Reklama

Sztuka

Potężny władca skrzypiec

Niedziela Ogólnopolska 10/2013, str. 34-35

[ TEMATY ]

muzyka

pl.wikipedia.org

Karol Lipiński, portret Walentego Wańkowicza, 1822 r.

Karol Lipiński, portret Walentego Wańkowicza, 1822 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Lekko zdziwiona twarz wielkiego mistrza, czarno-białe zdjęcie i napis „Lipiński - Kulka”. Pięknie wydany boks z sześcioma płytami i opasłą książeczką, na której, już z przymkniętymi oczyma i uśmiechem, wita nas skrzypcowy maestro. Ale wciąż nie autor granych kompozycji, tylko świetny skrzypek Konstanty Andrzej Kulka. Kim jest drugie nazwisko, kim jest ów pan Lipiński? A dokładnie Karol Józef Lipiński?

Tego, niestety i o zgrozo, nie wie nawet wielu miłośników muzyki poważnej. Jeszcze mniej miało tę niewątpliwą przyjemność słuchania jego muzyki. Wytrwale wertując półki sklepów muzycznych lub internetowych, można przez przypadek natrafić na jego II koncert skrzypcowy i jedną z symfonii nagranych dla DUX-u, można też ściągnąć sobie z zagranicy dwa krążki wydane przez niemieckie CPO z utworami na skrzypce i orkiestrę, granymi przez Albrechta Breuningera w towarzystwie Wojciecha Rajskiego i Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Można wreszcie, po którymś z koncertów Konstantego Kulki, sięgnąć po jego dzieła kameralne zarejestrowane przez Accord. Są jeszcze kaprysy na skrzypce solo, które znalazły uznanie Naxos-u. W ostatnim czasie ukazał się też krążek z utworami na skrzypce i fortepian w wykonaniu Bartka Nizioła i Pawła Andrzeja Mazurkiewicza (DUX). Ale to wciąż niewiele więcej niż nic...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pojedynki z włoskim gigantem

Reklama

Urodzony 30 października 1790 r. w Radzyniu, Karol Józef Lipiński był osobą niezwykle skromną, niepotrafiącą zadbać poprzez burzliwe życie towarzyskie i kreowanie się na artystę o większą promocję swojego talentu. Tym różnił się od wielu romantycznych artystów, którzy - jak choćby wielki skrzypek Nicoló Paganini, do którego Lipiński za życia i obecnie jest porównywany - potrafili nadać swoim karierom rozgłos. Nasz rodak, jak sam pisał w numerze „Gazety Warszawskiej” z 1829 r., nie był kształcony przez wielkich mistrzów, ale przez ojca. W wieku 19 lat rozpoczął pracę z orkiestrą przy operze niemieckiej we Lwowie, najpierw jako jej dyrektor, a później jako kapelmistrz. Po pięciu latach wyjechał za granicę. Największy wpływ na jego muzyczną karierę miały spotkania z dwoma wielkimi skrzypkami-kompozytorami. Najpierw w 1814 r. w Wiedniu poznał Louisa Spohra, co pozytywnie wpłynęło na jego zapał do doskonalenia gry na skrzypcach i pracy kompozytorskiej (wcześniej grywał też na wiolonczeli). Trzy lata później ruszył podbić świat. Grywał m.in. we Włoszech, gdzie spotkał Paganiniego - zagrał z nim parę koncertów i wszedł w „muzyczne pojedynki”: po raz pierwszy w 1818 r. w Piacenzie, drugi raz jedenaście lat później w Warszawie. Z obu wyszedł z uniesioną głową i wielką sławą.

Polski Paganini

Prawie dwadzieścia lat występów na całym kontynencie zapewniło mu uznanie i szacunek. Legendą stały się słowa włoskiego artysty skrzypiec, który na pytanie o najlepszego ich wirtuoza na Starym Kontynencie odpowiedział: „Kto jest pierwszym - nie wiem, ale drugim jest z pewnością Lipiński”. Ugruntowały one tylko jego pozycję „polskiego Paganiniego”. Warto dodać, że Lipiński wcale nie chełpił się tym tytułem, wprost przeciwnie - wydaje się, że go drażnił, gdyż uważał, że zarówno jego styl gry, jak i kompozycje znacząco się od wielkiego Włocha różnią. Jeżdżenie z jednego końca Europy na drugi, przy posiadaniu dużej rodziny, z czasem go znudziło i postanowił osiąść gdzieś na stałe. Chociaż nosił tytuł pierwszego skrzypka cara Rosji i dworu Królestwa Polskiego, nie przeniósł się do Petersburga. Swój nowy dom odnalazł w 1839 r. w Dreźnie, gdzie otrzymał posadę nadwornego kapelmistrza kapeli królewskiej i pierwszego koncertmistrza orkiestry operowej. I choć nie stworzył w tym czasie żadnych wielkich dzieł, był to dla niego czas wytężonej pracy. Grał w orkiestrze, realizował się w kameralistyce i przygotowywał do druku swoje wcześniej napisane utwory. Po przejściu na emeryturę w 1861 r., schorowany już Lipiński wrócił do ojczyzny, do swojego majątku w Urowie. Stworzył i prowadził tam szkołę muzyczną dla biednych dzieci z chłopskich rodzin. W tym samym roku zmarł.

Wielki wśród wielkich

Jak oceniali go wielcy muzycy tej epoki? Najlepiej w tej kwestii zdać się na Andrzeja Wróbla (wiolonczelista w zespole akompaniującym Konstantemu Kulce na płytach boksu, odpowiedzialny za aranżacje większości nagranych utworów), który w eseju dołączonym do wydawnictwa „Lipiński - Kulka” oddaje głos wielkim muzykom żyjącym w tych latach, którzy poznali Lipińskiego osobiście. Hector Berlioz pisał o nim do wielkiego skrzypka Heinrcha Wilhelma Ernsta: „Wie Pan równie dobrze i lepiej nawet niż ja, jak on śpiewa, jaki jest wzruszający i patetyczny w wysokim stylu”. Robert Schumann ekscytował się zaś jego przyjazdem do Lipska w 1835 r. następująco: „Lipiński jest tutaj. Te trzy słowa wystarczą miłośnikowi muzyki w zupełności, by jego puls zabił szybciej”. Określił go też jako „potężnego władcę skrzypiec”. Czy warto dodawać więcej?

Zapomniany, odkrywany na nowo

Co Karol Lipiński pozostawił po sobie? Ci, którzy poznali jego twórczość, są zgodni: mamy do czynienia z wielkim kompozytorem, najwybitniejszym przed Henrykiem Wieniawskim polskim skrzypkiem. Sześciopłytowy boks wydany przez Accord to 23 kompozycje opracowane przez Andrzeja Wróbla w większości na skrzypce solo w towarzystwie kwartetu i kwintetu smyczkowego bądź samych skrzypiec i wiolonczeli. Wśród dzieł odnajdziemy wiele wariacji na motywach oper Belliniego, Rossiniego czy Verdiego. Szczególną wartość artystyczną mają dwa rozbudowane tria smyczkowe. A oprócz tego tak charakterystyczne dla epoki: ronda, wariacje, polonezy i fantazje. Na krążku Bartka Nizioła i Pawła Mazurkiewicza (wyd. DUX) usłyszymy zaś m.in. interesujący cykl „Morceau de salon” i „Trzy kaprysy op. 29”. Warto nadmienić, że Lipiński stworzył także m.in. 4 koncerty skrzypcowe, 3 symfonie, miniopery i uwertury. Podobnie jak to miało miejsce z wieloma innymi wielkimi Polakami, tak i w tym przypadku powtarza się motyw geniusza, który choć doceniony przez współczesnych mu rodaków - a w wypadku Lipińskiego i przez całą Europę - został zapomniany, a jego dzieła spowite są pajęczyną obojętności i niewiedzy. Porzucony Lipiński naprawdę wart jest przypomnienia, grania, słuchania i poznawania nie tylko przez zapaleńców, ale i miłośników dobrej muzyki. Jego dzieła, pełne wirtuozerii, maestrii, popisów, zawierają miłe dla ucha melodie i mogą się podobać także tym, którzy na co dzień gustują w innych dźwiękach. Na pewno łatwiej by było wypromować Lipińskiego przy którejś z okrągłych rocznic niż choćby Witolda Lutosławskiego, którego muzyka, choć genialna, jest jednak trudna w odbiorze dla nieprzygotowanego do tego ucha. Można mieć tylko nadzieję, że i dla „polskiego Paganiniego” znajdzie się miejsce w panteonie wielkich, ale i słuchanych kompozytorów polskich.

Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia.

2013-03-04 14:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Muzyczne małżeństwo

Niedziela Ogólnopolska 2/2019, str. 48-49

[ TEMATY ]

muzyka

Archiwum rodzinne

Anna Ciborowska i Cezariusz Gadzina

Anna Ciborowska i Cezariusz Gadzina

Początek roku to znakomity powód do tego, aby spojrzeć zarówno wstecz, jak i w przyszłość. Artyści snują plany, wpisują w swoje kalendarze kolejne koncerty i nagraniowe sesje. Wśród naszych polskich muzyków, artystów sceny – od muzyki klasycznej i współczesnej po jazz – funkcjonuje liczne grono tych, którzy wyemigrowali, wybrali niełatwy chleb tworzenia na obczyźnie. Ale łączy ich jedna wspólna cecha: czynią to z dumą, podkreślają swoje polskie obywatelstwo, nieprzerwaną łączność z ojczyzną. W pewien sposób stają się przez to naszymi ambasadorami, czy może raczej ambasadorami naszej sztuki. A to trudne do przecenienia. Sukcesywnie będziemy w „Niedzieli” przybliżać ich sylwetki.
Anna Ciborowska i Cezariusz Gadzina są absolwentami Akademii Muzycznej w Warszawie, od ćwierćwiecza mieszkają w Belgii.
Są ważnymi postaciami współczesnej sceny nie tylko w Brukseli. Ona – wirtuoz fortepianu, on mistrz saksofonów o światowej renomie. Często koncertują razem. Jak to się mówi, są muzycznym małżeństwem.

PIOTR IWICKI: – Jak minął rok, a jak spędziliście święta?
CZYTAJ DALEJ

Bezimienne mogiły

Niedziela warszawska 44/2012, str. 2-3

[ TEMATY ]

Wszystkich Świętych

Artur Stelmasiak

Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym

Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym

Ciała bezdomnych często chowane są w anonimowych grobach. Zmienić to postanowiła Warszawska Fundacja Kapucyńska. To pierwszy taki pomysł w kraju

Choć każdy z nas po śmierci może liczyć na takie same mieszkanie w Domu Ojca, to na ziemi panują inne zasady. Widać to doskonale na cmentarzu południowym w Antoninie, gdzie są całe kwatery, w których nie ma kamiennych pomników. Dominują skromne ziemne groby z próchniejącymi drewnianymi krzyżami. Wiele z nich zamiast imienia i nazwiska ma na tabliczce napisaną jedynie datę śmierci, numer identyfikacyjny oraz dwie litery N.N. - O tym, że przybywa takich bezimiennych mogił dowiedziałem się od przyjaciół. Wówczas postanowiliśmy rozpocząć akcję rozdawania bezdomnym nieśmiertelników, czyli blaszek podobnych do tych, które noszą wojskowi. Na każdej z nich wygrawerowane jest imię i nazwisko właściciela - mówi kapucyn br. Piotr Wardawy, inicjator akcji nieśmiertelników wśród bezdomnych. O skuteczność tej akcji przekonamy się w przyszłości. Jednak pierwsze skutki już poznaliśmy, gdy jeden z kapucyńskich „nieśmiertelnych” zmarł na Dworcu Centralnym. - Dzięki metalowym blachom na szyi policja wiedziała, jak on się nazywa oraz skontaktowali się klasztorem kapucynów przy Miodowej. Tu bowiem był jego jedyny dom - mówi Anna Niepiekło z Fundacji Kapucyńskiej. Kapucyni zorganizowali zmarłemu pogrzeb z udziałem braci, wolontariuszy oraz innych bezdomnych. Msza św. z trumną została odprawiona na Miodowej, a później pochowano go z imieniem i nazwiskiem na cmentarzu południowym w Antoninie. - Dla całej naszej społeczności była to bardzo wzruszająca uroczystość - podkreśla Niepiekło.
CZYTAJ DALEJ

Papież apeluje o zawieszenie broni i poszanowanie prawa humanitarnego w Strefie Gazy

2025-07-27 14:04

[ TEMATY ]

Watykan

Vatican Media

Po odmówieniu modlitwy „Anioł Pański” i udzieleniu apostolskiego błogosławieństwa Ojciec Święty zaapelował o pokój, pozdrawiał starszych i młodzież, a także grupy wiernych obecne na placu św. Piotra.

Drodzy Bracia i Siostry!
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję