Jezus Chrystus jest Królem. Ostatecznym Panem i władcą wszechświata. W ostatnią niedzielę roku liturgicznego Kościół przypomina nam tę prawdę. I kieruje naszą uwagę w przyszłość, aż do końca świata. Nie wiemy, kiedy on nastąpi. Co jakiś czas pojawiają się w mediach informacje, że ktoś na pewno wie, iż koniec świata nadejdzie wtedy i wtedy. Możemy być pewni, że kłamie. Bo to wie tylko Bóg. Można więc jedynie zgadywać, ale to już jest niebezpieczne. - Odgadywanie momentu śmierci, końca świata uważam za czarną magię, narażanie się na kontakt ze złymi duchami. To jest sfera będąca w opozycji do Boga. Właściwa byłaby tu postawa zaufania i pokory, a nie aspirowanie do posiadania wiedzy przynależnej Bogu - mówił w jednym z wywiadów o. Dariusz Kowalczyk.
Wiemy natomiast, że koniec świata nastąpi na pewno. Być może już jutro, a może dopiero za miliard lat. Jezus Chrystus ponownie przyjdzie na ziemię. Bóg objawi się wtedy w pełni jako Pan dziejów. Zasiądzie na tronie i powie: „Oto czynię wszystko nowe” (Ap 21, 5). Będzie to więc właściwie nie koniec świata, ale jego prawdziwy początek. Wtedy zmartwychwstaniemy. Otrzymamy nowe, przemienione ciało. Takie, które nie będzie już chorować. Nie będzie nas nic boleć ani martwić. Nie będzie wojen, nienawiści, zła. Nastąpi sprawiedliwość, miłość i pokój. I to już się nigdy nie zmieni!
Tak więc, chociaż czytania liturgiczne mogą nas w tych dniach napawać grozą, to jednak koniec świata będzie niezwykle radosnym wydarzeniem. Kościół niecierpliwie na to czeka. Na razie jednak w królestwo Jezusa Chrystusa uderzają jeszcze złe moce. „Dopóki jednak nie powstaną nowe niebiosa i nowa ziemia - czytamy w soborowej konstytucji „Lumen gentium” - w których sprawiedliwość mieszka, Kościół pielgrzymujący, w swoich sakramentach i instytucjach, które należą do obecnego wieku, posiada postać tego przemijającego świata i żyje pośród stworzeń, które wzdychają dotąd w bólach i oczekują objawienia synów Bożych”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu