Reklama

Historia

Bohater trzech narodów

Wiedział, że za swoją działalność zapłaci życiem. „Wierzę, że był on Boskim posłańcem” – wyznała po latach jedna z ocalałych podopiecznych sierocińca.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Informacja o rekomendowaniu Henryka Sławika do Złotego Medalu Kongresu USA, najwyższego odznaczenia cywilnego w tym kraju, przyznawanego także tym, którzy w czasach II wojny światowej ratowali Żydów, jest dla nas dobrą sposobnością, aby świat się dowiedział o heroicznych Polakach, którzy – ryzykując własne życie – potrafili przekraczać granice człowieczeństwa.

Ratować bez względu na wyznanie i pochodzenie

Od jesieni 1939 r. do 1944 r. na Węgrzech schronienie znalazło kilkanaście tysięcy żydowskich uciekinierów z Polski. Mimo że rząd węgierski kolaborował z Niemcami, nad Dunajem została przyjaźnie przyjęta duża grupa polskich emigrantów, a miejscowi Żydzi do 1944 r. nie podlegali masowej deportacji do obozów zagłady. Żydom, którzy nie mieli węgierskiego obywatelstwa, groziła natychmiastowa deportacja na tereny okupowane przez Niemców, gdyż na granicy żądano od nich dokumentów potwierdzających wyznanie wiary chrześcijańskiej. József Antall, urzędnik węgierskiego MSW, by ominąć tę przeszkodę, kazał swoim urzędnikom nadawać żydowskim uciekinierom polskie nazwiska, aby upozorować, że są obywatelami Polski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W akcję ratowania Żydów na przełomie 1939 i 1940 r. włączył się Henryk Sławik, przedwojenny socjalista pochodzący z Górnego Śląska, który stanął na czele Komitetu Obywatelskiego dla Spraw Opieki nad Polskimi Uchodźcami na Węgrzech. Jednocześnie był delegatem rządu RP do spraw uchodźców w tym kraju. Sławik z Antallem zaczęli wystawiać uciekinierom fałszywe dokumenty, a w rubryce „wyznanie” wpisywali: katolickie. Organizatorzy pomocy zwracali uwagę właścicielom fałszywych dokumentów, by nauczyli się na pamięć modlitwy Ojcze nasz. W pomoc ukrywającym się pod polskimi nazwiskami Żydom wkrótce włączono także polskich księży, którzy wystawiali im fałszywe metryki chrztu.

Ponieważ wśród uciekinierów znajdowały się także dzieci, latem 1943 r. zorganizowano dla nich sierociniec w miasteczku Vác pod Budapesztem. Żydowscy organizatorzy tej placówki otrzymali także fałszywe „aryjskie” papiery i polskie nazwiska. Sierociniec oficjalnie działał pod przykrywką Domu Sierot Polskich Oficerów. W jego skład wchodziły internat, mieszkania dla nauczycieli i mała szkoła. W Vácu przebywało łącznie osiemdziesięcioro dzieci. Większość podopiecznych miała od 12 do 17 lat, ale byli i młodsi; były to głównie sieroty. Niektóre widziały śmierć swoich bliskich. W mistyfikację został włączony nawet nuncjusz apostolski na Węgrzech, który sprzyjał Polakom i angażował się w ratowanie Żydów z różnych krajów. Sławik był w sierocińcu co najmniej kilka razy. Nigdy nie odwiedzał swych podopiecznych z pustymi rękami. Nazywano go tam „królem żydowskim”. Sierociniec działał do wkroczenia Niemców na Węgry w marcu 1944 r. Dzieci zostały wcześniej umieszczone w bezpiecznych miejscach i przetrwały wojnę.

Reklama

Sławik wpadł w ręce Gestapo w lipcu 1944 r. Wcześniej nie skorzystał z trzech wiz do Szwajcarii, które węgierscy przyjaciele wyrobili dla niego i jego najbliższych. Podczas ostatniego spotkania ze swoim żydowskim współpracownikiem Henrykiem Cewi Zimmermanem, który w porę opuścił Węgry z fałszywym paszportem, na pytanie, dlaczego nie chce wyjechać, odpowiedział, że „nie wyjedzie, to wykluczone, bo ma pod opieką kilka tysięcy uchodźców, których przecież nie może zostawić”.

Aresztowano także Antalla, który – poddany śledztwu – okazał się lojalny i nic nie powiedział. Z kolei Sławik, chcąc ratować węgierskiego przyjaciela, wziął całą odpowiedzialność na siebie. Kiedy przewożono ich obu karetką więzienną, Antall podziękował Sławikowi. W odpowiedzi usłyszał: „Tak Polacy spłacają swoje długi”. Węgra wkrótce zwolniono, jego polski przyjaciel natomiast znalazł się w obozie koncentracyjnym w Mauthausen. Tam został stracony w sierpniu 1944 r. Podobno przed wykonaniem wyroku zdołał jeszcze zawołać: „Jeszcze Polska...”.

Reklama

We wspomnieniach świadków i ocalonych

Ocaleni i świadkowie opisywali Henryka Sławika jako wyjątkową osobę. Sekretarka wspomina go jako człowieka otwartego: „Często mi powtarzał: o tym kto jakim jest człowiekiem, nie decyduje jego pochodzenie, wykształcenie ani religia”. W komitecie obywatelskim na odpowiedzialnych stanowiskach pracowali Polacy żydowskiego pochodzenia, co mu nie przeszkadzało. Nie wszystkim się to podobało, a jemu nawet przysparzało wrogów. Wiedział o tym i z pewnością kosztowało go to dużo zdrowia, ale jako człowiek z charakterem nie ulegał podszeptom ani naciskom, które prowadziłyby do krzywdy jakiegoś uchodźcy. Jeden z jego żydowskich uczniów pamięta go tak: „Oczy Sławika wyrażały dobroć. Tyle lat minęło, a wciąż pamiętam jego zatroskane, pełne dobra spojrzenie”. Zimmerman, krakowski adwokat, jeden z jego żydowskich współpracowników, tak o nim mówił po latach: „Był człowiekiem dobrej woli i rozsądku, które harmonizowały z jego wyglądem wysokiego, ciemnowłosego, otyłego mężczyzny z okrągłą, uśmiechniętą twarzą i dobrotliwymi oczyma (...). Całym sercem oddał się tej pracy, choć wiedział, że zapłaci życiem”. Jeden z węgierskich współpracowników Sławika podkreślał jego wrażliwość na ludzi w potrzebie: „Był ucieleśnieniem uczciwości, przyjaźni i dobroduszności. Nigdy na myśl mu nie przyszło, czy danej osobie nie trzeba pomóc (...). Jeżeli uchodźca był Polakiem żydowskiego pochodzenia, to należało mu pomóc w dwójnasób. I Sławik to robił”. Ocaleni wyrażali często swoją wdzięczność. Jedna z uczennic szkoły w Vácu po latach wspomina: „By za opiekę i zainteresowanie nami Sławikowi podziękować, często się za niego modliłam. A potem wiadomo, co było. On, pan Sławik, dał nam jakby drugie życie. Jak nie pamiętać takiego człowieka?!”. Inny ocalony dzielił się po latach: „Wszystkim Żydom, którzy się do niego zgłosili, załatwiał prawo pobytu na Węgrzech. Sławik traktował nas jak przyjaciel”. I jeszcze jedno świadectwo ocalonego ucznia: „Nigdy nie zapomnę, że po ucieczce z okupowanej przez Niemców Polski do Budapesztu wysłał mnie do szkoły nad Balatonem, czym mnie uratował”. Jedna z ocalałych podopiecznych sierocińca po latach wyznała: „Wierzę, że był on Boskim posłańcem”.

Reklama

Z informacji zgromadzonych w Yad Vashem wynika, że Henryk Sławik przyczynił się do uratowania co najmniej 5 tys. polskich Żydów, co sprawia, iż wraz z Józsefem Antallem oraz ich współpracownikami należą do wąskiego grona osób najbardziej zasłużonych na świecie w ratowaniu Żydów. Dzięki staraniom Henryka Zimmermana obaj bohaterowie zostali uhonorowani tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.

Wdzięczna pamięć

„Za ocalenie od niechybnej śmierci tysięcy Żydów w czasie Holokaustu, w tym również i mnie, został skazany przez Niemców na karę śmierci. Jego żonę, razem z węgierskimi Żydami, zesłano do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, z którego wyzwolili ją alianci. Krysia (córka) ukrywała się natomiast na wsi węgierskiej, podobnie jak przez jej Ojca byli ukrywani mali Żydzi w szkole, którą zorganizował w miasteczku Vácu (...) i łożył na jej utrzymanie, aby bronić życia żydowskich sierot (...). My, którzy przeżyliśmy Holokaust w Polsce (...), którzy przeszliśmy z obozów koncentracyjnych na Węgry i obecnie żyjemy w Izraelu, pamiętamy o Henryku Sławiku i odznaczamy Go pośmiertnie za ocalenie nas na Węgrzech jako polskich katolików i za umożliwienie nam przetrwania tego piekła i zamieszkania we własnym kraju” – powiedział o śp. Henryku Sławiku, zapamiętanym jako bohater trzech narodów, Henryk Zimmerman, przewodniczący Stowarzyszenia Żydów Polskich Uratowanych na Węgrzech, w czasie uroczystości przyznania zmarłemu medalu Sprawiedliwego wśród Narodów Świata w Yad Vashem 6 listopada 1990 r.

2023-03-07 14:36

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

18 tys. uczestników 28. spotkania młodych na Lednicy

2024-06-01 18:59

[ TEMATY ]

Lednica

Karol Porwich/Niedziela

Około 18 tys. osób bierze udział w rozpoczętym oficjalnie w sobotnie popołudnie XXVIII Ogólnopolskim Spotkaniu Młodych LEDNICA 2000 organizowanym na Polach Lednickich (woj. wielkopolskie). Tegorocznej odsłonie wydarzenia towarzyszy hasło "Wracaj do domu!".

Spotkania na Polach Lednickich (pow. gnieźnieński) są organizowane od 1997 r. W przeszłości gromadziły od kilkudziesięciu do ponad 150 tys. osób. Punktem kulminacyjnym i zwieńczeniem każdego spotkania jest przejście uczestników przez Bramę Rybę w symbolicznym geście wyboru Chrystusa. Twórcą spotkań lednickich był zmarły w grudniu 2015 r. dominikanin o. Jan Góra.

CZYTAJ DALEJ

Powiewów dwóch totalitaryzmów

2024-06-02 17:29

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Jeden z liderów koalicji rządzącej, wicemarszałek Sejmu, a jednocześnie współprzewodniczący lewicowej partii publicznie mówi o odebraniu przywilejów „opasłemu klerowi”. To jest język, który pasuje do czasów stalinizmu: na karykaturach z tamtego czasu zachodni bankierzy, kapitaliści i księża zawsze byli wielkiej tuszy.

Nic dziwnego, skoro przecież – w domyśle – paśli się na krzywdzie „ludu pracującego miast i wsi”. Tyle że Josif Wissarionowicz Stalin umarł ponad siedem dekad temu. Komuna zawaliła się dobrze ponad cztery dekady wstecz. Ale jak widać dla niektórych nie tylko „Lenin wiecznie żywy”, ale i Stalin też żyw. Przynajmniej w głowach i mentalności części polityków. Bo wszak stalinizm to stan umysłu. Czyż nie, towarzyszu przewodniczący?

CZYTAJ DALEJ

Kurs chorału gregoriańskiego dla każdego

2024-06-02 20:04

Magdalena Lewandowska

Uczestnicy ubiegłorocznego kursu podczas Requiem za papieża Benedykta XVI.

Uczestnicy ubiegłorocznego kursu podczas Requiem za papieża Benedykta XVI.

Już po raz trzeci we Wrocławiu odbędzie się Kurs Chorału Gregoriańskiego.

Potrwa od 14 do 20 lipca i ma bardzo bogaty program wypełniony próbami śpiewu, wykładami i licznymi celebracjami liturgicznymi. Msze św. sprawowane będą po łacinie naprzemiennie w zwyczajnej formie rytu rzymskiego (posoborowej) oraz w formie nadzwyczajnej (tzw. Mszy trydenckiej) i odbywać się będą w różnych kościołach Ostrowa Tumskiego i okolic. – Zawsze też sprawujemy Requiem – w tym roku uczynimy to w intencji księcia Henryka Probusa w kolegiacie Świętego Krzyża. Świątynia (obecnie służąca Duszpasterstwu Tradycji Łacińskiej) jest historycznie związana z tym władcą – wyjaśnia Łukasz Czartowski, inicjator kursu i prezes zarządu Fundacji Lumen de Lumine, która jest głównym organizatorem wydarzenia.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję