Obraz Jana Matejki „Jan Sobieski pod Wiedniem” będzie miał replikę. Nie będzie to jednak kopia malowana, lecz haftowana. Zadania podjęła się grupa wolontariuszy, którą kieruje Janina Panek z Działoszyna. Uważnym czytelnikom „Niedzieli” to nazwisko jest znajome. Tak, to ta sama osoba, która w 2010 r. doprowadziła do wyhaftowania „Bitwy pod Grunwaldem”, o czym „Niedziela” kilkakrotnie pisała.
Zakochane w Matejce
Haftowana „Bitwa pod Grunwaldem” była wystawiana m.in. w Częstochowie, Łodzi, Białymstoku, na zamku w Nowym Wiśniczu i w Berlinie, na wystawie „Polska - Niemcy 1000 lat sąsiedztwa”. Monumentalny obraz o wymiarach 9,2 m x 4,05 m cieszył się wszędzie powodzeniem, entuzjastyczne wpisy zajęły pięć ksiąg pamiątkowych. Praca 32-osobowego zespołu wolontariuszy tworzących haft trwała 21 miesięcy, wcześniejsze prace przygotowawcze - pół roku. Sukces, jaki odniosło dzieło, zdeponowane obecnie w Muzeum Bitwy pod Grunwaldem w Stębarku, wynagrodził trudy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Ludzie oglądający „Bitwę pod Grunwaldem” często pytali, czy planujemy następne prace - relacjonuje Janina Panek. - Wiedziałam, że jest to gigantyczny wysiłek wielu osób. Ale wpisy w rodzaju: „Historia Polski - dziś odkryłam ją na nowo” lub „Obraz przepiękny, jestem zachwycona, patrząc na niego, przechodzą mnie dreszcze” - dodawały skrzydeł. Początkowo myślałam, że następnym haftowanym obrazem Matejki będzie „Hołd pruski”. Ale potem zdecydowałyśmy się na „Jana Sobieskiego pod Wiedniem”.
Wielka historia i dmuchawce
Obraz „Jan Sobieski pod Wiedniem” znajduje się w Muzeum Watykańskim. Matejko podarował go papieżowi Leonowi XIII z okazji 200. rocznicy odsieczy wiedeńskiej, w 1883 r. Artysta namalował scenę tuż po zakończeniu bitwy. Siedzący na koniu król wręcza list ks. Janowi Denhoffowi. To list do papieża z wiadomością o zwycięstwie. Na obrazie przedstawione są również inne postacie historyczne: arcyksiążę Karol Lotaryński, królewicz Jakub Sobieski, zakonnik Marco D’Aviano, który współcześnie stał się też głównym bohaterem filmu „Bitwa pod Wiedniem”.
Odwzorowanie tak wielkich obrazów w skali 1:1 nie byłoby możliwe bez komputerowego opracowania elementów. Punktem wyjścia pracy informatyka jest cyfrowa fotografia dzieła, wykonana w bardzo wysokiej rozdzielczości. W przypadku „Bitwy pod Grunwaldem” hafciarki otrzymały fotografię z Muzeum Narodowego w Warszawie. W przypadku „Sobieskiego” było trudniej.
- Szukaliśmy fotografii przez Internet, odwiedziłam z synem wydawnictwa w Poznaniu i Krakowie, korespondowaliśmy z Muzeum Watykańskim. Wszystko na próżno - wspomina Janina Panek. - Dopiero w styczniu br., kiedy nawiązałam kontakt z prof. Józefem Szaniawskim, błysnął cień nadziei.
Reklama
Po kilku miesiącach starań Profesor przekazał płytę ze zdjęciem w doskonałej rozdzielczości. - Wraz z kolejnymi telefonami i rozmowami wzrastał mój podziw dla wiedzy prof. Szaniawskiego - mówi Janina Panek. - Kiedyś np. Profesor zapytał: „A te dmuchawce i dziewanny u dołu «Bitwy pod Grunwaldem» też wyhaftowałyście?”. Zatkało mnie, bo takich szczegółów nie pamiętałam, ale przy najbliższej okazji sprawdziłam. Dmuchawce i dziewanny były na swoim miejscu.
Igły w ruch
„Sobieski” ma wymiary 458 cm x 894 cm. Informatyk podzielił obraz na 50 elementów, liczenie kolorów nici potrzebnych do haftu trwało 2 tygodnie. Okazało się, że trzeba zastosować 220 kolorów nici i wykonać 9,5 mln krzyżyków.
- 1 maja br. zaczęłam haftować pierwszy element obrazu, a 4 czerwca odbyło się pierwsze spotkanie grupy częstochowskiej - wspomina Janina Panek. - Teraz mamy grupę działoszyńską, częstochowską oraz pojedyncze osoby z Warszawy, Lęborka, Bydgoszczy, Człuchowa, Cieszyna i innych miast. W sumie 37 wolontariuszy, chociaż przydałoby się jeszcze kilka osób, by zdążyć przed 12 września 2013 r. - 330. rocznicą bitwy.
Dzięki doświadczeniom z poprzedniej pracy gromadzenie materiałów: nici, kanwy, igieł i innych akcesoriów poszło sprawnie. Hafciarkom wykonano nawet badanie wzroku. Ale problemów jest jeszcze mnóstwo.
- Najważniejsza jest systematyczność w pracy - podkreśla Grażyna Kochel. - Każdego dnia trzeba spędzić nad kanwą ok. 5 godzin. Jeżeli coś się zaniedba - nadgonić stracony czas jest bardzo trudno. W czerwcu zaczęłam haftować mój fragment i zastanawiam się, czy do września przyszłego roku zdążę.
Reklama
Są również problemy finansowe, bo chociaż tak jak poprzednio grupa hafciarzy pracuje za darmo, a wiele materiałów podarowali sponsorzy, konieczne jest wykonanie lekkiej i trwałej ramy, na której rozpięty będzie obraz. Rama do poprzedniego obrazu wraz z konstrukcją nośną, choć w dużej części wykonana sposobem gospodarczym, kosztowała ok. 20 tys. zł.
Projekt ma struktury organizacyjno-prawne. Jest to Fundacja Wspierania Kultury, Sztuki i Tradycji Rękodzieła Artystycznego im. św. Królowej Jadwigi z siedzibą w Częstochowie. Prof. Józef Szaniawski był w jej radzie programowej, planował też książkę o odsieczy wiedeńskiej, która towarzyszyłaby ekspozycjom obrazu. Po tragicznej śmierci Profesora zabrakło jego kontaktów i rad.
Mimo problemów hafciarki są pełne optymizmu. W końcu ich celem jest popularyzowanie polskiej historii, wykonanie obrazu, który docierałby do dużych miast i małych miejscowości. Chętne do jego wystawienia są już teraz muzea w Wilanowie i Stębarku oraz zamek w Nowym Wiśniczu.
- Wierzę, że wygramy tę bitwę - mówi Janina Panek.
PS: Wolontariusze zainteresowani włączeniem się w pracę nad haftowaną repliką obrazu „Jan Sobieski pod Wiedniem” mogą kierować propozycje pod adresem: fundacja.haft@o2.pl.
Fundacja Wspierania Kultury, Sztuki i Tradycji Rękodzieła Artystycznego im. św. Królowej Jadwigi, ul. Kręta 30, 42-200 Częstochowa, nr konta: 47 1020 1664 0000 3802 0422 4150.