zjednoczenia z Nim.

Ewangelizację czas zacząć

Katecheza coraz bardziej musi uwzględniać wymiar ewangelizacyjny, bo coraz mniej rodziców mówi dzieciom o Panu Bogu, a w szkole są trzy kategorie uczniów: wierzący, poszukujący i niewierzący. - Na razie jest z tym problem. Ale to nie znaczy, że nic się z tym nie robi. Już został zatwierdzony pomysł, żeby w naszej diecezji wszyscy katecheci obowiązkowo odbyli kurs ewangelizacyjny „Nowe Życie”. Po prostu katecheci muszą najpierw sami się nawrócić, siebie zewangelizować, by móc później ewangelizować innych. Kurs ruszy już od września tego roku i odbędzie się w czterech terminach, żeby każdy katecheta mógł w nim uczestniczyć - mówi s. Maria.

Wymiar ewangelizacyjny zawsze był obecny we wcześniejszej formacji, tym razem jednak będzie to kurs skoncentrowany przede wszystkim na głoszeniu Dobrej Nowiny i poprowadzony przez ekipę z naszej diecezjalnej Szkoły Nowej Ewangelizacji z Gubina. Kurs ten da katechetom konkretne i skuteczne narzędzie do działania, czyli ewangelizacji wprost. - Właśnie wróciłam z ogólnopolskiego sympozjum katechetycznego, na którym ksiądz z diecezji płockiej powiedział, że u nich w ramach permanentnej formacji katechetów taki pomysł realizuje się już od pewnego czasu. Katecheci odbywają już trzeci kurs ewangelizacyjny i cieszą się widzialnymi jego owocami w praktyce szkolnej. A więc jest to jak najbardziej do wprowadzenia i u nas - opowiada s. Maria.

Katecheta, nie religioznawca

Reklama

Wszystko to może wydawać się trudne, pewnie też nie wszyscy katecheci są zachwyceni koniecznością uczestniczenia w obowiązkowej formacji. Lech Kopyść podkreśla jednak: - Formację permanentną uważam za konieczną. Szczególnie ważna jest formacja duchowa, łączność z Kościołem. Bez tego katecheta traci kontakt z matką, która daje mu życie. Katecheta musi być katechetą, nie religioznawcą.

Dla niego zresztą formacja nigdy nie była przykrym obowiązkiem. - Mówi się, że to spotkania obowiązkowe, ale ja zawsze czekałem na nie z radością. Do dzisiaj w nich uczestniczę, choć właściwie godzin nauczania mam już niewiele. Mogę tam spotkać innych katechetów, wymienić doświadczenia, nie mówiąc już o wspólnej modlitwie. Te spotkania są podstawą, ale dla mnie zawsze były inspiracją do własnej lektury, poszukiwań teologicznych. Formacja jest dla Lecha Kopyścia czymś tak istotnym, że nie skupia się jedynie na swoim rozwoju, ale zachęca do tego swoich kolegów po fachu. - Staram się ciągle pomagać w formowaniu innych. Prowadzę zajęcia na studiach podyplomowych teologicznych. W felietonach, które od lat piszę do „Aspektów”,dzielę się często przemyśleniami na tematy, o których opowiadają mi sami katecheci, więc właściwie jest to nasze wspólne dzieło. Katecheci, którzy czytają artykuły, mogą się po prostu uczyć na moich błędach.

Dawać siebie

Reklama

W życiu już tak bywa, że jedni robią tylko to, co obowiązkowe, inni migają się nawet od tego, ale są też tacy, którzy chcą więcej. - Moją formację rzeczywiście mogę podzielić na tę obowiązkową, i tę moją własną, którą sobie sam wybieram - mówi Michał Piętosa. - Moja własna - roczna, tygodniowa i codzienna. Raz w roku jeżdżę na ćwiczenia ignacjańskie do Ogniska Rekolekcyjnego Sióstr Zawierzanek w Częstochowie i spędzam tam ok. tygodnia w całkowitym milczeniu, na wielogodzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu. Raz w tygodniu spotykam się we wspólnocie przy parafii pw. św. Stanisława Kostki w Zielonej Górze. I do tego dochodzi codzienna lektura Słowa Bożego, codzienna modlitwa osobista i jak najczęstsze uczestnictwo we Mszy św.

Efekty tego widać w pracy ze szkolną młodzieżą, która m.in. włączyła się w pomoc dzieciom w Afryce w ramach akcji „Młodzi Polacy młodym w Kamerunie”. - Oni nie potrzebują kumpla, taka metoda będzie skuteczna najwyżej przez miesiąc. Młodzi ludzie wolą widzieć prawdziwe życie, nawet jeśli to jest trudne. Chcą też widzieć katechetę nie tylko na lekcji. Więc wyjeżdżam z nimi na rekolekcje, prowadzę kursy samoobrony. I nie jest tak, że z niczym się nie zmagam, że zawsze mi się chce. Ale św. Ignacy Loyola mawiał, że „im gorzej, tym lepiej”.

Reasumując - dodaje s. Maria - katechetom winno nieustannie towarzyszyć przeświadczenie,że będą skuteczni na tyle, na ile będą zjednoczeni z Chrystusem, a wówczas znajdą światło i siłę, aby odnowić katechezę w sposób właściwy i pożądany. Celem formacji jest budzenie pasji bycia katechetą we współczesnym, zsekularyzowanym świecie, tak by przeświadczeni o swojej misji, tożsamości i powołaniu byli radykalnymi świadkami żywej i odważnej wiary, nadziei i miłości, i w panującym chaosie aksjologicznym jawili się jako specjaliści od spraw duchowych, od życia wewnętrznego.

2013-03-26 11:14

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa

2025-11-18 13:36

Niedziela Ogólnopolska 47/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Artur Stelmasiak

Ks. prof. Waldemar Chrostowski

Ks. prof. Waldemar Chrostowski

Tematem pierwszego czytania mszalnego w tegoroczną uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata jest namaszczenie Dawida, syna Jessego, na króla nad tymi, którzy mówią mu o sobie: „Oto my jesteśmy kości twoje i ciało”.

Tematem pierwszego czytania mszalnego w tegoroczną uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata jest namaszczenie Dawida, syna Jessego, na króla nad tymi, którzy mówią mu o sobie: „Oto my jesteśmy kości twoje i ciało”. Przybywając do Hebronu, Izraelici poczuwają się do wspólnoty z Dawidem i pragną, by stanął na ich czele i im przewodził. Warunkiem skuteczności przewodzenia innym i ich prowadzenia jest wzgląd na to, co łączy i zobowiązuje obie strony – przywódcę oraz lud – do wzajemnej lojalności. Właśnie na tym polega istota przywództwa politycznego oraz religijnego. Gdy nie ma tej świadomości albo gdy ulega ona osłabieniu i ginie, wtedy niszczy się i zanika więź między przywódcą a tymi, nad którymi sprawuje on władzę, a także, co jeszcze bardziej niebezpieczne, tworzą się i powiększają przepaści dzielące ludzi.
CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: zakończyły się rekolekcje biskupów

2025-11-22 15:27

BP KEP

Na Jasnej Górze zakończyły się rekolekcje biskupów na temat „Być prorokiem nadziei”. W tym roku poprowadził je w dniach od 19 do 22 listopada ks. dr Jan Jędraszek SAC, filozof, rekolekcjonista i spowiednik z Domu Rekolekcyjnego Księży Pallotynów w Otwocku.

Ostatni dzień rekolekcji biskupów rozpoczęła Msza Święta w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej w intencji zmarłych kardynałów, arcybiskupów i biskupów. Uroczystej Eucharystii przewodniczył Prymas Polski abp Wojciech Polak.
CZYTAJ DALEJ

Wierność Bogu i wierność Kościołowi [Felieton]

2025-11-23 10:28

ks. Łukasz Romańczuk

Żyjemy w trudnych czasach. Żyjemy tak, jakby Boga nie było. Człowiek nastawiony jest na konsumpcyjny styl życia. Jest nastawiony tylko na zysk, na zabawę i przyjemności, a w społeczeństwie zanika poczucie obowiązku dobra wspólnego oraz odpowiedzialności za siebie i innych. Nie rozróżnia się dobra od zła, zabija się sumienie, a w konsekwencji młodzi ludzie popadają w depresję i tracą poczucie sensu życia. 

Dzięki Kościołowi katolickiemu jesteśmy Polakami – mamy wielką narodową kulturę, zbudowaliśmy wielką cywilizację i nie możemy pozwolić, żeby ona zginęła. Europa jest dziś w kryzysie. Rozpowszechniają się tam różne sekty, nie mające ducha chrześcijańskiego, ale posługujące się Ewangelią – takie przypadki były nawet na Ślęży. Sekty które głoszą, że życie doczesne nie ma najmniejszej wartości, że materia i ciało ludzkie to samo zło i należy je zniszczyć, że należy zniszczyć wszelkie społeczności, poczynając od małżeństwa i rodziny, trzeba wszystko obalić i spowodować całkowite wygaśnięcie cywilizacji, która istnieje w Europie, niszcząc jej fundamenty, czyli chrześcijaństwo, często zamieniając świątynie w hotele, restauracje lub całkowicie zrównując je z ziemią. Dąży się do tego, żeby chrześcijaństwo w ogóle przestało istnieć. We wszystkich okresach historii kościoła, gdy przychodził kryzys, powstawały nowe zakony. Gdy przyszła reformacja, która odrzuciła 6 sakramentów, która odrzuciła władzę papieską, tradycję Kościelną i nauczanie ojców Kościoła i papieży, a skoncentrowała się na samej Biblii - tacy nauczyciele jak Luter, Zwingli czy Kalwin głosili, że każdy chrześcijanin ma prawdo po swojemu interpretować Pismo Święte, co wprowadzało zupełny chaos w kwestiach wiary. Wtedy pojawił się nowy zakon, który temu się przeciwstawił - zakon Jezuitów. Jezuici tworzyli szkoły, uczelnie, uniwersytety, które zakładał Kościół. Dziś rzadko się wspomina o tym, że uniwersytet jest dziełem Kościoła. W średniowieczu, w czasach gdy królowie i książęta nie umieli pisać i czytać jedynie Kościół tworzył uniwersytety – do roku 1400 założył ich ponad 40, m. in. uniwersytet Krakowski. Na tych uczelniach pracowało wielu zakonników, dominikanie - Albert Wielki, Tomasz z Akwinu, franciszkanie – Św. Bonawentura i inni. Oni kształtowali umysły Europejczyków i stworzyli na terenie Europy mnóstwo szkół – nie mieczem, nie ogniem, ale intelektualnie przeciwstawiali się reformacji i uratowali Kościół katolicki w Europie. Później były też inne organizacje - bardziej i mniej jawne - w Europie, które próbowały opanować życie polityczne krajów europejskich, uniwersytety, rozwijające się media i ówczesne gazety. Chcieli za pomocą tych środków zniszczyć Kościół katolicki. Jednak zakony broniły Kościoła i wciąż go budowały. Trzeba jednak stwierdzić, że szatan nie śpi – on działa zawsze i ma do swojej dyspozycji pomocników. W naszych czasach szatan działa skuteczniej niż dawniej - poprzez media, dzięki którym ma większy zasięg. Próbuje się też skłócić profesorów, redaktorów gazet czy telewizji.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję