Tak, lecz raczej bronią, o której mówił nam choćby św. Maksymilian Maria Kolbe. O tym, jak można zostać rycerzem w dzisiejszych czasach, opowiada opiekun Bractwa Jana Tyranowskiego, działającego przy parafii św. Stanisława Kostki w krakowskich Dębnikach.
Jesteśmy razem
Przez jakiś czas miałem wrażenie, że wśród mężczyzn świadomość roli, jaką powinni odgrywać, zanika. Z Internetu wiedziałem jednak o istnieniu grup męskich działających w (nie tylko modlitewnych) wspólnotach. Formacja duchowa, pomoc innym, praca organiczna dla odnowy roli mężczyzny odbywała się w wielu miejscach naszej archidiecezji. Odnajdowałem też różne, małe internetowe grupy fascynujące się historią i wybitnymi postaciami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Gdy przyszły protesty i doszło do profanacji świątyń oraz ataków na księży, coś się zmieniło. Stanęliśmy razem. Zorganizowaliśmy się w obronie naszych najświętszych progów. Okazało się, że Matka Boża ponownie połączyła naród i sprawiła cud, niczym pod Lepanto. Mężczyźni dostali szansę, by wyjść z domów i powiedzieć jak kard. Wyszyński: Non possumus!
Duchowe odrodzenie
Jak doszło do tego przebudzenia? Być może to zasługa pięknej formacji, jaka odbywa się przy okazji męskich Różańców, gdzie Niepokalana prowadzi mężczyzn, szukających dla siebie miejsca w Kościele. Ta inicjatywa przynosi ze sobą wspaniałą dyscyplinę, a zarazem satysfakcję. Mężczyźni modlą się w swoich świątyniach, ale też wychodzą na ulice, aby pokazać, że Różaniec jest najlepszą bronią, którą daje nam do ręki Matka Boża. Po raz 30. na modlitwie różańcowej spotkali się w październiku członkowie Bractwa Jana Tyranowskiego.
– Bractwo Jana Tyranowskiego jest wspólnotą mężczyzn, która powstała oddolnie. Zebraliśmy się w kilku ponad 2 lata temu w święto św. Józefa. Pomyśleliśmy, że chcemy działać na rzecz wszystkich mężczyzn, żeby przywrócić ich Kościołowi i ojczyźnie, ale też rodzinom, żeby oni byli, po prostu, silniejsi duchowo – mówi Ireneusz, który przewodniczy grupie.
Reklama
– Chcemy również, by i czcigodny sługa Boży Jan Tyranowski był patronem naszej wspólnoty. On, jak żył, to zbierał młodych mężczyzn i zaprowadzał ich poprzez Różaniec do Kościoła. A robił to w trudnych czasach wojny i okupacji, gdy brakowało księży, bo ci byli wywożeni do obozów koncentracyjnych – podkreśla p. Ireneusz i przypomina, że do Żywego Różańca Jan Tyranowski zaprosił także młodego Karola Wojtyłę, co wpłynęło na jego późniejsze rozeznanie powołania kapłańskiego.
Polacy, stając przed kościołami, pomnikami i z różańcem w dłoniach, modląc się za ojczyznę, mogą w pełni zrozumieć, co znaczy wypełniać duchowy testament św. Jana Pawła II, pozostawiony m.in. w słowach: „brońcie Krzyża od Bałtyku aż po Tatry”.