Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Współczesny przepis na cielca (2)

Niedziela szczecińsko-kamieńska 9/2013, str. 5, 7

[ TEMATY ]

Biblia

człowiek

Wojciech Mścichowski

Góra Synaj

Góra Synaj

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Pan rzekł do Mojżesza:
Zstąp na dół, bo sprzeniewierzył się lud twój (…)
I jeszcze powiedział Pan do Mojżesza:
Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku”
(Wj 32, 7 i 9)

Grzech pierworodny w teologii pojmowany jest jako zerwanie relacji człowieka z Bogiem, jako skutek utracenia świętości, wewnętrznej jedności, harmonii, ładu i porządku, jako doświadczenie rozdarcia wewnętrznego wobec pragnienia dążenia do doskonałości i szczęśliwości. Według teologów, istota grzechu pierworodnego (pozbawienie rzeczywistości nadprzyrodzonej) wymyka się ujęciom empirycznym. Jednakże wobec hegemonii techniki i tendencji naturalizmu propagowanego przez przyrodników, rzeczywistość nadprzyrodzona jest pomijana, jest błędnie interpretowana lub redukowana w ramy wzorów naturalnych.

Reklama

Christian de Duve w ewolucyjnym procesie życia postrzega człowieka jako zwycięzcę, dzięki poddaniu się prawu natury, walce o byt. Odniósł on przecież sukces, bo dzięki darwinowskim mechanizmom ewolucji (mutacja i selekcja) stanął na szczycie stworzenia. Wśród wielu mechanizmów ewolucji szczególnie intryguje go dobór naturalny (prawo silniejszego) w darwinowskiej wizji stawania się bioróżnorodności. W ramach filozofii przyrody podejmuję również takie wyjaśnianie, uciekając się do teorii ewolucji. Dziedziczenie cech od rodziców i powstające mutacje przyczyniają się do tego, że potomstwo nie jest identyczne. W historii życia zwyciężały osobniki bardziej silniejsze i dostosowane do środowiska. Trzeba jednak mieć świadomość, że teorie ewolucji mogą być, w zależności od przyjmowanych mechanizmów, darwinowskie lub niedarwinowskie. W ramach tej drugiej badacze nie odwołują się do mechanizmów selekcji i mutacji, ale np. do dryfu genetycznego czy izolacji. Nie wchodząc jednakże w szczegóły, można poprzestać na darwinowskim ujęciu ewolucji i przy jej pomocy próbować wyjaśniać podstawy różnorodności w przyrodzie (bogactwo natury). Tak robił Darwin. Tak i my możemy wyjaśniać przyrodę, ale nie rzeczywistość nadnaturalną. Ta płaszczyzna analiz należy do teologii i domaga się innych metod, prawidłowości oraz pojęć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Lekarz z Louvain podaje, że w historii dobór naturalny sprzyjał przetrwaniu i reprodukcji człowieka. W ramach doboru naturalnego wykształciła się doraźna korzyść, adekwatna do tamtych czasów. W minionych uwarunkowaniach jednostki ukształtowały w sobie takie cechy charakteru, jak: egoizm, chciwość, przebiegłość i agresja. To są przejawy grzechu wyrzeźbione „dłutem natury, tj. doborem naturalnym” i to stanowi o grzechu pierworodnym. Mało tego, ten naturalny bagaż został zakodowany w genach i obciąża całą ludzkość, tj. każdego człowieka bez względu na pochodzenie, epokę, kulturę i religię.

Ratunek okazał się przyjść w momencie, kiedy jednostki łączyły się w zwarte stada, grupy, wspólnoty. Tendencje łączenia się w grupy pomogły stawiać czoła skrajnie zdeprawowanym jednostkom. Dobór naturalny funkcjonował także i na poziomie grupowym, stąd prawa natury z jednej strony dały podstawę do wykształcenia się ducha współpracy, tolerancji, współczucia, altruizmu, a nawet poświęcenia się dla dobra wspólnego. Jednakże z drugiej strony, ten sam mechanizm, będąc wierny swej pierwotnej funkcji, sprzyjał szerzeniu się podejrzliwości, konkurencji, wrogości, konfliktów i wojen. Szkodliwe cechy społeczności zwierzęcej i ludzkiej zakodowały się w ich kulturach w postaci memów.

Reklama

Naprzeciw fatalnym błędom ewolucyjnym, zdaniem de Duve’a, wychodzi współczesna nauka. Nauka ta nie wiąże się z naturą, ale z techniką, która rozszyfrowała i przejęła mechanizmy natury, a łącząc się z polityką - która opanowała i praktykuje mechanizmy społeczne - jest w stanie oprzeć się bezdusznej walce o byt. Ten stan nowego tworzenia można nazwać, w moim przekonaniu, uprzemysłowieniem życia i społeczeństwa. Tak nie mówi de Duve, ale w tym duchu przekonuje, że współczesność - jak to było w czasach biblijnych - oczekuje przyjścia Mesjasza, w moim przekonaniu jest tu oczekiwanie na aktywizację ducha Aarona. Mesjaszem tym jest nauka, a jej apostołami (w postaci Aarona) są naukowcy. Autor technologii grzechu pierworodnego jest świadomy, że ukazana nowa przestrzeń dziejów nie jest już taka romantyczna jak w Genesis, w Księdze Rodzaju, ale za to jest bardzo konkretna, bo opiera się na faktach (Ch. de Duve, Genetica del peccato oryginale, s. 175). Zamiast liczyć na łaskę nieba czy oczekiwać dziesięciu przykazań z góry Synaj, ludzkość powinna - podaje de Duve - ufać tylko sobie, liczyć tylko na siebie i w ramach własnych pragnień przyjmować wizje dalszego rozwoju. Dlaczego? Dlatego, że ewolucja wyposażyła człowieka w świetne urządzenie, jakim jest mózg. Mózg potrafi drobiazgowo i wielokierunkowo planować teraźniejszość, przewidywać przyszłość i zaradzić czyhającym zagrożeniom. Ukształtowany mózg w procesie ewolucji, pod wpływem doboru naturalnego stwarza dla człowieka, ale nie reszcie świata - zwierzętom, szansę oderwania się od jarzma grzechu pierworodnego. Potęga struktury i funkcji mózgu stwarza okazje do wolnego wyboru siedmiu dróg rozwoju i dalszej ewolucji lub degradacji stwarzającej widmo zagłady:
1. Całkowita bierność wobec natury lub podjęcie stosownych działań,
2. Poddać się mutującym genom lub dokonywać manipulacji genetycznej i tworzenia nowych genomów,
3. Sztuczne stwarzanie sytuacji wychowywania dzieci lub programowanie mózgu,
4. Odwołanie się do religii (nadziei) lub do nauki (działania),
5. Bezgraniczne wykorzystanie dóbr natury lub programowa ochrona środowiska,
6. Patriarchalizm (męskie rządy) lub feminizm (rządy kobiet),
7. Niestawiania granic liczbie urodzin lub przyhamowanie fali narodzin i kierowanie prokreacją.

Wybór możliwości przez Christiana de Duve’a jest łatwy do przewidzenia, tak samo jak jasny był wybór Aarona, gdy Mojżesz był na Synaju. Zgodnie z oczekiwaniem de Duve’a, powszechne jest dążenie do działania i to nie tylko w aspekcie opanowania chorób genetycznych, ale i natury, tj. przejęcie steru ewolucji i tworzenie nowej puli genów. Programowanie nowych genomów przez wybiórcze łączenie genów między różnymi gatunkami. Zadziwia więc postęp ujawniający: 1) superinteligentne myszy; 2) odporne na zamrażanie, w warunkach podbiegunowych, łososie; 3) krowy dające rzekę mleka, 4) świnie z ludzką immunologią, 4) klony supergwiazd, 5) program utworzenia nadczłowieka w kontekście eugeniki liberalnej, itd.

Reklama

Oddając szacunek wartości kobiety i matki w społeczności ludzkiej, jednakże opowiadając się za poszanowaniem kobiet, z niepokojem przyjmuję natarczywe tendencje gender (negowanie płci biologicznej i opowiadanie się za płcią kulturową), w ramach których wbrew ekologii płciowości szerzy się ideologię płciowości. Z podziwem słucham argumentów, że nauka pełni współcześnie rolę religii i ona obiecuje zbawienie. Z politowaniem przyjmuję samoobjawenie się (nie tylko) Ch. de Duve’a jako proroka. Z oburzeniem reaguję na bełkot w kwestii opanowania ilości naturalnych narodzin i jednocześnie racjonalnego współczucia argumentującego zasadność pomnażania procedury in vitro (poczęcie w szkle) i podejmowane badań w kontekście klonowania organizmów żywych, w tym człowieka. Z obfitym pragnieniem i dążeniem kieruję się ku ożywieniu ekologii osoby ludzkiej, poszanowaniu praw zwierząt, ochrony czystości akwenów wodnych, bioróżnorodności oraz klimatu. Z obawą jednak spoglądam w przyszłość mechanicznie napędzających się technologii. Już dzisiaj przewiduje się, że w „atmosferze technologicznej ekspansji” i „duchowej zapaści człowieka” za kilkanaście, a maksimum za kilkadziesiąt lat zniknie z Ziemi ponad połowa gatunków. Tylko nadzieja, tak drwiąco oceniana przez Ch. de Duve’a, pozwala oczekiwać, że człowiek ocaleje, uratuje się. Oby tylko - w swej biegłości i sprawności posługiwania się neurokomputerami oraz uczoności - zmądrzał!

W kontekście lepionego cielca w cieniu autorytetu nauki mam gorącą prośbę do duszpasterzy, by - jak Mojżesz - zeszli z góry Synaj i z ufnością przekazywali naukę z Nieba, nie przerażając się bezmyślnością niektórych myślicieli. Bez wprowadzania rozdarcia między nauką i religią oraz między rozumem i wiarą, drogi są dwie, ale każda z nich wiedzie na jeden i ten sam szczyt PRAWDY. Nauka i religia oraz rozum i wiara nie mogą być ustawiane wobec siebie antagonistycznie. Próby antagonizowania jawnie świadczą o zmęczeniu postawy racjonalistycznej.

„Pan rzekł do Mojżesza: Zstąp na dół, bo sprzeniewierzył się lud twój (…) I jeszcze powiedział Pan do Mojżesza: Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku” (Wj 32, 7 i 9). Ludzie widzą w takiej aktywności, postęp, spryt i potęgę umysłu, a Bóg jasno postrzega tylko twardy kark.

2013-02-27 14:23

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zdobienie przedmiotów kultu

Niedziela legnicka 41/2012, str. 6

[ TEMATY ]

Biblia

Pismo Święte

ISRAEL ANTIQUITIES AUTHORITY

Mały złoty dzwoneczek

Mały złoty dzwoneczek
W opisie budowy Arki Przymierza i Świątyni (Przybytek, sanktuarium, Święte Świętych) w Księdze Wyjścia 25 i n. czytamy o bogatym wykorzystywaniu złota do ozdabiania drewna i metali oraz do wytwarzania lamp, naczyń, łyżek, dzbanów, mis, nożyc, klamer, kurtyny, haków. Natomiast w 1 Krl 6 i n., 1 Krn 28 i n., 2 Krn 1 i n. istnieją zapisy wskazujące na jeszcze szersze wykorzystanie złota w upiększaniu budynku świątyni. W świątyni Salomona, zarówno Miejsce Święte jak i Miejsce Najświętsze były wyłożone szczerym złotem. Podobnie stół chlebów pokładnych, menorah (siedmioramienny lampion olejowy), ołtarz kadzenia, Arka Świadectwa (aaron ha eduth), Arka Przymierza (aaron ha berit). Złota użyto również do sporządzenia szat arcykapłana: tj. diademu, efodu i pektorału, owoców granatu i dzwoneczków szat. Dźwięk dzwoneczków sygnalizował ruch składającego ofiarę (Wj 28). Złotej nici użyto też do przyozdobienia i uzyskania odpowiedniego ciężaru szat. Jak się dzisiaj wylicza na podstawie Biblii, Dawid do wybudowania Świątyni Salomona nagromadził bogactw na sumę ok. 50 mld dolarów. 25 lipca 2011 r. bardzo ciekawe znalezisko z Jerozolimy przedstawili archeolodzy z Izraelskiego Zarządu Starożytności (IAA). Mały złoty dzwoneczek został znaleziony podczas wykopalisk w kanale ściekowym w starej części miasta. Pochodzi on z okresu Drugiej Świątyni, czyli sprzed około 2000 lat. Wykonany ze złota dzwonek ma średnicę około 1 centymetra. Przetrwał w stanie nienaruszonym wraz z zawieszą, która niewątpliwie służyła do przeszycia nici i przymocowania do szaty. Znalezisko jest unikatowe. Jeszcze nigdy nie udało się archeologom znaleźć takiego przedmiotu pochodzącego z tego okresu. Najbardziej jednak interesujące jest to - jak sugerują odkrywcy Eli Shukron i Ronny Reich - że ów dzwonek może mieć coś wspólnego z izraelskim arcykapłanem usługującym w świątyni w Jerozolimie. Być może był to element jego szaty. Jeżeli tak, byłaby to naprawdę wielka sensacja, ponieważ do dziś nie zachowało się nic z wyposażenia tej świątyni i jej kapłanów. Ów przedmiot znaleziono w dawnym kanale w pobliżu Muru Zachodniego (tzw. Ściany Płaczu), więc w bezpośrednim sąsiedztwie świątyni. Archeolodzy sądzą, że dzwonek zapewne odpadł od szat i potoczył się do kanału, gdy tak ozdobiony człowiek przechodził w pobliżu. Odkrywcy z IAA wyjaśnili, że takie ozdoby szat miały prawo nosić tylko ważne osobistości. Archeolog Eli Szukron zapytany wprost na konferencji, czy jest to opisany w Biblii dzwonek z szaty arcykapłana, odpowiedział ostrożnie: „Jestem archeologiem i jako profesjonalista muszę być ostrożny, lecz jeśli mówimy o VIP-ach, do tego w Jerozolimie, można się domyślić o kogo nam chodzi”. Przepisy religijne dane Izraelitom poprzez Mojżesza wyraźnie mówiły o takich dzwoneczkach przyszywanych jedynie do stroju arcykapłana izraelskiego. (Nie chodzi - jak podawały błędnie różne źródła - o kapłanów, których było wielu, ale o jednego, naczelnego arcykapłana.) Pozostali Żydzi w tamtym czasie mieli obowiązek nosić u skraju swych szat frędzle. Wzmiankę o dzwoneczkach znaleźć można w Wj (28, 33-35 oraz 39, 35-36), gdzie w opisie niebieskiego płaszcza arcykapłana siedem razy użyto hebrajskiego słowa pa amňn. Na brzegu płaszcza przymocowano złote dzwonki na przemian z jabłkami granatu, wykonanymi z niebieskiego włókna oraz purpurowej i szkarłatnej wełny. Dźwięk dzwonka z daleka oznajmiał obecność arcykapłana i wyróżniał go spośród innych. Chodziło przede wszystkim o to, by arcykapłan przypadkowo nie skalał się ceremonialnie i mógł wykonywać swoje obowiązki w świątyni. Ponieważ starożytne źródła nie mówiły nic, by ktokolwiek inny używał złotych dzwoneczków (nie mówiąc już o tym, że to drogie i niepraktyczne), więc wnioski izraelskich archeologów są dość prawdopodobne. Oczywiście nie można tego stwierdzić z całkowitą pewnością. Co ciekawe, dzwoneczek wciąż działa i wydaje dźwięk, co Eli Szukron zademonstrował na konferencji. Złote sprzęty ze świątyni Salomona ukradł do Babilonii król Nabuchondozor w 586 przed Chrystusem (2 Krl 25, 15; Dn 5, 2 i n.). Jego wnuk król Baltazar zbezcześcił je, pijąc z nich z nałożnicami i wzywając bogów Babilonu. W 538 przed Chrystusem król perski Cyrus zwrócił je Żydom. Tworzenie idoli (bożków) ze złota (Wj 20, 23: Nie będziecie sporządzać obok Mnie bożków ze srebra ani bożków ze złota nie będziecie sobie czynić.; Wj 32, 4: A wziąwszy je z ich rąk nakazał je przetopić i uczynić z tego posąg cielca ulany z metalu. I powiedzieli: »Izraelu, oto bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej; Pwt 7, 25: Posągi ich bogów spalisz, nie będziesz posiadał srebra ani złota, jakie jest na nich, i nie weźmiesz go dla siebie, aby cię to nie uwikłało, gdy Pan, Bóg twój, się tym brzydzi; Ps 106, 19-23: U stóp Horebu zrobili cielca i oddawali pokłon ulanemu posągowi. Zamienili swą Chwałę na wizerunek cielca jedzącego siano. Zapomnieli o Bogu, który ich ocalił, który wielkich rzeczy dokonał w Egipcie, dziwów - w krainie Chama, zdumiewających - nad Morzem Czerwonym. Postanowił ich zatem wytracić, gdyby nie Mojżesz, Jego wybraniec: on wstawił się do Niego, aby gniew Jego odwrócić, by ich nie wyniszczył; Ap 9, 20: A pozostali ludzie, nie zabici przez te plagi, nie odwrócili się od dzieł swoich rąk, tak by nie wielbić demonów ani bożków złotych, srebrnych, spiżowych, kamiennych, drewnianych, które nie mogą ni widzieć, ni słyszeć, ni chodzić). Złoto było też stosowane do eksponowania rozrzutnego i wystawnego biesiadowania (imprezowania). Oprócz wspaniałych zdolności Salomona i całej jego mądrości istniały też w jego otoczeniu pewne luksusy: np. złote naczynia do picia (1 Krl 10, 21: Wszystkie też naczynia, z których pił król Salomon, były złote. Również szczerozłote były wszelkie naczynia „Domu Lasu Libanu”. Nie było srebra: nie ceniono go w czasach Salomona), tron z kości słoniowej pokryty złotem (1 Krl 10, 18: Następnie król sporządził wielki tron z kości słoniowej, który wyłożył szczerym złotem) i złote ozdoby rydwanu (1 Krn 28, 18: na ołtarz kadzenia ze złota oczyszczonego, według wagi, i wzór wozu z cherubami złotymi, rozciągającymi skrzydła i pokrywającymi Arkę Przymierza Pańskiego).
CZYTAJ DALEJ

Watykan: pierwsza medytacja dla kardynałów przed konklawe

2025-04-29 16:25

[ TEMATY ]

Watykan

Vatican Media

W takim momencie, pełnym konsekwencji dla Kościoła, jak wybór Papieża Rzymu i Pasterza Kościoła trzeba wszystkie myśli skoncentrować wokół osoby Jezusa - mówił do kardynałów o. Donato Ogliari OSB podczas medytacji na Kongregacji Generalnej 29 kwietnia. „Niech zatem Chrystus będzie waszą gwiazdą przewodnią i zarazem kompasem waszych oczekiwań, spotkań, dialogów, wyborów, które będziecie musieli podjąć” - mówił kaznodzieja.

W poniedziałek do członków Kolegium Kardynalskiego została wygłoszona pierwsza z dwóch medytacji, które są przewidziane przed rozpoczęciem konklawe. Dzisiejszą wygłosił o. Donato Ogliari OSB.
CZYTAJ DALEJ

Czy męczeństwo ma sens?

2025-04-30 07:26

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

W świecie, w którym słowo „poświęcenie” brzmi jak archaizm, a „heroizm” kojarzy się z naiwnym romantyzmem z lekcji historii, męczeństwo może wydawać się czymś wręcz niezrozumiałym. Czymś z innego porządku – może nawet obcym i niepokojącym. Żyjemy przecież w czasach, w których indywidualizm jest cnotą, a sukces mierzy się liczbą zer na koncie, lajków pod zdjęciem i umiejętnością „dbania o siebie”. Na tym tle ofiara z własnego życia – a więc męczeństwo – wydaje się gestem radykalnym, może wręcz szalonym. A jednak… nie daje spokoju.

Arcybiskup Tadeusz Wojda, podczas obchodów Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego, mówił, że „duszpasterze męczennicy są zaczynem cywilizacji miłości”. W świecie, który coraz bardziej pogrąża się w chaosie aksjologicznym, to zdanie brzmi jak manifest. Jakby ktoś rzucał kamień w szklany ekran nowoczesności i przypominał, że są jeszcze wartości, dla których warto żyć – a czasem nawet umrzeć. Tylko kto dziś w ogóle tak myśli?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję