Reklama

Kultura

Dotykałem tajemnicy

Niedziela szczecińsko-kamieńska 49/2012, str. 5-6

[ TEMATY ]

film

sztuka

Woronowicz

Piotr Słomski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W sobotę 10 listopada o godz. 16.30 w siedzibie Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”, a następnie o godz. 19 w kawiarence Szczecińskiego Duszpasterstwa Akademickiego przy sanktuarium Najświętszego Serca Pana Jezusa u Chrystusowców odbyły się spotkania z Adamem Woronowiczem, odtwórcą głównej roli w filmie „Popiełuszko. Wolność jest w nas”. Urodzony w 1973 r. aktor znany jest również m.in. ze swoich kreacji w filmach „Generał Nil”, „Rewers”, „Uwikłanie” czy „Baby są jakieś inne”. Podczas spotkania dało się zauważyć, że Adam Woronowicz posiada w sobie prawdziwy charyzmat, rozpoznany i ukształtowany na drodze intensywnej formacji duchowej. Jest obdarzony szczególnym talentem oratorskim - słucha się go przyjemnie i z zajęciem. Swojej pracy oddaje się - jak sam stwierdza - cały. O swojej żonie mówi - to naprawdę święta osoba. Otwarty na człowieka. Mimo wielogodzinnych i wyczerpujących spotkań udzielił nam wywiadu.

Reklama

PIOTR SŁOMSKI: - W trakcie Pańskiej prelekcji zapadł mi w pamięci pewien fragment z Pańskiego życiorysu, gdy jako jedenastoletni chłopiec grał Pan w piłkę z kolegami, a kilkadziesiąt metrów dalej przejeżdżał samochód z ciałem zamordowanego ks. Jerzego Popiełuszki. Główny bohater i przyszły odtwórca jego roli tak blisko siebie. Czy nie wydaje się Panu, że w naszym życiu pojawiają się znaki, które mogą ukazywać nam w jakiś sposób naszą życiową drogę?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

ADAM WORONOWICZ: - Oczywiście, że tak jest. Jednakże, gdy ma się 11 lat, to się tego tak nie odczuwa i nie odbiera. Ale wierzę w to absolutnie. Nie my pierwsi ani nie ostatni będziemy mieli takie znaki. Niemniej jednak ufam, że w ten sposób Opatrzność do nas mówi.

- W wywiadzie dla KAI mówił Pan, że w trakcie kręcenia sceny ostatniego Różańca, jaki ks. Jerzy Popiełuszko odmówił z wiernymi w jednym z bydgoskich kościołów, miał Pan na sobie oryginalny ornat, którego używał w tamtych chwilach ks. Jerzy. Znamienne jest to, że nikt potem już go nie założył, zaszczyt ten spotkał dopiero Pana. Powiedział Pan wtedy: „Czułem, że w tym momencie dotykam tajemnicy”…

- …tak, tajemnicy kapłaństwa. Jest to wielka rzecz - kapłaństwo. Jest to ciężar, krzyż, ale jednocześnie zaszczyt i wyróżnienie. Jest to tajemnica spotkania człowieka ze swoimi słabościami, marzeniami, pragnieniami i Bogiem, który powołuje nas do rzeczy, które nas przekraczają.

Reklama

- Występował Pan w wielu produkcjach opowiadających o historii naszego kraju, m.in. w „Sensacjach XX wieku”, „Generale Nilu”. Można Pana oglądać w serialu na TVP 2 „Czas honoru”. Zdaje się, że tego typu obrazy sprawiają, że aktor podchodzi zupełnie inaczej do granej w nich przez siebie roli, że przynależność do takiego, a nie innego narodu, z konkretną historią, musi mieć na niego wpływ.

- Przede wszystkim występowanie w tego typu filmach jest dla mnie niesamowitą przygodą. Bardzo lubię wcielać się w postaci historyczne. Przygotowując się do tego typu ról, zaczynam zgłębiać biografię mojego bohatera i zbierać wiadomości na temat epoki, w której żył i działał. Czuję, że są to osoby z krwi i kości, bardzo realne, mimo że już dawno ich wśród nas nie ma. Takie postaci, których rys charakterologiczny aktor musi oddać na ekranie, mogą dać ludziom jakiś konkretny, inspirujący impuls. Czasy, w których oni żyli, wcale nie były lepsze od naszych, nawet gorsze, a mimo wszystko potrafili znaleźć jakąś nadzieję, pasję, stworzyć naprawdę dzieła wyjątkowe. Często nie byłoby to możliwe, gdyby nie ich wiara. Byli wyjątkowi, dlatego że pomimo swoich słabości byli przecież takimi ludźmi jak my, mieli jakieś przeświadczenie o tym, że powinni postępować tak, a nie inaczej i zrobić coś dla kraju. Zawsze są to jakieś indywidualne historie, ale te właśnie jednostki, zmagające się same ze sobą, potrafiły dawać wiele innym ludziom. To zdumiewające.

- Czy odczuwa Pan różnicę ciężaru odpowiedzialności między odgrywaniem postaci historycznej, która osadzona jest głęboko w zbiorowej świadomości, a postacią zupełnie fikcyjną, wykreowaną przez autora scenariusza lub książki?

Reklama

- Oczywiście są różnice. Odgrywanie osoby, która jest autentyczna i znana widzowi, wymaga od aktora zupełnie innego podejścia, przygotowania, no i odpowiedzialność jest inna. Tak rzadko się zdarza zagrać w takich filmach jak o księdzu Jerzym. Byłem naprawdę szczęśliwy, kiedy mogłem to robić. Był naprawdę wspaniałym człowiekiem. To jest niesamowita przygoda, kiedy człowiek może się z czymś takim zmierzyć. Ks. Jose María Escrivá de Balaguer powtarzał: „Panie! Proszę Cię, abym przejrzał!”. To jest niesamowite! Jakie to jest zawołanie! - Abym przejrzał! To jest konieczne także w aktorstwie, aby zrozumieć odgrywaną postać i podołać nałożonej na nas odpowiedzialności wobec widza.

- Na premierę czeka film „Syberiada Polska”, ukazujący los Polaków zesłanych na Syberię podczas II wojny światowej. Czym było dla Pana uczestnictwo w tego typu przedsięwzięciu?

- To jest chyba pierwszy film, który pokazuje historię, jaka miała miejsce na Kresach Wschodnich. Film porusza tragiczny czas deportacji. Wielu ludzi zostało wywiezionych w głąb Syberii, wielu pozostało tam na zawsze, zginęło. Potomkowie zesłańców do dziś żyją np. w Kazachstanie i czekają. Jest to świadectwo jakiejś hekatomby, która miała miejsce właśnie tam, w dalekiej Syberii. Świadectwo ludzi, którzy w jedną noc dostali tylko kilkadziesiąt minut, żeby się spakować. Musieli zostawić wszystko, całe gospodarstwa, majątek i jechać tygodniami w nieznane. W wagonach, w których umierały niemowlęta, kobiety, starcy. To był wielki dramat. To jest cierpienie wielu tysięcy ludzi, tak więc jest to ważny film. Mówi o nas; jest jak epopeja. Zdjęcia do filmu kręciliśmy w Krasnojarsku, więc Syberia jest pokazana naprawdę. Chciałbym, żeby film ten stał się ważnym obrazem dla wszystkich Polaków. Moim zdaniem ma szanse.

Reklama

- W swojej karierze miał Pan okazję współpracować z wieloma reżyserami, którzy zapisali się już w polskiej kinematografii, jak Koterski, Vega, Zaorski. Przed rozpoczęciem zdjęć w czasie poznawania odgrywanej przez siebie roli, powstaje w Panu zapewne wizja postaci, w którą ma Pan się wcielić, zapewne taką wizję ma również reżyser. W którym momencie dochodzi do konfrontacji tych dwóch wizji - aktorskiej i reżyserskiej?

- Oczywiście, zawsze są rozmowy na temat danej roli. Czasami bywają nawet gorące, twórcze spory. Następnie dogrywa się wszystko na planie. Uważam, że reżyser ma zawsze racje, bo widzi więcej. Aktor czasami nie potrafi siebie ocenić. Reżyser wie, co zrobiliśmy nie tak, gdyż patrzy z punktu widzenia obserwatora. Więc cieszę, że tak jest i z uwagą słucham uwag reżysera. Najgorzej jest wtedy, gdy ich nie ma.

- Sądzę, że należy Pan do takich aktorów, których niełatwo zaszufladkować. Występuje Pan w reklamie, gdzie odgrywana przez Pana postać jest komiczna, wciela się Pan w rolę cynicznego oficera UB w „Czasie honoru”. Widać, że potrafi Pan wpisać się swoją kreacją w konkretne linie charakterologiczne i konstrukcje psychiczne bohaterów. Jak Pan do tego dochodzi?

Reklama

- Za każdym razem podchodzę do pracy na nowo. Patrzę dokładnie, co jest napisane w scenariuszu. Jak się dobrze wczyta w swoją kwestię, to pojawia się zawsze jakiś pomysł na przedstawienie postaci. Wystarczy pomyśleć, że to jest ktoś zupełnie inny ode mnie, ktoś, w kogo muszę się wczuć. Inaczej trzeba podejść do odegrania pułkownika Wasilewskiego, a inaczej do ks. Jerzego Popiełuszki. To jest taka aktorska trójpolówka, jak ja to nazywam. Pozwala na filtrowanie siebie poprzez przechodzenie od jednego charakteru do drugiego. Tego uczymy się w szkole aktorskiej. Czasami rola jest dokładnie opisana i łatwo wejść w dany charakter, nierzadko pomaga też kostium.

- Można po skończonym spektaklu ściągnąć z siebie stroje i wrócić tak zwyczajnie do domu, czy jednak ogrywana postać gdzieś tam w Panu zostaje?

- Nie. Nigdy czegoś takiego nie odczuwałem. Zawsze wiem, że muszę wrócić do domu, do żony, do dzieci, czy przyjechać np. na takie spotkanie jak to w Szczecinie, gdzie jestem osobą prywatną. Jestem świadomy tego, że to jest zawód, przychodzi jedna rola, kończy się, zaczyna następna. Czasami takie przechodzenie od postaci do postaci sprawia trudność, ale taka jest już specyfika zajęcia, jakim jest aktorstwo. W nim odnajduję największą pasję.

- Jak Pan odpoczywa od życia aktorskiego?

- Bardzo lubię czytać książki; otaczać się nimi. Mam ich sporo i cały czas dużo ich nabywam. Lubię również oglądać zdjęcia, albumy, inspirować się różnymi rzeczami.

- W imieniu Czytelników „Kościoła nad Odrą i Bałtykiem” serdecznie dziękuję Panu za rozmowę.

- Również dziękuję i pozdrawiam wszystkich Czytelników „Kościoła nad Odrą i Bałtykiem”.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Katolickie forum filmowe

Niedziela Ogólnopolska 17/2013, str. 40

[ TEMATY ]

film

SYLWESTER JESIONKIEWICZ

Niepokalanowski festiwal, organizowany przez Katolickie Stowarzyszenie Filmowe im. św. Maksymiliana Kolbego i Klasztor Niepokalanów Ojców Franciszkanów, to przegląd oraz podsumowanie polskiego i światowego dorobku w dziedzinie filmu i multimediów nacechowanych wartościami ewangelicznymi. Festiwal jest ewenementem w skali świata ze względu na jego multimedialny charakter

Podczas uroczystego otwarcia Targów Katolickich 11 kwietnia br. na Zamku Królewskim w Warszawie z udziałem m.in. kard. Kazimierza Nycza, abp Celestino Migliore, abp. Henryka Hosera, bp. Wojciecha Polaka, ambasador Hanny Suchockiej rozpoczął się również XXVIII Międzynarodowy Katolicki Festiwal Filmów i Multimediów Niepokalanów 2013 i nastąpiło wręczenie dorocznych Nagród im. Juliana Kulentego „Multimedia w służbie Ewangelii”. Nagrodę w kategorii mediów zagranicznych „Multimedia w służbie Ewangelii 2013” otrzymało Radio Watykańskie za wieloletnie nadawanie drogą radiową i internetową audycji w kilkudziesięciu językach świata. Odebrał ją ks. Józef Polak. Nagrodę w kategorii mediów krajowych otrzymała Redakcja „Gazety Polskiej” za promocję wartości chrześcijańskich.
CZYTAJ DALEJ

Trzeba prosić Boga o dobre oczy, aby widzieć i docenić dobro, które dzieje się wokół nas

2025-01-23 08:53

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Widzimy, że Ewangelia dzisiejsza mówi wiele o wielu częściach głowy: uszach, oczach, ustach. Nic nie jest bez znaczenia – dla wiary i dla życia. Trzeba nam zabiegać o wszystko, bowiem wszystko stać się może narzędziem pomnażania dobra lub jego odbudowania, kiedy zaczyna go ubywać.

Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono. W owym czasie: Powrócił Jezus mocą Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej okolicy. On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich. Przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, znalazł miejsce, gdzie było napisane: «Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski Pana». Zwinąwszy księgę, oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Niego utkwione. Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście».
CZYTAJ DALEJ

Sąd zgodził się na przymusowe doprowadzenie Ziobry na posiedzenie komisji śledczej ds. Pegasusa

2025-01-27 13:31

[ TEMATY ]

Zbigniew Ziobro

Karol Porwich/Niedziela

Zbigniew Ziobro

Zbigniew Ziobro

Sąd Okręgowy w Warszawie zgodził się w poniedziałek na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie b. ministra sprawiedliwości, obecnie posła PiS Zbigniewa Ziobry na posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa. Posiedzenie komisji zaplanowano na piątek.

Postanowienie sądu w tej sprawie ukazało się na jego stronach internetowych.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję