Reklama

Los człowieka innym obojętny

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pan Ryszard Włodarczyk mieszka w wieżowcu przy ul. Oskara Langego 7 w Częstochowie od 32 lat. Od lat 17 choruje na cukrzycę. Z powodu postępującej choroby konieczna była amputacja nogi, której dokonano 8 maja br. Od tego dnia pan Ryszard jest więźniem własnego mieszkania mieszczącego się na pierwszym piętrze. Od kilku miesięcy nie opuścił ani razu czterech ścian, mimo iż ze względu na chorobę serca regularnie powinien konsultować się z kardiologiem. Jedynym środkiem transportu jest wózek inwalidzki, który wprawdzie mieści się szczęśliwie do windy, ale barierą nie do pokonania okazuje się siedem stopni schodów między półpiętrem a drzwiami klatki. W czerwcu br. pan Ryszard złożył do spółdzielni mieszkaniowej wniosek o wykonanie podjazdu, który umożliwi mu swobodne poruszanie się na wózku. Okazało się że wniosek nie może być rozpatrzony, dopóki nie zostanie dołączone orzeczenie o niepełnosprawności pana Ryszarda. Dostarczony wraz z wnioskiem wypis ze szpitala był najwyraźniej niewystarczającym dokumentem potwierdzającym niepełnosprawność zainteresowanego. Pan Ryszard szybko dosłał brakujący dokument. Aż dwóch miesięcy potrzebowała spółdzielnia na rozpatrzenie podania swego długoletniego członka. Pismem z dnia 19 sierpnia br. Administracja Osiedla 1000-lecia "Wschód" przy CSM "Nasza Praca" odpowiedziała, że "ograniczone możliwości terenowe, duży spadek pochylni i istniejące uzbrojenia podziemne nie pozwalają na wykonanie pochylni zgodnie z przepisami Prawa Budowlanego".
Dział Techniczny spółdzielni szukając innych możliwości rozwiązania problemu przeprowadził wstępne rozeznanie w tej sprawie w Ośrodku Pomocy Społecznej w Częstochowie przy ul. Niepodległości. W wyniku przeprowadzonych rozmów ustalono, iż istnieje możliwość zamontowania... windy przyściennej od strony szczytowej budynku, na którą spółdzielnia wyraża zgodę. Jednocześnie spółdzielnia wyraźnie podkreśliła, iż złożenie podań o zbudowanie windy leży w gestii osoby zainteresowanej. "Montaż windy może nastąpić tylko na wniosek lub wnioski osób fizycznych niepełnosprawnych, czyli złożonych przez Państwa do w/w instytucji. Spółdzielnia jako osoba prawna nie może wystąpić w w/w sprawie" - treść pisma zaszokowała pana Ryszarda i jego najbliższych. Dlaczego musi zwracać się o pomoc do instytucji, która ze swej natury, jak dotychczas myślał, powinna zajmować się przypadkami beznadziejnymi, czyli tymi, którymi już nikt inny zająć się nie może, skoro ze swym problemem zwrócił się do spółdzielni, której od 32 lat jest pełnoprawnym członkiem. Widocznie długoletnie członkostwo w spółdzielni i terminowe wnoszenie opłat do niczego nie uprawniają. Pikanterii dodaje fakt, iż pan Ryszard nie jest jedyną osobą niepełnosprawną zamieszkującą wieżowiec przy ul. Langego 7. W tej samej klatce "uwięzieni" są jeszcze dwaj jego sąsiedzi chorzy na stwardnienie rozsiane i poruszający się na wózkach inwalidzkich.
Ośrodek Pomocy Społecznej zasugerował panu Ryszardowi, że to właśnie spółdzielnia powinna wystąpić do Ośrodka z wnioskiem o zamontowanie windy. Pracownik OPS podczas rozmowy przeprowadzonej 9 września br. stwierdził, że to spółdzielnia jako instytucja prawna ma w tym względzie większe uprawnienia, możliwości i szanse oraz winna potraktować wszystkie trzy przypadki całościowo. Spółdzielnia ma inne zdanie i nie zmienia go od kilku miesięcy. Ale to nie koniec problemów. Ośrodek Pomocy Społecznej nie ma już środków budżetowych na przeprowadzenie tej inwestycji w tym roku, a i z pewnym zdziwieniem jego urzędnicy przyjęli wyraźną sugestię spółdzielni, że to Ośrodek ma ponieść koszty instalacji urządzenia. OPS owszem, może ponieść 80% kosztów, resztę winni pokryć zainteresowani. Zainteresowani również pokrywać będą w całości koszt konserwacji drogiego urządzenia. Pojawiło się również absurdalne pytanie, dlaczego pan Ryszard nie zjawił się ze swym wnioskiem w zeszłym roku, kiedy budowę windy można było uwzględnić w budżecie na rok 2002. No cóż, w zeszłym roku pan Ryszard na ból nóg już się uskarżał, ale na jego szczęście, a raczej - jak się w tej sprawie wydaje - nieszczęście, nogę amputowano mu dopiero w maju tego roku. Jak pech, to pech.
Pozostaje tylko kilka pytań. Dlaczego to spółdzielnia nie zamierza partycypować w kosztach instalacji windy, mimo iż dysponuje środkami budżetowymi pochodzącymi m.in. z kieszeni trzech niepełnosprawnych mieszkańców bloku przy ul. Langego 7, będących jej członkami. Dlaczego odmawia się wykonania dużo tańszej od kosztownej windy pochylni, mimo iż przed laty istniał już projekt wykonania takiego podjazdu - nie został zrealizowany z powodu śmierci osoby, dla której był przeznaczony. Czyżby spółdzielnia liczyła na to, że i tym razem problem rozwiąże Opatrzność Boża? Dlaczego urzędnikom spółdzielni, która nota bene jest własnością wszystkich jej członków, tak obojętny jest los ludzi niepełnosprawnych? Czyżby byli ludźmi drugiej kategorii? W minionej kampanii wyborczej tak wielu kandydatów do rad miasta i sejmików samorządowych deklarowało zatroskanie o los ludzi pokrzywdzonych, chorych i starszych. Deklaracje przebrzmiały, życie płynie dalej. W rodzinnym archiwum pana Ryszarda Włodarczyka przybywa pism, wniosków i wyjaśnień odzierających go z człowieczeństwa. A tak poza tym nie zmienia się nic. Nadal pan Ryszard jest więźniem własnego mieszkania. Jego los jest obojętny tym, w których gestii jest odmienienie tego losu.

Osobom czułym na los pana Ryszarda, które w zaistniałej sytuacji mogłyby mu przyjść z pomocą prawną bądź materialną podajemy telefon kontaktowy: (0-prefix-34) 325-38-34.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Patronka emigrantów

Niedziela Ogólnopolska 51/2023, str. 20

[ TEMATY ]

święci

pl.wikipedia.org

Franciszka Ksawera Cabrini

Franciszka Ksawera Cabrini

Zostawiła po sobie wielkie dzieło pomocy emigrantom w Stanach Zjednoczonych.

Franciszka urodziła się w Lombardii, w rodzinie Augustyna Cabrini i Stelli Oldini. Kiedy miała 20 lat, w jednym roku utraciła oboje rodziców. Ukończyła studia nauczycielskie i przez 2 lata pracowała w szkole. Poczuła powołanie do życia zakonnego, jednak z powodu słabego zdrowia nie przyjęto jej ani u sercanek, ani u kanonizjanek. Wstąpiła więc do Zakonu Sióstr Opatrzności (opatrznościanki), u których przebywała 6 lat (1874-80). Gdy miała 27 lat, została przełożoną tego zakonu. Jej pragnieniem była praca na misjach, dlatego 14 listopada 1880 r. wraz z siedmioma towarzyszkami założyła Zgromadzenie Misjonarek Najświętszego Serca Jezusowego, którego celem była praca zarówno wśród wierzących, jak i niewierzących. Podczas spotkania z bp. Scalabrinim Franciszka usłyszała o losie włoskich emigrantów za oceanem. Papież Leon XIII zachęcił ją, by tam podjęła pracę ze swoimi siostrami. W Stanach Zjednoczonych siostry pracowały w oratoriach, więzieniach, w katechizacji, szkolnictwie parafialnym, posługiwały chorym. W 1907 r zgromadzenie uzyskało aprobatę Stolicy Apostolskiej. Franciszka Ksawera zmarła cicho w Chicago. Zostawiła po sobie wielkie dzieło pomocy emigrantom. W chwili jej śmierci zgromadzenie miało 66 placówek i liczyło 1,3 tys. sióstr.
CZYTAJ DALEJ

Włochy: święta jak w stajence, tylko dzieci brak, same zwierzęta

2025-12-21 18:38

[ TEMATY ]

dzieci

Włochy

Adobe.Stock

W wielu włoskich rodzinach przy świątecznym stole ponownie zabraknie dzieci. Ich miejsca zajmują zwierzęta. Jak podał urząd statystyczny, od 2006 r. odsetek bezdzietnych par w wieku poniżej 65 lat posiadających zwierzęta domowe wzrósł o 10 punktów procentowych: z 38 do 47,9 proc. Zwierzęta domowe to jedyna populacja, która wzrosła w ciągu ostatnich 10 lat we Włoszech.

Wielokrotnie przestrzegał przed tym Franciszek: „Istnieje kultura, w której przedkłada się posiadanie psów i kotów nad posiadanie dzieci” – mówił przed rokiem argentyński papież.
CZYTAJ DALEJ

Bóg blisko ludzi

2025-12-22 19:26

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

W Sandomierzu można już oglądać „żywą szopkę”, która na trwałe wpisała się w świąteczny krajobraz miasta. Tradycyjnie przygotowywana jest ona przy diecezjalnym Schronisku dla Bezdomnych Mężczyzn przy ul. Trześniowskiej.

Tegoroczna inauguracja „żywej szopki” odbyła się 22 grudnia wieczorem. Wśród obecnych znaleźli się: biskup sandomierski Krzysztof Nitkiewicz, ks. Bogusław Pitucha – dyrektor Caritas, wicestarosta sandomierski Grażyna Szklarska, przewodniczący Rady Miejskiej Andrzej Bolewski, a także mieszkańcy schroniska oraz podopieczni placówek Caritas. Przy śpiewie kolęd, który prowadziła Wspólnota „Przyjaciele Oblubieńca”, figurka Dzieciątka Jezus została przeniesiona do szopki przez dzieci wcielające się w role Maryi, Józefa oraz aniołów. Następnie Biskup Sandomierski odmówił modlitwę, po czym przybyli na koniach Trzej Królowie i oddali pokłon Dzieciątku. Inaugurując żywą szopkę, bp Krzysztof Nitkiewicz wyjaśnił jej sens.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję