Reklama

Historia

80 lat temu grupa spiskowców podjęła próbę zamordowania Adolfa Hitlera

80 lat temu, 20 lipca 1944 r. w Wilczym Szańcu niedaleko Kętrzyna dokonano nieudanego zamachu na Adolfa Hitlera. „Udany zamach na Hitlera nie musiał być korzystny dla Polski” – zauważa historyk II wojny światowej dr hab. Piotr M. Majewski.

[ TEMATY ]

historia

wikipedia.pl

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Ludność (w Polsce) to niesłychany motłoch, tak wielu Żydów i mieszańców. To lud, który czuje się dobrze tylko pod batem. Tysiące jeńców wojennych posłuży nam dobrze w pracach rolniczych” – pisał w 1939 r. w liście do swojej żony pewien niemiecki żołnierz.

Wydawać by się mogło, że jest to cytat z Amona Goetha, Rudolfa Hessa, Heinricha Himmlera, czy nawet samego Adolfa Hitlera. Tymczasem autorem tych słów jest kreowany obecnie w Niemczech na bohatera, pułkownik Claus von Stauffenberg. Wszystko przez to, że 20 lipca 1944 r. w kwaterze głównej Hitlera, podłożył bombę, która miała zabić przywódcę III Rzeszy, będąc jednym z czołowych członków spisku.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Warto dodać, że tego samego przywódcę, którego wcześniej gorliwie popierał. Był zwolennikiem wypowiedzenia przez Niemcy traktatu wersalskiego, aneksji Austrii oraz ataku na Polskę – w tym jej kolonizowania. Pewne zawahanie wzbudziły w nim wydarzenia kryształowej nocy, ale później nie przeszkadzała mu zbytnio eksterminacja Żydów. Brał udział w kampanii francuskiej, po zakończeniu której jeszcze bardziej ulegał prohitlerowskiej euforii. Zdanie zaczął zmieniać dopiero, kiedy III Rzesza zaczęła ponosić klęski na froncie wschodnim. Stauffenberg chciał ratować Niemcy.

Reklama

W lutym 1943 r. trafił do Afryki Północnej, gdzie został pierwszym oficerem sztabu generalnego. Stauffenberg nie był więc przypadkowym, szeregowym żołnierzem. Po awansie na podpułkownika, 7 kwietnia 1943 r. został ranny. Stracił wówczas prawą dłoń, dwa palce lewej oraz lewe oko. Jednak, co w tej historii najistotniejsze, po wyzdrowieniu przeniesiono go do Berlina, gdzie został oficerem sztabowym Ogólnego Urzędu Sił Zbrojnych. Tam trafił pod skrzydła generała Fridrich Olbrichta, aktywnego członka antyhitlerowskiego ruchu oporu. Co ciekawe, do zaangażowania się w spisek Stauffenberga namawiał również jego wuj, Nikolaus Graf von Üxküll-Gyllenband.

Zaczął rozumieć, że dalsze trwanie Hitlera przy władzy, może całkowicie pogrążyć jego ojczyznę. Była to główna motywacja jego zaangażowania a antyhitlerowski spisek. Warto podkreślić, że w połowie lipca 1944 r. klęska III Rzeszy wydawała się nieunikniona.

„Nadszedł czas, by coś zrobić. Ten jednak, który zdobędzie się na działanie, musi być świadomy, że przejdzie do historii Niemiec jako zdrajca. Gdyby jednak zaniechał działania, byłby zdrajcą własnego sumienia” – miał powiedzieć, podczas przygotowań do zamachu.

Po raz pierwszy próbował zabić Führera 11 lipca 1944 r. Wówczas mając ze sobą bombę, udał się na spotkanie z Hitlerem i Göringiem w Berchtesgaden. Ostatecznie porzucił swój plan z uwagi na brak Himmlera.

Podziel się cytatem

Kolejną próbę zabicia niemieckiego przywódcy Stauffenberg podjął cztery dni po pierwszej – 15 lipca, kiedy to próbował podłożyć bombę w sztabie w Kętrzynie. Jednak i tym razem się nie udało. Trzecia okazja nadarzyła się niespełna tydzień później, 20 lipca. Hitler przebywał wówczas w Wilczym Szańcu niedaleko Kętrzyna. Od 1941 r. skryty w mazurskim lesie kompleks stanowił jego kwaterę główną. Przeprowadzeniu zamachu sprzyjało to, że w tym miejscu czuł się dość bezpiecznie. Przebywającego tam wodza III Rzeszy, odwiedzało wielu przywódców państw zaprzyjaźnionych, jak Benito Mussolini (był tam kilkakrotnie). Było to miejsce, w którym zapadło wiele kluczowych decyzji dotyczących drugiej wojny światowej.

Reklama

20 lipca 1944 r. miał być tym dniem, który uwolni Niemcy od Hitlera. Już od samego rana planowano znaleźć odpowiedni moment na zamach. Ostatecznie spiskowcy postanowili wnieść bombę na salę narad. Było to dość proste z uwagi na to, że uczestnicy takich spotkań, nie byli przeszukiwani. Stauffenbergowi udało się stanąć blisko Hitlera. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Zamachowiec po wejściu na salę położył teczkę z bombą bardzo blisko przywódcy III Rzeszy, po czym pod pretekstem ważnej rozmowy telefonicznej, opuścił salę.

Bomba wybuchła kilka minut później, około godziny 12.42, zabijając kilka osób. Hitler odniósł jedynie niegroźne rany. Dużą rolę w tym, że eksplozja nie odniosła takiego rezultatu, jak oczekiwano, miał upał. Z uwagi bowiem na wysokie temperatury, okna w baraku, w którym odbywała się narada zostały szeroko otwarte, co pozwoliło rozproszyć eksplozję. Na dodatek teczka, w której znajdował się ładunek wybuchowy, została przesunięta przez jednego z uczestników, sytuując ją tym samym w mniej dogodnym położeniu, za nogą grubego dębowego stołu.

Warto również dodać, że Stauffenberg uzbroił jedynie jeden z dwóch planowanych ładunków. Na dobrą sprawę była to cała seria niepowodzeń. Początkowo narada miała bowiem odbywać się w bunkrze, co zupełnie inaczej rozłożyłoby siłę eksplozji i doprowadziłoby do śmierci wszystkich uczestników narady.

„Przede wszystkim bomba została podłożona, nie jak pierwotnie planowano w bunkrze, a w baraku, gdzie na dodatek były otwarte okna. Zmieniło to warunki, w których doszło do eksplozji. Na dodatek teczka, w której znajdowała się bomba, została przypadkowo przesunięta pod stołem przez jednego z uczestników narady. Wreszcie, uzbrojona została tylko jedna bomba, a nie dwie, jak pierwotnie planowano. Można więc powiedzieć, że jeśli chodzi o sam plan zabicia Hitlera, nie udał się on ze względów technicznych” – zaznacza Majewski.

Reklama

Historycy do dziś rozważają konsekwencje ewentualnego udanego zamachu na przywódcę III Rzeszy. Z jednej strony, wobec nadchodzącego wybuchu powstania w Warszawie, likwidacja Hitlera, która zapewne wprowadziłaby chaos w niemieckich szeregach, byłaby scenariuszem pożądanym.

„Na korzyść Powstania Warszawskiego działałby fakt, że po stronie niemieckiej panowałby chaos. Udany zamach na Hitlera z całą pewnością wywołałby długotrwały zamęt w szeregach nazistowskich. Ponadto nie wiadomo, jakby się zachowała część oficerów. Część dowódców mogłaby się podporządkować nowej władzy, ale część mogłaby tego nie zrobić. Każdy konflikt wewnątrz systemu dowodzenia III Rzeszy oczywiście działałby na korzyść jej przeciwników, czyli powstańców” – zauważył historyk Piotr M. Majewski.

Z drugiej jednak strony co oczywiste, zamachowcy nie zamierzali działać na korzyść polski. Ich działaniom przyświecał interes III Rzeszy. Nawet jeżeli nie wszystkim było już po drodze z narodowym socjalizmem. Istniałoby realne zagrożenie dogadania się z zachodnimi aliantami, kosztem niektórych polskich ziem, których Niemcy, po zdobyciu w 1939 r. nie zamierzały się zbyt chętnie pozbywać.

Reklama

„W rezultacie udany zamach na Hitlera nie musiał być korzystny dla Polski, bo spiskowcy chcieli tak negocjować pokój, by w granicach Niemiec zachować nie tylko te obszary, które były niemieckie przed 1 września 1939 r., ale również nowe nabytki terytorialne zdobyte po ataku na Polskę. Niemcy dalej mieliby korytarz pomorski, część Wielkopolski, Górny Śląsk - zamachowcy nie zamierzali z niczego rezygnować, a jedynie doprowadzić do zawieszenia broni z państwami zachodnimi, ponieważ nie widzieli sensu dalszego prowadzenia wojny” – zaznacza Majewski.

Nie udał się zamach, nie udało się również przejęcie władzy przez spiskowców. Tym samym operacja „Walkiria” okazała się klęską. Nazajutrz Claus von Stauffenberg, wraz z innymi spiskowcami, został rozstrzelany przez pluton egzekucyjny na dziedzińcu Bendlerblocku.

Po tym zdarzeniu Hitler pogrążył się w swojej paranoi. Nie ufał już nikomu, nawet najbliższym współpracownikom. (PAP)

2024-07-20 07:54

Ocena: +6 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

ORP „Orzeł” nie powrócił

Okręt podwodny ORP „Orzeł” został zakupiony ze składek zebranych przez polskie społeczeństwo. Do Gdyni przybył 10 lutego1939 r., przyprowadzony przez kmdr. Henryka Kłoczkowskiego. Był to nowoczesny okręt podwodny typu oceanicznego, posiadający 20 torped, 12 wyrzutni, 1 działo 105 mm, 2 działka 40 mm, szybkość nadwodną 19 węzłów. Długość okrętu wynosiła 84 m, zanurzenie 4,17 m. Służył na nim nasz rodak st. mar. Jan Szal

1 września 1939 r. na wiadomość o zaatakowaniu przez Niemców Westerplatte i Tczewa, okręty podwodne otrzymały rozkaz opuszczenia baz i udania się do rejonów patrolowania, wyznaczonych planem wojennym o kryptonimie „Worek”. Zgodnie z tym planem „Orzeł” miał patrolować wewnętrzny sektor Zatoki Gdańskiej na linii: latarnia w Jastarni – ujście Wisły, broniąc dostępu do Gdyni. Niestety, wobec zupełnego panowania lotnictwa niemieckiego w powietrzu, „Orzeł” nie mógł wykonywać przydzielonych mu zadań.
CZYTAJ DALEJ

Statystyki jednoznacznie pokazują, że homoseksualiści i LGBT to zdecydowana mniejszość

2025-01-02 07:26

[ TEMATY ]

LGBT

pixabay.com

Przedstawiamy statystyki dotyczące zachowań homoseksualnych w Polsce i na świecie. Statystyki, które jednoznacznie pokazują, że homoseksualiści i LGBT – grupa domagająca się uwagi i przywilejów – to zdecydowana mniejszość - informuje Fundacja Życie i Rodzina.

W telewizji, w Internecie, w gazetach – wszędzie widzimy homoseksualizm. Marsze równości, miesiące dumy, firmy wspierające wypaczenia seksualne. W prawie każdej nowej produkcji kinowej lub na platformach filmowych musi być przynajmniej jedna postać homoseksualna. Jest to celowy zabieg, który ma na celu wmówienie nam, że homoseksualiści są wszędzie, że ich przypadłość to zjawisko powszechne. Co za tym idzie, żąda się tolerancji dla grup homo. A nawet więcej niż tolerancji, bo promowania ich idei. Dyktatura homoseksualizmu pod płaszczykiem wolności i tolerancji stara się wmówić wszystkim, że środowisko LGBT jest siłą wiodącą w społeczeństwie. Jednak liczby pokazują jednoznacznie, że nie mamy do czynienia ze zjawiskiem masowym, ale z jednostkami. Głośnymi, wpływowymi i niebezpiecznymi, ale jednostkami.
CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Msza święta dziękczynna za naszych darczyńców

2025-01-03 10:03

[ TEMATY ]

Msza św.

darczyńca

Karol Porwich/Niedziela

Drodzy nasi Przyjaciele!
Chcemy serdecznie podziękować za Państwa wsparcie. Dzięki wpłacanym darowiznom możemy działać dla Państwa. Nie chcemy, by dostęp do treści na portalu niedziela.pl był płatny - jak to staje się już standardem także na stronach mediów katolickich - ani umieszczać zbyt dużej ilości reklam, które pozwalałyby zarabiać, ale utrudniałyby korzystanie.

Chcemy tworzyć nasz portal Niedziela.pl oraz „Niezbędnik katolika” jako serwis z otwartym dostępem dla każdego, kto szuka tam Słowa Bożego, liturgii dnia, komentarzy, informacji o świętych, modlitw. Chcemy, by mógł z nich korzystać każdy, także ci, których nie stać na wykupywanie dostępu, a zwłaszcza młodzi, o których przyszłość, także o ich wiarę, tak bardzo się troszczymy. Za każde wsparcie DZIĘKUJEMY! Dzięki niemu zespół redakcyjny codziennie, od świtu do późnej nocy, przygotowuje serwis wiadomości z życia Kościoła, z kraju i ze świata, ale przede wszystkim cieszące się ogromnym zainteresowaniem informacje dotyczące świętych, zagadnień katechizmowych, ciekawostek. Pozyskujemy nowych autorów i publicystów, by naszym Czytelnikom pomagać na drodze wiary.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję