Piotr Chmieliński: - W Liście do Galatów św. Paweł przyznaje, że bardzo prześladował Kościół i chciał go nawet zniszczyć. Skąd w nim taka nienawiść do Kościoła i chrześcijan?
Ks. Prof. Waldemar Chrostowski: - Wydawało mu się, że ci, którzy wyznają Jezusa jako Mesjasza i Boga sprzeniewierzają się samej istocie judaizmu. Na chrześcijan patrzył z perspektywy tych Żydów, którzy odmówili uznania Jezusa za Mesjasza, i którym najbliżej było do wołających przeciwko Niemu przed Piłatem: „Ukrzyżuj go!”. Właśnie to spojrzenie spowodowało w Szawle tak wrogą postawę w stosunku do chrześcijan, że włączył się w ich prześladowania.
- W bardzo drastyczny, dotkliwy i krwawy. Z Dziejów Apostolskich dowiadujemy się o ukamienowaniu Szczepana u bram Jerozolimy, a następnie o krwawych prześladowaniach wyznawców Jezusa w Jerozolimie i innych miejscowościach. Szaweł wystarał się nawet o specjalne upoważnienia od wysokich autorytetów religijnych Jerozolimy, a uzyskawszy je, udał się do Damaszku, żeby i tam przeprowadzić „czystkę” wśród Żydów, polegającą na fizycznej eliminacji tych, którzy uwierzyli w Jezusa.
- Jak długo Szaweł prześladował wyznawców Jezusa?
Reklama
- Około trzech lat. Wydawać by się mogło, że to krótko, ale prześladowania, jakie podjął, były bardzo intensywne.
- Co się konkretnie stało pod Damaszkiem, że Szaweł, gorliwy prześladowca Chrystusa, stał się Jego gorliwym wyznawcą?
- Było to niezwykłe spotkanie z Jezusem Chrystusem, o którym wiedział, że został ukrzyżowany, ale w tym spotkaniu przekonał się, że On żyje. Szawła ogarnęła jasność, spadł z konia, na którym podróżował i usłyszał Głos, który zapytał: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?”. Odpowiedział pytaniem: „Kto Ty jesteś, Panie?” - i usłyszał: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz”. Szaweł uświadomił sobie, że prześladując wyznawców Jezusa, obrócił się przeciwko Jemu samemu. Bo wyznawców łączy z Chrystusem bardzo szczególna więź, polegająca na Jego tajemniczej obecności w nich. Dlatego obracając się przeciwko wierzącym, obracał się w gruncie rzeczy także przeciwko Chrystusowi. To spotkanie pod Damaszkiem całkowicie przemieniło życie Szawła. Można powiedzieć jego własnymi słowami, że „został zdobyty” przez Chrystusa.
- Czego możemy się z tej historii nauczyć?
Reklama
- Patrząc, jak przez całe późniejsze życie Paweł niezłomnie świadczył o Jezusie i o tym, co przeżył pod Damaszkiem, możemy się uczyć tego, że wiara w Jezusa zawsze wymaga konsekwencji, bohaterstwa, heroizmu. Jej najpełniejszym wyrazem jest świadectwo, które dajemy Chrystusowi swoim życiem. Podczas nawrócenia zmieniły się nie tylko przekonania Szawła, ale rozpalił się w nim wewnętrzny żar, który spowodował, że od tej pory stał się bezkompromisowym głosicielem Chrystusa, Jego wiernym misjonarzem. Swoją ewangelizację skierował najpierw do tych, którzy powinni uwierzyć jako pierwsi, czyli do Żydów - ludu Bożego wybrania, do których zostały skierowane obietnice mesjańskie. Ale gdy wśród znacznej części Żydów spotkał się z odmową i sprzeciwem, zwrócił się również do pogan. Także nasze głoszenie Chrystusa powinno odbywać się w każdych warunkach, „w porę i nie w porę”. Jezus zbawił każdego człowieka, zatem wszyscy potrzebują Ewangelii. Tak było w czasach św. Pawła i tak jest również dzisiaj.
- 27 stycznia zaczyna Ksiądz przy Miodowej cykl wykładów o św. Pawle? Jakim konkretnie tematom te wykłady będą poświęcone?
- Chcę ukazać czasy św. Pawła, jego życie i przemianę, której doświadczył oraz jego dalsze bardzo ciekawe losy. Opowiem o wyprawach misyjnych, przybliżę nauczanie i spróbuję nakreślić sylwetki ludzi, którzy go słuchali. Przybliżę tamten przebogaty świat sprzed prawie dwóch tysięcy lat, który wywarł trwały wpływ na całe chrześcijaństwo, aż po dzień dzisiejszy. Nie sposób sobie wyobrazić wiary w Jezusa Chrystusa bez św. Pawła! I nie sposób sobie wyobrazić Kościoła, takim jakim go znamy, i do którego należymy, bez Apostoła Narodów! Posiew jego ewangelizacji wciąż trwa, jest żywy i Paweł ciągle ma nam wiele do powiedzenia. Jeżeli słusznie szukamy skuteczności ewangelizacyjnej, to powinniśmy przyjrzeć się św. Pawłowi i odważnie pójść w jego ślady. Oczywiście, czasy się zmieniły, inne są sposoby i metody głoszenia Słowa Bożego, ale jedno nie ulega wątpliwości: najlepsze owoce ewangelizacji rodzą się wtedy, kiedy pochodzą z głębi serca i z żarliwości naszej wiary w Jezusa.
Wykłady otwarte „Na drogach św. Pawła”, prowadzone przez ks. dr. hab. Waldemara Chrostowskiego
Ul. Miodowa 17/19 (siedziba Kurii)
27 stycznia (wtorek) 2009 r. godz. 18 - „Słyszeliście o moim dawnym postępowaniu” (Gal 1, 13)
17 lutego (wtorek) godz. 18 - „Zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa” (Flp 3, 12)
3 marca (wtorek) godz. 18 - „Idź, bo Ja cię poślę daleko, do pogan” (Dz 22, 21)
17 marca (wtorek) godz. 18 - „Głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan” (1Kor 1, 23)
31 marca (wtorek) godz. 18 - „I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana” (Rz 14, 8)
We wtorek odbyła się szósta kongregacja generalna kardynałów. Wśród 183 purpuratów obecnych jest 120 elektorów. Dziś podano informację, że z powodów zdrowotnych, dwóch kardynałów elektorów nie przyjedzie na konklawe, a zatem nie weźmie udziału w wyborze nowego papieża.
W czasie wtorkowej kongregacji wysłuchano 20 wystąpień. Wśród poruszanych tematów znalazły się kwestie dotyczące wyzwań przed którymi stoi Kościół i odpowiedzi na poruszane problemy.
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona
na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii
pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju.
Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół
i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie
widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów.
Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności
obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość
dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć,
energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa
europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe.
Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości
ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących.
Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła
swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście,
Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził
życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni
byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja
rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy
życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji
Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina,
umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie
lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała,
że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem
a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności
i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii
i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była
wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie,
gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze
większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna
osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie
- Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy
wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc,
czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi
jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby "
wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą
ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława
Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety,
chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach
powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się
do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do
księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier
i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby
zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie
chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej
robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl
o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza
XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną
i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami
pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj,
przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie
czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje
mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy
Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na
twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze
30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób
życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc
odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie
zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy
są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić
z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością
i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne.
Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców
katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało
być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna
pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański,
dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy
się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział
apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił
do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI
starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy
zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która
trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna
umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego
Mistrza.
Dziennikarze, a nawet watykaniści specjalizujący się w tematyce Stolicy Apostolskiej jeszcze za życia papieża Franciszka rozpoczęli medialne konklawe, typując kandydatów na jego następcę. Ci, którzy nakładają na wybór papieża pewien schemat polityczny, zwykle błądzą w swoich prognozach. Kiedy szukają kandydata według klucza: konserwatysta, liberał, progresista, ich przewidywania niemal zawsze kończą się niepowodzeniem. Kardynałowie kierują się zupełnie innymi kryteriami. W tym przypadku - kryteriami aktualnych potrzeb Kościoła roku 2025.
Poza tym konklawe, co zobaczymy w czasie bezpośrednich transmisji z jego rozpoczęcia 7 maja, jest w dużej mierze aktem liturgicznym. Kardynałowie większą część czasu konklawe spędzają nie na głosowaniach, tylko na modlitwie. Na samym jego początku przyzywają Ducha Świętego - i to jest kluczowy moment tego wydarzenia, bo - jak wierzymy - otwierają się na działanie Boga, którego wyrazem ma być ich głosowanie.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.