Reklama

Roztoczańskie zamyślenia...

Zaduszkowe reminiscencje

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W uroczystość Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny nawiedzaliśmy cmentarze. Modliliśmy się za naszych bliskich, na ich grobach paliliśmy znicze i kładli wieńce. Odwiedziny cmentarzy były nie tylko okazją do mistycznego spotkania z bliskimi nam zmarłymi ale także do spotkań żywych między sobą. Współczesna cywilizacja sprawia, że ludzie opuszczają miejscowości swoich urodzin i udają się w dalekie strony w poszukiwaniu lepszych warunków życia. Pierwsze dni listopada są jedną z tych nielicznych okazji, która skłania ich do przyjazdu w rodzinne strony, by stanąć nad grobem ojca, matki, brata, siostry, przyjaciela czy kolegi. Wystarczyło popatrzeć na rejestracje samochodów stojących w pobliżu cmentarzy Roztocza, by przekonać się, że zjechali tu ludzie z całej Polski od Szczecina po Przemyśl i od Suwałk po Wrocław. Była więc okazja do spotkań nie tylko ze zmarłymi, ale i także żywych, którzy nieraz nie widzieli się całymi dziesięcioleciami. W rozmowach na cmentarzach dominującym tematem był uciekający czas. O jego przemijaniu mówili ludzie w średnim wieku i wiekowi staruszkowie. Ludzie, którzy dożyli sędziwego wieku twierdzili, że kilkadziesiąt lat ich życia przeminęło jak jedna chwila. Najmniej przemijanie życia dostrzegają ludzie młodzi. Wydaje im się, że wszystko jest przed nimi, także szczęśliwa przyszłość. Mają wiele planów i uważają, że uda się im je zrealizować. Dla nich perspektywa 50, 60, 70, czy 80 lat wydaje się bardzo odległa. Uważają, że przez tak długi okres czasu można bardzo wiele dokonać. Kiedy mają 16, 17 czy 18 lat wydaje im się, że ludzie, którzy żyją kilkadziesiąt lat, to nażyli się bardzo długo. Ludzie starzy uważają, że to bardzo krótki okres.

Cmentarz przypomina nieuchronność śmieci. Świadomość śmierci napełnia serca ludzi niepokojem. Chcieliby żyć i korzystać z nagromadzonych dóbr, cieszyć się dziećmi, wnukami i prawnukami. Nie mogą sobie wyobrazić momentu kiedy trzeba będzie odjeść z tego świata. Życie, które zmierza do śmieci traci swój sens. Wyraz takiemu przekonaniu dał francuski pisarz Andre Malraux (1901-1976) w Człowieczej doli: "Znasz to zdanie: ´Trzeba dziewięciu miesięcy, żeby stworzyć człowieka, wystarczy jeden dzień, żeby go uśmiercić´. (...) nie dość jest dziewięciu miesięcy, trzeba sześćdziesięciu lat, żeby stworzyć człowieka, sześćdziesięciu lat poświęcenia, woli i tylu...tylu innych rzeczy! A kiedy ten człowiek dojrzeje, kiedy już nie będzie w nim śladu dziecka, ani młodzieńca, kiedy naprawdę będzie człowiekiem, nadaje się tylko do śmierci".

Jeśli ktoś traktuje swoje życie tylko i wyłącznie na płaszczyźnie biologicznej, to w perspektywie śmierci traci dla niego sens. Już mędrzec biblijny patrząc na przemijalność i znikomość ludzkiego życia pisał: "Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami - wszystko marność. Cóż przyjdzie człowiekowi z całego trudu, jaki zadaje sobie pod słońcem? Pokolenie przychodzi i odchodzi, a ziemia trwa przez wszystkie czasy" (Koh 1, 2-4). Jednak jeśli patrzymy na niego oczyma wiary to jest ono dojrzewaniem do udziału w tajemnicy obcowania z Bogiem "twarzą w twarz".

Na co dzień człowiek nie myśli o śmierci. Często jest ona spychana do podświadomości. Wiadomości o niej przekazywane są przez innych, w mass media traktuje ją na równi z innymi wydarzeniami. Śmierć innych nie robi na nas wrażenia. Jej istnienie zauważa się dopiero w momencie kiedy samemu staje w jej obliczu, albo kiedy przychodzi przeżywać śmierć kogoś bliskiego. Zagadnienie śmierci staje wtedy przed człowiekiem z całą wyrazistością. Wraca do świadomości i staje się wielkim problemem, z którym człowiek często nie może sobie poradzić.

Św. Augustyn (354-430) w swoich Wyznaniach opisuje jak jeszcze przed przyjęciem chrztu, na początku swej kariery nauczycielskiej w rodzinnym mieście, Tagaście w Afryce Północnej, miał bardzo bliskiego przyjaciela. Zupełnie niespodziewanie jego przyjaciel dostał gorączki i umarł. Augustyn przeżywa coś, co przeżył każdy, komu przyszło stanąć nad martwym ciałem kogoś bliskiego: "Wtedy ból zamroczył moje serce. Na cokolwiek patrzyłem, wszędzie widziałem tylko śmierć. Rodzinne miasto stało się dla mnie czymś niemożliwym do zniesienia, dom rodzinny - samym nieszczęściem. Wszystko to, co przedtem miałem wspólne z przyjacielem, teraz bez niego, zmieniło się w straszną mękę. Wszędzie go szukały moje oczy, a nigdzie go nie było. Wszystkie miejsca, gdzie dawniej bywaliśmy razem, były mi nienawistne przez to, że jego już tam nie było, że już nie mogły mi te miejsca zapowiadać: Zaraz przyjdzie! - jak to było wtedy, gdy na niego czekałem, kiedy żył. I stałem się sam dla siebie wielkim problemem. Pytałem mą duszę, dlaczego tak jest smutna i czemu tak strasznie mnie dręczy, a ona nie potrafiła mi na to odpowiedzieć".

Coś podobnego przeżywa każdy w momencie śmierci osoby bliskiej. Po upływie jakiegoś okresu być może czas zatarł tamte smutne przeżycia i zabliźnił rany. Ale kiedy stajemy nad grobami znowu do nas wracają ze zdwojoną mocą jak przysłowiowy bumerang. Z chwilą śmierci kogoś bliskiego umarła jakaś cząstka nas samych. Znalazła się po tamtej stronie życia. Może dlatego ludzie starzy, zwłaszcza ci, którzy pochowali swoich najbliższych, a szczególnie własne dzieci, nieraz tęsknią za śmiercią i oczekują na nią z wielką niecierpliwością, a ta, jakby na przekór zdaje się o nich zapominać, a przychodzi do tych, którzy najmniej się jej spodziewają i za wszelką cenę chcieliby albo jej uniknąć, albo przynajmniej oddalić do maksimum czas spotkania z nią...

W swojej długoletniej praktyce duszpasterskiej spotykałem ludzi, którzy nieraz prawie przez całe życie byli z dala od Boga, Kościoła, praktyk religijnych. Podejmowane przez duszpasterzy próby zbliżenia ich do tych rzeczywistości kończyły się niepowodzeniem. Lepszym duszpasterzem okazywała się zbliżająca się do nich śmierć. W jej obliczu ludzie ci prosili o spowiedź, Komunię św., modlitwę w ich intencji. Bywało tak, że nie zawsze kapłan zdążył przybyć w porę. Dlatego nie należy czekać aż śmierć zajrzy nam w oczy. Niech listopadowe dni uświadomią nam jej nieuchronność. Przygotujmy się dobrze na spotkanie z nią pamiętając że jest ona progiem, który trzeba przekroczyć, by znaleźć się w domu Ojca Niebieskiego, jeśli taki cel naszego ziemskiego pielgrzymowania postawiliśmy sobie. Jeśli zmieniliśmy kurs, jest jeszcze szansa na jego korektę. Stając przy grobach naszych bliskich pamiętajmy o myśli wyrażanej niekiedy na nagrobkowych epitafiach: że zmarli byli takimi jak my jesteśmy, a przyjdzie czas, że my będziemy jak oni.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Poniedziałek Wielkanocny i Śmigus-Dyngus

[ TEMATY ]

Poniedziałek Wielkanocny

Karol Porwich/Niedziela

Z Poniedziałkiem Wielkanocnym - drugim dniem Świąt Zmartwychwstania Pańskiego - wiąże się tradycja Śmigusa-Dyngusa. Śmigus i Dyngus to dwa odrębne obyczaje, które praktykowane były jednego dnia. Dlatego z czasem ich nazwy się połączyły.

Dyngusem nazywano datek dawany przez gospodynie mężczyznom chodzącym w Poniedziałek Wielkanocny po domach, składającym życzenia świąteczne i wygłaszającym oracje i wiersze o męce Pańskiej, czy też komiczne parodie. W zamian za to otrzymywali jajka, wędliny i pieczywo.
CZYTAJ DALEJ

Chrystus nie musi udowadniać swojego zmartwychwstania

2025-04-15 10:00

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Grażyna Kołek

Chrystus nie musi udowadniać swojego zmartwychwstania. On żyje niezależnie od tego, czy ja tego chcę czy nie, czy w to wierzę czy neguję. Kwestia zmartwychwstania nie jest problemem Jezusa, ale naszym problemem. To ja muszę podjąć decyzję, czy w to wierzę czy to odrzucam.

Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono». Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.
CZYTAJ DALEJ

Co dzieje się w liturgii po śmierci papieża?

2025-04-21 13:34

[ TEMATY ]

papież Franciszek

śmierć Franciszka

PAP/EPA/ANGELO CARCONI

21 kwietnia 2025 roku, o godz. 7.35, zmarł papież Franciszek. Kościół na całym świecie wchodzi w czas sede vacante – okres, w którym Stolica Apostolska jest nieobsadzona i cały Lud Boży oczekuje na wybór nowego Następcy św. Piotra.

W tym czasie warto zwrócić uwagę na kilka spraw w liturgii. Przede wszystkim, w modlitwie eucharystycznej nie wymienia się imienia papieża. Zamiast tego, kapłan wspomina jedynie biskupa diecezjalnego: „…razem z naszym biskupem N.” – pomijając słowa o papieżu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję