Przyszedłem tu, byś otworzył przede mną nowe światy. Moi rodzice trochę mnie na to przygotowali, ale wiesz oni są tacy zapracowani, nie mają czasu. Sam przygotowałem książki, a przed pierwszym dniem dobrze poznałem rozkład wszystkich obrazków. Znam je już prawie na pamięć. Nauczysz mnie, jak je rozumieć? Rozpoznawać? Polubić?
Może na początku będę się trochę bał, lub będę kaprysił; moja mama zawsze mówi, że trudno się przystosowuję. Mogę jednak obiecać, że to chwilowe. To minie. I bardzo proszę: nie krzycz na mnie. Nie traktuj mnie jak zło konieczne, jak element jakiejś układanki, która ma być identyczna z istniejącym obrazkiem. Spójrz: obok mnie siadła właśnie Marysia. Z nią jest chyba znacznie gorzej niż ze mną. W ogóle nie ma książek, nie mówiąc o chusteczkach do nosa. Musisz coś z tym zrobić zanim nauczysz ją abecadła, ortografii i tabliczki mnożenia.
Jesteś na nas skazany, choć to nie musi oznaczać wyroku. Pomyśl, że tyle zależy od ciebie. Na razie się rozłazimy, ale to się zmieni. Na pewno. Tylko nie chciej, abyśmy się ciebie bali.
Tego wszystkiego, co ważne, nie pokazuj nam palcem. Nie mów odkąd dokąd mamy się nauczyć. Powiedz, czego sam byłeś ciekawy, kiedy miałeś tyle lat, co my, przecież i ty byłeś mały. Pokaż nam własne ścieżki, którymi kiedyś chodziłeś; zapewniam cię - ten świat aż tak wiele nie zmienił się od tamtej pory, a już na pewno nie zmieniło się postrzeganie tego świata przez takich jak my. I nie mów, że nic nie pamiętasz, to na pewno nie mogło być tak dawno. Jeżeli zdarzy nam się potknięcie - nie wyśmiewaj. To najgorsze, co możesz nam zrobić. Zwykle wtedy uczymy się najgorszych reakcji. Stajemy się złośliwi, taka jest nasza niedojrzała obrona. Ale to ty jesteś pierwszy, dajesz przykład. Dlaczego właśnie wtedy najtrudniej ci się przyznać do tego, że i tobie niegdyś zdarzały się błędy, że i ty miałeś słabsze chwile, może byłeś ośmieszony, coś przeskrobałeś, kogoś uraziłeś, uczyniłeś coś złego - byłeś człowiekiem! Wzorem nie staje się przez to, że jest się niedościgłym, ale prawdziwym. Muszę wiedzieć, że mogę cię dogonić. Że mimo swoich niedoskonałości mogę kiedyś stać się takim człowiekiem jak ty. I ty mi w tym pomożesz.
Pozwól uwierzyć, że kiedy zacznę dorastać, nie oddalisz się ode mnie, nie odepchniesz tylko dlatego, że inni zobaczą we mnie buntownika. Spróbuj przyjrzeć się wtedy temu dziwnie wyglądającemu, nie dorosłemu jeszcze, ale przecież i nie dziecku. Czy on ci kogoś nie przypomina? Czy zza tych wymyślnych strojów i niepokojących, krzykliwych transparentów nie dostrzegasz tych ciekawych świata, choć smutnych oczu? Podobnych do twoich sprzed lat? Nie odtrącaj mnie. Nie traktuj zbyt surowo i nie oceniaj w połączeniu z grupą. Nigdy wtedy nie jestem sobą. Jeśli masz prawo do krytyki - zrób to taktownie, w cztery oczy, po prostu porozmawiaj. Jestem takim samym człowiekiem, tyle że w danym momencie może bardziej pogubionym. Daj mi szansę. Jeśli potraktujesz mnie poważnie - ja odpłacę ci tym samym. Jeśli nie…
Jestem tu. Przyszedłem, byś otworzył przede mną nowe światy. Mój tornister spakowałem sam i bardzo chciałem, żeby ci się podobał. Bardzo mi zależy, żebyś zainteresował mnie takimi rejonami, których nawet nie potrafię sobie jeszcze wyobrazić, a wiem, że są. I wiesz, jest coś jeszcze, o co chcę cię prosić dziś, na początku mojej szkolnej drogi. Bądź mi autorytetem. To takie ważne, byś tego nie zniszczył i nikomu nie pozwolił sobie tego odebrać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu